niedziela, 6 stycznia 2013

Schody



 









Przez poranki i zachody,
przez cmentarze i ogrody
pną się schody aż do nieba.
Strome, trudne, lecz iść trzeba.
Nie pytając o powody,
nie spoglądając na młodych
i nie patrząc już za siebie.
Końca schodów szukasz w niebie.

Idziesz ty, za tobą świat.
Odczytujesz Boski Ślad
hologramu na Całunie,
lecz wszystkiego nie rozumiesz.
Żadnych pytań nie unikaj.
Zadziwiła się fizyka.
Odkryła nowe przestrzenie.
Wspinaj się. Czeka zbawienie.

Szli przed tobą bardzo liczni.
Mądrzy, dobrzy, wielcy, śliczni
i zwyczajni, prości, grzeszni.
Patrząc w niebo szli bezpieczni.
Jak owieczki za pasterzem.
Wystarczyło zwykłe - Wierzę!
Powędrowali z nadzieją.
Szli nie wszystko rozumiejąc.

Człowiekiem jest tylko człowiek.
Różnie wyobraża sobie
swoje miejsce w Ojca domu.
Ruszaj śmiało. Innym pomóż.
Pamiętając - Nie zabijaj!
Czas wspinaczki szybko mija
i nie musisz go wyręczać.
Ludzkie życie to rzecz święta.

Nie tłumaczą nic powody.
Przed sobą masz tylko schody.
Nic nie zmienisz. Nie zawrócisz.
Chcesz czy nie chcesz - też iść musisz.
Dzień Pańskiego Objawienia
wiele w świadomości zmienia
uczonego i szaraczka.
Przyjemniejsza jest wspinaczka.

Łatwiej idzie się w orszaku
bliskich twarzy, znanych znaków,
dobra zebranego w sobie.
Anioł wtedy jest przy tobie.
Kiedy trzeba rękę poda,
gdy ci trudno iść po schodach.
Czas wciąż znaczy kroki twe
literkami K.+M.+B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz