wtorek, 11 sierpnia 2015

Ciężarówka

















To była wielka ciężarówka,
a każdy miał swój pas.
Aż strach pomyśleć by o skutkach.
Zadecydował czas.

Nagle wjechała z bocznej drogi,
wypadła za jej łuk.
Różne są orientacji progi.
Ten chyba wskazał Bóg.

To jest codzienność w serpentynie
warszawskich, nowych szos.
Ktoś zastanawia się, ktoś ginie.
Przypadek? Ślepy los?

A nurt pojazdów wartko płynie.
A ludzie w nim jak mrówki.
Czasem źle trafisz. Czasem miniesz
niedzielne ciężarówki.

Widmowe, wielkie, niespodziane
z ładunkiem piasku dużym,
a z drugiej strony widzisz ścianę
i koniec swej podróży.

I my to nazywamy życiem.
Już teraz jest standardem.
A ono takie słabe, tycie...
i bywa losu żartem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz