piątek, 8 sierpnia 2014

Znów trzeba bedzie...













Znów trzeba będzie pójść do Sowy,
z prezesem usiąść przy butelce,
bo kłopot teraz większy, nowy.
Jabłek nie jada się widelcem.

Można je zmienić na Jabcoka
i nazwać Polskim Calvadosem.
Cena być musi niewysoka
i dostępność wielka - pod nosem.

Ktoś musi pomysł sfinansować.
Ustawy pójdą do przeróbki,
ale to już prezesa głowa.
Może się skusi na wątróbki?

Najlepsze - gęsie! Z pejsachówką,
a przy nich mały kaczy cypek.
Zapłaci teraz się gotówką,
bo z karty znowu zrobią lipę.

Trudną jest sztuką dyplomacja,
a niezależność - bajką chyba.
Są sankcje - musi być kolacja
i przyjacielska komitywa.

Spadają kapuściane głowy.
Chłop już je zaczął bigosować.
Kłopot jest teraz większy, nowy,
a ktoś to musi sfinansować.

Potrzebne będą duże beczki
na Calvados i na kapustę.
Inwestor rwie się do ucieczki,
a w kancelarii kasy puste.

Prezes, jak wszyscy, się zamartwia.
O wiele spraw pewnie zapyta,
a tu się sypie rząd i partia
i wrócić ma Gilowska Zyta.

Trudny jest los emisariuszy.
Nie każdy jest księdzem Robakiem.
Przekupi ktoś funkcjonariuszy
i kilka latek grozi z hakiem.

Lepszego miejsca jednak nie ma.
Wszystko koszerne, cymes, miód!
I tylko mały jest dylemat -
Czy rezerwować miejsce w przód?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz