niedziela, 2 czerwca 2013

Czerwcowa



 








Smutno przez czerwiec tak ponury.
obudzić dawno zgasłe słowa.
Wychodzą z druku kreatury.
Tak nam się ciężko wyprostować.

Wytrzymać tyle, tego śmiecia,
bez serca, taktu i kultury.
Przywołać czas, który odleciał
spojrzeniem wznoszonym do góry.

Równo w nas wygasili Ducha
i smutno kończy się niedziela
i wszędzie ta ręka komucha,
że nawet trudno myśl pozbierać.

... a może byśmy tak kochana,
znaleźli te najczulsze słowa,
przy których cicho mruczą koty
i sama stajesz się czerwcowa?

Na pewno jeszcze są w tym domu,
gdzieś w starych mebli zmierzchu złotym
i przemykają po kryjomu
niosąc uśmieszki na kłopoty.

Siedzimy przy okrągłym stole.
Smutne spojrzenia w koło ślemy.
Życie nam poplątało role.
Do dawnych wrócić nie umiemy.

Kto zdejmie czar? Złamie zaklęcia
słów niepotrzebnie wymówionych.
Ukrytych w zapomnianych chęciach.
Wciśniętych w kąt za snu zasłony.

I tylko ciągle mi nerwowo
drżąca powieka w oku tańczy,
gdy siedzisz z pochyloną głową
i ściągasz skórkę pomarańczy.

Gdy szukam słów zapominanych.
Odrzucam. - Przebieram od nowa
z nadzieją, że nastąpią zmiany,
a ty przyjmujesz świat bez słowa.

... a może byśmy tak kochana,
gdy taka cisza w nas czerwcowa,
zostawili temat do rana.
Nie jest liryczna ta rozmowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz