wtorek, 11 czerwca 2013

Opowieści z Narni



 











Dwóch braci wspaniałych wspominam.
Bogatszych od gangów i zbójów,
a pewna prześliczna dziewczyna
dla obu śpiewała "...to you".
I obaj stracili głowy.
Bywają takie dziewczyny.
Świat doszukiwał się zmowy.
Do dziś nie poznał przyczyny.

Był aktor - kowboj, związkowiec
i śpiewak spod skrzydeł mafii.
Ten aktor, jak zawodowiec,
zarządzać światem potrafił
i w córce tego pieśniarza
zakochał się bez pamięci,
bo miłość taka się zdarza
i filmy się o niej kręci.

Strzelano do niego także,
ale swe życie uchował.
Historię przejrzał po kadrze.
Zrozumieć coś z niej próbował.
Baczniej się potem przyglądał
rękom pewnego narodu.
Wyjaśnień żadnych nie żądał,
a świat nie poznał powodów.

Był kapłan z dalekiego kraju
przez wszystkich ludzi kochany
i to się zdarzyło w maju,
gdy miał on być rozstrzelany,
a jednak cuda bywają
i niecne zawodzą plany.
Przyczyny ludzie nie znają.
Zleceniodawca - nieznany.

Przypadki po ludziach chodzą.
Na filmach takich nie spotkasz.
Pozory zbyt często zwodzą,
a rola gwiazd nie jest słodka.
Zagadki i tajemnicy
nie złamiesz łatwo jak brzozy.
Nawet na twojej ulicy.
Dramat się może sam złożyć.

To wszystko gra ludzkim życiem.
Księżniczkom się nawet zdarza.
Toczy się obok, gdzieś skrycie.
Często się jednak powtarza.
Nie zawsze poznasz przyczyny.
Niełatwo znaleźć motywy,
a zawsze napotkasz kpiny
ze strony znawców prawdziwych.

Rósł sobie w krainie Narni
nieduży zielony lasek,
a drwale brzóz - spece marni
dość dużą zebrali kasę
i poszli do tego lasku
bajeczek jego posłuchać,
by potem, w blasku oklasków
przy wszystkich rączki opłukać.
To właśnie jest taka kpina,
bo prawdą to być nie może.
Ktoś się na ludzi wypina?
Nie w Narni! Nie tu! Broń Boże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz