środa, 30 września 2015

"Kopara"



















Już w tym miesiącu,
przy jego końcu,
przybędzie ludzi zdziwionych.
Coś się rozleci.
Sprzeciw się wznieci.
Przywieje go z Barcelony.
Jest prawo serii.
Dość tej koterii!
Zbyt wielu jest Oburzonych.
Lud się odnalazł,
gdy idzie fala.
Niewielu słucha ambony.

W Politechnice
o polityce
wciąż śpiewa nam Kopacz Ewa.
Media i Szpice
śmieszą ulicę.
Nie trzeba ludzi zagrzewać.
Trudno uwierzyć,
że ci liderzy
mogliby zepsuć coś jeszcze.
Pasmo sukcesu
jest bliskie kresu.
Psują już tylko powietrze.

Trudno uwierzyć
ile człek przeżył,
ile zrozumieć się starał?
Jak długo wierzył?
Dziś reporterzy
mówią już tylko "Kopara!"

wtorek, 29 września 2015

Dwudzieste szóste marzenie (aktualizacja)



















Dwadzieścia sześć zostało dni.
Nareszcie! - wkrótce powiesz mi.
I chociaż został tak niedługi czas,
Czekamy już ostatni raz.

Ref.
Przeszliśmy tyle ulic, tyle dróg.
I padło na ten temat tyle słów.
Mówiłem to do Ciebie,
Wiosną, latem, w środku zimy:
Przyjdzie czas, że zwyciężymy!
I nadal jeszcze twierdzę tak.

Dwudziesty szósty!  Może wieszcz?
Dwadzieścia szósty! Choćby w deszcz
Uśmiechem opromienisz twarz
I powiesz do mnie: - Rację masz!

Ref.
Przeszliśmy tyle ulic...

Dwudziesta szósta będzie noc
Kiedy usłyszę właśnie właśnie to
Dwadzieścia sześć zabłyśnie gwiazd
Poskreślasz ich ostatni raz

Ref.
Przeszliśmy tyle ulic...

O.N.Z.















Wino było kalifornijskie,
schłodzone po pożarach
i wszystkie zamiary rosyjskie
świat zrozumieć się starał.
Amerykańskie, do tej pory
nie były wcale jasne.
Za pasem przecież są wybory,
a więc - kłopoty własne.
I tylko Putin był pewniakiem
i nowy gość tu - Duda.
Wznoszono winem, nie koniakiem
toast za przyszłe cuda.

Sesja była, jakby zwieńczeniem,
słabiutkich świata rządów -
nękanych stale utrapieniem
radykalnych poglądów
i nową trudną sytuacją
wędrówek, zmiany granic
i ośmieszoną demokracją,
którą tu mają za nic.
Świat obejrzał, przy samolocie,
zachwianie się papieża.
Agenda się rodziła w pocie.
Dokąd to wszystko zmierza?

Trochę wyborczaj partyzantki

















Trochę wyborczej partyzantki:
Na kogo zagłosują młodzi?
Gdy stare partie stają w szranki,
ci młodzi mogą im zaszkodzić.

Nie każdy uwielbia prezesa.
Nie każdy lubi starą Unię.
Niespodziewany młodych desant
nie musi skończyć się potulnie.

Nie wszyscy lubią garnitury,
a za to lubią się sprzeciwiać
i mają swoje subkultury
i dosyć trudno ich wykiwać.

Pójdą ci - niegrzeczni.
Innym przykład daj!
Z nimi podopieczni.
To jest wolny kraj!

Jaki będzie wynik?
Trudno dziś przesądzić.
Nawet pewniak - cynik
może sam nie rządzić.

Był już Stan Tymiński.
Był już Palikot.
Spec sondaży świńskich
trafiał kulą w płot.

"Myślał indyk.." bardzo znana
jest taka dewiza.
Niech pan lepiej, proszę pana
spojrzy na Kukiza!

poniedziałek, 28 września 2015

Hybryda


















Pełzają, plączą się, wiją. Tu pokażą. Tam ukryją.
Kontrolują, co się wyda. To nie wojna. To hybryda!
Dziwny jest przekaz publiczny oraz kontekst polityczny.
Nie mają też żadnych planów sztaby z Rosji i ze Stanów.
Wchodzą w to siły następne. Wszystkie tajne i pokrętne.
Są już czołgi i lotniska. Chwila konfrontacji bliska.
Jest metoda w tym szaleństwie. Wojny, tak zwane: "w zastępstwie",
wypłoszyły milion ludzi. ONZ obawy studzi.

Europa jest spokojna. To nie jest prawdziwa wojna.
Zda się nawet wirtualna, nierealna i lokalna,
a że przy niej się skupiły największe na świecie siły,
jest tylko dziełem przypadku, bo wiadomo - na ostatku,
pogada Putin z Obamą i nam powiedzą to samo:
Obie strony chcą pokoju, równowagi i rozwoju.
Sięgną więc do nowych bodźców... a wy - przyjmijcie uchodźców!

U nas - posunięcia zręczne: Gdy zagrożenia zewnętrzne -
ludzi łatwiej skupić w domu. Historię wypacza komuch!
Wraca rząd na pierwsze strony, bardzo zaniepokojony.
Uchodźcy - na drugi plan! Propaganda rusza w tan.
Z Ameryką? Czy za Niemcem? Mieć Putina za rozjemcę,
jak to czyni Berlusconi? Sensacja sensację goni
w polityczną kołomyję. Kręci się, ślizga i wije.
Każde wsparcie dziś się przyda. Wojny nie ma! Jest hybryda.

Superksiężyc i Demograficzna Kometa














Jeszcze wciąż ma nadzieję
nieudolna ta klasa.
Jeszcze ma przywileje.
Jeszcze tryumf ogłasza.
Jeszcze poparcia żąda.
Widzi władzy przestrzenie.
Jeszcze żaden ją sondaż
nie sprowadził na ziemię.
Jeszcze jest pewna siebie
i wciąż ludzi ma za nic.

Może wie, albo nie wie -
że się zbliża do granic
fala, która świat zmienia
i przewróci tu rządy.
Będzie się rozprzestrzeniać
i pozmienia poglądy
i przyciągnie za sobą
wielki ogon komety.
Wielu ważnym osobom
chleb zabierze, niestety.

Perspektywą planety
ludziom oczy otworzy,
a dawne gabinety
oraz partie rozłoży.
Zamiast unii lokalnych,
stworzy system światowy.
Lepszy, albo fatalny,
ale na pewno nowy.
Nieudolnej elity
nikt się o nic nie pytał.

Skromna wiedza tej świty
jest deskami zabita.
Ten nią zawsze sterował,
kto za długie ma ręce
i nam prawdę pochował
przy willi w Magdalence.
Ktoś, kto dawał rękojmię,
ale ta się skończyła.
Świat rozmyśla o wojnie.
Ludzi ciągnie tu siła.

*   *    *

Twarz już lśni wielka
superksiężyca,
a ludność wszelka
ma się zachwycać,
kiedy na tarczę
spadnie zaćmienie
i gospodarcze
będzie trzęsienie
i pomieszają się nam języki
od tej kampanii i polityki.
 

niedziela, 27 września 2015

Raport









Szukają min na nasypie
nowoczesne grupy.
Wojewoda w raport łypie:
Są tylko psie kupy!

Sprawa musi być badana
bardziej szczegółowo.
Tajemnica przysypana
czeka wciąż na słowo.

Procedura! Tak być musi!
Brzydkie słowo - "wciąż?"
Komnata błyszczy na Rusi.
Psie kupy ma Książ.

Chorągiewki są czerwone.
Ktoś coś pewnie skradł.
W jedną, albo w drugą stronę
obraca je wiatr.

Starych grzybów nie będzie















Święta Klaro Ludwiko módl się za nami!
Dziś Żołnierze Wyklęci godnie są pochowani,
a Warszawski Maraton ulicami biegnie.
Nowa mapa uchodźców!!! Wszystko przy niej blednie.

Sesja jest ONZ-tu. Przemówienie papieża.
Dokąd to wszystko idzie? Dokąd świat teraz zmierza?
A pan prezes zagrzewa: To ostatnia już prosta!
Piękny wrzesień za oknem. Tylko wybór pozostał.

Starych grzybów nie będzie. W lesie są tylko młode.
Polska ma Złotą Jesień i słoneczną pogodę.
Jeszcze złocić się nie chce. Jeszcze wciąż jest zielona.
Człowiek wie, co wybierać. Nikt go już nie przekona.

Spektakl na Woronicza dziś posępne ma miny.
Jesień ich nie zachwyca. Myślą: Co uczynimy?
Obcy pchają się wszędzie. Jest prawdziwków niemało.
Starych grzybów nie będzie, a jednak wysypało!

sobota, 26 września 2015

Zombie























Już posłowie przeciw mowie
ustawę szykują.
Mowa musi spocząć w grobie.
Mowę zalutują.

Senatorzy są już skorzy
mowę ograniczyć.
Chociaż to jest dopust boży,
prawem go oćwiczyć!

Co tam drzemie w głowie premier?
Rząd nie wyda glejtów!
Wprowadzą ograniczenie
w internecie hejtu!

Zachęcali, wprowadzali
specjalne ekipy,
żeby każdy ich przeciwnik
słowem był obity.

Teraz kiedy od kopniaków
już im spuchła dupa.
Krzyczą głośno: Dość ataków!
Nie kopie się trupa!

Coraz głośniej o zakazie
telewizja trąbi,
a różnica tkwi wyrazie:
To nie trup , lecz ZOMBIE!

Czy w tej Polsce pożyć da się?





Motto: ""Dobrze podłożona świnia, jest największym przyjacielem człowieka!"
(Edward Dziewoński -Dudek)











Myślą sztaby -
aby... aby...
Rozważają też Araby:
Czy w tej Polsce pożyć da się?
O tym już nie piszą w prasie
i nie mówi telewizja.
Wszechobecna hipokryzja
skutecznie zniechęca biedę.
Ta, pod Niemcem, albo Szwedem
wolałaby dom zakładać.
U nas zimno, jesień, pada.
Nie to, co na wyspie greckiej,
lub przy rodzinie niemieckiej.
Zimą - dzwoneczki - dzyń... dzyń.
Afrykański pomór świń
zagraża poważnie dzikom.
Zaścianek. Pomocy znikąd.
Wirusy jakieś przywiało.
Komu by się do nas chciało?
Tutaj nawet nie wykopią,
by coś zyskać, czegoś dopiąć,
bo mogą być jeszcze miny.
Kpiny! Kpiny! Kpiny! Kpiny!
Wszystko to jest nasza wina.
Taki kraj i taka gmina.
Na garnuszku Unii trwa.
Jeszcze jakoś żyć się da,
ale bez wielkiej nadziei.
Myślą o tym z Erytrei,
z Syrii i Bliskiego Wschodu.
Jest tyle innych narodów
w których żyją im podobni.
U nas będą niewygodni
i tylko ta Kopacz Ewa
twierdzi, że ich tu potrzeba
i że na to wszystko ma,
a sama va bank już gra.
Obiecuje Syrię drugą,
lecz na szczęście... już niedługo...

Przemijaj miesiączku...



















Przechodźże miesiączku,
Skoro masz przechodzić.
Wiedzą już na Śląsku,
Kto górników zwodzi.

Przemijaj szybciutko,
Skoro masz przemijać.
Radość trwała krótko.
Nie daj nas dobijać!

Kłamali kopacze.
Unia chce inaczej.
Gdy miniesz miesiączku,
Ktoś tutaj zapłacze.

Krętactwo i bajdy
Wyrzucim na hałdy.
Przemijaj miesiączku.
Naród tutaj twardy!

Nakaz przyjęcia























Dano do zrozumienia:
Były tajne więzienia,
PGR-y i liczne tuczarnie.
Tu się niewiele zmienia.
Klewki ślą zaproszenia.
Kto to wszystko właściwie ogarnie?

Ktoś w tym miał interesy.
Jeszcze trwają procesy,
a pensjonat jest szykowany.
Miejsca niekomfortowe.
Wkrótce przyjedzie nowe.
Funkcjonuje lotnisko Szymany.

Rząd tu działa pokrętnie.
Nie pytano, czy chętnie
nieszczęśnicy tu do nas przylecą.
To już nie są przelewki!
Wiele gmin jest jak Klewki,
a i w Klewkach pomieszczenia klecą.

piątek, 25 września 2015

Rzeki Bbilonu



















Płynie rzeką tu BABYLON.
Z przeróżnych stron.
Na niebie dron.
A kanclerz Merkel woła!

Rasistowski pobrzmiewa ton.
Ten BABYLON
Unijny Don
rozdzielić zdoła.

Zamknął usta przeciwnych gron.
Rwie BABYLON.
Do Niemiec won!
Nakazu nie odwoła!

Zaleje nas ten BABYLON!
Uderzył dzwon!
Był telefon:
"Platforma jest wesoła!"

Płynie rzeką tu BABYLON.
Chce licznych żon!
Zło zbiera plon...
a Polska goła?

Łbem o ścianę

















Nic tu nie jest oderwane.
Masz uderzać łbem o ścianę.
NWO jest wielkim planem.
Nowy York już czeka.

Z bliska do nas i z daleka
Islamistów płynie rzeka.
Planeta zmienia człowieka.
Hasła pozmieniane.

Nie zaznasz jutro spokoju.
Będą mówić o rozwoju.
Nie o wojnie! O pokoju!
Zamiar jest ten sam!

Z przeludnieniem kram.
System wyszedł z ram.
Globalizm - ten sam,
Nakazuje - Wojuj!

Agenda jak Bazyliszek.
Dołączył nawet Franciszek!
ONZ wznosi kieliszek.
Lepiej zamilcz goju.

czwartek, 24 września 2015

W zielonym gaiku...



















W zielonym gaiku,
tam gdzie dzięcioł stuka,
idzie sobie Zosia
i prawdziwków szuka.
Kiedy znajdzie grzybka,
do koszyczka bierze.
Patrzy a tu lasu
pilnują żołnierze.
Podszedł do niej sierżant.
Ukłonił się Zosi.
Pyta, co tu robi
i o dowód prosi.
Zosia w swym fartuszku
kieszonki nie miała.
Pozostał przy łóżku.
Wziąć go zapomniała.

Chyba będzie zatrzymana.
Zapomniałam proszę pana.
Czy to jest natowska szpica?
Nie odpowiem.
Tajemnica!
Ale na to Zosia
nie marnuje czasu.
A cóż to za wojsko,
co pilnuje lasu?
Wchodzić tu nie wolno!
Wstęp jest zakazany,
bo do wojska pociąg
jest gdzieś zakopany!
Sierżant wskazał drogę.
Odesłał do domu.
Proszę o tej sprawie
nie mówić nikomu! 

Nic się nie ukryje chyba.
Nie szukała Zosia grzyba.
Wyłączy, gdy się oddali
mały wykrywacz metali.

Mucha nie siada!























Mucha nie siada! A dlaczego?
Czy przydarzyło się coś złego?
Tak! - Zostaliśmy przygnieceni!
Odkopmy prawdę! Leży w ziemi.

Nie jest szukana - oszukana.
Podobno miała być przesiana,
a potem wersję rząd odmienił.
Żadnych ustaleń nikt nie ceni.

Już protestują korporacje.
Mucha nie siada! Rząd ma rację?
Czy może każdy dziś ma swoją?
Partie wyborów się nie boją.

Nikt przecież nie ma czystych rączek,
a do finału już miesiączek.
Cieplutka woda leci z kranu,
a jeszcze jest Trybunał Stanu.

Zadecyduje imigracja.
Ciężko się myśli po wakacjach
o pensjonatach i ośrodkach.
Rząd oszukuje! Czy to plotka?

Plotka - Nie plotka? Szkoda gadać.
Chodzi na pasku u sąsiada.
Traktatem przekierował trakt.
Mucha nie siada! To jest fakt!

środa, 23 września 2015

Poczują!

















Czemu się smucisz nieboga
przy nowym Wozie Drzymały.
Mówiono Ci o dwóch wrogach.
Mówiono i o Dniach Chwały.

Wiem, martwią cię Obwieszczenia,
ale jest Polska Walcząca.
Wyrosły już pokolenia
i nie pozwolą się wtrącać!

Straszą Cię siłą, boś słaba,
ale masz dorosłe dzieci.
Nie musisz dziś słuchać Szwaba
i tego, co Ci polecił!

Już wkrótce wiele się zmieni.
Już wszędzie się wycofują.
Będziemy bronić Twej ziemi.
Sługusy rękę poczują!

Żółte gwiazdy w oczach















Polska musi zrobić to, co Niemiec każe!
On tu teraz panem! On tu gospodarzem!
Partia progermańska pana słucha rada.
Będzie teraz w Polsce obozy zakładać.

Przyjadą transporty umęczonych ludzi.
Trzeba ich tu spisać. Emocje ostudzić.
Postawić na rampie jakiegoś doktora.
Obok policjanta. Perspektywa chora.

To jest co innego. To jest pomoc przecież!
Nikt się ich nie pytał: Czy wy tego chcecie?
I nikt nie zapytał także o to nas!
Milczeć masz Gubernio! Na opornych gaz!

Za bardzo to przeszłe czasy przypomina.
Obraz propagandy niemieckiego kina.
Z jednej strony naród i złamana wola.
Z drugiej - Lewandowski! Właśnie strzelił gola!

Rząd, który w wyborach nie ma żadnych szans,
wpadł w ostatniej chwili w butny szwabski trans.
Zarządził transporty. Zarządził przyjazdy.
Wszędzie dookoła widać żółte gwiazdy.

wtorek, 22 września 2015

Wjedzie Bond drezyną

















To jest bardzo trudna i żmudna robota,
bo jest spory nasyp, a obok jest parów.
Porządkują teren - w górach, koło złota,
przy pomocy łopat i georadarów.

Ma to robić kolej, ale kolej nie chce.
Wojsko tylko strzeże. Wojewoda czeka,
a ciekawość wszystkich dookoła łechce.
Wkrótce spadną śniegi. Czas szybko ucieka.

Potrzebni do tego sami specjaliści.
Znani, bo ich w książce opisał Sumliński.
Wytrawni badacze spadających liści.
Twórcy najdziwniejszych kombinacji świńskich.

Choć to tajemnica była III-ciej Rzeszy -
teraz już się naszą tajemnicą stała.
Trzeba coś odkopać, lecz nikt się nie spieszy,
by się w obce ręce czasem nie dostała.

Porządkują teren. Dni spokojnie płyną.
Na mniejszą odległość zbliżać się nie wolno.
Czekają na Bonda. Wjedzie tam drezyną.
Teraz do czyszczenia wezmą dziatwę szkolną.

Wszystko według planu ściśle się odbywa.
Jest specjalna grupa i sztab kryzysowy.
Czytają Tuwima. Jest "Lokomotywa",
lecz wiersz ten opornie wchodzi im do głowy.

Próbują wszystkiego. Otwórz się Sezamie!
Ale góra milczy. Mogą w niej być miny.
Może ktoś tu kręci? Zwodzi oraz kłamie
i po cichu liczy, że my zapomnimy.

Rozpoczęcie roku akademickiego na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Legionowie














Czy to jedzie pogotowie?
Czy zamieszki w Legionowie?
Skąd aż tylu dziennikarzy?
Coś złego się tu wydarzy!

Nie! To właśnie pani premier
odwiedziła emerytów.
Sprawdzić, co im w głowach drzemie.
Nie obyło się bez zgrzytów.

Jak wysoki na osobę
dostaną goście zasiłek?
Czy będą płacić za żłobek?
Czy zostaną tu na siłę?
Czy będą ubezpieczeni?
Będą mieli refundację?
Czy się nasze prawo zmieni?
Gdzie polecą na wakacje?
Czy haremy dopuścimy
oraz ubój rytualny?
Czy na zwyczaj się zgodzimy,
trochę dla nas nienormalny?

Premier pytań nie słyszała.
Wygłosiła swoją mowę
Potem szybko odjechała.
Nowe spoty są gotowe!

Staniemy murem?
















Wiem, nie wszyscy się zachwycą.
Była bitwa pod Legnicą.
Tam Henryk Pobożny poległ.
We Wrocławiu jest Psie Pole
a Kraków ma lajkonika
i hejnał, który utyka.
Może to dla kogoś brednie,
lecz byliśmy też pod Wiedniem.
To historii naszej ziarno.
Inny król zginął pod Warną.
Prosiło wielu papieży,
byśmy bronili rubieży,
więc wyruszaliśmy wszędzie.
Dziś nas proszą o przyjęcie.

Niepotrzebne już Lwie Serce.
Trzeba pomóc w poniewierce.
Jałmużna pokutę czyni,
a dzisiejsi Asasyni
i współcześni Templariusze
przystąpili do wymuszeń.
Wszystko idzie w drugą stronę.
Już podobno ustalone:
Przyjmiemy kilka tysięcy,
a w przyszłości może więcej.
Niech ich goszczą, ci co winni.
Na przykład - wszyscy partyjni!
Każdy będzie za żyranta.
Za zasiłek imigranta
oddam swą emeryturę.
Wtedy też staniemy murem.

poniedziałek, 21 września 2015

Unia wirtualna

















Pan polityk znany
wciąż mówił do ściany,
a ściślej - do oka kamery.
Choć gasły ekrany
mediów wyłączanych,
on za to odbierał ordery.

Pan piewca kultury
wciąż pisał do chmury.
Wylewał łzy w internecie.
Błyszczały ekrany.
Odbierał peany,
a w życiu dostawał po grzbiecie.

I ściana i chmura,
kamera, kultura -
dla prawdy, dziś nie są łaskawe.
Nad wszystkim jest Niemiec.
Przy każdym problemie
rozdziela zasługi i strawę.

Rządzi. Gasi swary
i nakłada kary,
a lud powiadamia przez spoty.
Władza jest fatalna.
Unia - wirtualna.
Prawdziwe jedynie są kwoty!

Życie złe humory ma


















Każda władza, nawet zła,
o przetrwanie z nami gra.
Widmo klęski jej się śni
i nerwowe mają dni
i ci - dobrzy i ci - źli.

Obiecuje wszystko już,
byś zapomniał okres burz.
Zaufał kolejny raz.
Nie powiedział: Pass!
Nie odesłał w las.

Wstrzemięźliwość nie jest zła.
Życie złe humory ma
i nawet arabski koń
ma nieładną woń.
Czy wyciągniesz dłoń?

Po cóż kręcić, po cóż śnić?
I tak będzie, jak ma być!
Jesień to jest pora rozstań.
W czas wyborów w domu zostań
... albo lepiej idź!

niedziela, 20 września 2015

Nowy gen

















Czy się coś odmieni? - Nic!
Inni wciąż będą nas strzyc
i dalej w gronie wspaniałych
będziemy, jak łyse pały.
Jeśli pokrzyczymy głośniej,
może kiedyś, coś urośnie,
albo rzuci się przez morze.
Gdzieś tam, przecież bywa gorzej.
Świat ma swoje dziwne plany.
Są migracje. Idą zmiany.
Nie dla każdego - na lepsze.
Tłuste orwellowskie wieprze
widzą, że Titanic tonie,
niestety, w naszym rejonie.

Załamała się platforma.
Zmiana tylko jest pozorna.
System ma dobre postawy
i utrzyma lewych, prawych.
Nigdy dobrej dość nauki!
Podcinał korzenie Kukiz,
ale co dziś muzyk może?
Zło polega na wyborze
wyłącznie spośród wspaniałych,
by elity pozostały.
Byś je widział, słuchał, czytał,
że twoja Rzeczpospolita
dołączyła do sąsiada.
Strefa jednak się rozpada.
Nie brak dramatycznych scen.
Poraził ją nowy gen.

W szczegóły lepiej nie wnikać.
Może to eugenika.
Może wstrętny plan Sorosa,
żeby wielki kredyt zdrożał
i kapitał banki zmienił,
a może ktoś nie docenił
możliwości rewolucji.
Chcą budować po destrukcji
świat na innych już zasadach.
Kto te puzzle poukładał?
Może Czaszka i Piszczele?
Może "nasi przyjaciele",
a może Iluminaci?
Nie biedni - raczej bogaci,
światowi wielcy liderzy.
Nowy Gen wniknął i przeżył.

sobota, 19 września 2015

Przed potopem










Dawno w Dzikich Polach tak świerszcze nie grały.
Tuchaj Bej nadciągał, a z nim majdan cały
zbieraniny różnej z wojsk, które rozbito,
a wszystko to parło na Rzeczpospolitą.

Tabuny ciągnęły ku naszym granicom.
Każdego sposobu chętnie się pochwycą,
by do naszych stanic dotarli przed zimą.
Wszelki opór na nic. Wkrótce tu napłyną.

A w kraju Sejm Wielki, kłótnie, sobiepaństwo.
Głosy za rubelki podkupuje draństwo.
Część jest za Gustawem, część za Kazimierzem.
Kruchta siedzi cicho i zmawia pacierze.

Kto zbierze chorągwie? Kto rycerstwo zwoła?
Kto przed taką ordą kraj obronić zdoła?
Kto osłoni przed nią całą Europę?
To się może skończyć kolejnym Potopem!

Dawno w Dzikich Polach tak nie grały świerszcze,
gdy lud dziadów słuchał, liry plotły wiersze
o dawnych rycerzach i obrońcach granic.
Tuchaj Bej nadciąga. Czy to wszystko na nic?

Na jakim świecie żyję?




Czy jeszcze moje jest to państwo?
Czy może jest to państwo czyjeś?
Nakaz. Obłuda. Oszukaństwo.
Nie wiem na jakim świecie żyję?

Trwa polityczna paranoja.
Traktat pod nos mi podsuwają.
Mudżahedin lepszy od goja?
Lepiej mu płacą. Więcej dają.

On ma trzy żony, a ja jedną.
On swoje tłucze bez litości.
Gdy głos podniesie, wszyscy bledną,
a ja nie mogę się zezłościć.

Pani chce problem "wziąć na klatę"?
Inaczej mówiąc, do swej piersi?
Niemłodej, wiotkiej, niebogatej?
Lecz czy odważą się najśmielsi?

Pouciekają, gdzie pieprz rośnie!
A co powiedzą, te ich żony?
Oferty nie przyjmą radośnie.
Ja mam być sługą uniżonym?

Wytrzyma pani pięć tygodni,
a ja zostanę z tym na dłużej!!!
Oni są pewnie bardzo głodni.
Ja mam ich gościć i być stróżem?

Czy jeszcze moje jest to państwo?
Czy jakieś miejsce pod latarnią?
Nakaz? Obłuda! Oszukaństwo!
Policji trzeba! Niech ich zgarną!

I proszę mnie nie straszyć prawem,
bo ich tu prawo nie dotyczy!
Dać im zasiłek, dom i strawę,
a dla mnie nakaz komorniczy?

To chyba jakaś paranoja
i ksiądz mi nie da rozgrzeszenia.
Czy to jeszcze Ojczyzna moja?
Czy to już obóz przesiedlenia?

Uciekając z Niniwy












 







Uciekaj matko z Niniwy przez Bramę Nergala.
Twój Bóg, przecież nie jest mściwy, uciec ci pozwala.
Rozszarpały w morzu ryby nadzieję Jonaszy,
kto przez Turcję przejdzie żywy, innym szlak wyznaczy.

Uciekaj za mur Niniwy wojowniku młody,
gdy przez Bosfor przejdziesz żywy, lub przepłyniesz wody,
to w dalekim Düsseldorfie usłyszysz muezzina,
a ze złota po Adolfie wyżyje rodzina.

Uciekajcie już z Niniwy tańczący derwisze.
Stary przekaz był prawdziwy. Ruskie czołgi słyszę.
Śmierć bezgłośna nad głowami jasnym niebem lata.
Krew zawiśnie ogrodami. Wyznaczona data.

Gdzieś to miejsce - Har-Magedon jest na waszej drodze.
Niniwa ulegnie Medom i zapłaci srodze.
Pozna Jonasz wnętrze ryby, skoro źle wybierał.
Mit, czy prawda obraz żywy w oczach nam zaciera?

piątek, 18 września 2015

Taśmociąg




















Idą taśmy pod dywanik.
Wielu wątkom grozi zanik
lub wystąpią powikłania
po standardowych badaniach.

Idą taśmy w procedurę.
Nieujawnione niektóre.
Na śledztwo upłynął czas.
Pod dywanik, czyli w las.

A w tym lesie praw gęstwina
pod ciężarem się ugina.
Wysoko jest gniazdo sowy.
Rząd ten problem chce mieć z głowy.

Jest na Pradze taki spec.
Nie chce wywlec, woli wlec.
Czas przez palce mu przecieka.
Każda sprawa się doczeka.

Taśmy są, wiadomo - długie!
Zaczynają się za Bugiem.
Koniec wrzucono do Wisły.
To nie pora na domysły.

Po to sądy masz narodzie,
żeby gdzieś w ZOO-ogrodzie
drapieżnik nie zjadał żaby,
kiedy dowód jest za słaby.

Ciężka jest praca kelnera.
Wpierw podaje, potem zbiera
i często z takiej mitręgi
sam za wszystko zbiera cięgi.

Prawo twarde jest jak beton,
więc najlepiej, przez telefon,
o buty się nie targować,
gdy za oknem siedzi sowa.

Taki ptak, gdy już zahuczy,
potrafi wielu nauczyć!
Wiedzą już o tym przegrani.
A na razie... pod dywanik!

Krótkie nóżki, długie ręce
i już nowe są tasiemce
i się pojawiają wciąż,
jak ten dziś - uchodźców wąż.



Powiew















Cóż, my - małe robaczki
przy wielkiej polityce.
Tamci z dobranej paczki.
My - powiew przez ulice.

Cóż, my - robocze pszczoły,
a oni - wielkie trutnie.
Dla nas zakłady, szkoły,
a dla nich są wyrzutnie.

Dla nas jest telewizja
i rządowe przemowy,
a ich jest hipokryzja.
Są do pozłoty głowy.

Oni - ekspozytura,
a my, chyba Gubernia.
Dla nich scena, kultura,
a nam się nic nie spełnia.

Lecz raz na cztery lata
stajemy się potrzebni.
Zbliża się taka data.
A oni... co za jedni?

A jak im patrzy z oczu?
A jak nas prześwietlają?
Czy ktoś tę obcość poczuł?
Znów na nasz błąd czekają.

Cóż, my - małe robaczki
przy wielkiej polityce.
Tamci z dobranej paczki.
My - powiew przez ulice.

Na niebie anomalie.
Pogodę trudno wróżyć.
Oni tu rządzą zdalnie,
a my pytamy: - Którzy?

My - jednodniówki jętki
i roje i mrowisko,
a u nich język giętki.
Właściwie... mają wszystko.

I mówią: Szara maso!
Głosować masz na pana!
Gdyby tak, chociaż z klasą...
i może być przegrana!

Rzesza






















Nie widziano takiej rzeszy,
która spokojem nie grzeszy,
lecz wymusza, żąda twardo
i odnosi się z pogardą.

Nie widziano takiej buty,
która będzie trwać, dopóty
nikt się jej nie przeciwstawi
i na swoim rzecz postawi.

Nie widziano takiej blagi,
kiedy światu brak odwagi
ujawnić choć prawdy wątek.
Taki jest Nowy Porządek!
 

czwartek, 17 września 2015

Uszy po sobie!

















Berlin już nie zaprasza.
Budapeszt razi gazem.
Co zrobi władza nasza?
Jak postąpi tym razem?

Zrobi to, co jej każą,
lecz ujawnić nie może.
Zechce trzymać pod strażą,
to będzie jeszcze gorzej.

Wiedeń już drzwi zatrzasnął.
Zagrzeb zagrzebał miny.
Dżihad wchodzi jak w masło.
A my? Co uczynimy?

Nas się już nie pytają,
lecz narzucają przydział.
A my? Uszy... jak zając.
Czy ktoś go jeszcze widział?

środa, 16 września 2015

"Nie będzie Niemiec...




















Przekroczono już granice
bałaganu w polityce.
Tygrys swego zjadł nadzorcę.
Trudno oszukać wyborcę.
Sam nie schowasz się za kratą.
Złodziej idzie, gdzie bogato.
Kieruje się swym rozumem.
Świat przeciągnął dawno strunę.
Choćbyś szukał na metr w ziemi,
nie oszukasz i nie zmienisz.
Listy wszystkich próśb nie zmielisz.
Fala dotrze do Brukseli.
Trzeba będzie karmić biedę.
Jest piekiełko - miał być Eden.
Jest bezradność urzędnika.
Genderowa polityka
nie widzi globalnej skali.
Reszta wkrótce się zawali.
Do kosza idą traktaty.
Rosną mury - strach bogatych.

Wrześniowy pogodny ranek.
U nas cisza i zaścianek,
a każą nam sejmikować.
Zmówmy pacierz:
 Boże prowadź
i ochroń dobytek nasz.
"Nie będzie Niemiec... 

Jeszcze tylko jest poeta...

















Zeszła z oczu góra złota.
Niepotrzebna chyba... co tam?
Zszedł także Pomnik Smoleński,
a wylazło widmo klęski!

Zniknął z oczu Kryzys Grecki,
szczątki z mogił poradzieckich,
a nawet Wołyński Mord.
Pojawił się najazd hord!

Znikły taśmy i podsłuchy
i zamachy i wybuchy
i wywiady na peronie.
Wszyscy widzą, że to koniec!

Nie ma samobójczej pętli.
Chaos w mediach, popłoch, mętlik,
a w rządzie obietnic góra.
Pojawiła się cenzura!

Nie ma rozrób na stadionach,
a nad wojną jest zasłona.
Wiadomości nie ma obcych,
za to wszędzie są fachowcy.

Nie ma znawcy i proroka,
tego, co nie spuszcza z oka
i dostrzeże każdy detal.
Jeszcze tylko jest poeta.

wtorek, 15 września 2015

Czterdzieści dni przeleci...
















Czterdzieści dni przeleci,
jak jeden dzień.
Czterdzieści dni -
to nie jest długi czas.
Nie wszystkie znane maski
pójdą w cień.
Zostanie kilka.
Będą straszyć nas.
Nie wszystkich czas przegania.
Różne mamy zdania.
Przestrogi chyba poszły w las.

Być może, któreś z dzieci
poleci - Zmień!
I z demokracji
już nie będzie kpin.
Czterdzieści dni przeleci.
O tym jest kuplecik.
Nie róbmy teraz głupich min.
Bo gdy się Ordynację partyjną ma,
można spokojnie spać!
Można na wszystko świstać!
Najważniejsza lista!
Nie to, co ludziom trzeba dać.

poniedziałek, 14 września 2015

Złapał Kozak Tatarzyna
























Przekonywał Kozak Turka -
Wyślij Kurda do Hamburga!
Ja chwyciłem Tatarzyna.
Ukraińca w szachu trzymam!
Zjawili się Asasyni.
My musimy swoje czynić,
gdy z południa nas wyparli.
Francuz krzyknął: Jestem Charlie!
Chwycił Niemkę za spódnicę.
Zamykaj swoje granice!
Zbiegów odsyłaj do Polski!
Kopacz pyta: Jakie wnioski?
Zauważmy wreszcie biedę,
bo już dni czterdzieści jeden
pozostało do wyborów.
Mają poczucie humoru.
Co powiedzieć ma Kowalski
do dziennikarzy krzykalskich?
Bajki są dla małych dzieci
i od bajek są poeci.
"Złapał Kozak Tatarzyna..."
Tak tę bajkę mistrz zaczynał.

niedziela, 13 września 2015

Samotność długodystansowca




















Wiatraki kręcą i kręcą,
a ja - Don Kichote z la Manchy,
czekam, aż mnie stąd prześwięcą.
Gdy grają, nie chcę im tańczyć.

Broda od starych dowcipów
obwisła i osiwiała.
Rozbrzmiewa wkoło śmiech vipów.
Kopia jest niedoskonała.

Samotna moja kampania.
Przegrany los Don Kichote`a.
Szkapina chuda się słania.
Wiatraki? Cóż za głupota?

Pracują jednak w systemie
i stoją jeden za drugim.
Sprowadzą łatwo na ziemię,
każdego, kto się pogubi.

Opuszczam zawsze przyłbicę
i ostrzę satyry ostrze.
Rycerzem być w polityce -
to nie jest takie najprostsze.

Jest wiele ślepych uliczek
i mnóstwo kanałów z błotem.
Ech, byłem ja Gajowniczek,
a staję się Don Kichotem.

Odliczanie























Ogłuszyli kraj głupotą,
a w Wałbrzychu czeka złoto.
Wojsko stanęło na straży.
Nie dadzą ludziom pomarzyć.

Sprzeciw przykryli kontrmarszem.
Wypchali medialnym farszem
zasłoniętych burką twarzy.
Nie dadzą ludziom pomarzyć.

Pan niemiecki socjalista
na warunki wszystkie przystał.
Zamierza tu gospodarzyć.
Nie dadzą ludziom pomarzyć.

Wielka wojna na programy.
Damy! Damy! Damy! Damy!
Wypłynęło gówno z ram.
Ja swoje marzenia mam.

Tu jeszcze nie Ameryka.
Iskrownika nie dotykam.
Nie wszyscy są tacy zgodni.
Jeszcze tylko sześć tygodni!

sobota, 12 września 2015

Konwencja















Prawda miała nas wyzwalać,
lecz obyczaj nie pozwala
na zamierzchłe rozliczenia,
gdy trzeba Ojczyznę zmieniać!

Prezes dobrze wie, co mówi.
Pewność siebie wielu gubi
i nawet za milion Grom,
radzi nie pytać o złom!

Na prawdę trzeba poczekać.
Są wybory. Czas ucieka.
Wynik nie jest dobrze znany.
Ktoś może mieć brzydkie plany.

Jesień to jest dziwna pani
i taką rakietą "Granit"
kiedyś w Pentagon trafiła.
Amerykę przestraszyła.

Kto ogląda świat i słucha,
ten lepiej na zimne dmucha.
Zamiary przesuwa w czasie,
a kiedyś może uda się...

Potrzebne są długie marsze.
Wydarzenia, skryte, starsze,
też nie mogą się doczekać.
Pan Bóg patrzy na człowieka.

I czynów mu nie wytyka.
Cóż? To ziemska polityka.
Jesień czeka już pod progiem,
a nikt nie jest Panem Bogiem.

Czasem na dziejów zakręcie,
politycznym jest zwierzęciem
i przemilczy ważną datę.
Odsuwa na bok prywatę.

Ale prawda - nie prywata.
Czekamy już długie lata,
Czas emocje w nas wystudził.
Czy prawda nie jest dla ludzi?

Nie będzie Odsieczy!













Tabuny pod Wiedniem,
to sceny powszednie.
Rycerze i Szpitalnicy,
a u Sobieskiego
mówią: - Nic takiego!
To wszystko jest winą prawicy.

Zmieniają się role
i Mustafa poległ,
a Kara wciąż w powietrzu wisi.
Nic nie ma do rzeczy.
Potrzeba Odsieczy,
bo skarbiec się w górach zakisi.

Hufce pod Krynicą
warianty już ćwiczą.
Kto rządzić będzie samodzielnie?
Pomóc Europie?
A ktoś dołki kopie
i ktoś naszym grozi bezczelnie!!!

Tym razem - nie chcemy,
bo Niemiec był niemy
i nie chciał Polaków przy stole!
Wciąż kręcił i przeczył.
Nie będzie Odsieczy!
W Warszawie zmieniają się role.

piątek, 11 września 2015

Rozwaliłaś świat kabało!























Śmiech to zdrowie! -
każdy powie.
Śmiać, lub płakać -
to nam tylko pozostało,
może jeszcze wznosić modły,
by Pan Bóg pokarał podłych.
Nam wybaczył, że się źle tak wybierało.

Przestrogi od dawna szły,
że świat będzie bardzo zły.
Odsłonięto przepowiednie nam z Fatimy,
lecz mediów faryzeusze
zadbali o nasze dusze.
Zło widzimy, ale już się nie boimy.

Widzę, patrzę.
Jak w teatrze świat oglądam.
Raz się śmieję, a raz płaczę.
Nowy problem stary zatrze.
Cenzura mi uszu natrze,
bym zrozumiał, że nie może być inaczej.

Czasem jest to śmiech przez łzy.
Myśl, że nie jest taki zły
dzień miniony i że jutro będzie lepszy.
Nie kocham się w Europie,
a ta Kopacz drąży, kopie...
Czy to wszystko jeszcze bardziej można spieprzyć?

Mówią: - Można!
Nieostrożna
zapaliła się iskierka.
Napływa do nas z oddali
fala - zgasi, czy rozpali?
Czy jest wstępem ta nieludzka poniewierka?

Śmiech to zdrowie! -
każdy powie.
Śmiać, lub płakać -
to nam tylko pozostało
i jeszcze ten zębów zgrzyt.
Trochę żal, a trochę wstyd.
Perzem w wieże - rozwaliłaś świat kabało!

Ach, te baby!























Baby!
Ach, te baby!
W licytacji o araby,
włożą burki na powaby
i kebaby będą jeść.

Draby!
Idą draby!
Wszelki opór jest za słaby.
Niosą urok Abu Dhaby.
Baba wiele może znieść.

Z kasy
pójdą w jasyr.
Taki wybór. Takie czasy.
Jest u góry harem hurys
i eunuch - niby teść.

Azja
i Afryka
chcą nam oczy pozamykać.
Junker -bunkier, stary krzykacz
każe nam tę żabę zjeść!

czwartek, 10 września 2015

To już nie jest ta ulica...













To już nie jest ta ulica.
Cicha dzisiaj miesięcznica.
Pusto w Saskim po lekturze.
Zaczytani miejscy stróże.

Świat obiegły dziwne plotki.
Znaleźli kawałek lotki,
lecz nie naszej. Nasza w złomie
z szachownicą na ogonie.

Poznikały gdzieś kordony.
Na mszę nie wołają dzwony.
Nie słychać marszowych kroków.
Prezes jest Człowiekiem Roku!

A w Krynicy nie wypada,
żądać zwrotu od sąsiada,
ani daty przypominać,
kiedy najazd się zaczyna.

Są ważniejsze dzisiaj sprawy
i ogromne są obawy
o wybory oraz przyszłość.
Pospolita Rzeczywistość.

To już nie jest to - sprzed lat.
Krakowskie i Nowy Świat
na unijny patrzą dach.
Powiał chłodem nowy strach.

Pod kopułą Olbrzyma (Riese)









"Tu matka skryła swoje dziecko"
Szukano, lecz uranu.
Na wielką grabież - tę radziecką,
spoglądał naród panów.

Coś, co się wydawało niecką,
było wejściem do sztolni.
"Tu matka skryła swoje dziecko".
Wrócą, gdy będą wolni.

Tajemne kody. Dziwne znaki.
Górnicze? Czy masońskie?
Gdzie wiodą te podziemne szlaki?
Symbole teutońskie.

Wojskowe służby pod klauzulą
trzymały region cały.
Ciekawość wciąż groziła kulą,
lecz krople drążą skały.

Trudne są drogi do Walimia.
Przełęcz jest bardzo kręta.
Technika ma już nowy wymiar.
Sowa skryła pisklęta.

Zamiast odwiertu - rozmydlenie.
Zamiast kamery - żarcik.
Przed nami ciemne jest podziemie.
Kto go tak strzeże? - Czarci?

Nie diabli! Chroni agentura.
Jest popyt - będzie podaż.
Wciąż czeka pociąg - złota góra.
Kim jest tajemnic Włodarz?

wtorek, 8 września 2015

Jeszcze kilkadziesiąt dni
















Jeszcze kilkadziesiąt dni.
System władzy jest i my.
W polityce coraz bardziej nieprzyjemnie.
Chłoszcze nas medialny bat.
Pragną nam obrzydzić świat,
nim stołkami się wymienią w polskim sejmie.

Wciąż rzeczników są popisy
i jest Kacperek na lisy,
który w łóżku sypia razem ze swym panem.
Wielkie kwoty przed dobrocią,
tajemnice, Złoty Pociąg
i coś jeszcze - do dzisiaj nieodkopane.

Twarze wszystkim dobrze znane,
społeczeństwo usypiane
chcą rozbudzić do wyborczej aktywności.
Chłodny deszczyk kapie z nieba.
Dziada z babą jeszcze trzeba.
Apartament na wybranych czeka gości.

Nie mówią o przyszłym rządzie,
a mają zeznawać w sądzie
same szychy, według znanej, długiej listy,
a jeszcze, na domiar złego,
nie uczą nas arabskiego.
Duch z butelki był gorący, ale wystygł.

Mają problem: Z czym do ludzi?
Jak poderwać? Czym pobudzić,
kiedy ludziom najzwyczajniej już nie chce się.
Wszystkim partiom marnie wróżą.
Tych problemów jest za dużo
i ponura, bardzo chłodna, przyszła jesień.

Chwila poznania jest bliska



















Nie znamy planów świata szamanów
przygotowanych na wszystko.
Dla nas jest tylko bajka z ekranów.
Nieznana reszta jest blisko.

Pewnie ją wkrótce wszyscy poznamy
i zadziwimy się bardzo,
że zapowiedzi  ciągle czekamy,
a władcy tak nami gardzą.

To jest taktyka - oczy zamykać
i nie dostrzegać pełzania.
Tak się hybryda w domy przemyka.
Opinię zmienia i zdania.

Nagle jesteśmy już w innym świecie.
Zapominamy o wczoraj.
Na piasku leży maleńkie dziecię
wyplute z morza - potwora.

Jedna reakcja jest tu właściwa -
współczucie, szok oraz sprzeciw,
a strach już do nas falą napływa
z nim matki, kobiety, dzieci.

A nie widzimy toczonej wojny,
choć jest już dawno w granicach.
Rzym przed ekranem siedzi spokojny,
gdy barbarzyńcy w ulicach.

Utkwiła w oczach mediów meduza
wzrok poraziła czułkami,
a tam już miasta i państwa w gruzach.
Co wojna zrobiła z nami?

Oślepła Unia. Nie przewidziała.
Wolała bal i igrzyska,
bajki z ekranów, mowy szamanów.
Chwila poznania jest bliska.


poniedziałek, 7 września 2015

Dokąd zmierzasz Europo?















Powtarzano po Putinie,
że tu przyjdzie Ukrainiec,
a tu nam przydziela Land
falę ofiar oraz band.

Czy w tym zamysł jakiś jest?
Już wkrótce Oktoberfest.
Nas nie chcieli do roboty,
a teraz się milczy o tym.

Fala rośnie i przybywa,
a kto tu naważył piwa
i kto teraz je wypije?
Nadstawiają ludzie szyje.

Apeluje nawet Papież:
Wziąć rodzinę na parafię!
Rodzina? Czy Papież wie,
tam w tysiącach liczy się!

Ród w tamtej cywilizacji -
nie zmieści się w jednej stacji,
bo rodzina jest ta sama -
liczy się od Abrahama.

Oni mówią Ibrahima.
Świat teraz - jedna rodzina,
której część, chociaż daleka,
do bogatszych chce uciekać.

W świecie wolność jest, czy przymus?
Nie mamy nawet minimum,
a w unijnej polityce
dość istotne są różnice.

Utrzymują taki podział,
to gdzie on się teraz podział?
Czy zachować chcą proporcje -
sobie - przyrost, nam - aborcję?

Kto ten wielki lud wystraszył?
Nie możemy ściągnąć naszych.
Jest tu wciąż Kuronia zupa
i czyżby Kamienie(c) ...upa(dł)?

Czy może Złodziej POdolski
wyprowadzać chce się z Polski
mówiąc: Po nas, choćby potop!
Dokąd zmierzasz Europo?

niedziela, 6 września 2015

Jedzie cadyk do Krynicy








Jedzie  cadyk do Krynicy.
Zna ten hotel przy ulicy,
a prowadzą go od zawsze Polinowscy.
Wysłano już czujki szpicy.
Będą ważni politycy.
Wykluczone, żeby zjawił się ktoś obcy.

Berdychowska ważna głowa
powie swoje dwa, trzy słowa.
Na Berdyczów przecież poszły ważne wnioski.
Nie od tego Prezydenta
była sprawa rozpoczęta,
a musiałoby głosować aż pół Polski.

Jadą - cadyk i posłowie.
Cadyk swoje zdanie powie.
Dla narodu takie forum to krynica:
Słów mądrości, wielkiej wiedzy.
Donieśli agenci, szpiedzy
o zebranych wielkich tłumach przy granicach.

Wielkie plany, wielkie zmiany.
Obszar Zony przemieszany
będzie tak, jak jeszcze nigdy dotąd w świecie,
ale nie w tej okolicy.
Jedzie cadyk do Krynicy.
Złoty Pociąg opisują w internecie.

Ten, to ma pociąg...















Chcieli ukryć przed światem,
jak tę słynną komnatę,
ale próby te były mizerne.
Tajemnicę poznały poznały
wszystkie wielkie kanały
i już był ten cholerny internet.

Tyle jest tajnych misji
i Specjalnych Komisji
i są smaczki wytrawne, koszerne.
Niejedna ważna szycha,
coś pod dywan upycha
i jest wciąż ten cholerny internet.

Polityka, kultura
i mediów Szklana Góra
tworzą kłamstwa kopuły pancerne.
Człowiek już się pogubił
o czym dziś się nie mówi,
ale jest ten cholerny internet.

Żebyś nie puścił pary,
milionowe są kary.
Zarządzane przez rządy są cisze.
Nie każdy Juliusz Verne!
Jest cholerny internet
i ten dureń, co wiersze w nim pisze...

Pusty śmiech












Czuję ja i czujesz ty,
że ktoś z ludzi tutaj kpi,
że ktoś na nas się zasadza
i czy to nie nasza władza?

Widzą młodzi, widzą starzy,
jakich mamy gospodarzy.
Ogarnia już pusty śmiech.
Niech to gęś kopnie... a, niech!

Gęba musi być zamknięta.
Nie słuchają Prezydenta.
Próbują z nas zrobić durni.
Na kolankach służą Unii.

Dzielą ludzi oraz kwoty.
Nie zrobią ze mnie idioty.
Nie zrobią idiotów z was!
Zróbmy coś! Najwyższy czas!

sobota, 5 września 2015

Taki kraj























Czoło zdobisz.
Nic nie zrobisz!
Protestujesz?
Prawdę znaj!
Odwrócisz się?
Nie zarobisz!
Takie państwo.
Taki kraj.

Uśmiechasz się...
Tak być musi?
Taki świat jest.
To nie raj.
Układ. System
wolność zdusił.
Takie państwo.
Taki kraj.

Lepiej było
u mamusi.
Teraz wszędzie
słyszysz: Daj!
Nic nie możesz!
Wiele musisz.
Takie państwo.
Taki kraj.

Szansy nie masz.
Brak roboty.
Rządzi przymus.
Wózek pchaj.
Wyznaczono
tobie kwoty.
Takie państwo.
Taki kraj.

Pomyśl sobie
tej soboty,
że niedziela
jutro jest.
Wyborcze
obejrzyj spoty!
Jest Kozakiewicza
gest!!!

Pytają cię?
Odpowiadaj!
Chociaż radzą:
Spokój daj...
Biedę przegoń
do sąsiada!
Ocal państwo.
Uchroń kraj.