poniedziałek, 31 marca 2014

Głosuj znowu na komucha!










Mamy słuchać Medwiediewa!
Transmituje jakiś lewak
mowę agresora.
Rezydentów ruskich sfora
wymusiła to w programie,
więc Medwiediew patrzy na mnie.
Swoje racje mi wykłada.
Pewnie ruska ambasada
ma w tej firmie wielkie wpływy.
Gdzie indziej byłby możliwy
taki numer propagandy?
Nie ma nigdzie takiej grandy.
Takiej agentury wpływu.
Przeszła już fala sprzeciwu.
Decydują znów komuchy.
Władze wracają do skruchy
promoskiewskiej - przyjacielskiej.
Obrazki agresji sielskiej
mają zmienić przekonanie,
że to było zawłaszczanie,
bo właściwie mieli prawo.
Wolność znowu jest zabawą.
Nasza pewnie też nią będzie.
Stąd wrażenie, że są wszędzie,
a nasz kraj - znów Przywiślański
jest bezbronny i bezpański.
Mamy słuchać Medwiediewa!
Transmituje jakiś lewak.
Cała Polska tego słucha.
Głosuj znowu na komucha!

Proporcje













Gdy trybuna jest większa od sceny,
propaganda piękniejsza od sztuki,
zła i dobra poznać nie umiemy
i w las poszły młodzieńcze nauki.

Gdzie polityk aktorstwem się chwali
wyćwiczoną oracją i gestem
trudno pytać najstarszych górali:
Głupkiem byłem? Czy może dziś jestem?

Wielkie gale partyjnych idoli
wymuszają na widzach bezmyślność,
która im zapamiętać pozwoli,
że tu chodzi jedynie o przyszłość.

I o wybór, nie tego samego,
ale jakiejś Jedynki na liście.
Szary człowiek nie rozumie tego,
gdy mu mówią: - Przecież wybraliście!

Potem z ręką się budzi w nocniku
i wygrażać im pięścią nie może.
Chcesz mieć lepiej? Wspieraj polityków.
Potem nie płacz, że jest ci gorzej.

Wiersz polecenia













Alarm dziś się podniósł w domu,
bo Kaziowi nikt nie pomógł
do sieci włączyć tabletu.
Gwałtu! Nie ma internetu!
Po pokojach Kazio goni.
Kogo wezwać? Dokąd dzwonić?
Zgubił się w próbach naprawy.
Zmieniał. Szukał. Nie dał rady
i chociaż miał umysł ścisły,
adresy, hasła, pomysły
w jeden mętlik mu się zbiły.
W końcu uległ. Nie miał siły.

Mgłą mu już zachodził wzrok.
Myśli: - Syndrom? Może szok?
Nie poznał swego mieszkania.
Nawet nie ruszył śniadania.
Jednego za drugim palił.
Na kanapie się rozwalił.
Szukał czegoś na suficie.
Wirtualne stracił życie.
Nie cenił tego w realu,
więc wodospad swego żalu
wylewał na domowników.

Cierpiał cicho, lecz okrzyków
kilka cierpkich się wyrwało.
Oj, bolało go. Bolało.
Widział świat uzależnienia, 
ale  większego cierpienia,
gdy się odłączysz od sieci
nie opisali poeci
i nie zbadali lekarze,
bo cóż wart jest świat bez marzeń?
Życie staje się więzieniem.
Nie ma środków na leczenie.
Internet - straszna obsesja.

Czekała Kazia depresja.
Ludziom bardzo załamanym
pomagają czasem ściany.
I tym razem tak się stało.
Kazio siadł... i się udało.
Po to jest wiersz polecenia,
żeby sprawdzać, badać, zmieniać!
Wielka jest przydatność pingu.
Kazio znów jest na dopingu
i serwuje na tablecie.
W wirtualnym żyje świecie
i znów ma się za geniusza.
Nie umiesz? - Lepiej nie ruszaj!

sobota, 29 marca 2014

Skąd wziąć?



 










Jeżeli komuś przyjdzie ochota,
żeby przechwycić kilka ton złota,
które polecić miało do Chin -
wystarczy poznać właściwy pin.
Autopilot wszystko wykona.
Świat będzie szukał w zapadłych stronach
tego, co spadło z nieba przy statku,
a gdy ucichnie, to na ostatku
przywiozą nurków na przystań triady.
Myślano wcześniej - nikt nie da rady
otworzyć w locie luków Boeinga.
Po bunga-bunga jest singa-singa
i złoty trójkąt, a nie bermudzki.
Złoto to złoto i odruch ludzki
natychmiast wzbudza chęć posiadania,
a wolno płyną poszukiwania,
bo w oceanach jest pełno śmieci.
Ktoś to wymyślił. Wykonać zlecił
i za ładunkiem do morza skoczył.
Banki dziś mogą wypatrzeć oczy.
Towar był przecież ubezpieczony.
Warty miliardy, a nie miliony.
Trzeba koniecznie ustalić winę.
Odnaleźć sprawcę. Znaleźć przyczynę.
Utknąć w procesach na długie lata.
U nas jest większy pod sejmem zatarg.

Telefon



 








Tak już bywało za dawnych lat
i jeszcze dzisiaj się zdarza.
Jeden telefon ratował świat.
Chwalono cud w komentarzach.

Wszyscy się wówczas rozpisywali
jak długo trwała rozmowa.
Tylko w zarysach jej temat znali
i ani jednego słowa.

Wynik był jednak widoczny w świecie.
Od razu - dnia następnego,
każdy przeczytać mógł na tablecie,
ile zrobiono dobrego.

Wielki Komitet wybawców zaraz
przedstawiał jak kandydatów
i wielką sumą nagród, jak znalazł,
obdarzał laureatów.

A właśnie wczoraj taka rozmowa
świat znowu nam ocaliła,
gdy pewna bardzo szalona głowa
do drugiej głowy dzwoniła.

Już dzisiaj wiedzą o tym zbawieni
i wiersze piszą poeci.
Każdy na Ziemi telefon ceni
i życie jakoś nam leci.

Kompanio dobrana!



 









Były Mołotowy, będą Ribbentropy
jeśli się od rury nie odłączą Szkopy.
A się  nie odłączą. Nie po to ciągnęli,
żeby znów u siebie Ameryki chcieli.

Ojda, ojda dana! Kompanio dobrana.
Nie masz to jak kasa! Nie masz ! Nie!

Już sam Pan Bóg tylko pomóc nam tu może.
Miało nam być dobrze, ale wyszło gorzej!
Nasza niezależność przeleciała rurą,
kiedyśmy tu kraty wyrywali murom.

Ojda, ojda dana! Kompanio dobrana.
Nie masz to jak kasa! Nie masz ! Nie!

Nam wyrwano zęby a wstawiono Niemcom.
My gryźć nie umiemy, a oni nie zechcą.
Mają teraz ciepło. Dobrze im z Iwanem.
Zostaliśmy goli. Wojsko w świat wysłane.

Ojda, ojda dana! Kompanio dobrana.
Nie masz to jak kasa! Nie masz ! Nie!

Zdążą nam tu jeszcze wprowadzić euro,
zanim się tu Iwan nie przywlecze rurą.
Chyba, że się jeszcze zbierzemy znów razem
i tych pogonimy, co handlują gazem.

Ojda, ojda dana! Kompanio dobrana.
Skorzystamy z łupków. Z głupków - Nie!

piątek, 28 marca 2014

Na pomoc wiośnie!



 









Chwycili wiosnę żołdacy w łapska.
Krzyczą: - Jest nasza, a nie arabska.
Tu się chowała z nami od dziecka.
Nie bliskowschodnia, tylko radziecka!
Nie będzie w świecie o paszport żebrać!
Przyda się armii tu na manewrach,
a może dalej z wojskiem wyruszy,
bo się Rosjanką wciąż czuła w duszy.

Unia się na to nie może zgodzić.
Trzeba tę wiosnę z rąk oswobodzić,
bo przecież dano jej zapewnienia,
że będzie wolna, Unię pozmienia.
A może nawet i Amerykę!
Na barbarzyńską armii praktykę
zgody dziś nie ma. Nigdy nie będzie!
Przygotowano wspólne orędzie:

"Wiosna na Ziemi jest dobrem wspólnym!
Nikt nie powinien w sposób szczególny
korzystać bardziej z wiosny uroku,
a wobec Rosji kroczek po kroku
świat zastosuje sankcje dotkliwe,
gdy się okażą fakty prawdziwe".
Mówią, że wiosna już nie ma głowy
i dla Zadnieprza i dla Mołdowy.
Gdy świat oniemiał wstrząśnięty grozą -
Są zapewnienia: - Wiosnę przywiozą!

czwartek, 27 marca 2014

O pomoc nieba



 




Cywile nieznanej nacji
czekają na każdej stacji.
Za wschodnią stoją rubieżą.
Oręż zabrali żołnierzom
i pragną z nią wracać do domu.
Prosili, żeby im pomógł
kraj stary transporterami.
Chcą najpierw spróbować sami,
a potem wesprze ich armia.
Nie chcą cudzego zagarniać.
Chcą tylko nowych porządków.
Rozważał świat od początku
rozruchów na tym obszarze
taki scenariusz wydarzeń.
Nie może temu przeszkodzić.
Na wiele musiał się zgodzić.
Nie okazywać niechęci,
bo kurek im mogą zakręcić
i więcej wszyscy zapłacą.
Przeprosin chcą. Nie ma za co?
A może jest! - Za gwarancje!
W Doniecku przybył na stancję
oddział dość rosłych rodaków.
Mundury mają bez znaków.
Mówią w rodzimym języku.
Wywiady już wiele krzyku
podniosły o tych turystów.
I biorą słowo w cudzysłów
i piszą, że to jest kpina.
Spytano o to Putina.
Rzekł, że przestrzega układów.
Nie wtrąca się do sąsiadów.
Nieładnie pachnie na milę,
lecz przecież to są cywile,
a martwi się Ukraina.
Nowy się etap zaczyna?
W ośrodku w Podkowie Leśnej
warunki mają obleśne
uciekinierzy - Tatarzy.
O lepszych nie mogą marzyć,
bo rząd już nie ma pieniędzy
na pomoc dla własnej nędzy,
a wydać musi na spoty.
Kłopoty. Same kłopoty!
I sejm już nie ma spokoju.
Ochronka jest w przedpokoju.
Przed oknem tumult wzburzonych,
a stoją tam oszołomy.
Cywile nieznanej nacji.
Czy wolno im w demokracji
wygrażać i się wydzierać?
Nie będzie można wybierać,
gdy tu się też zakotłuje.
Obama Rzym wizytuje
i myśli, że to wystarczy.
Wycofał się z planów tarczy
i liczy na pomoc z nieba.
Potrzeba nam jej. Potrzeba!


Nim sięgniesz brzegu pucharu














Pojawia się zwykle wiosną
historia banalna, prosta,
gdy kotki na wierzbach rosną,
gdy pragniesz - chwilo pozostań.
Powracasz w przeszłość myślami
w zamierzchłych uczuć roztopy.
Przewracasz karty z wiosnami
przepustką do Europy.
Choć wiele zdjęć powklejano
na stałe w starym albumie,
historię niezapomnianą
bez trudu odnaleźć umiesz.

Wiedziałeś - przyjdą powodzie
i świat się pozmienia na pewno.
Jak każdy życia przechodzień
przez wiosnę przejdziesz niejedną,
lecz nigdy nie przypuszczałeś,
że tak niewiele zostanie.
Słów kilka - wiosna, kochałeś,
banalny powód, rozstanie.
Pozostał uśmiech na twarzy
ściśnięty w kąciku żalu.
Tak wiele może się zdarzyć
nim sięgniesz brzegu pucharu.

Wezwanie do zapłaty



 









"Zwycięstwo za każą cenę!"
Rzekł Churchill dając w zadatek
wszystko, co dla nas jest cenne.
Proszę nam zwrócić nadpłatę!

Zbyt lekko świat płacił nami,
spisując naród na stratę.
Zła strzeże tajemnicami.
Proszę nam zwrócić nadpłatę!

Chcą zamknąć okres rozliczeń
mocarstwa, kraje bogate.
Podziały. Nowe granice.
Proszę nam zwrócić nadpłatę!

"Nie mamy tu interesu!"
Chcą po obiedzie herbatę!
Koniec pewnego okresu?
Proszę nam zwrócić nadpłatę!

Nam pokaz telewizyjny
serwują,  jak historii łatę.
Jesteście prawdę nam winni!
Proszę nam zwrócić nadpłatę!

Rachunki są bardzo długie,
a "każda cena" - to my!
Co chcecie zrobić z tym długiem?
Ciężki jest dla was i zły?

Przemilczeć prawdy się nie da,
bo krzyczy kraj, woła ziemia.
Zaciąży wam kłamstwa scheda.
Przygniecie ciężar milczenia.

środa, 26 marca 2014

Karuzela... karuzela



 








Kadra kierownicza
nagrody podlicza.
Ci, przed frontem - mali
już swoje dostali,
a tamci w mundurze
poczekają dłużej.
Muzyka dla głuchych.
Komputer dla nurka.
Chodzą jakieś słuchy
o zrzutce i zbiórkach
dla protestujących
i ludzi bez twarzy.
Okres jest gorący.
Nie ma o czym marzyć.
Więcej teraz mają
niźli do tej pory.
Sami wybierają,
a wkrótce wybory.
Może to jest śmieszne,
a może tragiczne?
Władze są bezgrzeszne!
Pieniądze - publiczne!
Unia może nie dać,
bo nie ma na sankcje.
Co by jeszcze sprzedać,
by pozostać państwem?

wtorek, 25 marca 2014

List do damy



 










Układamy list do damy.
W niej nadzieję pokładamy,
że może dama pomoże
przez swoje wpływy na dworze.

"Prosimy cię Mościapani...
opuszczeni tu poddani,
których gnębi biedy przymus,
żeby nie czyniono dymu
z naszej trudnej sytuacji.
Żyjemy tu w demokracji
i choć minimum mieć chcemy!
Nazwać to, co dostajemy
właściwie nie potrafimy.
Nie sprzątają tego gminy,
tylko ludziom polecają.
Ludzie chodzą i zbierają.
Nie zawsze mają torebki,
a strażników kilku krzepkich
czeka i wlepia mandaty.
Też masz pieska. Znasz się na tym,
a wyżyć z tego się nie da.
Od lat gnębi nas tu bieda."

Dama czyta. O co chodzi?
Nic jej na myśl nie przychodzi.
Pyta się swego rzecznika:
Czy nie o to,  w co się wtyka
i czy znowu za Kubusiem
chcą ujmować się mamusie?

Rzeczniczka rzecze do damy:
List  jest niesprecyzowany,
lecz tu może, koniec końcem
chodzić o jakieś pieniądze,
a zasiłek rozdawany
jest tylko porównywany.

Dama musi być ostrożna.
Porównywać? Jak tak można!
Są przecież jakieś granice!
Nie znam się na polityce,
a tylko na ortografii.
Spytam męża. On potrafi
odpowiadać na apele.
Minimum? Chyba niewiele,
lecz nie może być po równo!
Poszła. Powiedziała: - (Trudno?)



Przed obrazem "Nocna straż"



 








To jest bardzo dziwny szczyt.
O co chodzi nie wie nikt.
Mówią coś o Ukrainie,
ale widać po ich ich minie,
że raczej nie o gwarancjach.
Cichutko wspomniała Francja,
że gdy atom oddawali -
czy czasem coś nie schowali?
Wszystko już przypuszczać można,
ale sytuacja groźna
ściągnęła wszystkich do Hagi.
Pewnie nie mają odwagi
tego głośno nam powiedzieć.
Dla nas jednak, lepiej wiedzieć,
bo to blisko naszych granic.
Ludzi pewnie mają za nic.
Nie potwierdzą. Nie zaprzeczą,
ale sroki o tym skrzeczą
przed obrazem "Nocna straż".
Teraz tło spotkania masz!

poniedziałek, 24 marca 2014

Bagno



 











Wiemy dawno, że tu bagno jest na wysypisku.
Tu szczytują, tam mordują. Boeing na lotnisku.
Nie! Nie tamten! Tego nie ma, a przyleciał inny!
Media ukrywają temat. Wiedzieć nie powinny? 

Może to nie są rozbiory, tylko prowokacja?
Nie wykorzystujcie chorych! Ma być demokracja!
Ani pensa dla Rubensa! Gaz amerykański!
Milczy Unia. Poseł zdurniał, a rząd jest bezpański.

Pokapuje. Trochę pada. Bagno dookoła.
Trwa kampania. Strach w kompanii. Brakuje chochoła.
Winni ci, co nie powinni! Nie będzie na drogi.
Po nich wszyscy niewybrani wrócą do ubogich.

Walec



 








Walec kampanii w kraj się wtoczył.
Ma za zadanie nas ogłuszyć.
Przyciąć nam karki. Zamknąć oczy.
Nutę sprzeciwu zniszczyć w duszy.
Strach przed bezprawiem i sąsiadem
ma nas skierować w Unii ręce,
by każdy wolał zostać dziadem,
a nie chciał wojny bać się więcej.
Niepokój wszystkim się udziela.
Straszą nas - rząd i dziennikarze.
Nerwowa kończy się niedziela.
Choć wiosna, nie ma w kraju marzeń.
Jest tylko wstrętna propaganda,
jakiej nie było za komuny.
Jadą nie tylko już po bandach,
lecz także piorą nam rozumy.
Okropny wrzask kampanii sprawia,
że cichną wiersze i liryka.
Reklama z nami się zabawia.
Na pierwszym miejscu - polityka.
Być może trzeba głos wyłączyć.
Być może trzeba zamknąć oczy,
bo to się tak szybko nie skończy.
Walec kampanii w kraj się wtoczył.

Ile?



 







Nie chcą dać minimum. Idą po maksimum.
Sejm niepełnosprawny. Dla premiera przymus.
Problem ma poważny. Może da lub nie da.
Poseł - syty każdy! Chore dziecko - biedak!
Golgota narodu - "Rząd i partia nasza..."
Tysiące powodów. Srebrnik dla Judasza.
Biczowali krzyże. Teraz męczą ludzi.
Po stołeczki wyżej! Wciąż wielu się łudzi.
Umywają ręce. Wola Namiestnika.
Nie możemy więcej! Taki mamy prikaz!
Dziewczynka się śmieje. Jest upośledzona.
Matka ma nadzieję. Sprawa nieskończona.
Od Annasza pójdą teraz do Kajfasza.
Wybory są trudne. Ciężka dola nasza.
Weź cudze brzemiona i razem je noście!
Ile pan dostanie, gdy pan przejdzie pośle?

niedziela, 23 marca 2014

Dziurawe sito



 








Dziurawe sito na tamten świat.
Rząd w nim otwory bez przerwy zwiększa.
Unia pogania: - Za mało strat!
Tą drogą w kraju ma się polepszać.

Jeżeli bardziej nie podziurawią -
żadnych pieniędzy nikt na to nie da,
więc obiecują, że się poprawią.
Nie ma minimum. Zostaje bieda.

Ta sama Unia patrzy bezradnie,
jeszcze po cichu złodzieja wspiera,
gdy jeden sąsiad drugiemu kradnie.
W niewolę bierze. Okręt zabiera.

To są standardy nowego świata.
Nie można robić z wszystkiego kina!
Gdy się nie sprawdzą - niewielka strata.
Powiedzą potem: - To twoja wina!

Na Woronicza gęby przebrzydłe
twierdzą, że wszystko da się naprawić.
Wspaniała wizja jest dziś straszydłem,
a ja mam na nią kreskę postawić.

Najlepiej grubą! Taką jak kiedyś.
Żeby nie było rozliczeń żadnych!
Nie ma agresji i nie ma biedy!
Obraz z Brukseli jest bardzo ładny.

sobota, 22 marca 2014

Czterolistna koniczyna



 











Różne jest to ludzkie życie.
Troska, smutek, śpiew i taniec.
Otwarte oczy o świcie
I wieczorne usypianie.

Na świeczniku, albo skrycie
Słyszysz swego serca granie.
Takie jest to ludzkie życie.
Pamięć i zapominanie.

Czas to marny nauczyciel.
Nieustanne jest czekanie.
Nie wiesz co to - należycie,
ale wiesz czym jest kochanie.

Bez kochania życia nie ma.
Gaśnie radość. Gaśnie zapał.
Każdy zamiar, plan lub schemat
wygląda jak snu atrapa.

Lecz gdy się przydarzy wiosną
czterolistna koniczyna,
wtedy skrzydła ci urosną.
Wiesz, że życie się zaczyna.

Odlatuje zamyślenie,
filozofia, polityka.
Jedno tylko masz pragnienie -
chciałbyś objąć i dotykać.

Gajowniczek



 











 "Ja nie jestem artystą,
ani żadnym poetą.
Mówię wierszem.
To wszystko,
ale mówią: - To nie to!"
Czytać tego po prostu
nawet już nie wypada.
O wszystkim prosto z mostu?
I jeszcze wierszem gada?
Nie ma w tym żadnej sztuki,
a jest jakaś odchyłka.
Pewnie brak mu nauki.
Genetyczna pomyłka!
Uczulenie na media,
argumenty i rację!
Mówić: -  Sztuka! - To brednia!
Trzeba widzieć dewiację!
Przecież tego nie można
do niczego porównać.
Stąd ocena ostrożna
dzisiaj jest dosyć trudna.
Żaden krytyk w tej kwestii
nie ma dziś swego zdania.
Facet uległ obsesji
bezmyślnego pisania.
Zauważmy, że jednak
innym szkodzić potrafi
i nie można go zjednać,
gdy się czegoś ucapi!
Ale trafia dość często
i nadstawia policzek.
W internecie aż gęsto!
Wszędzie ten Gajowniczek!

Czas antenowy ( 2x14 wersów )



 









Ujawni ktoś, na pewno, wkrótce
gwałt na belgijskiej prostytutce
i we Frankfurcie krzyknie: - Raus!
A nasz krajowy doktor House
okaże się niepełnosprawnym,
który podpisał list zastawny,
bo nigdy nie mógł żyć bez laski.
Czas antenowy na oklaski
dokładnie jest już odmierzony
dla lewej i dla prawej strony.
Grać będą dudy i owiewki,
a niebieściutkie chorągiewki
wiosną wypełnią nam ekrany.
Rusza kampania! Zaczynamy!

Odnowione lokomotywy
pociągną długi szereg chciwych
w walce o numerek fotela
i z grubej rury będą strzelać
do przeciwników politycznych,
a bój ma być merytoryczny.
Pośle... a co to jest meritum?
Proszę, niech pan mi głowy... mi tu...!
Mamy teraz ważniejsze sprawy!
Sejm okupuje Ruch Kulawych
i przez to jest upośledzony!
Ktoś swoją drogą... z drugiej strony -
na Ukrainie punkty zbiera!
Rusza kampania! Czas wybierać!

Na twardym



 












Nikt nie lubi za mądrych.
Nikt się głupszym nie czuje.
to nie może tak bez przerwy trwać.
Pewność siebie wysoka
bardzo drogo kosztuje.
Chcesz się mądrzyć, to uczuciem płać.
Taka miłość stalowe ma oczy.
Usta wąskie. Pogardę na twarzy.
Młyńskie koło po izbie się toczy.
Cisza gniecie. Więcej nie pomarzysz.
Ego długie rachunki podlicza.
Widzi rozpacz i zmienia ją w gniew.
Spokój może mieć różne oblicza.
Tobie został łabędzi śpiew.
Kiedyś byś się uśmiechnął leciutko,
albo uciekł w norę swoich spraw.
Dzisiaj w duszy pisnąłeś cieniutko.
Zabolało i nie chcesz już braw.
Podziw często się zmienia w Syzyfa.
Włosienicy mu tylko brakuje.
Chcesz pokazać swój certyfikat,
taki gest jednak drogo kosztuje.
Nikt nie lubi za mądrych.
Nikt się głupszym nie czuje.
to nie może tak bez przerwy trwać.
Nie ma już wspólnej kołdry.
Życie ścieżki prostuje.
Czeka ława. Na twardym się kładź!

piątek, 21 marca 2014

Gdzie jest ta miłość?



 











Gdzie jest ta miłość? Gdzie są te słowa?
Gdzie jest ten płomień i uczuć żar?
Zaczynać trzeba wszystko od nowa.
Zostały resztki dawnych par.

Poniosła ludzi pora nerwowa.
Każdy kamienie do worków pchał,
gdy się skończyła wojna na słowa
i kiedy trafił pierwszy strzał.

Po jednej stronie wojownik w kasku.
Z drugiej dziewczyna bandaże rwie.
Nie doczekają już wspólnych brzasków.
Żarliwa miłość skończyła się.

Gdzie te spotkania i gdzie te plany
wspólnych wyjazdów - może na Krym?
Ostatni rozejm został złamany.
Ostatnia szansa poszła w dym.

We Lwowie wiosna bzami zakwita,
a bzy w Kijowie ktoś w ogień kładł.
Trudno się dzisiaj nawet przywitać.
Granice nowe stawia świat.

Wiosenna miłość nie przetrwa dłużej.
Nie warto wianków nadziei wić.
Rozwieją plany wiosenne burze.
Żegnaj dziewczyny! Do woja idź!

Weźmie je może Rzeczpospolita,
a może dalej wyjadą stąd.
Ty się ze śmiercią możesz przywitać,
lub cię powiozą w świata kąt.

Więc pijmy wino. Kielichy wznieśmy.
Ostatni toast - Za dom! Za kraj!
Nie braknie w sercu bojowej pieśni!
Ty mi na drogę buzi daj!

Fart



 










Jakaż piękna z niej dziewczyna!
Ktoś ją kocha. Ktoś ją trzyma
i zazdrośnie pewnie strzeże.
Nowa wiosna na spacerze
pożądania falę budzi.
Przez nią bardzo wielu ludzi
w marzycielski wpada trans.
Niewiele mam u niej szans,
lecz podejdę i spróbuję.
Może mnie zaakceptuje.
Może jest po prostu szczodra.
Lekko się kołysze w biodrach
i na mnie patrzy przyjaźnie.
Myślę: - Może się nie zbłaźnię,
gdy przeczytam jej ten wierszyk.
Nie do wiary!  Jestem pierwszy?!
Może usiądziemy tutaj?
Usiadła. Śmieje się. Słucha.

Zmęczenie przedwiosenne



 








Mamy stadiony bezmeczowe.
Mamy lotniska bez lądowań.
Wiadukty zamknięte - gotowe.
Jest także stacja przelotowa.

Są tu filary bez obciążeń
oraz awiza bez odbioru.
Ogromny zapas mądrych książek.
Szybkie zapisy do doktorów.

Mamy tuczniki niesprzedane.
Fotoradary dochodowe,
a w ministerstwie mamy zmianę -
poprzednie ma zastąpić nowe.

Mamy też bardzo silne wojsko,
tylko daleko jest od kraju.
Swą zasobnością ciesz się Polsko!
Ciągną do ciebie jak do raju.

Obywatele powracają
w zamian za tych, co wyjechali.
Paszporty hurtem im wydają.
Nigdy się przedtem tak nie pchali.

Widać - to Ziemia Obiecana,
bo bezpieczniejszej nigdzie nie ma.
Bogata, zasobna, zadbana.
Tylko zapału w ludziach nie ma.

Chyba zmęczenie przedwiosenne,
tak bardzo dało się we znaki,
albo podziały wciąż niezmienne?

... A może rządzą tu tępaki? 

Nowa rzeczywistość



 














Niespodzianie wyłączyli nagle światło,
byśmy sobie przypomnieli jak to działa.
Zrozumieli, że nie będzie wcale łatwo
i zaczęli się powoli przyzwyczajać.

Jest nerwowość przedwiosenna dosyć duża,
a brukowce nieustannie straszą wojną.
Brakowało zamieszania na podwórzach.
Obiecują nam wiosenkę niespokojną.

Podnieceniem wprost tryskają lóż szydercy,
specjaliści od języka nienawiści,
agentura i stratedzy i mordercy,
reklamiarze i partyjni aktywiści.

Wszystko wzbiera naprężeniem i pączkuje.
W społeczeństwo popłynęły nowe soki.
Hurtem już się uniewinnia i kasuje.
Drzwi do nowej otwierają się epoki.

Zrewidować trzeba dawne zaufanie
i posprawdzać dookoła stany granic.
Naród zająć wiosennym sprzątaniem.
Dawne plany i zamiary są już na nic.

Przyszła wiosna. Już tym razem - patriotka.
Wszystkie oczy są zwrócone na żołnierzy.
Kurna chata w dal odchodzi i tymotka.
Każdy sobie już odpowie jak ma przeżyć.

Mogą Bosfor zablokować, Dardanele.
Powyjmować wszystkie kurki, pogiąć rury.
Dla uchodźców rząd wyznaczył już miejsc wiele.
O Estonii wypisują różne bzdury.

Niespodzianie wyłączyli nagle światło,
byśmy sobie przypomnieli jak to działa.
Zrozumieli, że nie będzie wcale łatwo
i zaczęli się powoli przyzwyczajać.

czwartek, 20 marca 2014

Pytanie na śniadanie




 








Mam pytanie na śniadanie:
Co zmienia mundurowanie,
kiedy armia, lub nie armia
kraj najeżdża i zagarnia?

Powróciło mi do głowy:
Lot cywilny, czy wojskowy?
Oznaczenie wiele zmienia.
Można różnie rzecz oceniać.

Z cywilami zawsze kręcą.
Nie powiedzą i chachmęcą.
Szukają - nie mogą znaleźć,
albo nic nie widzą wcale.

Armię raczej trudno schować,
ale o czym tu jest mowa?
To cywilny ruch narodu.
Do obaw nie ma powodu.

Inaczej się sprawę bada.
Czy wypada - nie wypada
mówić o jakimś zamachu,
żeby nie było obciachu?

Jeśli rzecz się zdarzy w Chinach,
wtedy szukać się zaczyna
nawet w oceanie, na dnie.
Nic nie znaleźć - jest nie ładnie.

Samoloty to nie igły,
żeby nagle z oczu nikły.
Co innego, gdy jest mgła -
wówczas wszystko długo trwa.

Nie ma co już rozpatrywać.
Rzecz jest w końcu nieprawdziwa.
Powstała na poczekaniu,
w telewizji przy śniadaniu.

Zapytano eks-rzecznika:
Jaka w Rosji jest praktyka?
Odpowiedzieć był łaskawy:
Rząd ma poważniejsze sprawy!!!

środa, 19 marca 2014

Chocholi taniec



 









Pan Verheiden oficjalnie Rosji sprzyja,
przez to Niemcy żadnych sankcji nie chcą w Unii.
Nic nie mówią - będą sprytnie się wywijać.
Na ten temat są ostrożni, małomówni.

Dobrze wiedzą, że właściwie nie wypada
i najlepiej w takiej chwili udać głupa,
a z problemem pozostawić tym sąsiada,
który właśnie się na sankcje bardzo uparł.

Anglosasom wstyd okropnie przez gwarancje.
Wykonują przez to bardzo dziwne gesty,
więc pro forma wprowadzili jakieś sankcje,
przez to w świecie ośmieszyli się bez reszty.

Jakieś wsparcie chcą nam dać na pocieszenie,
lecz to zajmie im niestety kilka lat.
Ukrainie znowu  grozi przyłączenie.
Śpiewał Niemen jaki dziwny jest ten świat.

My Słowianie mamy taniec i Słowianki.
Wiosną zawsze wszystko spływa do Bałtyku.
Przyłączenia, zmiany granic, przepychanki
to rozgrywki Jaśniepanów polityków.

Nam zostały tarabany, rogów granie,
ale gdzieś się zapodziała czapka z piór.
Pokazują znowu nam chocholi taniec.
W telewizjach śpiewa nam agentów chór.

Międzynarodówka



 
















Jeszcze wczoraj tu za prąd płaciłem Niemcom,
a już dzisiaj Ruscy przyślą mi rachunek,
więc gdy sankcje Ruskim tu wprowadzić zechcą,
poważniejszy mogę z nimi mieć frasunek.

Za telefon od lat płacę już Francuzom.
Za bankomat grosz ode mnie biorą Włosi.
Na tacę kładę Aniołom Stróżom.
Na parkingu pijakowi daję grosik.

Ubieram się już wyłącznie u Chińczyka,
a za wodę biorą spece z Izraela.
Tybetańczyk mnie masuje i dotyka,
a Rumunka macha, chce mnie rozweselać.

Ukraińcy mi łazienkę przebudują,
więc u Czechów będę musiał kupić wódkę.
Głównie Niemcy tu wydają i drukują.
Kasa gminna weźmie myto za obwódkę.

Może jest to obojętne - komu płacę,
bo w ten sposób mogę także innym pomóc,
lecz na pewno ja się na tym nie wzbogacę.
Oni zawsze mogą z wekslem wejść do domu.

Tak się bowiem jakoś dziwnie przy tym składa,
że choć kraje i ci ludzie są tak różni -
między sobą wciąż potrafią się dogadać.
Zawsze wiedzą - Czyj jest weksel? Kto jest dłużnik!

Wola narodów



 








Na naszych oczach, a my bezradni.
Powstają państwa. Znikają prawa.
Film lub przeźrocza. Ładni - nieładni.
Powrót poddaństwa. Z życiem zabawa.

Zanik sumienia. Brak zrozumienia.
Idą narody pod wpływ mocarzy.
Zło się rozpełzło i świat nasz zmienia.
Ludzie chcą przeżyć. Przestali marzyć.

Kryzys bankowy zatracił głowy.
Niszczy już rynki i społeczności.
Zagraża bytom, funkcjom życiowym.
Rozwiał zamiary i możliwości.

Mnożą się szybko wojen areny.
Młodych masowo biorą w mundury.
Nikt się nie pyta: Chcemy? - Nie chcemy?
Liczą się tylko decyzje góry.

Cóż to za władcy? Cóż to za świecznik,
który porządek nowy uciera?
Widać - dla ludzi są niebezpieczni!
Kto im dał prawo? Kto ich wybierał?

Mówią - Wy sami, lecz to nieprawda.
To ordynacje, sondaż, serwery.
Czas im powiedzieć: - Idźcie do diabła!
Lub zabierajcie cztery litery!

Jeśli się liczy wola narodów,
to ona teraz jest właśnie taka:
Trzeba tych panów spuścić ze schodów,
lub nam zostanie usiąść i płakać.

wtorek, 18 marca 2014

Polityka faktów dokonanych



 








Nie trzeba teraz szukać powodów.
Jest obowiązek ochrony swoich.
Wystarczy tylko wola narodu!
Innych praw nie ma, a świat się boi.

Nad wszystkim jeszcze są powiązania.
Elity władzy. Klub miliarderów.
Ropa jest droga, a wolność tania.
Są też psy wojny. Pragną orderów.

Wolę narodu władza wyraża.
Zwykle przy złotem kapiących ścianach.
Nie na ulicach. Nie na ołtarzach.
Przed tłumem wiernych i na ekranach.

Gdy już jest wola - to słychać: - Hola... !
Przedtem narodu nikt się nie pytał... !
Był też precedens - świat prawo olał!
Będzie jak chcemy! Koniec i kwita! 

Kijów jest matką! A kto jest ojcem?
Może przypadkiem, był to król Polski?
Gdy coś się powie, to koniec - końcem,
trzeba by także wyciągać wnioski!

Świat się dowiedział otwartym tekstem
kto musi wrócić i się zjednoczyć!
"Rosja jest wielka! Ja carem jestem!
A zachód tylko mydli wam oczy!"

Gdzie jest koncepcja pana Obamy
i fascynacja wielkim partnerem?
Świat się nie trzęsie. Mamy, co mamy,
a Europa? - Nie nasz interes!

Bardziej się tylko poszerzy listę.
Gaz się podeśle. Rakiety sprzeda.
Handlować trzeba! - to oczywiste.
Polska - kurica! Nie nasza bieda.

Świat już oglądał pana Hitlera.
Pana Churchilla też w Fulton słuchał.
Nikt się na wojnę nie chce wybierać.
Krzyczą: - Ratunku!!! - większość jest głucha.
 

poniedziałek, 17 marca 2014

Oczko













Nie wiedziała Europa -
Czy dać nogę? Czy dać kopa?
Zaplątała się w unikach.
Niech gęś kopnie! - Ameryka!
Uzgodniono wreszcie sposób:
Aż dwadzieścia jeden osób
wizy od nich nie otrzyma!!!
To Putina ma zatrzymać?

Przemyśleli dyplomaci.
Inaczej się nie opłaci!
W razie czego się rozważy.
O spokoju mogą marzyć
naiwniacy, albo dzieci.
Nie pojadą? - Mogą zlecić,
lub wysłać kogoś innego,
a Putin uśmiał się z tego
i rozrabia już w Doniecku.

Myśli stale po radziecku
i faszystów pokazuje.
Straszne bzdury wypisuje
o Zachodzie i o wrogach.
Panowie! Nie tędy droga!
Było kiedyś już Monachium!
Wielu trafiło do piachu
za przesuwane granice!

Gdzieś daleko - w Ameryce
można ludziom mówić bzdury.
Tutaj przewracają mury
za drobniejsze, mniejsze sprawy
i los nie bywa łaskawy
dla marionetek - geniuszy.
Zła głaskaniem się nie skruszy,
co najwyżej się ośmieli!
Myślał indyk o niedzieli!

Anschluss



 








Wiele dymu.
Głupie miny.
Anschluss Krymu.
Rozbiór Ukrainy.
Tryumfują komuniści.
Strach i przymus.
My - faszyści?

A we Lwowie rządzi UPA.
Kuroniówka? Może zupa,
a może sankcje Zachodu?
Różnice. Podział narodu.

Nie ma ludzi na Majdanie.
Są obawy. Co się stanie?
Moskal - już nie komunista!
Polityka. Tłok na listach.

Ukraińcy - niepotulni.
Nie chcą Rosji! Chcą do Unii,
ale Unia nie ma kasy.
Putin mocno ją wystraszył.

Bide(n) przyjmą za rozjemcę.
Nie chce Anglia, nie chcą Niemce
zostać znowu faszystami.
Kto zostanie? Znów - My sami!

Historii nikt nie pamięta.
Rekolekcje. Idą święta,
a w demoludach rozróba!
Telewizja - Moskwy tuba!

Kilku posłów z SLD
popierać Putina chce!
Reszta nie wie co uczynić.
Może u nas się zadymić. 

Rosja pokazała pazur,
ale Tusk ma zapas gazu
i nadzieję ma z Angelą,
że nas może nie przemielą.

Przedłużenie polityki.
Wojna swoje ma praktyki
i nie patrzy - czyja racja?
Grozi nam bałkanizacja.

Jest Monachium. Są powtórki.
Wszystko toczy się jak z górki
i rozlewa w naszą stronę.
To już jest ostatni dzwonek!

Wiele dymu.
Głupie miny.
Anschluss Krymu.
Rozbiór Ukrainy.
Tryumfują komuniści.
Strach i przymus.
My - faszyści?

niedziela, 16 marca 2014

Krymki



 









Kiedy skończą się zadymki
znów do mody wrócą krymki.
To czapeczki z lat komuny.
Każdy nosił. Był z nich dumny,
bo dobrze chroniły głowy
przed wysiłkiem umysłowym.
Po co gwarancje i pakty?
Na świecie liczą się fakty,
a nie głosy, wiece, urny.
Kupuj krymkę! Nie bądź durny!
Dołączysz do przedstawienia
kombinacji i ględzenia
o pokoju i o prawach.
Taka krymka - piękna sprawa!

Gdy naciągniesz ją na oczy -
nikt cię niczym nie zaskoczy.
Nikt nie powie: Czarne - białe.
Wielkie wyda ci się małe,
oszukańcze i pokrętne.
Nie postraszą cię okrętem,
transporterem, samolotem
i poczujesz się z powrotem
jakbyś w Jałcie był na wczasach.
O krymkach już pisze prasa,
że są modne w Białym Domu.
Na Placu Czerwonym komuch
także chętnie je zakłada,
a o reszcie - szkoda gadać!

Staw



 










Skrzeczą, piszczą, kwaczą, gdaczą.
Prowadzi je stary kaczor.
Na końcu piskląt gromada.
Stado cały staw obsiada.

Ustąpiły wodne kurki.
Bekasy, perkozy, nurki
pochowały się po trzcinach.
Rządzi tu kacza rodzina.

Przepychanki, kłótnie, wzloty,
wrzask, chlapanie i trzepoty,
nurkowanie, bicie piany -
to na stawie widok znany.

Przyszła wiosna. Znikły lody.
Zaczynają się zawody
o znaczenie, miejsce, brzeg.
Ten najlepszy, gdzie jest ściek.

Najwięcej tam zawsze spływa.
Ptak gromadzi się i ryba,
muchy, jętki i komary.
Upatrzył go kaczor stary.

Przyprowadził stado swoje.
Będzie strzegł i toczył boje.
Nie wie, że zmieniono plany.
Ściek będzie meliorowany!

Opadną wody gruntowe.
Staw się zmniejszy o połowę.
Już nie będzie ptasim rajem,
a wierszyk trafi do bajek.

sobota, 15 marca 2014

Sofronienko*



 









Nadal trwa wielka zabawa
naciągania liter prawa.
Może po to Wschód lub Zachód
porwał chińskich kaligrafów.
Potrzebni są do współpracy,
by wszystko wyszło na cacy.
Mawiał słynny Sofronienko:
"Wszystko można lekką ręką
doprowadzić do śmieszności,
grając "Odę do radości".

A to, że gdzieś, ludzi tłuką,
może dobrą być nauką
dla tak zwanej szarej masy.
Mamy kryzys. Trudne czasy.
Przyszłość świata się uciera.
Trzeba wiedzieć jak wybierać!
Wybór poddadzą obróbce
i się przekonamy wkrótce,
że tych właśnie wybieramy,
których wcale nie kochamy.

"Wszystko można lekką ręką..."
Czy coś zmieni się? Nieprędko.
Świat na prawo się wypina,
a nam mówi: - Wasza wina!
Po co te manifestacje?
Taką mamy ordynację.
Takie pakty i układy.
W kryzysie zeszły na dziady
i nie przeszły trudnych testów.
Stąd ta polityka gestów.

Do ludzi nic nie dociera.
Wszystkie głosy dla lidera!
Reszta jest już naciąganiem.
Wyciem tuby. Rogu graniem.
Reklamą. Majakiem. Zwidem.
Ameryka przyśle bidę.
Skrzypek smętnie zagra z dachu.
Rosja mgłę i powiew strachu
potrafiła dawno stworzyć.
Wszyscy krzyczą: Dajcie pożyć!

"Wszystko można lekką ręką..."
Czort, czy Anioł? Sofronienko!


* Sofronienko (mix) = Sofronow,Safonienko

piątek, 14 marca 2014

Czeski film



 









Siedzą, głowią się i biedzą.
Wymieniają. Tworzą listy,
ale nadal nic nie wiedzą.
Przekazują obraz mglisty.

Czy to znowu pył wulkanu?
Czy oślepły satelity?
Pokazują kilku panów -
małomównych, bardzo skrytych.

Może wejdą, lub nie wejdą.
Sankcje to jedynie wizy!
Jedynki wszystkie nie przejdą.
Wielu pakuje walizy.

Samolot światu skradziono.
Nie wiadomo, kto to zrobił?
Zamieszano. Pokręcono.
Nikt nie ufa Putinowi.

Napięcie jak u Hitchcocka.
Gdybania. Tajemnic kołdry.
Wykres giełdy w ciągłych skokach.
Nikt nic nie wie. Nie ma mądrych.

Tylko niebo rozjaśnione.
Episkopat po wyborze.
Wszystko będzie wyświetlone.
Daj nam Boże! Daj nam Boże!

czwartek, 13 marca 2014

Pomór



 









Sprawa nie jest tak prosta. Lepiej spalić niż rozdać.
Strata się wszystkim wielkim żalem w sercu zbiera.
Wylazły różnice postaw. Nie było skupu i dostaw.
Niełatwe jest życie premiera.

Myślał Wincenty Kalemba. Chłop z chłopa - okrągła gęba.
Co mógłby jeszcze uczynić, gdy zaczął się pomór świni?

Graj cyganie, graj! Już niedługo maj.
Muzyka twoja wielkim żalem w sercu zbiera.
Graj cyganie, graj! Skończyło się - Daj!
A w maju już trzeba wybierać!

środa, 12 marca 2014

Czas na miłość



 









Nie powiedzą, że już wiosna, czas na miłość.
Na zaloty, na uśmiechy i na szczęście.
Będzie w mediach nam o wojnie wciąż dudniło
i ciągnęło nas -  W wyborach udział weźcie!

Polityka o uczuciach nie pamięta.
O potrzebie, o tęsknocie i pragnieniach.
W propagandy się lubuje instrumentach.
Po swojemu pragnie nam zwyczaje zmieniać.

A ta wiosna budzi wszystkich, bez wyjątku
do natury, do spacerów, do być może...
Do ławeczek, do Łazienek, do zakątków.
Odrzucamy ostrzeżenia: - Będzie gorzej!

I nie chcemy słuchać pieśni o piechocie,
a tym bardziej o pojazdach i kolumnach.
Młode mamy się uśmiechną do swych pociech.
Wyjdą pary i rodzina z młodych dumna.

Nie zagłuszą nam unijne parlamenty
świergotania wśród zielonych bujnych drzew.
Przemówienia zamienimy na momenty.
Taka wiosna. Tacy ludzie. Taka krew.

Gdzie Rzym, a gdzie Krym?



 








Gdzie Rzym, a gdzie Krym?
Przejmujesz się tym,
co z mediów do ciebie dociera.
Kto dobrym, kto złym?
Trzeba dostrzec rym:
Angela Putina popiera!
Pamięta od dziecka,
gdzie większość niemiecka.
Wie dokąd tu sięgała Rzesza.
Ślad dawnej przyjaźni
mówi jej: - Nie drażnić
i skłonna jest Rosję rozgrzeszać.
Nam robi się zimno
na tę opcję dziwną,
bo kiedyś im przyjdzie do głowy,
że jest już precedens:
Można stary kredens
podzielić na równe połowy.
Tam, gdzie się meblują,
stare zwykle psują.
Na świecie nic nie trwa wiecznie.
Zrywają, paktują.
Słowami szermują.
Bezpiecznie? Czy niebezpiecznie?

Wiosna Ludów



 















Czerwone wschody i zachody
znaczą nam wiosnę tego roku
i chociaż różne są powody
patrzymy z niepokojem w oku.

Ta, inna niż wcześniejsze wiosny.
Na transporterach do nas jedzie.
Nastrój nerwowy, nieradosny
poobijanej wiezie biedzie.

Przeniosły się w nasze rejony
wojskowe ruchy, rewolucje.
O konta martwią się salony
widząc tu spadki i destrukcję.

A zwykłych ludzi szara masa
nie ufa żadnej polityce.
Łżą telewizje, kłamie prasa
i przedwyborczą wpada chcicę.

Spokoju nie ma. Wszędzie władza
pacyfikuje ludzi młodych.
Za bardzo chcieli jej przeszkadzać,
więc się obawia. Ma powody.

Szybko ubierze ich w kamasze.
Naprzeciw siebie poustawia.
Powie: - To nie ich! To jest nasze!
Ktoś waszym kosztem się zabawia.

Nie będzie sankcji. Zamrażania.
Biznes nie straci. Zyskać musi.
Zaczną się jednak podwyższania
i szaraczków bieda przydusi.

Zjawią się wtedy dyplomaci.
i przy wznoszonym staną murze.
Nadzieją świata są bogaci!
Nie tolerujmy wojen dłużej!

Nie Liga, nie Organizacja,
ale potrzebny Rząd Światowy.
Niezbędna jest globalizacja
i jeden wspólny Dolar Nowy!

Wszyscy przyklepią i się zgodzą.
Przytakną ludzie umęczeni.
I nowy system nam wymodzą
jak Matrix na calutkiej Ziemi.

wtorek, 11 marca 2014

Szwejki


 










Jadą Szwejki na manewry,
żeby ludziom popsuć nerwy.
Żeby się pochwalić siłą.
Jadą Szwejki. Jest niemiło.

Idą Szwejki. Maszerują.
Ludzie myślą:  Coś szykują?
Trudno maski nazwać hecą.
Idą. Jadą. Suną. Lecą.

Płyną Szwejki. Morzem płyną.
Jedn leciał, ale zginął.
Znikł i nagle gdzieś się schował.
Może spadł, lub wylądował.

Może jeszcze się pokaże
w karuzeli dziwnych zdarzeń.
W nerwach cała Europa.
Podrożeje gaz i ropa.

Tyle jej się wciąż wypala,
a ktoś płaci i pozwala.
Zarabiają telewizje.
Defiladę daj na wizję!

Eksperci i politycy.
Przyglądają się ulicy
i w dyskusji stają szranki.
Ruskie, czy nie ruskie tanki?

Czy to Szwejki? Czy to duchy?
Wizerunek brudzą muchy.
Sprawców szuka agentura.
Prowokacja i cenzura.

Jeszcze nigdzie się nie biją.
Z panienkami wódkę piją.
Robią wspólne fotografie.
Tatarzyna Kozak łapie.

Nowoczesna psycho-wojna.
Gospodarka niespokojna.
Zagrożone grube konta.
A ty martw się! Siedź! Oglądaj!

poniedziałek, 10 marca 2014

Prelekcja



 









W rocznicę NATO ma być prelekcja
dla przypomnienia - "Czym jest ANEKSJA?"
"Co to jest UKŁAD?" i " Czym DOKTRYNA?"
O wszystkim trzeba im przypominać.
Sprawa jest ważna właśnie dlatego,
że dziś akurat jest dziesiątego.
A dziesiątego bywają zgrzyty,
bo wtedy ślepną nam SATELITY
i hurtem giną GENERAŁOWIE.
Ważna prelekcja wszystkim podpowie
jak doskonałe daje wyniki
wojna na słowa i na filmiki,
a przede wszystkim - na oświadczenia.
Przedziwna wojna CHCENIA - NIECHCENIA.
Do ludzi gada znów pani Hun.
Będą Komisje "Kto strzelał w tłum?"
Służby punktują już Narodowców,
że zamiast mężów  wypchnęli chłopców.
Ci nic nie wiedzą o DYPLOMACJI.
Idą wybory! Nie brak atrakcji
Kto teraz pójdzie na nich głosować,
gdy wszyscy widzą, że to jest ZMOWA?!
Telewizyjna kampania śmieszna
ma patriotów publicznie zbesztać!
Lecz pamiętamy: - Kto z kim się ŚCISKAŁ!
Przez to frekwencja może być niska.

niedziela, 9 marca 2014

Czekaliśmy



 









Czekaliśmy na taką niedzielę.
Na słoneczko, na ptaki na drzewach.
Na spacery, rodziny w kościele.
Na to, żeby już wreszcie się nie bać.

Jeszcze straszą nas telewizje,
w których służby majdrują i krety.
Otwieramy nie patrząc przez wizjer.
Jest wiosennie. Cenimy konkrety.

Na błękicie nam nic nie rysują,
więc do słońca można puścić oko,
a bociany do domu zlatują
i o świecie klekocą srokom.

Jeszcze wczoraj tu było ponuro,
a już dziś śmieszą nas feministki
parytetem i gender kulturą.
Chcą odsłaniać figowe listki.

Lada dzień już się pąki rozwiną
i kaptury odrzucą panienki.
Żal ucichnie za Ukrainą.
Usłyszymy już nowe piosenki.

Czekaliśmy na taką niedzielę.
Na słoneczko, na ptaki na drzewach.
Na spacery, rodziny w kościele.
Na to, żeby już wreszcie się nie bać.

Pory roku - Wiosna



 















A wiosna była piękna tego roku.
Grube przelewy wpłynęły na konta
i Ukraina schodziła z widoku.
Świat po staremu zaczynał wyglądać.

Nalane twarze i lśniące uśmiechy
raziły blaskiem poselskiej urody,
a zwykli ludzie pościli za grzechy
nie wiedząc wcale, czym jest Prawo Wody.

Jest przecież tyle równoległych światów,
a życie jedno - trudne jak cholera.
Są konferencje, gale demokratów.
Nadchodzi wiosna. Będzie głosy zbierać.

Prowokatorzy zmienili zwrotnicę.
Sympatia ludzi odjechała w ślepe tory.
Ci którzy wczoraj burzyli ulice,
listy poparcia piszą na wybory.

Prosto do nieba będą szli czwórkami.
Nad wejściem napis: "Wita was Bruksela!"
Na Woronicza sypnęło pąkami,
a dawne rany się zagoją do wesela.

Wiosna jest piękna. Słychać ody do miłości.
Na wojowanie przyjdzie inna, lepsza pora.
Na polityków się nie można wiecznie złościć.
Lepiej zapisać się w kolejkę do doktora.

Grube przelewy cienkim smyczkiem Vivaldiego
płyną wiosennie pozimowe lody rwąc.
To naturalne - wszyscy dążą do dobrego,
a o Vivaldim też mówiono Rudy Ksiądz.

sobota, 8 marca 2014

A na wojnie - jak na wojnie



 








Dogadują się pomału.
Podkreślają - Nie ma strzałów!
Świat zachwycił się Dniem Kobiet.
Nastolatka - cel i obiekt.
Prawa wojny i dziewczyna.
Zdziczenie. Adrenalina.
Pamiętają ich na świecie,
ale przetłumacz kobiecie...
Lubi kwiaty, tulipany.
Świat jest dosyć zagmatwany,
żeby wszystkim się przejmować
i trzeba odreagować.
Post - komuna. Postkomuna!
Żadna Duma nie wyduma
leku przeciw propagandzie.
A na Krymie jakiejś bandzie
coś odbiło. To się zdarza.
Ciągle jednak się powtarza
i za armią się wciąż ciągnie.
A na wojnie - jak na wojnie.
Matki płaczą, a Mać woła.
Tulipany dookoła.
Ósmy marca! Rym, cym, cym!
Świętujemy! Co tam Krym.

Polityczna żulia


 















Polityczna żulia
Z chorym kręgosłupem
I bezradny furiat
Podzielą się łupem.

Reszta chce się wynieść
Wraz z całym majdanem.
Miejsce dla nich w gminie
Jest przygotowane.

Zwykłym ludziom trzeba
Wszystko wytłumaczyć.
Wskazać - Ten się nie bał,
A tamten spartaczył.

Miała przyjść ze wschodu
Do narodów wiosna.
Trwa, z różnych trwa powodów,
Atmosfera postna.

Goście nie przylecą.
Dla innych wiz nie ma.
Nowy układ sklecą.
Rozwiążą dylemat.

Tylko te wybory
Wciąż są niewiadome.
System słaby, chory
Miał być wspólnym domem,

Ale teraz wzbudza
Jedynie niechęci.
Obraz został w ludziach.
Wiedzą kto tu kręci.

Wielkanoc i wojna



 











Zniewieściałe armie. Zdziecinniałe sztaby.
Kto więcej zagarnie? Snajperskie zabawy.
Gra komputerowa. Wojna na modele.
Nie ma gdzie się schować. Świat - nieprzyjacielem.

Gender dla maluchów. Dla starców kaplica.
Młodzież do rozruchów. Dla parad ulica.
Zasad żadnych nie ma. Prawa podeptane.
W telewizjach - ściema. Sesje rozbierane.

Panowie w szaliczkach. Wojsko na rowerach.
Babcie przy kapliczkach. W rządzie - szara sfera.
Kasy nie zobaczysz! Diabłu sprzedaj duszę!
Znamię na czubaszek. HIV-a na koniuszek.

Strach do domu puka. Zatrute powietrze.
Zakręcona sztuka. Pogmatwane wiersze.
Popiół syp na głowę! Jest już Wielki Post.
Dla władzy światowej budujemy most.

Niech się zaczerwienią rzeki Babilonu.
Golgotę zamienią w podnóżek dla tronu
Z którego chcą sądzić znów Pana Jezusa.
Wielu będzie błądzić i Ciebie przymuszać.

Wielkanoc i wojna. Śmierć i zmartwychwstanie.
Ziemia niespokojna. Nadchodzisz już Panie?

 

piątek, 7 marca 2014

Umiejętność




 








Wojownik znad rzeki Tana
nie wiedział jak pić szampana.
Radził mu wuj znad Rufidżi -
Pij wtedy, gdy nikt nie widzi!
Szampan uderza do głowy.
Trudno być po nim światowym.
Nie będziesz wiedział, co czynić.
Łatwo się przy tym ześwinić.
To mógłby być bajki koniec,
a jednak w pewnym salonie
tańczono znad Tany taniec
i tam-tam grał przy szampanie.
Telefon gorącej linii
wciąż pytał: - Co trzeba czynić?
A w głowie same bąbelki.
Drobnostki są zmorą wielkich.

Nie oddamy nawet guika!




 











"Nie będziemy umierać za Gdańsk!"
Rozumieli żądania Hitlera.
Choć wiedzieli, że groźny to drań -
uznawali, że swoje odbiera.

Słusznie bronił też Niemców sudeckich.
Cóż Austria - to jedna krew!
Czesi sami trzymają się kiecki.
Nic nie mają naprzeciw, nic wbrew!

Monachijska powtarza się zgoda.
Referenda na ziemiach zabranych.
Świat to widzi. Nic ująć. Nic dodać.
Pieniądz górą, a naród - przegrany.

Gospodarczych sankcji nie będzie,
bo by sobie właściwie zabrali.
Polityka - jak zawsze, jak wszędzie
zrobi swoje, a świat to pochwali.

Dalsze sceny możemy dopisać
i pomyłki tu żadnej nie będzie.
Tor szeroki. Jeszcze na nim cisza.
Płynie pokój na jednym okręcie.

Dardanele przekracza spokojnie.
Rozejm ma nam zapewnić bandera.
O biznesach się myśli - nie wojnie.
Nikt się na nią dziś nie wybiera.

Wirtualne masz życie przed sobą.
Wirtualne są twoje nadzieje.
Żadnych sankcji wprowadzić nie mogą.
Do poddanych car Putin się śmieje.


Bezdroże















Wielki świat. Wielkie pieniądze.
Garnitury. Władza.

Trudno związać koniec z końcem.
Trudno zauważać.

Limuzyny. Powitania.
Uśmiechy. Rozbłyski.

Niepokój. Oczekiwania.
Co włożyć do miski?

Deklaracje. Oświadczenia.
Gwarancje. Miliardy.

Siniaki po uderzeniach
i pamięć pogardy.

Transportery. Karabiny.
Kolumny wojskowe.

Młodzi. Chłopcy i dziewczyny.
Słyszą - idzie nowe!

Ameryka i Bruksela.
Putin skrzywił usta.

Nikt się nigdzie nie wybiera.
Dyskoteka pusta.

Narodowość? Gest i słowo.
Rosja? Ukraina?

Czyste niebo. Grzmot nad głową.
Kończy się? Zaczyna?