poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Łańcuszek szczęscia (bajka)



 













Klient w banku się zadłużył.
Marzył o jakiejś podróży
do hotelu i basenu
jaki kiedyś śnił się jemu.

Szybko swoją forsę stracił.
Nie wyjechał, choć zapłacił.
Ajentowi dał dał po pysku.
Ten punkt zamknął. Nie miał zysku.

Poszedł z pretensją do biura,
ale w biurze awantura.
Prezes ogłosił bankructwo
i do sądu wniósł powództwo.

Przewoźnik zostawił ludzi.
Bez gotówki się obudził.
Nie miał kasy na benzynę.
Problemów poznał przyczynę.

Sponsorowi bank zamknięto,
gdy bank przyjrzał się przekrętom
o zabezpieczeniach w złocie.
I już było po robocie.

Zerwał się szczęścia łańcuszek.
Do domu wrócił Kopciuszek,
ale już bez pantofelka.
Znikła o nim wiedza wszelka.

Ktoś go ma! Będzie przymierzał.
Bajka już do końca zmierza.
Tym, co mają tylko leżak
nie warto kasy powierzać!

Choćby zapewniała wróżka,
że szczęście czeka Kopciuszka,
gdy wyjedzie w obce kraje.
Zawsze traci ten kto daje!

A zyskuje, ten kto bierze.
Złote góry na papierze
powiesi w biurze ajenta
i poczeka na klienta.

Klient w banku się zadłuży.
Marzy o jakiejś podróży
do hotelu i basenu.
To się zwykle śni każdemu.

Snu nie można dotknąć palcem,
jednak żyje się jak w bajce
potrafiącym opowiadać -
piramidy snów układać.

Wizjonerom złotoustym.
Tacy, każdy portfel pusty
sprzedadzą za grubą kasę,
gdy mają władzę i prasę.

Pokryją swe interesy
lekką ręką wspólnej kiesy -
wojewódzkiej, lub państwowej.
Pomyślą o bajce nowej.

Czy jest taki kraj Kopciuszków
i Układów i Kościuszków?
Pomyśl o tym zanim zaśniesz,
może w nim zasypiasz właśnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz