poniedziałek, 31 sierpnia 2015

CZATY, czyli łeb wojewody

















Wojewoda nic nie doda.
Protestują Niemcy.
Dla bogaczy jest pogoda.
Przybyli rozjemcy.

Silna grupa stroi głupa
i pilnuje lasu.
Może ktoś się na tym upasł?
Może szkoda czasu?

Jest przeszkoda.
Wojewoda ani grosza nie da!
Potrzebna jest jego zgoda.
Mapy zbadać trzeba.

A te mapy, jak to mapy -
napisy gotykiem.
Możesz kijek wziąć do łapy
i grzebać patykiem!

Nadleśniczy sam przećwiczył
wchodzenie do dziury.
Wąsko było... się przeliczył.
Twierdzi: To są bzdury!

Kwiat młodzieży - reporterzy
ciągną już ze świata.
W Moskwie także ktoś uwierzył.
Czas śladów nie zatarł.

A kahały napisały
groźne ostrzeżenie:
Ofiary to oddawały,
co skryto pod ziemię!

Strażnik mapę wyrysował.
Wyznaczył obwody.
Georadar wycelował
wprost w łeb wojewody.

Są pionowe korytarze.
Pustka na radarze,
a w półkulach nicość hula.
Strach jest gospodarzem.

Wziąć nie można. Oddać - strata,
a odkopać trzeba.
Mogło leżeć długie lata.
A pies by...

...odgrzebał

Mój przyjaciel Harley


















Mój przyjaciel Harley,
stary, dobry, krzepki
śpiewa jak Bob Marley
i uwozi dziewki.

Uwozi, uwodzi.
Umie błysnąć chromem.
Póki silnik chodzi,
nic nie jest skończone.

Zawsze drogę znajdzie
w plątaninie szos.
Już nie Easy Rider,
ale ciągle boss.

Bajka o Złotej Rybce, Wędkarzach i Wałbrzychu























Ustawili się w szeregu
wędkarze na poniżej Brzegu
od dawna już wiedząc o tym,
że tam pełno rybek złotych.

Trawka była bardzo śliska.
Rosjanin odszedł z łowiska,
gdy dostał od rybki słowo,
że żyć będzie Bursztynowo.

Pożegnano go bez krzyku.
Niemiec trzymał na haczyku
grubą, złotą rybę z ikrą,
a żydowi było przykro.

Wiedział, że tu gdzieś do stawu
złote rybki wpuścił rabuś,
a staw był chłopa z Wałbrzycha.
Trudno było się rozpychać.

W Wałbrzychu się żyło biednie.
Upływały dni powszednie
w bezrobociu na ruinie,
a w bajki wierzono w gminie.

Była ta o Złotej Rybce,
lecz ktoś grał tu pierwsze skrzypce.
Bajki opowiadał dzieciom,
a chciał rybki wyjąć siecią.

Na to nikt się nie chciał zgodzić.
Trzeba zaraz staw ogrodzić
i zwołać Sztab Kryzysowy.
Koniecznie wstrzymać połowy.

Mogły spełnić się życzenia,
ale rząd się właśnie zmieniał.
Władza w kraju była głucha.
Rybkom groziła przyducha.

Decyzje kryzys wymuszał.
Wiele odsłaniała susza.
Złoto się rzucało w oczy,
a nikt nie chciał nóg zamoczyć.

Decydenci nie wiedzieli,
co z tym zrobić? Wziąć? Czy dzielić?
Ostrzegano głośno w świecie:
Było już życzenie trzecie!

Panowie! Już dostrzec pora,
że ta bajka ma też morał!
Gdy granice przekroczycie
zostaniecie przy korycie!

Nie słuchajcie lepiej baby.
Miał być car, lecz jest wciąż słaby.
Z żydem trudne są układy,
a dziad może pójść na dziady!

niedziela, 30 sierpnia 2015

U nas i tak nikt nie uwierzy

















Ujawniono jedno z tych miejsc. Dlaczego?
By spokojnie wywozić z innego,
jak wywieziono Bursztynową Komnatę.
Odbierają swoją zapłatę,
jak odebrało Carskie Sioło.
Mówią o nas wesoło,
że to była Nitrogliceryna,
którą ktoś w kieszeni trzymał
i że teorie spiskowe to bzdury,
a o miejscu koło Jeleniej Góry
mówił Pełnomocnik Wojewody.
Przeróżne są nieraz powody,
dla których mamy nic nie wiedzieć.
Pomyśleć sobie, cicho siedzieć,
bo przecież w końcu coś się zmienia,
a uzgodniono, że roszczenia
będą całkiem zaspokojone.
Patrzymy wszyscy w inną stronę.
Sensacje zalewają prasę.
Coś dostaniemy na okrasę,
a umkną rzeczy zasadnicze.
Zamyka świat okres rozliczeń
i wszystko skończy się resetem.
Ustalono wspólnie z Knesetem,
by każdy dostał, co należy.

U nas i tak nikt nie uwierzy.  

Sześćdziesiąty piąty kilometr
















Nie idźcie w góry chłopcy, dziewczyny!
Tam jeszcze wszędzie mogą być miny!
Dziś polityczny skacze barometr.
To sześćdziesiąty piąty kilometr.
Nie wolno chodzić po torowiskach!
Droga jest stroma, pochyła, śliska.
Można się zsunąć do ciemnej dziury.
Czy są w niej nasze dobra kultury?

Pan Strażnik Leśny mandat wypisze,
bo tłum szperaczy zakłóca ciszę.
Małej bocznicy strzeże Sokista.
Ciekawsze kogo nie ma na listach.
Coś się rozniosło po całym świecie.
Teraz w Wałbrzyskim, biednym powiecie,
tumult i gęsto od dziennikarzy.
Kochamy bajki. Lubimy marzyć.

A przecież to jest pociąg pancerny.
Ładunek może mieć niewymierny.
Dokładnej jeszcze nie znamy próby.
Może to tombak, albo podróby?
Dziś bardzo trudne jest ustalenie,
czyje to dobra skryto pod ziemię?
A dla oszustów to niezła gratka.
Ktoś pisze: "Dobra mego pradziadka"

"Ujawnił mi to w ostatniej chwili,
kiedy świadkowie inni nie żyli".
Głos zabrał zaraz Kongres Światowy,
że jest się sprawą zająć gotowy,
bo jeśli skarby skryło SS -
to już wiadomo, czyje to jest!
Pretensje Rosji uznał za chwiejne.
To nie zdobyczne, czyli trofiejne!

Są na ten temat opinie nowe,
że to tereny są kolejowe
i nie należą pod Zarząd Miasta,
więc są ludowe. Kropka i basta!
Wstęp jest wzbroniony... Chłopcy, dziewczyny!
Tam jeszcze wszędzie mogą być miny!
Dziś polityczny skacze barometr.
To sześćdziesiąty piąty kilometr.
 

sobota, 29 sierpnia 2015

Drążę pod Książem



















Podziemne dworce
cicho, pod korcem,
czekają na połączenie
i dość groźnego mają dozorcę,
by nikt nie wchodził pod ziemię.

Sprawy nie drążę.
Może pod Książem,
a może do pewnej góry,
była bocznica.
To tajemnica,
ukryta w zboczu ponurym.

Czasem wędrowiec
pomyśli sobie:
Skąd taka droga do góry?
Wysokie buki
tłumią pomruki:
To nie jest dzieło natury!

Sam nie odkopiesz,
a Europie
nie spieszy się w wydobyciem.
Jest problem zwrotu.
Wiele kłopotów.
Pazerność jest... jak znam życie.

Służby, a któż by...
przeróżne wróżby
mediom rzuciły na ząb.
Ja wierszyk piszę.
Wciskam klawisze
i nagle wysiadł mi komp...

Wiersz, jak korkociąg.
Niezdrowy pociąg.
Apetyt na złote rydze.
Więcej nie powiem,
a w Góry Sowie
wybiorę się z jasnowidzem.

"A lato było piękne tego roku"

















A lato było upalne
i w ludziach wielki był żar.
Co miało być nierealne
błysnęło jak cocktail-bar.

Gender, a potem in vitro
i praca do końca życia.
Wyborcza wpadka i przykrość
i Smoleńsk wciąż do ukrycia.

A lato było gorące.
Na Słońcu rozbłysła plama.
Elity krajem rządzące
topiły fundusz w reklamach.

Postawcie na nas! - wołano,
a wszyscy pragnęli zmiany
i z kraju nie wyjeżdżano
i Duda został wybrany.

A lato było spiekotą
i plony zniszczyła susza.
Rządzącym chodziło o to,
co ukrywamy w swych duszach.

A dusze mamy wrześniowe
i pamiętliwe do łez,
a listy są już gotowe.
Dalej... jak było, tak jest.

piątek, 28 sierpnia 2015

Idą deszcze




















Wieści złowieszcze, że idą deszcze
dotarły już do Warszawy.
Pora przewietrzeń. Parne powietrze.
Gorące poselskie ławy.

Może powieje. Może poleje.
W prokuraturze są sprawy.
Na kaucję też są marne nadzieje.
Sąd nie jest już tak łaskawy.

Zbił z pantałyku uczciwość NIK-u
podsłuch służbowej rozmowy.
Ktoś się przebudził z ręką w nocniku
rankiem w hotelu sejmowym.

Może pokropią. Może utopią.
Wiadomo, że idą deszcze.
Ludzie czekają. Nadzieję mają.
Jak dotąd - nie pada jeszcze.

Wierszyk















Usłyszałem dziś nad ranem,
ze buldogi pod dywanem
walczą coraz głośniej.
Donosy donośniej
wzlatują przez dziury.
Pojawił się kundel bury.
Dołączył do grona.

Sprawa wyjaśniona
będzie wkrótce w sejmie.
Tu się doda, tam odejmie 
kilka miejsc na listach.
Walka jest nieczysta.
Czas na system nowy
i po to są JOW-y!

Nie boi się sfora.
Wie, że w tych wyborach
żadnych zmian nie będzie.
W senackim urzędzie
stoi kosz na śmieci.
Wiedzą nawet dzieci,
co w nim wyląduje.

Naród zagłosuje -
władza zrobi swoje.
Ostre są buldogów boje.
Podejmują Niemce
nowego rozjemcę.
Wierszyk sam się sklecił -
"Za... a nawet przeciw!"

I na wierszyk też jest sposób:
Zobaczy go kilka osób.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Susza















Nie widać tęczy, bo nie było burzy.
Nic nie urosło. Nawet GMO.
Było po kraju tak wiele podróży,
lecz nie wiadomo, o co w końcu szło?

O pokazanie w telewizji Pendolino?
A może nowych naklejek na busie,
by czas wakacji nam przyjemnie minął,
zanim wyjmiemy z piasku głowy strusie.

A kiedy wszyscy wyciągniemy szyje
ciekawi tarcia i wojen na górze,
wróci refleksja, że jakoś się żyje
i że to wszystko, potrwa jednak dłużej.

Ktoś nam postawił niedobre pytania,
na które nie ma prawidłowych odpowiedzi,
a telewizja umiejętnie je przesłania
i denerwują już okropnie się sąsiedzi.

Każdy ma swoje, gdzieś podobno, Westerplatte
z którego cofnąć już donikąd się nie może.
Westchnie, przeliczy ostatnią wypłatę.
Masowo ludzie dziś rzucają się przez morze.

Dociera do nas desperatów fala,
a my jak Bałtyk - witamy ją chłodem.
O gorzkie żale pytamy Górala.
Znów się stajemy milczącym narodem.

Nie widać tęczy, bo nie było burzy.
Nic nie urosło. Nawet GMO.
Było po kraju tak wiele podróży,
lecz nie wiadomo, o co w końcu szło?

A może jednak coś powiedzieć w referendach,
jeśli się władza łaskawie nas pyta,
bo potem będzie już tylko komenda,
by strażnik miejski znicz zagasił, napis wytarł.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Chcemy? Czy nie chcemy?





















Wiele jest ważnych powodów,
by Siła Przewodnia Narodu
przestała udawać Greka!
Widzimy już, co nas czeka
jeśli oddamy lotniska.
Decyzja jest bardzo bliska:
Czy zacząć sprzedawać lasy!
Nie mamy już własnej prasy.
Do kogo należą media?

Wybory - to dziś komedia,
gdy wszyscy żądają zmian!
A jaki jest władców plan?
Zamienić stare na starsze!
Powstrzymać młodych i Marsze!
Zamienić stołki w urzędach
i uczyć Naród na błędach!
Czy można wreszcie przedobrzyć?
Po szkodzie będziemy mądrzy...
Jak dotąd jeszcze nie wiemy -
Chcemy tych zmian? Czy nie chcemy?

sobota, 22 sierpnia 2015

Wieloryb na Wybrzeżu
















Spoczywał już martwy na dnie,
ale czasem tak wypadnie,
że prąd oraz zimna fala
wypłynąć na wierzch pozwala.

Ten wieloryb, nie wiem czemu,
podobny jest do systemu,
co na oczach się rozpada,
a wokół gapiów gromada.

Ktoś, wciąż myśli przyjacielsko,
spoglądając na to cielsko,
leżące przy plaży w Stegnie.
Nie wierząc, że tutaj legnie.

Nieuwagi to są skutki.
Ten region jest za malutki
dla takiego głodomora.
Nie wiedział, że spływać pora.

Są bogatsze wody Unii.
Tu zostają tylko durni,
a gdzie nawet śledzia brak -
wielu właśnie kończy tak.

Jeszcze bada profesura,
jeszcze żałuje kultura,
ale już się martwi lud,
by nie struło nam to wód.

A partie mnożą pytania.
Są dwie opcje - różne zdania
o tym, co zrobić należy...
a wieloryb martwy leży.

piątek, 21 sierpnia 2015

Dwa razy "Trzy razy TAK"

















Dwa razy "Trzy razy TAK".
Gdzie Kukiz? Posiano mak.
Kolejna siurpryza,
bo nie ma Kukiza.
Głosujcie! Nie wiemy jak?

Dwa razy "Trzy razy NIE"
Gdzie Kukiz? Czy ktoś to wie?
Pytania zawisły.
To jego pomysły!
Jest dobrze, czy może źle?

Wyborczy partyjny plan.
Za dużo od razu zmian.
Sondaż, analiza
i nie ma Kukiza.
Jest Wisły za niski stan.

Jak zagłosujesz narodzie,
przy suszy i takiej wodzie?
Odpowiesz: TAK, czy NIE?
Nic tutaj nie spłynie!
I nadal będzie,  jak co dzień.

Zarzuty












SAMUEL (Wikipedia) - fragmenty:
"Samuel /-/ pierworodny syn /-/ wyleczonej z bezpłodności..."
"Wspomnienie Samuela w Kościele katolickim obchodzone jest 20 sierpnia"


*  *  *


Samuel N. - to ten,
który był zdenerwowany,
a dziewczynka trzymała się mamy
i szła po książki przez rynek.

Badają przyczynę
i chcą cokolwiek zrozumieć,
a tłum się zbiera.
Po co siekiera,
Księga Sędziów i Księga Rut?
Groźnie spogląda lud.
Kim jest Samuel? - pyta.
Bandyta!
A może to dopalacze?
Wiele kobiet płacze
i jest już inaczej w Kamiennej Górze.
W jakiej chowany kulturze,
żeby tak... bez przyczyny?

Nie było w niej winy.
Urodziła się z chorym serduszkiem.
Pan Bóg ją wskazał paluszkiem,
a lekarze darowali życie

za krótkie.

Szok, obłęd, a może uraz?
To tylko kamienna góra -
słyszano poprzez huk sowy.
Elity ciche rozmowy
nie trafią nigdy przed sąd.
Czy ktoś tu popełnił błąd
w nauce i podręcznikach?
Telewizyjna publika
ma dzisiaj pytań za dużo.
Czemu pytania te służą,
gdy świat jest taki zepsuty?

"Usłyszał dzisiaj zarzuty..."

czwartek, 20 sierpnia 2015

Wrzenie świata
















Przemieszały się wody Bałtyku.
Zimne masy wymyło znad dna.
Tłumaczono spokojnie, bez krzyku,
że nasz Bałtyk czasami tak ma.

Odpłynęły wody gruntowe.
Wyschły studnie, zbiorniki i cieki.
Wszędzie zmiany były pogodowe.
Suchą nogą przechodzono rzeki.

Zakładano ruch płaszcza ziemi.
Odjechała tak Atlantyda,
ale nic nie mówili uczeni,
jeszcze strzegli, by nikt nic nie wydał.

Była plotka o zmianie biegunów,
ale raczej - tych magnetycznych,
a nie chciano zamieszać rozumów,
ciekawiło to tylko nielicznych.

Wibrowała podobno oś ziemi
i to mogło kłopot zapowiadać,
lecz w większości ludzie byli ciemni,
ustalono, że szkoda gadać.

Wszystko działo się jeszcze pomału.
Przestrzeń stała się gorącym garnkiem.
Notowano rekordy upału
i rzekł Noe: Budujemy arkę!

Nikt nie podjął tego wezwania,
bo za pasem już były wybory.
Sondaż, słupki i notowania.
W kraju wrzało. Tak jest do tej pory.

środa, 19 sierpnia 2015

Zmiany















Nasza babcia znów jest mamą.
Powiedziała nam to rano.
W klinice jej przyniósł bociek
nowych wujków nowe ciocie.
Oglądała "M jak miłość"
i wtedy jej się trafiło.
Za to w Lesznie inną babcię
dopadło w kościele, w trakcie...
ale ta nie będzie mamą,
bo to nie było to samo.
Nieskuteczni są dziadkowie,
więc nasz sejm, nasi posłowie
uchwalili ważne zmiany.
Przez to mamy to, co mamy.

W szkole, zaraz po wakacjach,
będzie bardzo ważna akcja -
z demokracji egzaminy
sprawdzą czego się uczymy.
Bardzo trudny będzie test:
Czy ma być, jak dotąd jest?
Czy już płacić nie będziemy,
tym, których nie wybierzemy,
a którym partie posadzą
i tu będą dla nas władzą.
To jest też podobny sposób
zapłodnienia wielu osób
bez pociągu i partnera,
a z dostępem do serwera.

W kraju zajdą wielkie zmiany.
Obietnice są i plany.
Nic nie zmieni się z dnia na dzień,
lecz dopiero w listopadzie,
więc pomyśleć mamy czas,
by nie poszły czasem w las.
Babciom trzeba dać na mleko!
Chłopom ikry! Wody rzekom!
Referendom - podpowiedzi:
Gdzie to licho w końcu siedzi
i czy skreślić "tak", lub "nie",
gdy się wszystkim zmiany chce?

Huraoptymistyczne sondaże










Wiele latek przeleciało.
Od razu, to się Raport o WSI oddawało,
a teraz nic nie jest od razu.
Na każdą decyzję trzeba kilku dni.
Wielka jest waga każdego wyrazu.
Poczekam, nim ogłoszą mi:
Czy partie chcą jakiś zmian tu?
Nie tylko zmiany foteli.
Czy z afer, przekrętów, kantów,
wyjaśnić coś będą chcieli?
Czy prawdę jakąś usłyszę,
tajną, dotychczas skrywaną?
Czy znowu nakażą ciszę?
Czy kogoś obudzą rano?
Znów najpierw są konsultacje.
Poznanie ważnych opinii.
Jest troska o demokrację.
O to, czy jednak powinni... 
Czekało się bardzo długo,
na tyle spraw, które można...
Żeby urzędnik był sługą,
a dziś postawa ostrożna?
I znowu ta pewność siebie,
że już na pewno wygramy.
O tym, jak będzie nikt nie wie.
My chyba też poczekamy.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Odwracanie kota ogonem


















Odwracanie kota ogonem
jest u nas dobrze przećwiczone.
W trudnej roli jest decydent,
czyli nowy Pan Prezydent.
Jak tu zmieniać, lub nie zmieniać,
kiedy tyle jest kręcenia?
Zamiast ludzi edukować,
dyskutują, co by dodać?
Czemu "tak"? Dlaczego "nie"?
Każdy coś poprawiać chce.
Rzecz jest w końcu uchwalona,
przez najwyższe w kraju grona.
Minął czas na reklamacje.
Wkrótce skończą się wakacje.
Zostanie wyborczy spot
i ten odwracany kot.

Nie potrafią ustalić...

















Nie potrafią ustalić, czy się system zawali?
Jak się zmieni po wszystkich wyborach?
Długo już wojowali, jednak pałac przegrali.
Teraz myślą, że godzić się pora.

Wspólnie martwić się będą. Mówią "nie" referendom.
Jeszcze pragną zamieszać w rozumach.
Może uwierzą bujdzie? Nikt głosować nie pójdzie,
lecz śnią im się przestrogi o tłumach.

Obojętnie, jak będzie, bo w przyszłym parlamencie,
obiecali usłyszeć głos ludu.
Dotychczas byli głusi. Poseł nie chce, a musi,
bo się naród spodziewa cudu.

Już nie będzie ironii. Wyjazd jest do Estonii,
Berlińczyków rozbolała głowa,
że tak zaraz, po świętach, Polska jeszcze pamięta
Ribbentropa i Mołotowa.

Unia czuje kłopoty, kiedy nagłe są zwroty,
a nie chciała nas wpuścić do Mińska.
Teraz błędy wytyka, ale jest Ameryka.
Polityka przestaje być świńska.

Kazali cicho siedzieć. Teraz będą się biedzić.
Marionetką nie zechce być Duda.
Będzie z nim niewygodnie, bo to Partnerstwo Wschodnie
w dawnej wersji to zwykła obłuda.

Nie potrafią ustalić, czy się Polska oddali
od uścisków, żółwików z Putinem
i dla dawnych swych kresów nie zechce interesów
ponad głową swą - Moskwy z Berlinem.



poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Zabierają korytko?























Zabierają korytko?
O! To bardzo jest brzydko!
Bez korytka nikt rządzić nie zechce!
Gdy nic w ziemię nie wsiąka,
kogo wciągniesz na członka?
A czym partia ambicje połechce?

Nie opowiesz się za tym!
Znikną liczne etaty.
Nikt nie powie: Partyjnym być lepiej!
Gdy się w partiach i w sejmie,
coś z korytka odejmie,
wszyscy ujrzą, za co tu się klepie?

Pozostaną nieliczni
skoro groszem publicznym
nikt nie zechce partyjnych obdzielać.
Mogą przyjść trudne czasy,
gdy jak inni, bez kasy,
już nie pójdą popierać, wybierać.

Bardzo wiele jest obaw.
Czym jest władza bez żłoba?
Chyba będą posłować za karę,
ale cóż... koniec - końcem...
nic tu nie jest wiążące.
Mówią: Zabrać! A zostanie stare.

Nie te pytania!























Aj! Jak przeszkadza...
Ileż biadania...
Najwyższa władza
i złe pytania?
Pisał prezydent.
Uchwalił senat!
Co za incydent?
Cóż za dylemat?

Nie te pytania?
Miały być inne?
Ileż biadania...
Te nie powinne...
Zwłaszcza  o JOW-y!
Spuszczone głowy.
Nie może pytań
być narodowych!

O inne rzeczy
trzeba  zapytać!
Logice przeczy.
Zaczyna zgrzytać.
I tak frekwencji
dobrej nie będzie!
Ileż demencji...
Krzyk na urzędzie!

Ileż biadania...
Jak źle się stało...
Nie te pytania!
Czy innych mało?
Można zapytać:
Ludzie, czy chcecie
rząd nasz powitać
w każdym powiecie?

To przecież dla was
są te wizyty -
Wąchock i Mława,
Lwówek, Sorkwity.
I wiele innych do wykonania
i taka wpadka: - Nie te pytania!??
Rzekł sam profesor (wcale nie żyd):
Nie te pytania... ! A jaki wstyd...

niedziela, 16 sierpnia 2015

Stan opłakany














Mówią nam , że to "głos ludu".
Racja, bo ludzie chcą zmiany!
Do d... ta ordynacja!
Pozostał stan opłakany.

A płaczą nam marszałkowie
i prasy "autorytet"
i znawcy - Wielcy Mistrzowie,
zarząd i dawny Komitet.

Mówią nam, że to niewypał,
bo o co pytać by ludzi?
Dotąd tu nikt się nie pytał
i rączki można ubrudzić.

A wszystko przez niewiadomą
za czym się naród opowie
i Matrix woła o pomoc.
Portkami trzęsą posłowie.

Bo władzy raz uchwyconej,
nie ma zwyczaju oddawać.
Już listy są ustalone,
więc skąd ta wielka obawa?

Stąd, że się można pomylić
i czasem zejść z dywanika.
Rozejdą się w jednej chwili.
Tu Naród - tam polityka.

sobota, 15 sierpnia 2015

Żołnierzom















Żołnierzom strefy buforowej.
Uczestnikom zastępczych wojen
i nowej wojny hybrydowej.
Oddaję cześć. Na baczność stoję.

Żołnierzom misji. Najemnikom
specjalnych akcji, gdzie był strach.
Z poboru oraz ochotnikom.
Oddaję cześć i biję w dach.

Tych, którzy wojnę już poznali
i tych, co do niej się szykują,
będę podziwiał, będę chwalił.
Inni rodacy też tak czują.

To Nasze Wojsko! Dzielne. Sprawne.
Widzące wszystkie zagrożenia.
Porywa serca i jest ładne.
Wciąż jest silniejsze i się zmienia.

Mamy to we krwi. Mamy w duszach.
Nie zawiedziemy, gdy potrzeba.
Jest Święto. Defilada rusza.
Idzie czwórkami. Polski nie da!

piątek, 14 sierpnia 2015

Odbudowa wspólnoty


















Wiadomość była rzeczowa.
Nie przypuszczam, by od Czechów.
Ktoś ostrzegał? Prowokował?
Naradzano się w pośpiechu.

Na sprawdzenie czasu nie ma.
Obchodów nie odłożymy!
Może zamach? Może ściema.
Generale, co robimy?

W razie czego odejdziemy
na zapasowe lotnisko.
Wcześniej Jaka tam wyślemy.
Niech obejrzy sobie wszystko.

W takim razie lećcie z nami.
Razem w jednym samolocie.
Czy innych powiadamiamy
o ryzyku, o kłopocie?

Czy to byli zakładnicy?
Tak nam teraz się wydaje.
Robią błędy politycy.
Lećmy razem! Brat zostaje.

Casa poszła do hangaru.
Wciąż myślano: W jaki sposób?
O tym wszystkim nie wie naród.
Sojusznik nie zabrał głosu.

Czym właściwie jest sumienie?
Czym jest przerośnięte ego?
To było niedocenienie.
Zgubna pewność. Wiele złego.

Jest gdzieś prawda materialna
i ta, której nie ujrzymy
i jest ocena moralna.
Nie ma nikogo bez winy.

Nie wrócimy do przeszłości.
Niczego nie rozliczymy.
Pozostaną wątpliwości.
Pomilczymy i uczcimy.

Pozostanie w nas ta blizna.
Zaboli, gdy był ktoś bliski.
Nikt sam przecież się nie przyzna.
Wybaczyć? ...Ale czy wszystkim?

Gdyby tak, na przykład, Jeb!!!















Ślą partyjni dygnitarze
zamówienia na sondaże,
z których niezbicie wypada,
że poparcie komuś spada.

A powinno spadać JOW-om,
bo to bardzo jest niezdrowo,
kiedy ludzie rozważają:
Czy tu jakieś szanse mają?

Wymyślono sprytny plan:
Jak osłabić impet zmian,
by zostało po staremu.
Zgoda wraca do systemu!

Postawiono już zadania.
Teraz będą wysłuchania.
Gaszenie owczego pędu.
Rozłożenie referendum.

Po nim wszyscy, aż do zimy -
poczekamy... zobaczymy.
Pewne grupy się podkupi.
Wyborca jest dla nich głupi.

Mało - głupi! Raczej - cep!
Gdyby tak, na przykład - Jeb
kampanię u nas rozgrywał -
nikt tu nic by nie ukrywał!

Nie było by oszustw tylu.
Mówiono by o trotylu,
lub pytano: Gdzie jest Anna?
Wszystko tłamsi propaganda!

Mieli sztandar wyprowadzić,
lecz postanowili radzić:
Jak podzielić pół na pół?
Trzyma się okrągły stół!

Przesunęło się wahadło.
Tak akurat tu wypadło.
Teraz ma być Ameryka.
Wyjmują rękę z nocnika.

Wytrą taśmą, lub obmyją.
Między sobą się nie biją,
bo są razem zagrożeni.
Referendum nikt nie ceni.

Cóż się ludziom tu zachciewa?
Flaga unijna powiewa.
Poparcie Kukiza prysło???
Świętujemy Cud nad Wisłą!

Wakacji jakby nie było
















Jakby nie było wakacji.
Ciasno w stolicy. Ruch duży.
W Śródmieściu dramat na stacji,
a premierowa w podróży.

Depresja? Czy nadmiar trunku?
A może to nieuwaga?
Technika. Nie ma ratunku.
Nasz system też niedomaga.

Tłumaczę swojej dziewczynie
skąd wziął się deficyt tlenu.
Awaria jest w Temelinie,
a obok pożar Orlenu.

Gorączka jest w atmosferze,
a zimny chłód jest na dworcach.
Skąd tyle żaru się bierze?
Ten ogień płonie w wyborcach.

A propaganda podsyca,
a premierowa zapewnia.
Zalana potem ulica,
a odbiór stępiał, spowszedniał.

To potrwać ma nieco dłużej.
Jeszcze nas wojną postraszą.
Czy czegoś uczą podróże,
bo chyba nie władzę naszą?

Wakacji jakby nie było.
W stolicy ciasno. Ruch wielki.
Już skali nie wystarczyło.
We wszystkich siatkach butelki.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Dziewczyna na hulajnodze























Zobaczyłem ją na drodze.
Dziewczynę na hulajnodze.
Nie jak inne - na rowerku,
lub na wrotkach, gdzieś na skwerku.

Jechała przy krawężniku.
Pewien szczegół wzrok mój przykuł -
ta aktywność jednej nogi.
Udział drugiej był ubogi.

Ta ruchoma - magnetyczna,
kontaktowa i uliczna,
cały impet nadawała,
jakby nadmiar siły miała.

Rzecz mi nie jest dobrze znana.
Może potem była zmiana.
Inna ocierała ziemię.
Ważne jest przyzwyczajenie.

Lewa noga, albo prawa
to już polityczna wrzawa,
której mam po dziurki w nosie.
Ważne, kto jedzie po szosie.

Choćby nawet Mona Liza...
jedzie na koncert Kukiza,
który w parku będzie grany,
a tu kolej i szlabany.

I gdzieś, jakieś Pendolino
drogę zamyka dziewczynom.
Przeszkodzi im? Ależ skąd!
Wyłączają stacjom prąd.

Tym o nadmiernym zużyciu.
W polityce - tak jak w życiu.
Młodość już siłą rozpędu
dojedzie do Referendum.

Lato należy do młodych























Lato należy do młodych,
nawet gdy jest mało wody
i na wyjazd kasy mało.
Kiedy w mieście się zostało.

Chłopcy mają samochody.
Dziewczynom nie brak urody.
Starszym jest popatrzyć miło,
gdy po Pradze chodzi miłość.
Zwykle w parze, po bulwarze,
albo w parku pełnym marzeń.
W kusych szortach, albo w mini.
Snuje się i swoje czyni.

Przesiaduje na ławeczkach,
w podwórkach, zakamareczkach.
Noce są tu pełne ludzi.
Czasem śpiochów śmiech obudzi,
dźwięcznym piskiem - szczęścia głosem.
Nieraz tuż, pod twoim nosem,
pod kasztanem, albo w bramie
kwitnie radość i kochanie.

Noce należą do młodych.
Nieistotne są powody
dla których zostali w mieście.
Upał łupał. Osłabł wreszcie.

Tam, gdzie strumyk cicho płynie






















Tam, gdzie strumyk cicho płynie
usiadł chłopak przy dziewczynie.
Ona - mniszka, a on - mafia.
Reszta to już pornografia.
Pozostaną wam domysły.
Staniczek nie był zbyt ścisły,
a majteczki - sama gumka.
Popłynęła rzewna dumka.
Zaszumiało szczęście w trawach.
On ją kochał, lub udawał.
Dla niej miłość - to pierwszyzna.
Żadna jednak się nie przyzna,
lecz to nie ma tu znaczenia.
Obyczaj się stale zmienia.
Nie była taka zepsuta.
Jeszcze romantyczna nuta
w wyobraźni pobrzmiewała.
Dziewczyna o to zadbała,
by się stało nad strumykiem.
Przeglądała statystykę.
Nie chciała być zacofana.
Reszta jest powszechnie znana.
Obniża się stale próg.
Patrzy na to dobry Bóg.
Choć, może nie kiwa głową,
wie, że to jest ustawowo.
Rozgrzeszenie da dziewczynie...
a strumyczek cicho płynie.

środa, 12 sierpnia 2015

Zakwitły sinice


















Upał, susza i wyjazdy.
Dusza spadającej gwiazdy
usycha na Woronicza.
Perseidy Unia zlicza,
a płynie ich coraz więcej.
Dotarły setki tysięcy.
Już zawodzi statystyka.
U nas, koło Kamieńczyka
także się znalazła grupa,
ale tu kamieni kupa
i pragnęli jechać dalej.
Zabrakło prądu w upale.
W Wołominie pada bank.

Na amerykański tank
weszli ludzie w Sandomierzu.
Chłodniej tylko na Wybrzeżu,
a gdzie indziej jest patelnia.
Czarnowidztwo już się spełnia
i lasy są zagrożone.
Wszystkie listy ułożone.
Teraz trzeba zmamić ludzi.
Czy ich studzić? Czy pobudzić?
Mierzą siły na zamiary.
Rozpływa się system stary
w gorączkowej polityce.
Zakwitły w wodach sinice.

Pszczyńskie pszczółki liżą czułki,
a Stonoga znikł.
Zamknęły go przyjaciółki.
W Strzyżach strzygi strzygł.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Ciężarówka

















To była wielka ciężarówka,
a każdy miał swój pas.
Aż strach pomyśleć by o skutkach.
Zadecydował czas.

Nagle wjechała z bocznej drogi,
wypadła za jej łuk.
Różne są orientacji progi.
Ten chyba wskazał Bóg.

To jest codzienność w serpentynie
warszawskich, nowych szos.
Ktoś zastanawia się, ktoś ginie.
Przypadek? Ślepy los?

A nurt pojazdów wartko płynie.
A ludzie w nim jak mrówki.
Czasem źle trafisz. Czasem miniesz
niedzielne ciężarówki.

Widmowe, wielkie, niespodziane
z ładunkiem piasku dużym,
a z drugiej strony widzisz ścianę
i koniec swej podróży.

I my to nazywamy życiem.
Już teraz jest standardem.
A ono takie słabe, tycie...
i bywa losu żartem.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Ten "Dziesiąty" jest już inny

















Ten "Dziesiąty" jest już inny.
Chociaż nadal nie ma winnych,
może Raport się odnalazł
i powracająca fala
krzyż postawi przed pałacem?
Na pierwszym miejscu są płace
i wezwanie do szacunku.
Powrót do dawnych stosunków
nakazuje wyciszenie.
Tak sprowadza nas na ziemię
przedwyborcza polityka.
Koło cicho się zamyka
na zapadki zapomnienia.
Wiele było rozmodlenia
w dziękczynieniu poprzednika,
a tematów się unika.
Nie ma na to takiej siły.
Głosy by nie pozwoliły
na jakieś przypominanie.
Najważniejsze jest władanie,
a nie złom gdzieś na składnicy.
Tacy są już politycy
w wiecznych ucieczkach do przodu.
Wszystko czynią dla narodu,
a nie dla własnej pozycji.
Nie ma żadnej opozycji
dla układów Magdalenki.
Pierwszy sukces jest za cienki,
żeby mógł cokolwiek zmienić.
Czas upalny. Nie ma cieni.
Bledną w słońcu fotografie.
Dawno, cztery mile za piec
wyjechali lutownicy.
Niosą wieniec po ulicy.
Położą go przed łańcuchem.
Wciąż jest wszystko bardzo kruche.
Znicz pamięci się dopala,
a sprawiedliwości szala,
jeszcze unieść się nie może.
Będzie lepiej! Było gorzej!

Dwudziesty stopień zasilania

















Z braku wody i z upału
urósł bardzo smród kanałów.
Rzeką płynie zamulina.
Pani premier w odwiedzinach.

W kraju nagle zbrakło prądu,
bo różnica jest poglądów,
kto tu atmosferę zatruł?
Wiatraki nie mają wiatru!

Taką mamy politykę,
że wyłącznie nad Bałtykiem,
jeszcze się cokolwiek kręci.
Chociaż goło - są klienci!

Gdzie indziej się nie porusza.
Chłopy trzeźwe. W gminach susza.
Kościoły nie mają klimy.
W partiach same odwiedziny.

Ma to potrwać aż do września.
Czy Prezydent to był wcześniak?
Media mnożą wciąż pytania.
Czarny pi-ar się wyłania.

Znaleźli gdzieś karakala.
To chyba upałów fala
rozłożyła tajemnicę.
Smród wychodzi na ulice.

Miała być powszechna zgoda.
Prędzej w Wiśle wyschnie woda!
I nagle się okazało,
że jest w rzece wody mało!

Parzą kostki chodnikowe.
Po wyborze przyszło nowe,
lecz ma czekać aż do zimy.
Wtedy wszystko tu schłodzimy.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Eksperyment













Gdy górne warstwy atmosfery
podgrzali nam Amerykanie,
ciepłoty plazmy dotknąć chcieli.
Zdecydowali. Niech się stanie.

Nie pomyśleli, że to groźnie
bawić się z nami w Pana Boga.
Zjonizowanie stale rośnie.
Smugi na niebie. W ludziach trwoga.

Czarnobyl oraz Fukushima
wciąż dokładają swoją porcję.
Tego już nie da się zatrzymać.
Zachwiane wszelkie są proporcje.

Nasza, północna jest półkula
i na niej te eksperymenty.
Tu kumulacja, a tam dziura,
a obieg zdarzeń jest zamknięty.

Nam nie powiedzą o co chodzi.
Systematycznie czynią swoje.
Z falą upałów lub powodzi
otchłań otwiera swe podwoje.

Przeciwdziałają, lecz lawiny
pseudonauka  nie powstrzyma.
Dziś przed przegrzaniem się chronimy,
bo popieprzono świata klimat.

Nowa technika. Nowe bronie,
a przy tym i depopulacja.
Spocone ocieramy skronie,
a z nami ta cywilizacja.

Noc gorąca



















Usnąć trudno. Noc gorąca.
W mózgu pełno dziwnych wrzutek.
Żar nagości. Nadmiar słońca.
W oczodole utkwił sutek.
Po piersi zmęczenie spływa.
Tętno znacząco przyśpiesza.
Trudno seksem to nazywać.
Grzeszyć dalej? Czy rozgrzeszać?
Nie ma szansy na ochłodę.
Wybawieniem jest zmęczenie.
Może lepiej w zimną wodę...?
Świdruje zmysły pragnienie.
Rozrzucone prześcieradła
wysychają niepotrzebne.
Przyducha nam noc ukradła.
Rusza sen w szlaki podniebne.

sobota, 8 sierpnia 2015

Ufff...












Było kilka chmurek małych,
ale cóż... wyparowały.
Żar wypełnił nam oddechy.
Cierpią starcy i pociechy.
Nie bywało tak w naturze,
by tu upał potrwał dłużej.
Nie ma burzy, ani deszczy.
Padnie rekord! - ekspert wieszczy.

Mógłby być. Chociaż przelotny.
Zmyłby pot, lepki, wilgotny.
Skropił czoła i czupryny.
Gdzie są te niżowe kliny?
Powiało je, gdzie tajfuny,
gdzie ulewy i pioruny,
a nam został żaru gar,
spiekota, upał i skwar.

Przeciw listom i jedynkom














Przeciw listom i jedynkom
i baronom - sukinsynkom,
miernym, wiernym i rasowym -
w referendum wybierz JOW-y!

Przeciw klubom i układom
i tym, co po innych jadą,
obiady jedząc u Sowy -
w referendum wybierz JOW-y!

Przeciw obcym i masonom
i mężowi, co jest żoną,
mówcom z kartki, a nie z głowy -
w referendum wybierz JOW-y!

Przeciwko "kamieni kupie"
i temu, co pieczeń upiekł,
grabiąc majątek państwowy -
w referendum wybierz JOW-y!

Oni na to się nie zgodzą.
Źle policzą, lub przeszkodzą,
lecz potem w sejmu wyborze -
Święty Boże... nie pomoże!

Bo przy dziwnej demokracji,
diabeł siedzi w ordynacji,
a dzisiejszą "świętą krowę"
ruszyć można tylko JOW- em!

Pragniesz skończyć z tym systemem?
Zmienić polityczną scenę
i dać szansę ludziom nowym -
zakreśl swoje "Tak" na JOW-y!

W słońcu jesteśmy ładniejsi














W słońcu jesteśmy ładniejsi,
chociaż spoceni i goli.
Normalni, zwykli, dzisiejsi,
bez swych partyjnych idoli.

I widać nas coraz więcej.
I mówi się o urodzie.
Nie może być już goręcej.
Nasze są plaże przy wodzie.

Upałem sierpień pokazał,
jakie, tu, u nas, są skarby.
Medialne filtry rozmazał
i poprawności zmył farby.

Na wszystkich ustach uśmiechy,
bo Naród jest, jak się patrzy!
Kampania ma spory przechył
i w domach każe zostać starszym.

Buchnęła młodzież urodą
i nie ma nic do ukrycia.
Otwartość jaśnieje zgodą.
Wróciła do nas chęć życia.

piątek, 7 sierpnia 2015

Porażenie




















Telewizja się nie cieszy.
Platforma na nie.
Ostry skurcz gazety przeszył.
Oceniają źle.
Zamiast choćby gratulować,
zadają pytania.
Nie potrafią się zachować.
Ważna jest kampania.
Tylko naród się uśmiecha
i ma satysfakcję.
Komorowski już odjechał
na długie wakacje.
System wielkie ma kłopoty.
Poddani chcą zmiany.
Dni upalne. Siódme poty.
Media odwadniamy.
Nie ma nawet cienia zmiany
w dziadowskim programie.
Poczekacie? - Poczekamy!
Niech trwa usychanie.

Znów przyszli ludzie na Krakowskie...
















Nie mieli dotąd żadnych zasad.
Dziś to już całkiem inna klasa.
Wyrosło nowe pokolenie
i sprowadziło ich na ziemię.

Chcieli je uczyć jak głosować,
gdy nie udało się spałować,
a kiedy przekręt był za duży,
przestano ludziom z fusów wróżyć.

Podobno można, gdy się chce.
Gdy wszyscy widzą, że jest źle,
Gdy choćbyś, nie wiem, jak się starał,
powraca zawsze śpiewka stara.

Z dużym pałacem mały pałac
to jest elita nasza cała.
Ona ustala jak głosować.
Od jutra mają się szanować!

Już nie wiadomo, kto nas dzielił.
Muszą się godzić, choć nie chcieli.
Jedyna dla nas to pociecha:
Szacunek - Nowa Gruba Krecha!

Lato uroki swoje ma.
Jak ci zagrają - tak się gra,
lecz po upałach przyjdzie wrzesień -
może coś jeszcze nam przyniesie?

Cichutko, jakby siano mak.
Nie będzie już "Trzy razy - Tak",
ale gdy Naród znów się ruszy -
stolik przewróci i mur skruszy!

Nie mieli dotąd żadnych zasad.
Dziś to już całkiem inna klasa.
Przedziwne są wyroki boskie.
Znów przyszli ludzie na Krakowskie...

czwartek, 6 sierpnia 2015

Na dobry poczatek, na koniec żałosny...











Obraz Łukasza Zalewskiego - Plaża nad Wisłą od strony Pragi 




Na dobry początek, na żałosny koniec,
na te polityczne, zapocone skronie,
na słupki, na taśmy i przewidywania
chcieliby lać wodę, lecz nie będzie lania.

Już matka - natura nam tu siódme poty
wyciska zmartwieniem: - A co będzie po tym?
Osłabły buldogi wszystkie pod dywanem.
Czas na Referendum - rzeczywistą zmianę!

Męczą nas upały żarem i przyduchą.
Takie są tu sierpnie, a z władzą jest krucho.
Kukiz stał się w mediach już do bicia chłopcem.
W Wiśle moczę nogi z antysystemowcem.

Moczymy... moczymy, a nurt wartko płynie.
Jak będzie - tak będzie... żyjemy... "nie zginie!"
Wszelkie kalkulacje już się posypały.
Chwila orzeźwienia dobra na upały.

Na dobry początek...















Zdołał czas koło obrócić.
Co zabrano - trzeba zwrócić,
a wówczas, po likwidacji,
żart czyniono z demokracji.

Chociaż nic się nie powtórzy,
powrót z dalekiej podróży
mile w kraju jest witany.
To krok pierwszy. Przyjdą zmiany.

Marsz być może bardzo długi.
Zmiany w Sejmie - krokiem drugim,
a potem nowa Ustawa.
Brawa, Prezydencie! Brawa!

środa, 5 sierpnia 2015

Zaproszenia na pogrzeb?

















Ktoś się poczuł niedobrze.
Zaproszenia na pogrzeb?
Tego jeszcze nie było w salonie!
Nie wypadło to mądrze.
Bez zaproszeń? A skądże!
Mogli wejść wyróżnieni... w pokłonie.

Przybył pewien dziad z Tyńca,
bo to jego darczyńca,
lecz w kościele sprawdzali wejściówki.
Jest to nowa praktyka.
Wszystko teraz utyka.
Umarł wielki posiadacz gotówki.

Były moce piekielne.
Było ucho igielne.
Pod kropidło się pchano w upale.
Może pisząc to grzeszę?
Łatwiej wielbłąd by przeszedł.
Pamiętajmy! Jest Boży Palec!








Pot programu














Wymagają marynarki
i nie wszędzie pójdziesz w szortach.
W kieszeni zlepione kartki.
Wokół spocona eskorta.

Tym "masywnym" znacznie gorzej.
Pot po wałkach stróżką płynie.
Słońce pali. Żar na dworze.
Makijaż ścieka dziewczynie.

Taki program. Taka cena.
Polityczna wielka sauna.
Zmiłowania teraz nie ma.
Atmosfera jest zapalna.

Trzeba odstać. Myśleć trudno.
Że się tak akurat zbiegło...
Ścisk ogromny. Tłoczno. Ludno.
Czy to zaszczyt? Czy to piekło?

wtorek, 4 sierpnia 2015

Palec w sandale














Zwykła apatia
upalnych dni.-
Niechęci matnia.
Rozumek śpi.
Palec się tylko
rusza w sandale.
Utkwiło szpilką
słowo w upale.

Ultrafioletu
potężna dawka,
a dla poetów -
zielona trawka.
Kryjówka w cieniu
i słów golizna.
Radość w milczeniu.
Żar na spuściznach.

Bezruch, stagnacja,
skołkowacenie.
Słoneczna spacja
wciśnięta w ziemię.
Zdjęte koszule
porywów wszelkich.
Ukryte w mule
wierszy muszelki.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Eksmisja
















Wyprowadzka kota z domu.
Kot przeszkadzał tutaj komuś.
Dokarmiały go dwie panie,
a w piwnicy miał mieszkanie.

Zarząd nie chciał kota mieć,
więc imigrant - nowy cieć
zamurował mu okienko.
Dziś los kota nitką cienką.

Mieszkał tutaj kilka lat.
Przez te lata zdziczał świat.
Sumienia nie mają ludzie.
Gdzie ten kotek teraz pójdzie?

Nie rozumiał, co się stało,
że się ludziom odechciało.
Słoikowe posiadanie
wymówiło mu mieszkanie.

Wielkopaństwo mocne w gębie
już przepędzić chce gołębie,
bo mu niszczą parapety.
Rządzi wspólnota... niestety.

Może to najniższy szczebel,
ale także ma swój knebel.
Skoro przepis mu pozwala,
eksmituje i wywala.

Żadnych racji tu nie szukaj.
Zarządzanie to jest sztuka.
Czasem się zamienia w kram,
gdy administruje cham.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Przeźrocza














Czemu smutne masz oczy Warszawo?
Skąd w nich tyle wzruszenia i łez?
Nie liczyłaś na świata łaskawość.
Sprzeciw w Tobie był zawsze i jest.

Polityce wciąż nie chcesz bić brawo.
Propagandzie pokazujesz gest.
Dyplomacji pozostawiasz słabość
Masz w pamięci wciąż sierpniowy chrzest.

Wciąż rysujesz na murach Kotwicę.
Dobrze wiesz, co znaczyło Podziemie
Zakwitają flagami ulice,
a ryk syren Cię dławi wzruszeniem.

Tacy sami to byli chłopcy
i tak samo się śmiały dziewczęta.
Chciał Cię z mapy wymazać obcy,
a Ty rośniesz i wszystko pamiętasz.

Gdy jedynie Amerykanie
w beznadziejne wyruszali loty,
kiedy tu umierało Powstanie.
Ty to wiesz i pamiętasz o tym.

Do dziś szukasz tych śladów i grobów,
po późniejszych katowniach UB,
ukrywanych na wiele sposobów.
Świat Twą pamięć zawłaszczyć chce.

To nie smutek błyszczy w Twoich oczach,
tylko blaskiem zapala się złość.
Tamtych dni wciąż w nich widać przeźrocza,
gdy fałszerstwom chcesz powiedzieć: - Dość! 

Rocznica



















Ten sierpień też był gorący.
Okupant wszędzie się cofał,
a drugi do nas idący,
już wiedział, że Europa
wyglądać będzie inaczej
i nowe będą podziały.
Rocznica. Blaski odznaczeń.
Wspomnienia pieśnią zagrały.

Bo nasze tu były zgliszcza
i nasze tu były groby.
Ojczyzna - sercu najbliższa.
Układy. Pakty. Sposoby.
Los Polski nie miał znaczenia.
To była cena zwycięstwa,
a świat się podobnie zmieniał
w rozbłyskach zbrodni i męstwa.

Zapłacą za wszystko młodzi.
Za wczoraj, jutro i dziś.
To dla nich pamięć i podziw.
Musieli i chcieli iść,
bo każda chwila wolności
bezcenna jest tu - nad Wisłą.
Rocznica. Rząd i tłum gości.
Łzy w oczach. Spojrzenie w przyszłość.