niedziela, 13 stycznia 2013

Oddział



 








Światło, szkło i wielka cisza.
Cienie długich korytarzy.
Bezszelestnie winda zwisa.
Błękit i zieleń lekarzy.

W ręku zaciemniona klisza.
Zamyślenie. Mars na twarzy.
Niech pan śpi spokojnie dzisiaj.
Nic już więcej się nie zdarzy.

Śnieg na parapecie przysiadł.
Biel. Odważniej możesz marzyć.
Będzie lepiej - każdy słyszał.
Otrzymał dawkę miraży.

Wielki szpital na Banacha
na łóżkach kładzie nadzieję.
Srebro ścieli się na dachach.
Noc. Warszawa pustoszeje.

Odmierzają czas kroplówki.
Sen w pościeli się zagrzebał.
Pisk karetki lub taksówki.
Leci światełko do nieba.

Może ktoś jeszcze pomoże.
Jeszcze na ziemi zatrzyma.
W Twoich rękach wszystko, Boże!
Banacha. Styczeń i zima.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz