czwartek, 14 listopada 2013

Rozkwity



 














Wiele było ludzkiego gadania
o dostępie do pańskiego stołu.
Nastał w końcu czas zamykania.
Pustoszenia wnętrza kościołów.
Bezpieczeństwo ma swoje zadania.
Złodziej się tu zapuszczał na połów.
Różne były oczekiwania.
Inne góry, a inne dołów.

Nowoczesna weszła technika.
Postawiła przy wejściu kratę,
bo kim innym są ludzie, publika,
a kto inny pobiera opłatę.
A dla Ducha żadnych przeszkód nie ma,
bo tam mieszka, gdzie pragnie zamieszkać.
Jest lub nie ma. To oddzielny temat.
Jak rozmowa o chwale i grzeszkach.

Ale zły tak nie myślał jak ludzie,
lecz krokami ludzkimi kierował.
Pragnął pustkę wypełnić po cudzie.
Pokaz mody zasugerował.
Trochę młodej rozwiązłej golizny
do muzyki z Rosemary's Baby.
Długo będą goić się blizny.
Kościół ma przecież swoje potrzeby.

Dawno pakty spisano na stole
o wzajemnym akceptowaniu.
Niech granice wyznaczą symbole
uległości i panowaniu.
Niech Zbawiciel spogląda na chwałę.
Na tęczowe oprawcy rozkwity.
Pacierz uśnie na pustej ławce.
Ktoś tu przecież został zabity.

Nie dla wszystkich jest przestrzeń publiczna,
a wyznania prywatną są sprawą.
Sztuka może być demoniczna,
a wolności gwarantuje prawo.
Jeden modli się, gdy pije drugi.
Patrol straży obydwóch pilnuje.
Każde miejsce dobre na posługi.
Każda strona zgorszenie czuje.

Mówią: Zło jest brakiem dobra,
tak dobro jest brakiem złego
i rozdzielić ich niepodobna,
bo nie widzą tu Boga Żywego.
Czy Go w pustym zamknięto kościele?
Potem przyszła tam Rosemary?
Człowiek patrzy i wie - To za wiele!
Gotów byłby i kwiaty podpalić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz