czwartek, 1 września 2016

Czterdzieści cztery (wersy)





















Budują nam znowu mit,
który bardzo długo kwitł.
Wiele razy się rozpadał,
lecz ktoś go do kupy składał.

Przeszkadza stygmatyzacja
oraz marginalizacja
przez lata gnębionej strony
prostych dusz nieuprawnionych.
Komuś w głowie znowu świta -
Jest zaścianek i elita,
wynosząca ponad miarę
wątpliwe zasługi stare
przedwiecznych oraz niedawnych,
różnych synów marnotrawnych.
Grubych Kresek, Komitetów,
zbiorów, teczek i sekretów,
bazy oraz nadbudowy.

Słychać chęci do rozmowy
i do słuchania narodu.
Przekierować chcą do wschodu
racje państwa, racje stanu.
Zawłaszczyli miejsca panów,
choć z daleka czuć ich Gminą.
Odznaczają się i słyną 
i jednoczyć pragną szyki,
ale z takiej polityki
nowy podział powstać może.

Wymyślili już Trójmorze
i ugruntowali Polin.
Kościół także im pozwolił
kroczyć nowoczesną drogą.
To ich czas i znowu mogą
umacniać swe korporacje.
Dzisiaj kończą się wakacje.
Trzeba wracać do wspólnoty
i ten wiersz jest właśnie o tym,
żeby nie popełniać gaf.
Proporce schować do szaf.
Na proporcje patrzyć wprzódy -
nie na to, jak grają dudy.

Zejść nareszcie z krętych dróg.
Wtedy naród wesprze Bóg! 
Uczyni go suwerenem,
a partyjną zgasi scenę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz