wtorek, 16 września 2014

Junkers










Mam w łazience Junkersa.
Gdy płomieniem wybucha,
nie dbam o żaden Wersal
i się śmieję od ucha.

A wiem, że on od rana
dzień cały jest na gazie,
a obok czeka wanna
lecz on się w nią nie kładzie.

Woli wisieć na rurach
i czasem spuszcza wodę.
Ten Junkers, to figurant!
Do żartów jest powodem.

Chcą nam już coś przykręcać,
a przecież mieli wiercić.
Czy to nie przez Junkersa?
Tego nie sposób stwierdzić.

Mają, gdzieś wyżej, z gazem
oddzielne swe układy.
Z Junkersem swoim razem
dziś mogę zejść na dziady.

Nie ja go wybierałem.
Zadecydował los.
Technice zaufałem.
Już się nie śmieję w głos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz