wtorek, 27 października 2015

Tańcowała miotła z liściem

















Na chodniku zamaszyście
tańcowała miotła z liściem.
Kręciła nim w różne strony,
aż liść, który był czerwony
zżółkł, potem się zabrązowił.
Tak wiele obrotów zrobił.

Zawsze w porę się podrywał.
Nieraz już miotłę wykiwał.
Pokazywał, że się nie da
i że spadnie z drzew czereda,
jeżeli go miotła zmiecie.
Wciąż wykręcał się w balecie.  

Działo się to w październiku,
gdy wszystkich uwagę przykuł
krajobraz ogołocony,
bezlistny, całkiem zmieniony.
Już przed progiem stał listopad.
Liść się trzymał. W końcu opadł.

Próżne teraz są umizgi
i wykręty i poślizgi.
Groziła mu ciągle miotła:
Oj, liściu trafisz do kotła,
na śmietnisko, lub do wora!
Zmiataj stąd! - Fora ze dwora!

Zbierały się ciemne chmury
i spadały liście z góry.
Zmieniały się parki, sady.
Myśli miotła: - Nie dam rady!
Zmęczona jestem i sucha.
Schowam listek do sztambucha.

Niech w kartach poleży sobie.
Może ktoś o nim opowie,
jak tu błyszczał nad głowami
i jak tu tańcował z nami,
a choć nigdy nie czuł skruchy,
jak zakładka leży suchy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz