środa, 29 kwietnia 2015

Trzech urwisów


















Stary Ostas na Litwie
przechowywał relikwie
bohaterów dawnego powstania,
ale już swym trzem synom
jak parlament - Litwinom,
mówić w polskim języku zabraniał.

Każdy z nich po niemiecku,
po francusku, angielsku
umiał dobrze powiedzieć trzy słowa,
ale pacierz i zwyczaj
dobrze znał z Mickiewicza,
taka była ich mateczki mowa.

Poprzez dziejów zamiecie
już jeździli po świecie.
Kusił zachód i Europa.
Każdy uczuć spragniony
szukał dla siebie żony
i w głęboką depresję popadł.

Ojciec sobie pozwalał
i z sąsiedztwa, nie z dala,
przywiózł żonę zza miedzy - z Podlasia.
Synom kazał zjeść żabę.
Wszystkich wysłał za Łabę
i niezgodę w umysłach zasiał.

Podróż trwała niedługo,
a czas uciekał strugą.
Zatrąbiła Toyota nowa.
Kogo wieziesz mój synu?
Czy to dama z Londynu?
Nie mój ojcze! To z Polski - synowa!

Nie minęła godzina
w Mercedesie dziewczyna.
Stary Ostats wygląda ciekawy.
Kolorowa sukienka.
Pewnie synu to Niemka?
Nie mój ojcze! Synowa - z Warszawy!

Wiele osób się w Wilnie
uśmiechnęło przymilnie
do Ostasa, gdy wysiadł syn trzeci.
Stary o nic nie pytał
i po polsku się witał.
Wołać księdza polskiego polecił.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz