piątek, 26 lipca 2013

Na dolnej półce



 








 Na dolnej półce wielkiej księgarni
leżą od zawsze poeci marni,
po których nigdy, nikt się nie schyla.
Leżał tam także prawdziwy brylant,
wciśnięty między grube okładki.
Kryształ poezji niezwykle rzadki.
Niedostrzeżony. Nieprzeczytany.
Wśród równych - pierwszy, wciąż odkładany.
Nie spotkał nigdy żadnej recenzji,
bo zagrożeniem był dla poezji.
Przyćmiewał blaskiem wielkich klasyków,
więc żeby żadnych nie było krzyków
od razu łatkę dostał miernoty
i nikt już nigdy nie wspomniał o tym.
Los już go czekał makulatury.
Przejrzeli kiedyś znawcy kultury
zalegające tu półki druki.
Kurz tylko wzbudzał znawców pomruki,
gdy przekładali książki hurtowo,
szykując miejsce na twórczość nową.
Nagle się komuś wysunął z ręki
zlepiony tomik, zgnieciony, cienki,
a uderzając o kant regału
otworzył stronę pełną kryształów.
Słów, które blaskiem raziły oczy.
Wypadek chyba nie był proroczy,
ale się musiał kiedyś przydarzyć,
właśnie wśród znawców i luminarzy.
Zamilkli wszyscy. Chciwie czytali.
Nieporuszenie przez chwilę stali.
Potem już były same okrzyki.
Na pierwsze strony trafił krytyki
i szlifowano go wielokrotnie.
Autor dawno umarł samotnie
na Pelcowiźnie w domu Monaru.
Tylko najstarszych bywalców paru
wciąż pamiętało początek wiersza
przeczytanego nad grobem wieszcza:
"Na dolnej półce wielkiej księgarni
leżą od zawsze poeci marni..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz