piątek, 31 października 2014

Zapach ziemi










Opadły mgły późnej jesieni.
Wyborcze przygasło ognisko.
Czuć intensywny zapach ziemi.
Marność - dobre słowo na wszystko.

Znów akcja "Znicz' wychodzi z grobów.
Zbudziły się linie cmentarne
i długie rzędy samochodów
cichutko suną w życie marne.

Nikt nie opuści pożegnanych.
Rodzina nabiera znaczenia
i sprzeciw rośnie, gdzieś w nas samych.
Nie chcemy się tak bardzo zmieniać.

Zapalamy na każdym grobie,
choć z nas próbują zdobić dynię.
Ty Genderowa idź gdzieś sobie!
Moda chryzantem nie przeminie!

Prawdziwe jest tu przypomnienie.
Świętej Pamięci obcowanie.
Uśpione serce pod kamieniem.
Modlitwa, znicze, pamiętanie.

czwartek, 30 października 2014

Szeptem













Zwrócił się dyskretnie, szeptem.
Proszę, wypisz mi receptę.
Spojrzała. Na to nie mogę,
bo nie jestem patologiem.
Może zdarzy się okazja,
gdy przejdzie eutanazja,
która nam utknęła w sejmie.
Teraz rząd trochę odejmie
i podniesie, gdzie należy,
żeby trudniej było przeżyć.
Trochę też się poprzesiewa.
Przegląd kadr zrobi, gdzie trzeba,
a to tylko będzie prolog.
Niech oceni politolog
nowe wymiary sondaży.
W tej sukience ci do twarzy,
lecz gdy chodzisz, to się kiwasz
i za ostrych słów używasz.
Nie pomoże nic reklama.
Musisz być, jak nie ta sama.
Może potrzebne hormony?
Wykonamy z każdej strony 
niezbędną, małą korektę.
Rozmawiano o tym szeptem.

środa, 29 października 2014

A czy znasz ty... ?













A czy znasz ty Orle Biały
oczy, które nie płakały,
usta, co się nie modliły,
ręce, które się złożyły
do błagania, do pacierzy?
Naród, który tyle przeżył?

A czy znasz ty rzeko Wisło
słowa: Wolność, Niezawisłość,
powiązane drutem dłonie
i krzyże na nieboskłonie,
co się rozwiewają w dym?
Naród, który żyje z tym?

A czy znasz ty Listopadzie
niezebrane jabłka w sadzie,
ludzi, który idą tłumem,
a ponad sztandarów szumem
Duch, co Zmieniał się unosi?
Naród, który władzę znosi?

Spodziewajcie się kłamliwi -
przyszłość potrafi zadziwić,
kiedy taki Naród śpiewa,
a Maryja prośby - Przebacz! -
przed Obliczem rozwinęła.
Jeszcze Polska nie zginęła!

wtorek, 28 października 2014

Rozdwojenie wyobraźni













Rozdwojenie nie przemija.
Biskup jest w Radiu Maryja,
a inny (to nie jest sen)
święci dziś TVN.

I to wcale nie są żarty.
Kościół winien być otwarty.
Nawet i czart (jeśli chce)
może w nim przeżegnać się.

Nie wszyscy się z tym zgadzają.
Hierarchowie ustalają
kogo kropić, kogo nie,
a duch czasu śmieje się.

Czy to dobry duch, czy zły?
Nie wiem ja i nie wiesz ty.
Głośno mówi się o zmianach,
a wszystko jest w rękach Pana.

A co może myśleć owca?
Do obrządku się nie wtrąca.
Jak nie ci, to będą drudzy.
Przecież Oni wszyscy słudzy!

Przedwyborcza schizofrenia paranoidalna















Wczoraj była paranoja.
Dzisiaj jest dostojnie.
Salutuje władzom wojak.
Cisza jest na wojnie.
Ja jestem z innej parafii.
Dzisiaj nie świętuję.
Gdy się chce, to się potrafi!
Poznikały szuje.
Dzisiaj same są zaszczyty,
rocznice, pochwały.
Zniknął świat deską zabity.
Jest wielu wspaniałych.
Dzisiaj czarne garnitury,
ciemne okulary.
Wielkie postacie kultury.
Wystrój jest wspaniały.
Jaka wielka to różnica -
to wczoraj i dziś.
Pan się tym wszystkim zachwyca.
Pan jest tłusty miś?
Jakby świat ktoś przemalował.
Dziś nowe otwarcie!
Różnica jest kulturowa.
Post i wielkie żarcie.
Ja jestem z innej parafii.
To nie moja gala.
Anim zjadł, anim się napił.
Żona nie pozwala.
Pan, rozumiem - pan iść musi.
Partia przecież wzywa.
Nawet mason się wybudził.
Jest alternatywa.
Ale nasze są sztandary
i nasze jest wojsko.
Po cóż znowu wszczynać swary?
Nawidzę cię Polsko?
Niepotrzebna demonstracja.
Lepsze - zrozumienie!
Lecz cóż począć? Demokracja
ma blaski i cienie.
Nie przeszkadzam. Powodzenia.
Obchody zaczęto.
Nam pozostał ból istnienia,
a dla was dziś  - święto.

poniedziałek, 27 października 2014

Wesoła władza















Zabiegają, by nie miało wydźwięku
to spotkanie kampanijne w Pasłęku,
lecz nam ktoś sprofanował żałobę.
Pamiętamy to kłamstwo nad grobem.

Śmieszny wykręt to trochę za mało.
Widzieliśmy, co potem się stało
i co jeszcze do dzisiaj trwa,
ale widać ta pani tak ma.

Zamykamy, bo nic się nie stało!
Wszystko nie tak, jak trzeba zagrało.
Nie ma Anny. Jest jej Orzeł Biały,
a emocje tej pani zagrały.

Jest kampania i nic się nie liczy.
Wiele razy ją naród przećwiczył.
Wiele razy spoglądał zdziwiony
na partyjny sukces ogłoszony.

Tamten sejm wciąż powraca jak mara,
ktoś do dzisiaj usilnie się stara
zatrzeć pamięć, sobie dodać blasku
i tę ziemię przesiewa wciąż w lasku.

I podnoszą się ludzie nieznani.
Odważyła się starsza pani ,
a zamilkło całe zgromadzenie.
Ta Kobieta jest naszym sumieniem!

Póki są pośród nas te osoby.
Będą krzyczeć ofiary i groby,
kiedy milczą sługusy i media.
Nie zastąpi tragedii komedia.

Nie zagłuszą nam żadnym sposobem,
tego kłamstwa, co padło nad grobem.
Nasza pamięć o prawdę wciąż woła,
tylko władza jest nadal wesoła.

niedziela, 26 października 2014

Władza Rad i elektryfikacja














Gdy inkasenci elektrowni
stali się nagle niewygodni
wspomniano coś o z masłem bułce,
a ja już płacić miałem spółce.

Wygodne było to płacenie,
choć spółkę kupił jakiś Niemiec.
Ludzie nie byli tym zmieszani,
że potem przejął ją Rosjanin.

Nowina przyszła dzisiaj zła,
że płacić mam za CO dwa.
Jest dyrektywa nowa Unii,
a nasi są bardzo potulni.

Rachunki pójdą wkrótce w górę.
Zniknęła kasa razem z biurem.
Płacę za prąd w narożnym sklepie
i coraz większą biedę klepię.

Nie pyta nikt, czy choć mam z czego.
Podobno sam chciałem lepszego
i wybierałem w kraju władzę,
więc teraz nic już nie poradzę.

Ciężka jest droga do sukcesu.
Wzrost jest potrzebą, nie ma kresu,
choć nawet zdarza się ujemny,
a ja... cóż, chyba jestem ciemny!

Na wszystko się godzimy łatwo.
Rząd - to wiadomo - władza, światło.
Po jego stronie pewnie racja:
Kraj rad i elektryfikacja!

Jest jakaś ciągłość w tym zaklęta.
Najpierw trafiła inkasenta,
sąsiadów, kasy oraz spółki
aż sięgnęła najwyższej półki.

Teraz już płacę globalistom
za zbadaną i oczywistą
temperaturę matki Ziemi,
bo być musimy wychłodzeni.

Socjalizm to sprawa paskudna.
Ziemia podobno jest zbyt ludna.
Jest nadal syberyjski chłód.
Zostało nam liczyć na cud.

Lecz choćbyś ziemię gryzł lub kopał,
czerwona znów jest Europa
i po swojemu Socyjały
budują nowy świat wspaniały.

sobota, 25 października 2014

Porażka to sukces











Obraz "Świeca" - Artysta Katarzyna Piotrowska Lass




Porażka to sukces. Klęska jest zwycięstwem.
Zmieniono znaczenia. Spokój jest szaleństwem.
Kiedyś nazywano wszystko interesem.
Interes ukryto. Nie przepadł z kretesem.

Kto w tym ma interes? Tego nie wiadomo.
Po to by go ukryć, znaczenia zmieniono.
Ten będzie miał rację, kto najgłośniej krzyknie.
Rząd naobiecuje. Po wyborach zniknie.

Jedno jest tu pewne - ty musisz zapłacić,
żeby bogatszymi byli już bogaci,
żeby wszystko wzięli, co wziąć można stąd.
Nie będziesz mógł płacić? - Wyłączą ci prąd.

Do lampy naftowej, lub do świeczki wrócisz.
Telewizor sprzedasz, a radio wyrzucisz,
albo im ulegniesz i zaciągniesz kredyt,
wtedy  i twe wnuki już nie wyjdą z biedy.

Śmierć bogów
















Schody do nieba urwą się w progu
w niespodziewanym momencie.
I film nakręcą "Śmierć bogów"
na ostrym życia zakręcie.
Nie znamy daty, gdy się pojawia
ogień na dachu Gomory.
Człowiek na przyszłość plany ustawia.
Należy do świty sfory.

Już najwyższego chwycił za połę
i strzelił gola jak Pele.
Czeka go, myśli, życie wesołe.
Będzie miał same niedziele.
I nagle wszystko można utracić
przez głupie losu zrządzenie,
a przecież mógłby słono zapłacić.
Nie dyskutować o cenie.

Dotąd liczyła się tylko kasa
i firma i dolce vita.
W daleką przyszłość świat go zapraszał
i czego pragnie, go pytał.
Wciąż był na fali, choć świat się walił.
Myślał, że przejdzie po wodzie.
Szczęśliwi, młodzi - szansę dostali.
Perły w niszczonym narodzie.

Złe założenia nie skąpią cienia.
Warto pomyśleć - co potem?
Są zagrożenia we współistnieniach
i mogą stać się kłopotem.
Elita wówczas odbiera lekcję,
lecz czy się czegoś nauczy?
Przypadek włoży w filmów kolekcję,
a odniesienia wykluczy.

piątek, 24 października 2014

Katowicki Holding Węglowy













Katowicki Holding Węglowy -
to jest to, co mi przyszło do głowy.
Nie ujawnią cząsteczki tej wiedzy,
dziennikarze - ofiary koledzy.
Jeśli nie tam, gdzie trzeba patrzysz -
widzisz tylko dwie choinki na krzyż.
Taka firma i takie zwyczaje.
Najważniejszy dla mediów jest bajer,
a nie ludzka tragedia, nieszczęście,
ale ziemia na Śląsku się trzęsie. 

Pomoc
















Psycholodzy - najważniejsza pomoc władzy,
żeby człowiek, tak doszczętnie nie zwariował,
żeby znosił katastrofy i urazy,
jednocześnie też uważał na swe słowa.

Psycholodzy są pod ręką u sołtysa.
W każdej służbie, przedsiębiorstwie i urzędzie.
Przedtem lud o psychologii mało słyszał,
ale dzisiaj psycholodzy są już wszędzie.

Nic dziwnego, jest powszechna paranoja.
Niepodzianie, każdy może zejść na dziady,
a psycholog jak domownik, albo swojak
zawsze gotów jest udzielić ci porady.

To jedyne w czym dziś władza pomóc może.
W innych sprawach skrępowały ją przepisy.
Bez opieki żyje nam się znacznie gorzej,
a psycholog rozdrażnienie twe uciszy!

czwartek, 23 października 2014

Destabilizacja












Wczoraj - metan. Dzisiaj gaz.
Straże. Ratunkowa akcja.
Przedwyborczy trudny czas.
Śląsk i destabilizacja.

Najpierw wstrząs, potem eksplozja.
Katowice. Centrum miasta.
Wyrobiska, czy korozja?
Śląsk i destabilizacja.

Kary. Pakiet klimatyczny.
Ruski węgiel - gorszy, tańszy.
Brak prognoz optymistycznych.
Plaga złodziejskiej szarańczy.

Zielonych ludzików nie ma,
lecz gęstnieje atmosfera.
O rozbiorach w mediach temat.
Kolejny górnik umiera.

środa, 22 października 2014

Ból głowy










Bezpieczeństwo to nie colty,
tylko polityka.
To raporty z Górnej Wolty.
Słupki, statystyka.
To pakiet klimakteryjny.
Groźba: - Nie pozwolę!
To spęd przywódców partyjnych
przy okrągłym stole.
To jest to, co śledzić bacznie
muszą reporterzy,
żeby wiedzieć, gdy się zacznie,
co mówić należy.
Jakieś przecież rozwiązanie
kryzysu być musi.
Naród przeszedł mózgów pranie.
Propaganda kusi.
Układ nigdy się nie podda.
Po to są stratedzy.
Putin weźmie i nie odda.
W Wojsku Polskim szpiedzy.
Pałac rośnie jak na drożdży.
Chce zamiany ról.
Kraj coś chciał, ale nie zdążył.
Został głowy ból.

wtorek, 21 października 2014

Cep












Polityczna wielka burza.
Obraz władzy się wynurza.
Pertraktacje wzięły w łeb.
Wielu mądrych. Jeden cep!

Mądrzy milczą, chociaż wiedzą.
Szarej masie nie powiedzą.
Kto się o czym z wrogiem ściskał,
ale doszło do cepiska.

Różnie bywa. Gorzej. Lepiej,
ale cep bez przerwy klepie.
Daleko pod teścia dachem
obgadał nową watahę.

Wyjaśnienia nic nie dały.
Partie się zdenerwowały,
ale pewna wielka loża
gratulacje śle zza morza.

Najważniejsza jest destrukcja,
zamieszanie, rewolucja.
Gorące place, ulice.
Po to cep jest w polityce.

Rozbiór












Przypadków tu nie ma!
Jeżeli zaczęli temat,
żeby Ukrainę dobić,
to znaczy, że chcą to zrobić!!!

Po to wrzuca silna grupa
wiele twardych słów o UPA
i zaszłości cały wór.
Ukraina - sztuczny twór?

Jeśli dadzą to i wezmą!
I  to jedno wiedz na pewno
i głęboko się zastanów -
Może być reset Poczdamu!!!

Odbiorą nam region śląski.
To jest także rozbiór Polski!!!
Teraz Ukrainy czas,
lecz potem rozdrapią nas!

Gdy masz nitkę...










Gdy masz nitkę, to znajdziesz kłębuszek.
Tak zapina się poszlak łańcuszek,
który tajne, dziwne wydarzenia
niespodzianie wysuwa z cienia.

Stary zamek na Dolnym Śląsku
przydzielono Polskiemu Wojsku.
Ktoś decyzję tę podjął nad mapą,
a tam było archiwum Gestapo.

Sytuacja wydała się groźna,
ktoś się bowiem z tym wszystkim zapoznał.
Zamyśliły generalskie głowy
oddać rzecz specjalistom kadrowym.

Świat się zmieniał i mijały lata,
ale czas pewnych związków nie zatarł.
Wielki koncern francuski i chemię
tajemnica skrywała milczeniem.

Rzadko kto w takich służbach się łudzi,
że to już nie wypłynie do ludzi.
W pięknej willi w warszawskim Aninie
jest włamanie. Dwoje ludzi ginie.

W tajnych służbach rachunki się płaci.
Są wyroki, zamachy i kaci.
Nikt nikomu nie wierzy na słowo.
Jest moskiewskie lotnisko Wnukowo.

Za współpracę i wrogie usługi
przez lat wiele spłacane są długi
i zasada jest: - "Oko za oko"
nawet kiedy się lata wysoko.

Zło się także odpłaca złu.
Pamiętliwe jest GRU.
Katastrofy bywają, polony,
a rachunek często bywa słony.

Tam, gdzie pasy startowe są długie,
nie należy wyjeżdżać pługiem,
ale może to błąd był pilota,
komunikat być może nie dotarł?

Gdy masz nitkę, to znajdziesz kłębuszek.
Tak zapina się poszlak łańcuszek,
który tajne, dziwne wydarzenia
niespodzianie wysuwa z cienia.

Z bezpłatnego elementarza











To jest strażnik.
To policjant.
To jest frajer - koalicjant.
To są oni, a to my.
Ten jest dobry, a ten zły.
To uczciwe są wybory -
wygrywane do tej pory.
To jest rząd i przegląd kadr.
Była kość, lecz pies ją zjadł.

To są agentów szeregi.
To Rosjanin na przyszpiegi.
To generał Dukaczewski,
a to twórcy Grubej Kreski.
To jest Europy Król,
a to nasz rodzimy Bull.

To jest synku twoja szkoła.
To jest program dla matoła.
To jest kierownika biurko,
a ty synku będziesz córką.
To jest apel profesorów.
To jest dworak z tego dworu.
To jest Polski nowy znak.
Pod nim cię nauczą tak:

To jest strażnik.
To policjant.
To jest frajer - koalicjant...

(itp... itd...
tego dziś uczymy się!)

niedziela, 19 października 2014

Niech mówi za nas ofiara












Noc spadła październikowa
na ludzi tłum nieprzebrany.
Żoliborz. Przy głowie głowa
i łzy na twarzach zebranych.

Minęło trzydzieści lat.
Dążenia są takie same.
Pozmieniał się bardzo świat,
a wolność wciąż prze na tamę.

Jest Ordynariat Polowy.
Krzyż grubą liną spętany.
Chłodno. Odkryte głowy.
Na mądre słowa czekamy.

Wróciło dawne cierpienie
w modlitwy ton już odmienny.
Z naciskiem na wybaczenie.
Jest wiele pytań brzemiennych.

Milczenie ciąży jak kamień
i smutek jest wyczuwalny.
Pochyla nas nasza pamięć.
Nie zrobią z nas neutralnych.

Misterium. Koncert. Rocznica.
Medale i garnitury
i Msza jak tamten obyczaj.
Czy będą palce do góry?

Jesteśmy tu dla Świętego
Zamęczonego Kapłana.
Pasterza ludu prostego,
a prawda wciąż jest nieznana.

Jest pięknie. Strój. Ceremoniał
i wiersze są o wolności.
Ksiądz Jerzy nam znów przypomniał
znaczenie sprawiedliwości.

To nasze jest obcowanie.
To jest nasz upór i wiara.
Zmiłuj się nad nami Panie.
Niech mówi za nas ofiara.

Publika dla politycznych ulicznic














Amerykańskie wybory
oraz rosyjskie serwery
spisują się do tej pory,
a jednak powstają szmery.

Tam chociaż dziurki liczono
i protest był na Florydzie,
a u nas specjalne grono -
orzeka. Jakoś to idzie.

A telewizja wie wcześniej.
Jak powie - tak już zostaje.
Ktoś wynik zobaczy we śnie.
Takie tu są obyczaje.

Liczymy... może tym razem,
a nadal jest, tak jak było.
Wybór - wolności wyrazem!
Głosować już jest niemiło.

Wystarczy tego dobrego.
Moderatorzy są wszędzie.
Niech oszukują głupiego!
Powiedzą z góry, jak będzie.

Oblicza wszystko technika
na sposób telemetryczny.
Reszta to tylko publika
dla politycznych ulicznic.

piątek, 17 października 2014

Sorry, ja się w to nie bawię


















Jeszcze miesiąc i po sprawie.
Sorry, ja się w to nie bawię.
Nie zapalam. Nie podniecam.
Nie dla mnie ta cała heca.

Niech się dzieje. Ja wiem swoje.
Nie dla mnie te paranoje.
Ten śmietnik informacyjny.
Obowiązek dla partyjnych.

Nie dla mnie są te wystrzały.
choćby góry się ruszały,
choćby od nich drżała ziemia -
nie poczuję podniecenia.

Po zadymie jest zadyma.
Jeszcze miesiąc. Ja wytrzymam.
W gwizdek idzie cała para.
Nie jest lekko, choć się staram.

Należę do uciszonych.
Z trudem już otwieram strony
i piszę dla kilku osób.
Znaleziono na mnie sposób.

Ta metoda i mnie służy.
Dzięki temu wytrwam dłużej
i wśród kampanijnych bluzgów
nie dam sobie wyprać mózgu.

Dokładają z dnia na dzień,
by nadziei nawet cień
nie pozostał wśród opornych.
Przekraczają wszelkie normy.

Sorry, ja się w to nie bawię.
Jeszcze miesiąc i po sprawie,
a gdy przejdzie pierwszy krok -
wytrzymam wyborczy rok!

Nowe symbole











To jest to, czego chcą:
Wymazać lub wykreślić!
Na takich czeka sąd.
Nie ma w tym innych treści.

Będą tak kreślić, mazać, bazgrać.
Projekt na milion rząd wycenia!
Mogą na nosie tobie zagrać
i tradycyjne wykorzeniać.

Świat to za mało!















Ludzie jeżdżą w Himalaje.
Też by chcieli mieć coś z życia.
Jeśli rząd im środki daje -
jadą, ciekawi odkrycia.

Wcześniej mieli nurkowania
i różne szkoły przeżycia.
Ekspedycja jest dziś tania,
a nie wszystko człowiek widział.

Każdy chce się piąć wysoko.
Na coś w końcu się pracuje!
Kraj zostawiaj obibokom!
Himalajów popróbujesz?

Tajlandia już wyszła z mody.
Tam za często są tsunami.
Ledwo przecież uszli z wody
nasi bogaci i znani.

Himalaje są dla ciebie,
jeśli świat to już za mało!
Oglądałeś dziennik? Nie wiesz?
Coś się w Himalajach stało!

czwartek, 16 października 2014

Podobno...

















Podobno miało obce wojsko
podpalić Trasę Łazienkowską
oraz zakłócić w Kołobrzegu
festiwal dla rosyjskich szpiegów.

Nie będą mieszać tu ludziki!
I oto pierwsze są wyniki:
Ujęto właśnie pułkownika,
który o tych zamiarach klikał.

Już wypowiedział się generał,
który sam postów nie odbierał,
ale aferę bacznie śledził
i wie, kto w tym po uszy siedzi.

Tak uporano się z zamiarem.
Powoli do nas wraca stare
i coś się wreszcie musi dziać.
Wybory wkrótce! Psia... go mać!

Panel













Odbył się w domu wariatów
panel na temat zaświatów.
Rozpięto wszystkim kaftany.
Mityng był transmitowany.

Społeczność ogląda wszystko.
Myślano, że widowisko
jest jakimś niesmacznym żartem,
a forum było otwarte.

Nikt tego nie zapowiadał,
a jednak szaleńców nawał
zjawił się, jakby spadł z nieba.
Przygnała ich tu potrzeba.

Był przedstawiciel układu
i tajniak był z kontrwywiadu.
Polityk z dzikiego kraju.
Gość, który pytał: Co dajut?

Przybyli leśni dziadkowie.
Docent, co wszystko ma w głowie.
Duszpasterz przyszedł wielebny,
by bronić zdań niepochlebnych.

Do sali pełnej po brzeg
wsunął się rosyjski szpieg.
I była tam atmosfera.
Kto chciał, ten mógł się wydzierać.

Kupiła to telewizja.
Sam prezes fundusze przyznał
i pytań padła lawina:
Czy tu się piekło zaczyna?

Nie piekło, tylko kampania!
Szaleństwo, przymus i mania
zmieszały zdrowych i chorych.
Za miesiąc są już wybory!

Nic tu nie było wybiórcze.
Miało być gniazdo kukułcze,
lecz wyszła medialna ściema.
Kukułczych gniazd przecież nie ma!




środa, 15 października 2014

Rewolucja październikowa













Polska stadionowa
rewolucja październikowa,
kancelaryjno-pałacowa,
rządowa,
w szkocką kratkę,
czekająca na wpadkę
na związkowych torach,
pisze elaborat
o zbyt tanich jabłkach.

Dywanowa zagadka -
kierunek kanclerski.
Pogrzeb oficerski
dla zabójcy Inki.
W internecie linki
o biało-czerwonych.
Chodnik nieskończony
i zalany wodą.

Media naród wiodą
drogą do sukcesu.
Grupy interesu
fałszują sondaże.
W telewizji twarze
mówią o zwycięstwie,
poświęceniu, męstwie.
Trwa zamiana ról.
Ból
i Czarna Wdowa.
Rewolucja trwa.
Wojna futbolowa.

wtorek, 14 października 2014

Rym? - Częstochowa, czy Rzym?













Wiersze to już pisał Neron.
Zaczynał Wielką Literą.
Potrzebował jednak tła.
Wtedy to historia ta
miała miejsce o "Quo vadis"
Pewnie lepsze są przykłady,
czym poezja stać się może?
Można mówić o horrorze
wywołanych przez nią zdarzeń,
zwłaszcza, kiedy dygnitarze
zabierają się do wierszy.
Neron nie był przecież pierwszym,
ale on podpalił Rzym.
Rozchodziło się o rym,
gdy Magister Elegancji
nie przyznał racji instancji.

Lepiej się nie spierać z władzą,
bo cię zniszczą lub posadzą,
a z powodu tego rymu
nawet Piotr wychodził z Rzymu
i Pan Jezus zabrał głos.
Zamiast narzekać na los,
zauważmy to, po pierwsze:
Kto powinien pisać wiersze?
Na pewno - nie ci, na tronie.
Bard, co wlecze się w ogonie,
bez zaszczytu i lauru,
bardziej godny wielkich chórów
niż ten pieśniarz nad pieśniami,
co problemy ma z rymami
i przez swoje życie całe
pisze tylko wiersze białe.

Nie połamiesz o nie pióra.
Chociaż mówią: - Rym to bzdura!
Śmieją się, że Częstochowa,
trzeba znać właściwe słowa,
które dobrze myśl uchwycą.
Nieprzebytą jest granicą
nieznajomość własnej mowy.
Nawet najmądrzejsze głowy
zapominają języka,
gdy  je zmusza polityka
do układania peanów.
Poezja nie jest dla panów,
tylko dla wrażliwej duszy.
Nie znosi Faryzeuszy.
Wysokie im stawia progi.
Potrafi zawrócić z drogi.

Polityka i kultura














Skąd przedziwne te praktyki?
Czy to sztuka polityki?
Czy może nienaturalna
polityka kulturalna?

Jest tęczowo, lewicowo.
Porusza się tkankę zdrową
wibrującym pustosłowiem
i coś się utrwali w głowie.

Polityka i krytyka
sztukę kocha i dotyka.
Nie jest to molestowanie,
lecz nauka przed wydaniem.

Sposób wymyśliła Unia,
żeby świat sztuki spotulniał.
Wszystko idzie zgodnie z planem.
Wychowują kurtyzanę.

Kto ma płacić - ten wie za co!
Choćby z niego był ladaco,
do wrażliwych sięgnie granic.
Utarguje wiele za nic.

Dominują prądy nowe.
Poznikały prawicowe,
a rolę Złotego Runa
odgrywa znowu komuna.

Wspierają ją mecenasi.
Jak przed laty - znowu "nasi".
Wszystkowiedzy. Profesura.
Polityka i kultura.

poniedziałek, 13 października 2014

Mistrzowi z Pietrasante














Jeszcze przedwczoraj był tu Mitoraj,
który nam, ludziom rozdawał piękno.
Ozdobił bruki urodą sztuki.
Klasyczną rzeźbą z duszą w nią tchniętą.
Spojrzyj na oczy. Popatrz na usta.
Artysta wiedział, że wieczność czeka.
Rzeźba. Powłoka. Zdaje się pusta,
a to wspaniałość - obraz człowieka.

Wasale demokracji













(Wasal mojego wasala - jest moim wasalem!)


Co pan każe, sługa musi.
Własny dom nędzą przydusi,
wyprzedażą i długami.
Tak to bywa ze sługami.

Co pan czyni, sługa chwali.
Nie pozwoli, by pisali
źle o jego pryncypale.
Ukryje swe wszystkie żale.

Co pan zechce, sługa zrobi,
choćby się z sumieniem pobił.
Co pan powie - jest mu prawem!
Sługa dba o pana sławę.

Wola pana jest pacierzem.
Sprzeniewierzy się swej wierze,
jeśli inną pan wyznaje.
Pozmienia swe obyczaje.

Dzieci wyśle na kraj świata.
Poślubi swojego brata.
Małe uczy, jak dorosłe.
Sługa zwykle bywa posłem.

Immunitet ma i straże.
Czyni to, co pan nakaże.
Udając często tępaka
najchętniej gnębi rodaka.

Wmawiano nam do tej pory,
że mamy jakieś wybory,
a większość stanowią drudzy.
Głosy także liczą słudzy.

Władza mami sondażami,
więc czujemy się sługami
prawa oraz ordynacji.
My - wasale demokracji.

niedziela, 12 października 2014

O tym, co się zrodzić może na dostojnym świata dworze












Wylęgło się w chorej głowie,
że wrogiem świata jest człowiek.
By całkiem życia nie spieprzył,
człowieka trzeba ulepszyć,
a tacy już ulepszeni
o przyszłość zadbają Ziemi.
Powstała możliwość nowa.
Genotyp można klonować.
Niech rozstrzygają esteci,
kogo należy oświecić.
Kogo wyuczyć, hodować,
a kogo eliminować.
Na Tajnej Światowej Radzie
nie było różnic w zasadzie,
że zachowania są godni
bogaci, mądrzy, czcigodni.

Ktoś musi na nich pracować,
więc silnych trzeba zachować,
dyspozycyjnych i karnych,
a resztę uznać za marnych.
Plan jasny był, jak na dłoni.
Natura jednak się broni
i słabsi bardziej się mnożą
zdając się na wolę bożą.
Zawiodła antykoncepcja.
Potrzebna lepsza selekcja!
Powstał więc kryzys światowy.
Nędza i groźne choroby
za małe zebrały żniwo.
Zaczęto wojnę prawdziwą.
Dotychczas pełznie po Ziemi.

Spychani ludzie, gnieceni,
bombardowani i bici,
na różne groźby odkryci
szukają nowych miejsc w świecie.
Gdzie uciekają? Już wiecie?
Tam, gdzie powstały te plany!
Zastąpią wkrótce wybranych.
Na wielu padł blady strach.
Nie pomógł światowy krach.
Są jeszcze specjalne bronie,
lecz znaczą dla wszystkich koniec.

Dokopali się do piekła













Dokopali się do piekła,
a był Dzień Papieski.
Nowa premier świat urzekła.
Sejm w związku partnerskim.

Tęcza, czy Pomnik Smoleński?
Dwa zero z Niemcami!
Sukces, albo obraz klęski?
Oceńcie to sami.

Podniecenie. Słów zadyma.
Zaszczyty. Kłopoty.
Stary gość się ledwie trzyma.
Do pracy w soboty!

Musi przyciągać widownię
dyskusja społeczna.
Politykom ściąga spodnie
Polska niedorzeczna.

sobota, 11 października 2014

Jakby toczyła się gra















Nerwowe padło - "Zrób coś z tym!"
Początek to był horroru.
Noc chce mi poplątać rym.
Generał Płatek i Toruń.
Chrostowski. Pałac Kultury -
To żyje nadal. Gdzieś trwa
I sięga do samej góry,
Jakby toczyła się gra.
I nadal jest niebezpieczne.
Potrafi zabierać ludzi,
A mówią nic nie jest wieczne,
Lecz temat ktoś ciągle studzi.

Minęło trzydzieści lat,
A co jest z księdzem Małkowskim?
Pozmieniał się bardzo świat
I nie ma już tamtej Polski.
Przy grobie stoi kamera
I oko bez przerwy czuwa,
By nikt się tam nie dobierał,
By nawet myśl o rozróbach
Nie zakłócała spokoju
Historii ani wieczności.
Na świecie nie ma pokoju,
Lecz jeszcze jest kilku gości,

Którzy nad wszystkim czuwają
I milczy także Witkowski.
Jesienie smutne mijają,
Ktoś wreszcie wyciągnął wnioski,
Że dodać, co nie co, trzeba,
Bo ludzie wiedzą już więcej.
Ksiądz jest już Ozdobą Nieba,
A jeszcze trzęsą się ręce?
Miłujcie nieprzyjaciela!
To Święty od Miłosierdzia!
To się tak trudno udziela
I wstrzemięźliwość utwierdza.

"Zrób coś z tym!" - to był początek.
"Zrób coś z tym! i dzisiaj słyszę.
Przy tamie cichy zakątek.
Kwiat się na wodzie kołysze.
We Francji znalazł się dowód
I Ksiądz Nasz będzie wśród świętych
I to jest właściwie powód,
Że temat został podjęty.
Nie to, że żyje w pamięci.
Wśród ludzi. W Solidarności.
Lud każdą rocznicę święci.
Przychodzą zwykle ci prości.
 

Szelest
















Kompromitacja i ból,
a miała być ziemi sól.
Ziemi rodzimej i czarnej,
a marniej wciąż jest i marniej.
I tylko ta złota jesień
wytchnienia chwilę nam niesie
i rozpromienia ulice.
Straszą czerwonym księżycem,
pomorem i krwi toczeniem.
Jednak te nasze jesienie
trzymają wciąż nas na duchu.
Nawet z nadziei okruchu
wznosimy swe domki z kart.
Partyjny, wyborczy wiatr
osłabł przy świata porywach.
Ktoś wielkie sceny rozgrywa
na stromym globalnym dachu.
Przyzwyczajenie do strachu
spłynęło na nas zmęczeniem.
Lubimy nasze jesienie
i szelest upadłych liści.
Milczący dotąd artyści
pięć minut mają dla siebie.
Jak dalej będzie, nikt nie wie,
lecz to już nie ma znaczenia.
Naród się łatwo nie zmienia.
Jest jeszcze mądrość zbiorowa
i ta kampania nerwowa.

piątek, 10 października 2014

Dla harmonii i nieskończoności











W oświadczeniu Księcia Filipa
perspektywa wydała się twarda.
Bardzo prosty rachunek mu wypadł.
Starczy miejsca dla pół miliarda!

                    *

Rozważano nad redukcją.
Temat zafrapował gości:
"Sterowanie reprodukcją
przy zachowaniu różności"

Powściągnijmy to, co stare!
Obyczaj oraz tradycję.
Wyznanie, religię, wiarę,
przekonania i ambicje.

Jeden język. Sąd Światowy.
Mniejsze prawa osobiste.
Wspólny obowiązek nowy
poszerzy nakazów listę.

Zasiedlenie - w metropoliach.
Więcej miejsca dla natury.
Drogi niech zakryje folia.
Przyroda - tylko dla "góry".

Cel - harmonia. Wielka cena.
Podział na: Wybrani - Goje.
Znaczenie wpływów Holdrena.
Pełna zgodność z Billy Joy,em.

Każdy dobry jest instrument,
by rozkwitł owoc narady.
W stanie Georgia jest monument.
Spisano na nim zasady.

Czy to tylko wielkie plany?
Czy już rzeczywistość nasza?
Bezczelność znanych - nieznanych
swe zamiary nam ogłasza.

Nie przeczytasz o nich w prasie.
Nie nauczą tego w szkole.
Zmiany jednak są na czasie.
Sprowadzono nam Ebolę!

Szklana kula















W szklanej kuli w Europie, gdzie się kumuluje władza,
ścisk jest wielki. Chłop na chłopie. Nikomu to nie przeszkadza.
Jest dbałość o parytety. Awansują także panie.
Grona są i gabinety. Jest wzajemne zaufanie.

Preferencje. Kompetencje. Przesłuchania. Głosowania
i kolejne są kadencje. Szklana kula je osłania.
Dominują socjaliści. Zdarzają się komunistki.
Dyskretne figowe listki zakrywają wady wszystkim.

Komisarzy, komisarki dobiera do składu Boss.
Proponuje mu się szparkich. Będzie liczył się ich głos.
Stworzą Centrum, Spec-Komisję, Główny Ośrodek Wszechwładzy.
Skupią w nim decyzje wszystkie, polecenia i nakazy.

Posłucha ich Europa i wykona Dyrektywy,
choćby ją i wirus dopadł prawdziwy, lub nieprawdziwy.
Sama go przywiozła sobie na leczenie i badanie.
Problem jeszcze tkwi w sposobie. Kosztowne przeciwdziałanie.

O pandemii dawno marzą. Będą nadzwyczajne kroki.
Potrzeby wielkie wyłażą. Niezbadane są wyroki.
Izolacje. Przymus. Wojny. Wprowadzą Porządki Nowe.
Świat już przestał być spokojny. Szklana kula chroni głowę.

Głowa jest najbardziej cenna. Tak, jak czubek piramidy.
Doskonała. Niewymienna. Urealni wszelkie zwidy.
Reszta poddawać się musi. Decyduje głowy wola.
Aids motłochu nie wydusił. Przyleciał wirus Ebola.

Natura i środki















Mówili: - Sięgnij po środki!
Musiała spełniać warunki.
Przybrała rolę sierotki.
Niezbędne były stosunki.

Najlepiej, te polityczne -
samorządowo-partyjne
i resortowe - nieliczne.
Zdarzały się też mafijne.

Swojego miała lobbystę.
Tak teraz zwą sutenera.
Metody wciąż były czyste.
Dochodów część jej zabierał.

Musisz być innowacyjna!
Nadążać trzeba za modą!
Jej szkoła zbyt tradycyjna,
największą była przeszkodą.

W tym roku przydział był skromny,
bo większość poszła do Francji,
gdzie nacisk wciąż jest ogromny
równości i tolerancji.

A u nas rosły opory
wobec klauzuli sumienia.
Choć rynek był nadal spory,
nikt jednak go nie doceniał.

Dotacja - rzecz bardzo łasa.
Potrafi zmienić człowieka.
Do życia potrzebna kasa.
Czeka się na nią i czeka.

Dotują tylko bogatych,
a biednych wciąż się zadłuża.
Kredyt już wymagał spłaty,
a suma urosła duża.

Chowała resztkę na bilet.
Dość miała problemów z wiochą.
Dziś o niej wiem tylko tyle,
że plącze się gdzieś po Soho.

Mówili: - Sięgnij po środki!
Lecz pasja też bywa szewska,
brak wtedy nam słówek słodkich.
Natura bywa k...wska

czwartek, 9 października 2014

Nie było wybuchu!











Nie było wybuchu! Była katastrofa.
Powinni się chyba powstrzymać, wycofać!
Inne podobieństwo mi przyszło do głowy.
Rodzina naciska. Brak jednej osoby!

A pan prokurator zarzutów nie stawia.
Nie widzi w wypadku żadnego bezprawia.
Jest wciąż zadymienie na miejscu zdarzenia
i pani ta sama i znów zapewnienia.

Złośliwość historii, czy jakieś memento?
Jest sztab nadzwyczajny i środki podjęto,
a ludzi czekają poważne wybory.
I nic się nie zmienia u nas do tej pory.

Bezczelność systemu. Propaganda. Władza.
Za dużo dziś nie mów! Nie próbuj przeszkadzać.
Pani premier właśnie leci do Paryża.
Rosja prowokuje. Polakom ubliża.

A w duszy sczerniałej jak węgiel nasz polski,
pożar już się pali. Wyciągnięto wnioski.
Wybory. Kampania. Wsparcie Europy
i po ośmiorniczkach obcięto nam stopy.

Na świecie jest gorzej. Zniszczenia i wojna.
U nas paranoja, lecz Polska spokojna.
Unieruchomiona - zastygła i trwa.
Patrzymy. Czekamy. Co Pan Bóg nam da?

środa, 8 października 2014

O pieniądze na hodowlę skóry












Wojewoda już nie takie widział katastrofy.
Martwi się Zarząd Kompanii, czy się zwiększy popyt.
Związki skarg nie notowały, a stały na torach.
W Doniecku padły dwa strzały. Sytuacja chora.

Lekarz prosi o pieniądze na hodowlę skóry.
Na ekranach roześmiana pani od kultury.
Mamy z życia próbę bicia rekordów i piany.
Reszta jest już do ukrycia. Budżet uchwalany.

Błąd pilota łzy nie otarł. Jest siła natury.
Lekarz prosi o pieniądze na hodowlę skóry.
Pod ziemię zjeżdżają zmiany. Wizytuje Kopacz.
Rębacz życia porąbany nie ma sił na rozpacz.

Informacje - zgniłe liście, opadają chmurą.
Czy to piekło? Czy to czyściec? Gaszą pożar bzdurą.
Paranoje swe podwoje zamknęły dla krzyku.
Tłuste misie. Gdyby dzisiaj... wrze kłamstwo wyników.

Boże, pożal się nad nami













W głębi złoża tli się pożar.
Bomba na stadionie.
Boże się nad nami pożal.
To jeszcze nie koniec.

Leci gąska z władz do Śląska.
Prokuratur akcja.
Granica jest cienka, wąska.
Destabilizacja!

Zamieszanie. Życie tanie.
W czarnym węglu metan.
Bezpieczeństwa strzegą panie.
Zarządza kobieta.

Nie czas biadać. Chcą zagadać
naszą rzeczywistość.
Kłamać jednak nie wypada,
choćby kopać przyszło.

Jadą TiR-y konwojami
ze wschodu, z zachodu.
Machają im wybierani.
Ja nie mam powodu.

Wisi strach w powietrzu gęstym.
Mieszanka się zbiera.
Ludzie przecierają rzęsy.
Nieszczęśnik umiera.

W głębi złoża tli się pożar.
W ludziach iskry nie ma.
Zapał tylko jest w wielmożach
i zastępczy temat.

poniedziałek, 6 października 2014

Dżambalaja




















Pewna pani rzekła mi tej jesieni.
Pan wspaniale przez te lata się odmienił.
To spotkanie wprost wspaniale ją nastraja,
a tuż obok grali w klubie Dżambalaja.

Grali dobrze, po staremu. Grali głośno
i ta pani prawie stała się nieznośną.
Może wieczór tą muzyką ją upajał.
Był już zmrok. Jeden krok. Dżambalaja.

Pewnie ma w sobie coś ta muzyka.
Mocno w pasie obejmuje i dotyka.
Zapomina się zupełnie o jesieni.
Dżambalaja. Wszyscy są roztańczeni.

Nie wiem sam. Siebie znam, lecz się stało.
Tego klubu nagle było nam za mało.
Kończą grać. Trudno stać na rozstajach.
Ma się gest. W głowie Fest! Dżambalaja.

Pewna pani rzekła mi tej jesieni.
My jesteśmy chyba sobie przeznaczeni.
Dżambalaja - zanuciłem cicho do niej,
myśląc, co ja o tym Klubie powiem żonie?

Dżambalaja. Człowiek siły swe przecenia.
Potem grypa, albo inne przeziębienia.
Taka pora. Klub Seniora zmienia w łóżko.
Poszalało się troszeczkę moja duszko!

Przyszła grypa do Filipa












Przyszła grypa do Filipa.
Była na nią pora
i Filip z obiegu wypadł.
Rodzina jest chora.

Filip kaszle. Nosem chlipie.
Czosnku dużo zjada.
Nie poradzisz nic Filipie.
Zarazisz sąsiada.

Sąsiad poszedł do lekarza,
bo gorzej oddychał
i przed gabinetem siada,
a przychodnia kicha.

Niełatwo zachować zdrowie
w chłodnym październiku.
Po południu na Grochowie
wirus wielu przykuł.

Pewnie sprawka to Filipa.
Chodzić z grypą wolał.
Całe szczęście, że to grypa,
nie wirus Ebola. 

niedziela, 5 października 2014

Atut













Rada, Parlament, Izba lub Duma -
wszędzie jest jeszcze żywa komuna.
We wszystkich władzach na całym świecie,
żywą komunę łatwo znajdziecie.

Wśród zwykłych ludzi komuny nie ma,
ale już Zarząd, Sejmik lub Senat
jest od niej gęsty w różnym przebraniu,
byś jej nie dostrzegł przy wybieraniu.

Żywej komunie i biskup święci.
Dziennikarz chętnie wywiad poświęci.
Sondaż pokaże świetne wyniki.
Żywa komuna - kwiat polityki.

Nic nie poradzisz. Znów jest wszechwładna.
Bogata, silna, prężna, układna.
Choć się inaczej teraz nazywa,
to ona! Stara komuna żywa!

Stanowi prawo. Sprawuje rządy.
Świat ci pozmienia i nowe prądy
zaszczepi w głowach na całej Ziemi.
Jej możliwości trudno przecenić.

Jak może wpływać na ludzkie losy?
Zwyczajnie! - Zawsze, gdzie liczą głosy
i są podziały - tak: pół na pół -
ostatnia, atut kładzie na stół!



sobota, 4 października 2014

Przed koncertem














Zanim się zamiar zmieni w koncert,
najpierw drażniąca myśl się rodzi.
Oddechy stają się gorące.
Skóra napina, ściska, wzwodzi,
a wyobraźnia już podsuwa
najbardziej plastyczne momenty
i choć to jeszcze wciąż jest próba,
rozpisujesz na instrumenty
najbardziej ciekawe niuanse.
Twój zamiar staje się już transem.

Odtąd za tobą stale chodzi.
Potrąca żalem, niespełnieniem.
Niczego nie chcesz już dowodzić.
Nic nie sprowadzi cię na ziemię
i szukasz sali koncertowej
w której uczuć stworzysz symfonię,
a serce coraz mocniej wali
i funkcjonujesz nieprzytomnie.

I wtedy nagle spada cisza.
Wielkie porywy odlatują.
Nie chcesz, by świat o tobie słyszał,
żeby się los za tobą ujął.
Wolałbyś raczej kameralnie
przekładać karty partytury,
a myśl wciąż drażni cię nachalnie,
że mógłbyś z nią przenosić góry,
gdy prosta nuta cię powala
i harmonii nie możesz złożyć.
Spróbuj! Ta mała ci pozwala.
Też chce zamknięte drzwi otworzyć.

piątek, 3 października 2014

Jestem loginem
















Jestem loginem, hasłem, dostępem.
Włączam. Przeglądam. Idę z postępem.
Wszystko przed nosem mam z pierwszej ręki.
Rozdzielczość, barwy, gadżety, dźwięki.

W zamian o sobie ślę informacje.
Co robię, lubię? Jakie atrakcje
wybieram z całej ofert palety.
Podawać muszę różne konkrety.

Śledzi mnie stale sieć satelitów.
Łatwo namierza miejsca pobytu
i obserwuje mój rozkład dnia.
Za to serwuje mi to, co ma.

Na przykład dzisiaj, z samego rana:
Hacker buszował w Banku Morgana!
Nasza Policja bez bazy danych!
System przez dobę jest naprawiany.

Raport o taśmach jest utajniony
i jakiś proces jest odroczony.
Kampanię wspierać ma Mariusz K.
Człowiek ogląda. Widzi i zna!

I przypadkowo pewien jegomość
dorzucił ważną bardzo wiadomość,
że jakieś wojsko państwa T.
na państwo S. najechać chce.

Włączą się także do tej batalii
dwa samoloty aż z Australii,
żeby pokazać kogo świat wspiera.
Czytam to wszystko. Mogę wybierać.

Świat wirtualny z żywym się miesza.
W jednym ktoś grozi. W drugim pociesza.
Ktoś mnie ochrania oraz rodzinę.
Jestem dostępem, hasłem, loginem.

czwartek, 2 października 2014

To będzie bardzo długa wojna...




















To będzie bardzo długa wojna
i zmieni świat na wiele lat.
Minęła epoka spokojna.
Zabija znowu brata brat.

Miłujcie swoich nieprzyjaciół!
Pan Jezus stale do nas mówił,
ale już gdzieś na Zakarpaciu
człowiek w swej wierze się zagubił.

A jeszcze dalej - na Bałkanach
w srebrzystym ranku Srebrenicy
większa się otworzyła rana
i mordowali jak czetnicy.

Na wielkie miasta spadły bomby
wraz z zapowiedzią: - Będzie gorzej!
A leje i powietrzne trąby
sumienia uniosły w przestworze.

To tylko muslim, muzułmanin.
Tylko burnusy, albo burki.
Taki i życie miewa za nic.
Wiedziano, że będą powtórki.

I poszła wojna do Afryki.
Nie starczał już jej Bliski Wschód.
Nie widział świat takiej techniki.
Ocalić życie to już cud.

Już przekroczyła Morze Czarne
i czarną rozpacz śle Słowianom.
Wiedli swe życie nędzne, marne
i chcieli rząd odebrać panom.

Cesarskie dajcie cesarzowi!
Wciąż przekonywał nas Pan Jezus!
Lecz człowiek się o ziemię pobił.
Swych majętności bronił krezus.

Prostacy idą na stracenie.
Jeszcze się samobójstwem bronią.
Na stos rzucają ocalenie
na żer Apokalipsy koniom.

Lecz tętent słychać coraz większy
na Kremlu oraz w Białym Domu.
Już wiemy! Wczoraj świat był lepszy.
O jutro się człowieku pomódl!

Immatrykulacja













Idziemy obok, ale nie razem.
Nad nami obłok, który różni nas wyrazem.
Różni nas także kolor szalika
i to co wolno, lub nie wolno - polityka.

Idziemy obok. W głowach się roi.
Różnią nas myśli - Co przystoi - nie przystoi?
Od razu widać - Kto dziewczyna, a kto chłopak?
Ty może wierzysz, że powinno być na opak?

Idziemy obok. Chochlik się cieszy,
bo wie że razem potrafimy też nagrzeszyć,
lecz każdy własne przeżywania ma sposoby
i pewnie gender chciałby nakłaść nam do głowy.

Idziemy obok. W miejsce to samo.
Ja kiedyś ojcem pewnie będę, a ty mamą.
Czy nam zostawią rodzicielski wpływ na dzieci,
gdy nadal modne: "Jestem za, a nawet przeciw"?

Idziemy obok. Z jednym pragnieniem.
Może nas różnić uprzedmiotowienie.
Chcemy być ludźmi, czy już towarem?
Warto zachować tych szczególnych różnic parę.

Idziemy obok. Podaj mi rękę!
Nie zamieniajmy odmienności na piosenkę,
a jeśli nawet będą jakieś kontrreakcje -
czeka nas studium, bo skończyły się wakacje.

Idziemy obok. Po doświadczenia.
Będzie, jak będzie. W każdym z nas coś się pozmienia.
Amor potrącił napiętą strunę.
Wciąż ludzi łączy jeden kierunek.

środa, 1 października 2014

Świat bez uśmiechu


















Świat ludzkim twarzom zabrał uśmiech
i w nowe nurty myśl ubiera.
Wielkie migracje, rewolucje.
Upiory Stalina, Hitlera.

Globalizacja, podział nowy
i referenda, plebiscyty.
Projekty i gorące głowy.
Przestano liczyć już zabitych.

Lecz nie ma żadnej konferencji,
a tylko tajne są spotkania.
Kampanie o ciągłość kadencji.
O polityczny byt i trwania.

Ukryta wojna niszczy państwa.
Terrorystyczna, hybrydowa.
Nakłada łańcuchy poddaństwa.
Znaczenia utraciły słowa.

Nikt tego jutro nie zatrzyma.
Ta fala może tylko wzbierać,
a swym rozmiarem przypomina
plany Stalina i Hitlera.

Tym razem większe jest ognisko.
Straciło siłę odstraszanie.
Sieć satelitów śledzi wszystko.
Jest laserowe namierzanie.

Kopuły, tarcze - dają szansę
i nie ma żadnej równowagi.
Decyzja jest pod jednym palcem.
Świat po niej znowu będzie nagi.

Jest coraz trudniej zło zatrzymać.
Wkrótce to będzie niemożliwe.
Czas już zapomnieć o przyczynach
i zacząć rozmowy prawdziwe.

W niewoli Babilonu




















Nie dla nas wiszące ogrody Wielkiego Babilonu.
Bliższym mu sojusznikiem jest marksista, lewak, komuch.
Silny się tylko z silnym liczy. Z nim zawsze się układa,
a nasz lud prosty, wyrobniczy pracuje, gdzie się nada.

Nie dla nas cud Semiramidy. Nie dla nas wzniosłe wieże.
Z Asyrią chcą jednoczyć się. Nam zostały pacierze.
Wkrótce tu stworzą jeden świat. Potężny i wspaniały.
Nadzieje, by zachować lud nam tylko pozostały.

Dziś tylko nam została pieśń chóralna niewolników.
Nie dajmy tego śpiewu zgnieść rękami czynowników.
Nie zapomnijmy nigdy słów. Babilon nie jest wieczny,
a wolność kiedyś wróci znów, po czasach niebezpiecznych.

Nadzieja w starych pismach jest. Obiecał na to Pan.
Przeminie kiedyś wojen chrzęst. Odmieni się nasz stan.
I wtedy pieśń zjednoczy nas odwieczna, spamiętana
o tym, co z głową w chmurach szedł, gdy inni na kolanach.