sobota, 21 września 2013

Przekroczyć próg katastrofy




 







Przekraczając próg już nie będziesz mógł
cofnąć żadnej chwili.
Wcześniej cię prosili, byś się zastanowił.
Pochopnie nie robił żadnych dalszych kroków.
Nie było widoków i najmniejszych chęci.
Już się nie wykręcisz, gdy się nie zatrzymasz
i żadna przyczyna ci nie wytłumaczy,
że mogłeś powstrzymać nastroje rozpaczy,
które ciebie także, aż nad krawędź pchnęły.
Teraz jest ta chwila. Sekundy minęły.

Zegar cicho tyka. Liczy czas spokojny.
To zwykła praktyka - stan wewnętrznej wojny,
która od nastrojów musi przejść do czynów.
Z wielkich zrobi  niskich, a z małych olbrzymów.
Nie zdołasz przewidzieć wzrostu zagrożenia.
Znasz już plany, próby i widzisz ćwiczenia.
Choć będziesz ostrzegać, niczego nie zmienisz.
Próbujesz się nie bać. Są już naznaczeni.
Nadzieja jest w Bogu. Erupcja być musi.
Stanąłeś na progu. Wiem, już nie zawrócisz.

Tak im łatwo poszło w tamtą noc grudniową.
Dziś o wiele szybciej sytuację nową
rozwiąże technika i sprawna kohorta.
Przemówi z ekranu uśmiechnięta morda.
Nazwie cię faszystą i obarczy winą.
Wciąż się zastanawiasz, lecz ten czas już minął.
Za daleko zaszło. Przekroczyłeś próg.
Nawet gdybyś jeszcze swój czas cofnąć mógł,
nie ułożysz w głowie żadnej innej strofy.
Miał być próg nadziei, widzisz - katastrofy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz