poniedziałek, 29 lutego 2016

Wlazł kotek na płotek


















Czy znowu skoczy przez płot
wystraszony zmianą kod?
Dobrze był tu dokarmiany,
teraz nie chce żadnej zmiany.
Bieg wydarzeń go zaskoczył.
Teraz płotu nie przeskoczy,
bo przytył i nie te lata.
Niestarannie ślady zatarł.
Jednak w marcu się przymierza.
Ktoś chce kota mieć za zderzak
i za sztandar na wykopie.
Pokazać go Europie.
Kod ogona nie podkuli,
lecz kogoś może rozczulić
widok wyleniałej kity,
którą kiedyś po zaszczyty,
podnosił do góry dumnie.
Karmiciele leżą w trumnie.
Pozostali pozostali,
ci, co także wiele brali.
Fałszowali oświadczenia 
i chcą teraz poruszenia.
Problem jednak jest z tym kotem,
bo nie ma już nic za płotem,
a jeden stary "Kontrwywiad"
na nic więcej się nie przyda.

Z wolnego obiegu












 Jutro obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
"Wyklętych" - czy to się podoba panom Warzechom, czy nie!

Jest to dla mnie szczególna okazja przypomnienia dwóch moich wierszy,
które przełamały bojkot środowiska i prezentowane były na uroczystościach, wspaniale przyjęte przez widownię spoza internetu.

            *               

Żołnierze Wyklęci
________________


Oszukani, porzuceni, nieugięci!
Opluwani, poniżeni i wyklęci!
Pozbawieni swoich domów, swojej ziemi!
Poszli walczyć, żeby zginąć, albo zmienić!

Lecz ich los dawno sprzedano potajemnie,
razem z tymi wrzuconymi w obcą ziemię.
Wszystkich razem z konspiracją i narodem -
oddał aneks podpisany mimochodem.

Ich zasługi przekreślono polityką.
I oddano ich kupionym najemnikom,
żeby zwłoki najlepszych obrońców
rozrzucili pohańbione gdzieś na słońcu.

A to słońce nazwano zwycięstwem,
a karłami - to co było męstwem!
I rozsiano  kości ofiar różnych nacji
na pożywkę powojennych demokracji.

Dzień Zwycięstwa?
Czy Dzień Fałszu, lub Dzień Zdrady?
Podły układ świętują parady!
A my wciąż szukamy grobów tych wyklętych!
Nieugiętych, rozstrzelanych - Naszych Świętych!

                         *

Panie Rotmistrzu! Larum grają!
__________________________


Nikt nie wzlatywał tak wysoko
jak Ty Nasz Orle nad Orłami!
Inni poszczycić się nie mogą
tak wielkim Duchem niezłamanym.

Poszedłeś do samego piekła,
by piekłu gardłem wyrwać trzewia.
Dopadła Ciebie zemsta wściekła,
lecz potrafiłeś jej się nie bać!

Żołnierzy takich świat nie widział!
O takim męstwie nie słyszano!
Rotmistrzu! Masz do Świętych przydział!
Miejsce: Mokotów. Termin: Ta noc.

Już tam Hryckowian i Badecki
starannie wybierają kulę,
a prezydent - agent sowiecki
każe ją jeszcze zatruć bólem.

Trucizna ta i w nas została.
I poraziła pokolenia.
Zbrodnia przed karą się schowała
w naszych umysłach i sumieniach.

Panie Rotmistrzu! Larum grają!
Oślepła znowu Europa!
Nasi do dzisiaj ukrywają
gdzie Twoje serce kat zakopał.

Serca takiego - Pileckiego
Tak bardzo dzisiaj nam potrzeba.
I Ducha tak niepokornego,
żeby wymusił chociaż - Przebacz!

Niezapowiadany















Ostry brzęczyk domofonu.
Kto?... Nie ma nikogo w domu!
Otwierać! Wiemy... jest ktoś! 
Niezapowiadany gość.

Jak to? Niezapowiadany?
Mamy ty opukać ściany
i sprawdzić klepki w parkiecie.
Dajcie posprzątać kobiecie!

Chcę wynieść makulaturę.
Potem wpuszczę was na górę.
Wynieście pojemnik ten.
Nic nie ruszać!... IPN!!!

Czy taka była rozmowa?
Zapis z niej się nie zachował,
ale powiem wam w sekrecie -
głośno o niej w internecie.

Ta historia nie jest nowa...















Ta historia nie jest nowa,
a w Wenecji Kasa Nowa
zawsze wtedy się pojawia,
gdy maska tyłek nadstawia.

Kto się kryje pod maseczką?
Może dama z jakąś teczką,
a może inna osoba,
którą ktoś dokooptował.

Choć w Wenecji jasna nocka,
suchą nogą po tych klockach
nikt tajemnie się nie przemknie.
Nie napiszą o tym pięknie.

Coś wycieknie do Michnika.
Miała damy polityka,
ale dawno wyszły z roli.
Mogą teraz poswawolić.

Już nie dbają o morale.
Brukowce lubią skandale.
Nadchodzą idy marcowe.
Zwykły burdel - jednym słowem.

Osąd musi być miażdżący
odkąd naród wojujący
totalnie zaprotestował.
Ta historia nie jest nowa.

niedziela, 28 lutego 2016

Opowieść























Pojedziemy do Pruszkowa.
Chcą rozmawiać z rządem.
Dotrzymują chyba słowa.
Obawy niemądre.

Chłopcy się poujawniali.
Część została w lesie.
Ci, co przyszli, broń oddali.
Wierzyć, aż nie chce się.

W rejonie Augustowa
wielka trwa obława.
Mundur lepiej dobrze schowaj.
Nieskończona sprawa.

Lepiej wyjedź tak, jak radzą
na Ziemie Zachodnie.
Są tu teraz nową władzą.
Włóż cywilne spodnie.

Oficerki ja przechowam.
Pistolet ci ciąży.
Idź już proszę. Boże prowadź...
Panie podchorąży.

Noc cię skryje. Las osłoni.
Księżyc wskaże drogę.
Medalik zacisnął w dłoni.
Ruszaj chłopcze. Z Bogiem!

Pamiętali tę rozmowę,
czytając wezwanie.
Modlił się. Pochylił głowę.
Ślad został na ścianie.

Nie ma krzyża i mogiły.
Pytać zakazali.
Panie Boże, daj nam siły.
Gdzie go pochowali?

Przeszkodzimy odrobinę.
Ojciec jest w gorączce.
Pobierzemy tylko ślinę.
Kości są na Łączce.

Szpital. Spowiedź.
Proszę zdrowieć!
Odnajdziemy syna.
Na tym kończy się opowieść.
Inna się zaczyna.

Polski powrót do przeszłości, czyli 27 załamanie nerwowe


















Ani ziębi, ani śmieszy,
nie ciekawi i nie złości
informacja kto nagrzeszył -
polski powrót do przeszłości.
Jest okazja, by przypomnieć
świat opozycyjnych asów,
może nawet oprzytomnieć,
patrząc z perspektywy czasu.


Anny nie ma, bo zginęła.
Nie ma Anny pusty grób,
ale calutka ekstrema
przed kamerę tup... tup... tup.
Każdy powie swoje zdanie.
Każdy swoją rację ma.
Trwa powszechne wspominanie.
Która noga? Ta, czy ta?

Ani bawi, ani drażni,
niewielu interesuje,
nagły zanik wyobraźni -
Kto zepsuł, a kto buduje?
Jest okazja, by przypomnieć:
Gdzie kto jest? Gdzie wówczas był?
Może nawet oprzytomnieć
idąc wprzód, a nawet w tył.

Anny nie ma, bo zginęła.
Nie ma Anny pusty grób,
ale calutka ekstrema
przed kamerę tup... tup... tup.
Każdy powie swoje zdanie.
Każdy swoją rację ma.
Trwa powszechne wspominanie.
Która noga? Ta, czy ta?

Jeszcze tylko został Bolek.
Jeszcze Bolek wsparcie ma.
Kłótnia przy okrągłym stole.
Która noga? Ta, czy ta?
Jeszcze kumpel z kumplem swoim.
Każdy swe trzy grosze pcha.
Agent który się nie boi,
bo w wazonie pluskwę ma.

Anny nie ma, bo zginęła.
Co się stało każdy wie.
Tragedia nie przeminęła,
Znowu grają. Nie jest źle!
Panowie Senatorowie.
Wąski i szeroki tor.
Każdy swoje zdanie powie.
Krzyczy KOD. Zmartwychwstał KOR.


Ani ziębi, ani śmieszy,
nie ciekawi i nie złości
informacja kto nagrzeszył -
polski powrót do przeszłości.
Jest okazja, by przypomnieć
świat opozycyjnych asów,
może nawet oprzytomnieć,
patrząc z perspektywy czasu.

sobota, 27 lutego 2016

My - biało-czerwoni

















To jest nasz kraj i nasza ziemia
nie strefa wpływu potęg dwóch.
Tu żyją wciąż ludzie z podziemia
w nich narodowy mieszka duch.

My - biało-czerwoni
z sercem, jak na dłoni,
które potrafi bić.
Obcych nie pyta, jak ma żyć!


Zachód nam już zapłacił Jałtą.
Wschód na Syberię ludzi słał.
Walczyliśmy i było warto,
by Polak swą Ojczyznę miał.

My - biało-czerwoni
z sercem, jak na dłoni,
które potrafi bić.
Obcych nie pyta, jak ma żyć!


Niech naszych łez, trosk i cierpienia
nie waży się ośmieszać kat.
Tu naród wstał i świat pozmieniał
i powyrywał zęby krat.

My - biało-czerwoni
z sercem, jak na dłoni,
które potrafi bić.
Obcych nie pyta, jak ma żyć!


Choć dla was wciąż nie ma Katynia
i Smoleńsk też otacza mgła,
to do was już idzie pustynia,
a tu w narodzie pamięć trwa.

My - biało-czerwoni
z sercem, jak na dłoni,
które potrafi bić.
Obcych nie pyta, jak ma żyć!


Nie wiecie już, co życia warte,
a każdy stąd wyjechać mógł.
Rzucimy wam ostatnią kartę,
jeżeli krwi zapragnie Bóg.

My - biało-czerwoni
z sercem, jak na dłoni,
które potrafi bić.
Obcych nie pyta, jak ma żyć!

My - biało-czerwoni
umiemy pogonić...
Polak wciąż w sercu ma
legionów zryw i pieśń A.K.

W Kajetanach pod Warszawą...
















W  Kajetanach pod Warszawą
szczycą się słuchu naprawą
i podobno teraz kraj
słyszy "masz", nie słyszy "daj"!

Pan prokurator niemalże co dzień,
buduje nowe zamki na lodzie.
My ich nie znamy. Kto inny wie.
Właśnie ujęty Kajetan P.

Na poczekaniu znajdziesz w Poznaniu
domysły różne o rozpoznaniu
po którym ludzi aż dreszcz przenika,
gdzie jest właściwie Tylman Monika?

Czy już naprawdę źle dzieje się,
że piszą Tylman, nie samo T.
Od dawna u nas, z przyczyn nieznanych,
chronione prawem są Kajetany.

Nie chcą naruszyć mu resztek dobra.
Ma być zagadka, jak w dawnych "Kobrach".
Chronić szczegóły adwokat radzi,
choćby profesję tej mamy Madzi.

Nawet złoczyńca najbardziej drański,
jest dziś chroniony, jeśli poznański.
Nie wolno nazwisk użyć bez racji,
aż do wyroku, lub do kasacji.

Surowe prawo nie jest zabawą.
Okażmy wobec Bolka łaskawość,
bo proszą o to z KOD-u korowcy.
Nikt go nie broni? Dziwią się obcy.

Konieczny protest!  - Na zamówienie?
Nadzór mieć musi uzasadnienie
i jeśli nagle ucichną głosy,
Trybunał uda się do Canossy.

Ma praworządność oblicza różne.
Azyl, banicję i kwity dłużne
i ekstradycję, albo jej brak.
Zamki na lodzie... tak, albo tak.  

Młodzi - dzisiejsi Akowcy
























Wiemy od dziecka - strefa radziecka,
karły reakcji i mrzonki,
praskie piwnice i Rakowiecka,
Fordon, Police i Wronki.

I były sądy za złe poglądy,
a potem Poznań się zrodził.
Radio trzeszczało. Nadawał Londyn.
Żołnierz z więzienia wychodził.

Wśród utrwalaczy niewiele znaczył
z wilczym biletem w kieszeni.
Poznał siepaczy. Dzieciom tłumaczył,
że to się kiedyś odmieni.

Teraz się zmienia. Chłopcy z Podziemia
sosnowe mają mundury.
Brak pozwolenia. Dosyć milczenia!
Szukamy nadal niektórych.

Znów pokolenie stoi na scenie.
Żołnierze, dziewczęta, chłopcy.
Podda historię nowej ocenie,
młodość - dzisiejsi Akowcy!

piątek, 26 lutego 2016

Wolność i Niezawisłość














Czy już do nas przyszła przyszłość?
Czy jeszcze daleka?
Czy wciąż Wolność, Niezawisłość
na człowieka czeka?
Czy to tylko rekonstrukcja? Pomnik? Georadar?
Czy dawny cień zagrożenia pada od sąsiada?

Zeszło w ziemię pokolenie. Milczą leśne groby.
Nie opowie nic więzienie. Osąd ma sposoby.
I choć Wolność, Niezawisłość nie jest tylko snem.
Od tego zależy przyszłość -  z telewizji wiem.

Czy już do nas prawda przyszła?
Czy wciąż ją się skrywa?
Czy już wolną, niezawisłą, możemy nazywać,
Tę, za którą krew oddali, młodość, często życie?
Gdzie ich milczkiem pochowali, zdradzonych o świcie?

Zeszło w ziemię pokolenie. Milczą leśne groby.
Nie opowie nic więzienie. Osąd ma sposoby.
A ode mnie co zależy? Poseł? Zmiana prawa?
Żeby wrócić po żołnierzy, konieczna Ustawa?

Czy nastała sprawiedliwość?
Wraca Cześć i Chwała.
Czy wciąż jeszcze ma wątpliwość
klasa pozostała?
Na stadionie ogień płonie. Podniosły się dymy.
Czaszkę z ziemi wzięłaś w dłonie. Znaleźć ich musimy!

Zeszło w ziemię pokolenie. Milczą leśne groby.
Nie opowie nic więzienie. Osąd ma sposoby.
Dzień Pamięci. My nie święci, ale już nie dzieci.
Potrafimy godność wrócić i prawem polecić.

Wydanie Specjalne

















Damy na imigrantów, a kwoty wolnej nie ma.
Gdzie stoi Dom bez Kantów? Naprzeciw! W tym dylemat.
A płaca minimalna nam wzrośnie za dwa lata.
Jest nuta tryumfalna, a diablik został w datach.

"Sielanka" ma powrócić i zająć miejsce "Sowy".
Opór plany zakłócił. Powstanie projekt nowy.
Nikt nie jest Duchem Świętym. Nie ma Napoleonów.
Trudno jest wyżyć z renty, nawet przy dźwięku dzwonów.

Został nam jeszcze tylko społeczny wielki zapał.
Ten wierszyk nie jest szpilką i za słowa nie łapał.
Nie rządzi nim zwątpienie, ni żadne wpływy zdalne.
Po prostu, jest westchnieniem na Wydania Specjalne. 

Niezłomni
















Wiersz opowie, że był sobie płot dosyć wysoki.
Wyjeżdżali do obcego chłopcy po wyroki.
W Rembertowie, albo w grobie - wyboru nie mieli.
Wyjeżdżali stąd synkowie. Wolnej Polski chcieli.

Nie dochodził głos zza płotu. Milczał nawet świerszcz.
Nie słyszano kół łoskotu. Tajemnic strzegł "Smiersz".
Las wysoki tłumił wszystko. Bramy strzegła gwiazda.
Z tyłu napis: "Śmierć faszystom!". Długa była jazda.

Nie ma śladów na Syberii po więźniu w kufajce.
Choć minęły czasy Berii, uchodził za zdrajcę.
Za bandytę i wyrzutka własnego narodu.
By mu współczuć, lub wspominać, nie było powodu.

Płot wciąż stoi. Ran nie goi. Nie ma już sołdata.
Rembertów jest w metropolii. Przeminęły lata.
W lesie cicho. Gdzieś śpi licho. Nie śpią dawne siły.
Przywróćcie wielkość pomnikom, gdzie nasze mogiły!

Wywiezionych z Rembertowa nikt nie odnotował.
Ten, co wrócił, pieśń zanucił. Słowa w duszy schował.
Nie opowie nic o sobie. Nigdy nie zapomni.
Świat się jednak kiedyś dowie, że byli Niezłomni!

100 dni Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
















U Selima książki ni ma.
Sztuka nie ma blasku.
Całą twórczość ktoś zatrzymał
na czerwonym pasku.

Wielkopański tkwi Urbański
na swym księgozbiorze,
a mecenat kładzie cena
w madejowe łoże.

Znów kultura nic nie wskóra.
Obraz jej kaleki.
Nie uleci nic bez pióra
w gniazda biblioteki.

Z góry Górski lawiruje.
Swój ogonek chwali.
Pegaz nóżką przytupuje. 
Skrzydła mu urwali.

Koloseum - Muz Muzeum
na stajnię mu wzniosą,
a poezja - słów herezja
pójdzie w Polskę boso.

czwartek, 25 lutego 2016

Wszystko na sprzedaż























Inna bardzo znana pani
miała problem z paszportami.
Małżonek miał ich kilka,
więc siedziała jak na szpilkach,
przez to bez żadnej dyskrecji
chciała śpiewać dla ubecji,
jak jej źle jest w Ameryce.
Mąż  się znał na "Polityce",
ona raczej nie za bardzo.
Artyści datkiem nie gardzą,
zwłaszcza kiedy są dwa światy,
ale jeden dla bogatych.
A że stan był wyjątkowy,
przychodziły jej do głowy
niestworzone wprost pomysły.
Nie zawrócisz kijem Wisły,
ale coś załatwić da się,
jeśli mocne plecy ma się.
Wiedział o tym szpicli wódz,
bo dla niego chcieć to móc
i zamówił u niej sobie
epitafium na swym grobie.
Tekst się chyba nie spodobał.
Generał go w inne schował
dołączając do peanów
słanych z kraju i ze Stanów,
jakich miał już pełny kufer.
Muza poszła strzelić lufę,
potem sięgnęła do wróżb
o przyszłości tajnych służb.

Patrioci po dobroci,
choćbyś nawet ich ozłocił,
nie zważają lepsze - gorsze,
jeśli pragną jeździć Porsche
i nieważne jaka scena.
Było - przeszło! Jest... i nie ma.

Baryłeczka (wg Guy de Maupassanta)


















Może to romans, może groteska.
Pewna współczesna pani Walewska
zaprasza wodza na swe salony
wzbudzając wściekłość zazdrosnej żony.

Gotowość damy do poświęcenia,
godna jest pochwał, nie potępienia. 
Dowiadujemy się długo potem,
chciała na łaskę wymienić cnotę.

Mają słabości swe politycy,
a pewien młodzian siedział w ciemnicy.
Czytała dama de Maupassanta
jak z okrutnika uczynić franta.

Z patriotycznym twardym zamiarem,
gotowa była odbywać karę 
i napisała stosowny liścik.
Tak postępują wielcy artyści.

Miłosny spisek u samej góry
zdobi, nie hańbi ludzi kultury.
Czas był wojenny. Życie po schodkach.
Dziś takich postaw chyba nie spotkasz.

Zostały tylko w sekretarzykach
i w starych teczkach, gdzie polityka
chowała wszystko, co zastrzeżone.
Tyran miał jednak zazdrosną żonę.

Damy już teraz piszą wspomnienia
i chociaż nazwisk się nie wymienia,
przestał ten romans być tajemnicą.
Jedni się zgorszą, inni zachwycą.  

środa, 24 lutego 2016

PiS!... PiS!... PiS!...














Trudno im odejść od mis.
Wszędzie słychać: PiS!... PiS!... PiS!
I ogromna trolli fala
przez internet się przewala.
Bolek zamiast przed narodem
wypłakiwać chce wraz z KOD-em
żale swe na demonstracji.
Akcja równa się kontrakcji.
Nawet po śmierci Bendera
ogrom obelg ktoś uzbierał.
Zwłaszcza na stronach redakcji,
wiele mamy tych atrakcji
i już nie przebiera w słowach
brać rzekomo postępowa.
I to nie są gorzkie żale
i rozgłośnie i portale
w rękach przecież są wiadomych -
ze zmian niezadowolonych.

A na szczytach krok po kroku
sprawki ich wychodzą z mroku
i choć czasem się przebija
niby żart, a niby chryja,
widać, że to wszystko na nic.
Już wiedzą, że są przegrani.
Pozostało im piskanie.
Zwroty chamskie, niskie, tanie,
bez rozumu, bez kultury
w komentarzy wciska chmury
sam dziennikarz - niby bloger
wspierający lewą nogę.
Chce pokazać Europie,
że na końcu nam dokopie.
Ma to być obraz dla świata
i specyficzna zapłata
za tę kuroniową zupę
oraz za kamieni kupę.
Za te długie osiem lat,
po których wyjedzie w świat,
bo już pismo nosem czuje.
Sam na koniec się opluje.

Upadła kosteczka domina













Okrągły stół miał wiele nóg.
Przez to się długo trzymać mógł.
Dziś, kiedy rozsunięto blat,
nie bardzo widać, gdzie kto siadł.

Tuzy późniejszej polityki
miały tam swoje podstoliki,
a na nich wszystkich Wielki Brat
znaczący cień kontroli kładł.

Zza okularów też generał
dyskretnie na wszystko spozierał.
Do dzisiaj jeszcze się unika
roli Kościoła i Michnika.

Kto był spoiwem i rozjemcą?
Na ile to służyło Niemcom
uzyskać Rosji przyzwolenie
i kto paktował za Podziemie?

Nam pokazano dwie osoby
i teraz na wszystkie sposoby
winią Wałęsę i Kiszczaka.
Mówić o innych wciąż jest zakaz.

A był tam KOR i był Geremek
i pieniądze przekładał Żemek.
Ustalono jak wybierzemy
i nikt nie pytał nas, czy chcemy.

Krzyczą obrońcy demokratów,
że to pewnie zemsta zza światów
i Bolka kładą na ofiarę,
a to po prostu mija stare.

Wielka w nas jeszcze tkwi pokusa,
by nie od razu do lamusa
wywozić mebel wielki, cały,
lecz zajrzeć w teczki pozostałych.

Atmosfera jest bardzo gęsta.
To sprawiedliwość jest - nie zemsta!
Czy będzie jednak ujawniony
zbiór w IPN-nie zastrzeżony?

Ci, co go znają są wysoko.
Na wszystko w kraju mają oko,
a boją się jego otwarcia.
Od obcych oczekują wsparcia.

Minęło i już jest po stypie,
a kraj się przez to nie rozsypie.
Upadła kosteczka domina
i nowy rozdział się zaczyna.

Koło się dziejów obróciło
i powróciło tam, gdzie było.
Nie będzie chyba z tym problemu,
by je ustawić po swojemu.

wtorek, 23 lutego 2016

Podzwonne

















Poleciały z wiatrem wieńce i nadzieje płonne.
Będzie może tego więcej, lecz to już podzwonne.
Długo będą pokolenia chodzić na mogiłę,
ale wszystko się pozmienia, miłe i niemiłe.

Pozostała jeszcze scheda i rodzinne działy.
Temu rola - temu bieda. Mit dla pozostałych.
Testamenty i przekręty. Żyjący świadkowie.
Pozostały dokumenty. Prawda leży w grobie.

Komu teraz dożywocie? Komu dom opieki?
Kto będzie miał kąt u pociech? Kto wsparcie bezpieki?
Komu fotel honorowy, a komu śmiech ludu?
Lekki ukłon w stronę wdowy. Nikt nie czeka cudu.

Wiatr historii strąci wieńce i zgasi płomyki.
Nie popatrzą już na ręce wielkiej polityki.
Żadnych czystych w niej nie było. Zostały owoce,
a tak wiele się przeżyło przez te dni i noce.

Każdy sobie powspomina. Zrozumie jak umie,
a historyk ponagina pamięć o komunie.
Jeszcze tylko czynownikom portki się zatrzęsą.
Naród przyjrzy się pomnikom i zdjęciom z Wałęsą.

Potem, jak po każdej stypie wrócimy do domu
i ucichnie nuta skrzypiec. Media zejdą z tonu.
Przyjdą nowe, narodowe i sierpnie i grudnie.
Któż by tam zachodził w głowę, że mogło być cudnie.

Naukowo, czy służbowo, czasem amatorsko,
układasz się wciąż na nowo, moja dzielna Polsko.
Na nic wpływy, agentury, obce scenariusze.
Unosisz głowę do góry, bo masz piękną duszę.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Skoro ruszają naszych...
















Skoro ruszają naszych
na bardzo wielu stołkach,
to układ nic nie znaczy.
My ujawnimy Bolka.

Powiemy na odchodne,
gdy już się lincz odbywa,
to co jest niewygodne
i co się wciąż ukrywa.

A ciężarówka teczek
w jednostce nadal leży
i chociaż się odwlecze -
jest przykład dla młodzieży.

Historię krat i murów
napisze ktoś na nowo
i rolę wam mundurów
przedstawią naukowo.

Ktoś tam dorzucił dziegciu,
gdzie stała miodu beczka.
Ktoś musiał, ale nie chciał
i to jest właśnie w teczkach.

niedziela, 21 lutego 2016

Był sobie projekt



















Wojna się po świecie szwenda.
Toczą się tajne narady.
Wielcy mają referenda.
U nas nadal są układy.

Są na świecie emiraty
i państwa bez żadnych granic.
Były prawa i traktaty.
Potem sankcje. Wszystko na nic.

Była strefa dobrobytu
i dotacje i dopłaty,
lecz narosła fala zgrzytów.
Wzrosły hipoteczne raty.

Znów pretensję mają do nas,
a chcieli z nas brać przykłady.
Był bohater jak ikona.
Obronić się nie da rady.

Były buźki i uściski.
Toasty przy wielkim stole
i teoretyczne spiski.
I ktoś za to musiał polec.

Pogmatwały się podziały
i znaczenia i prędkości.
Świat dla wszystkich jest za mały,
a ktoś do nas sprasza gości.

Udowodnić nic się nie da.
Lud jest za, a nawet przeciw.
Ktoś teczki próbuje sprzedać
po pięćset złotych... na dzieci.  

Wojna się po świecie szwenda.
Toczą się tajne narady.
Wielcy mają referenda.
U nas nadal są układy.

Czas żon














Sztywnym jest trudno wykonać skłon.
Okres przejściowy jest czasem żon,
które już pamięć często zawodzi.
Ktoś nie miał żony? To nic nie szkodzi.

Jest w polityce wiele pomruków.
Przyjdzie czas dzieci. Potem czas wnuków,
bo coraz trudniej o kombatantów.
Pozostał antyk - mebel bez kantów.

I pozostały nam opowieści
o trudnych czasach siedmiu boleści,
o których wiemy: - Nie tak być miało!
Już nie ta pora, by pójść na całość.

Chłody, to dobry czas na wspomnienia,
co jeszcze można, to trzeba zmieniać,
jednak krok każdy przychodzi z trudem.
Droga do prawdy graniczy z cudem.

Alternatywa bada archiwa.
Żyjący dziadek może się przydać.
Wskazać, gdzie Kiszczak te teczki wiózł.
Ważniejsze jednak jest "Pięćset Plus".

Kamera nadal strzeże nagrobka.
Trybunał swoje: "Koniec i kropka".
Znów mamy o nic wiele hałasu
i są strażnicy przeszłego czasu.

Tak dzień jutrzejszy nam się uciera.
Unia zasiłki cichcem zabiera,
lecz nie stosuje tym razem siły.
Jest oświadczenie: " Ja jako były..."

I są wywiady i Ameryka
i swoje wdowa trzy grosze wtyka.
Na przekór temu podłemu światu
bada Komisja ostatni atut.

Mówią, że prawda ma nas wyzwolić.
Ciągle nam na nią nie chcą pozwolić,
bo znowu dolniak siedzi na górze.
Chce wątpliwości siać jak najdłużej.

Sztywnym jest trudno wykonać skłon.
Okres przejściowy jest czasem żon,
które już pamięć często zawodzi.
Wnioski w urzędach składają młodzi.

Słabnący układ da im zasiłek.
Za to, co przeszłe. Za to, co byłe.
Zmieniona władza chce słuchać ludzi.
Program przyjęty. Wiosna się budzi.

piątek, 19 lutego 2016

Spóźniony pomysł (bajka dobranocka)























Płacze pani resortowa w takiej demokracji,
odkąd padły przykre słowa zaraz po kolacji.
Już myślała, że to będzie zakończony temat
i że wreszcie dom posprząta, a tu końca nie ma.

Stygnie kawa emerytki. Obcy ludzie w domu.
Przeszukali wszystkie skrytki. Nalegają - pomóż!
Oj, niedobra chyba była małżonka rada.
Być może się zagubiła, lub coś poprzekładał.

Może źle zapamiętała w jakiej kolejności.
Wreszcie spokój z tym mieć chciała, a teraz ma gości.
Nagle pomysł się pojawia. Po co ja tu płaczę?
Cichym głosem im wyjawia: Ja mam jeszcze daczę.

Stanęli jak porażeni. Nie mamy nakazu. 
Winni nasi przełożeni zadziałać od razu.
Wyruszymy wcześnie z rana. Nie płacz moje złoto!
Chałupa jest przeszukana... i poszli... piechotą.

Gloria Artis
















Narodowe, czyli wrocławskie,
ale także europejskie.
Pan minister okazał łaskę
z akceptacją ulicy Wiejskiej.
Centrum teraz jest jak Centralny.
Ma podziemie i schody ruchome
i proceder pozostał normalny.
Odznaczenia zostały zwrócone.
Pan minister rozdziela, co posiadł
i ze świecą nie będzie szukał.
Może nawet nie czytał Orłosia,
bo wiadomo - życie nie sztuka.
Cyganeria należy do KOD-u,
e-kultura do "Polityki".
Pewnie szkoda już było zachodu,
ale w eter poszły wyniki.
Już podobno upadła komuna.
Potem tyłek odsłonił się goły,
a reklama pełnego kałduna
nie wymaga tytułu i szkoły.
Narodowe może być wrocławskie,
bo właściwie od dawna jest lwowskie,
więc się spotka z ogólnym poklaskiem.
My śpiewamy "Boże, coś Polskę..."