poniedziałek, 31 października 2016

Bal Wszystkich Świętych















Nie dla mnie Bale Wszystkich Świętych.
Nie dla mnie korowody.
Uliczne marsze wniebowziętych.
Przebrania, maski, mody.

Zwyczaje różne są, jak kraje.
To może jest zabawa.
Trochę horroru, Dziadów, bajek,
kanonicznego prawa.

Kościół się zmienia. Szuka zgody
z innymi religiami,
a może inne są powody,
jakich nie znamy sami?

Nurt skierowany jest na dzieci,
bo gender im zagraża.
Sam papież samolotem leci.
Daleki od ołtarza.

Globalizacja świat ogarnia.
Wstrząsy są w samym Rzymie.
Gdzie była Nursja, jest już Narnia.
Odbudują Światynię.

Przycupnął świątek dobrotliwy
w kapliczce przy mogile.
Czy odnajdziemy sprawiedliwych,
gdy masek dziś aż tyle?

niedziela, 30 października 2016

Dźwięk


















Pomoc Włochom. Pomoc Grecji.
Pomoc obcym imigrantom.
Pomoc swoim po protekcji.
Akcje lecą. Kupuj! Mam to!

Gdzie te banki teraz przenieść?
Do Frankfurtu? Do Paryża?
Euro jest jeszcze w cenie,
ale będzie się obniżać.

Wspólny rynek ma trend zmienić.
Będą wielkie inwestycje.
CETĘ wreszcie świat doceni.
Poprawi swą aparycję.

Cóż tam wstrząsy? HAARP-y? Drżenie?
Kto zarobi? Ameryka?
Najważniejsze pobudzenie,
kiedy kryzys nas dotyka!

Jeśli HAARP? To która stacja?
Najbliższa, czyli norweska.
Wstrząsy. Pląsy. Imigracja.
Ostatnia ratunku deska!

Idzie nowe? Gdzież tam? - Pędzi!
W nowe życie po Brexicie.
Kontynenty na krawedzi
zderzyły się. Dźwięk słyszycie?

Od Apeninów do Andów
świat się trzęsie od protestu.
Może mało było kantów...
Może jeszcze nie zna testu.

sobota, 29 października 2016

Stół i nożyce



















Wie oskarżyciel i adwokaci,
że za zlecenie trzeba zapłacić,
a jeśli zleca się generałom,
zapłacić trzeba pewnie niemało.

Los, bywa czasem, też rekę poda,
gdy kontrahentów połączy zgoda
i swój interes każdy z nich widzi.
Wzajemnych ustępstw już się nie wstydzi. 

Szczegóły pójdą przez kancelarię.
Zaszyfrowane. Szczególnie tajne,
a jeśli przejdą przez czyjeś ręce.
Nikt nie usłyszy już o nich wiecej.

Najgorsi jednak są rezydenci.
Na różne strony wielu z nich kręci,
a jeden taki z siedzibą w K.
między wielkimi swe sieci tka.

Kiedy zostaje już ujawniony,
pracuje nadal na obie strony
i w trakcie dziwnych wywiadów gier
znajduje pióro pana J.R.

Ma informacja sklepy obwoźne.
W nich się sprzedaje dla kogoś groźne
poszlaki, plotki i dokumenty.
Ktoś się wydaje w dwa ognie wzięty.

Co wtedy czyni poszkodowany?
Jestem przez sprawcę szantażowany!
Pierwszy okrzyknie: Straszyć to nie nas!
Tak, jak mu radził jego mecenas.

Niektórzy z tego już w świecie słyną,
że się potrafią przerzucać winą
i takie z igły uczynić widły,
 by dochodzenia prawdy obrzydły.

Zawsze się znajdzie mecenas taki,
co dokumenty zmieni w poszlaki,
a oczywistość na domniemanie.
Zlecałeś coś mu? A strzeż mnie Panie!!!

Gazeta Polska, niemiecki szpieg
ciekawej książce nadali bieg.
Teraz czekają czy na publice
zrobią wrażenie stół i nożyce?

Z atmosfery
















Wiatr ogarnął z liści.
Deszcz płytę oczyścił.
Widoczna zmiana atmosfery.
Piorun nagle strzelił.
Grad wszystko wybielił.
Zostały wyraźne litery.

Tu leży zabity.
Przed światem ukryty
w pośpiesznych wyroków gorączce.
Teraz przypomniany.
Wrócony. Nazwany.
Odnaleziony na Łączce.

Zakryci kapturem,
skuleni pod murem,
czekamy, aż minie ulewa.
Po niej podejdziemy.
Dzisiaj więcej wiemy,
a prawdę musimy odgrzebać.

Na przekór pogodzie,
przesądom i modzie,
opiniom księdza kadrynała -
podniesiemy wieka.
Świat prawdy doczeka.
Potrzeba wątpliwość rozwiała.

Świat zmienił oblicze.
Grad przygasił znicze,
a wicher w pomniki uderzył.
Czas gorycz wysuszy.
Lżej będzie na duszy.
Uwierzy ten, kto nie wierzył.

piątek, 28 października 2016

Ze spokojem przemijania


















Gdzieś już czeka i ta moja chryzantema.
Śnieżnobiała, postrzępiona rozmyślaniem.
Potargana uśmieszkami nie na temat.
Jaka będzie, gdy rozkwitnie i się stanie?

Oni wiedzą. Może śledzą dobrotliwie
każdą zmarszczkę, która oczy wznosi w górę
i powiewem niepewności i zadziwień
ukazują wirtualną swą naturę.

Po resecie na tym świecie się zjawiają,
wspomnieniami, westchnieniami zajrzą w oczy.
Są gdzieś obok. Przepływaja i czekają,
kto w ten świat ich z chryzantemą swoją wkroczy.

Powitania niosą spokój przemijania.
Pamiętania i pytania ożywają.
Na podpowiedź nie ma w nas oczekiwania.
Odpowiedzi za nas oni wszystkie znają.

Gdzieś już czeka i ta moja chryzantema.
Śnieżnobiała, postrzępiona rozmyślaniem.
Potargana uśmieszkami nie na temat.
Jaka będzie, gdy rozkwitnie i się stanie?

czwartek, 27 października 2016

Tylnym wejściem
















Nawalanka! Na Walonię!
Chceta CETA? Jak nie, to nie!
Ale choć niepodpisana,
będzie w Unii stosowana.

O co chodzi? - ktoś zapyta.
Umowy nikt nie przeczyta.
To prawdziwa jest Enigma
i nosi diabelski stygmat.

Nie wiadomo, gdzie jest racja?
Ważna jest modyfikacja
ostrzeżenia: Nie dotykaj!
Jest w tym słowo - genetyka.

Nie ma mowy tu o cenie.
Z genetyką pochodzenie
bardzo ścisle jest związane,
ale też jest zakazane.

Bo wiadomo - takie czasy.
To już może dotknąć rasy
i skończyć się jak zły sen,
gdy wypłynie słowo - gen.

Skojarzenia z chromosomem
też muszą być utajnione,
by uchronić politykę
przed jajeczkem i plemnikiem.

Inaczej zaczną się czystki.
Krzyk podniosą feministki,
a skundlona część narodu
zacznie szukać swego kodu.

Uchwalić? Czy nie uchwalić?
Na Walonię trzeba zwalić!
Zmienić sposób i podejście.
Rzecz wprowadzić tylnym wejściem.

środa, 26 października 2016

Bajki czyta Polak













Przy szynkwasie ostro gra się.
Głodni siedzą równo.
Tym z fundacji zawsze da się.
Pozostałym - g....!
Czemu? - Bo... nie!
Żart na stronie.
Uśmiech bufetowej..
Kredens pusty. Dość rozpusty.
Brak Rozencwajgowej!
Kwity w Excel. 
Kto ma weksel?
Pan sędzia rozważy.
Wyrzućcie stąd tego beksę!
Jest ktoś z Miejskiej Straży?
Wszystko mieli - czyścicieli,
służby i papugi,
a zwykłych obywateli
powpędzali w długi.
Są w ordynku. Stan spoczynku
działać nie zabrania!
Był trybunał. Sądzić umiał,
a teraz zbaraniał. 
W pełnych blaskach, przy oklaskach
usiedli na kasie.
No... chłopaki! Przyjdzie Jaki?
A ten? Gdzie tu pcha się?     
Jedzą, piją, lulki palą. 
Elity swawola
i tym się przed światem chwalą.
Bajki czyta Polak.

Świat ma problem z głową























Wielu dopadł już listopad,
chociaż wciąż jest w drodze.
Słupek poparcia nie opadł.
W lewej nodze modzel?

Władcy świata przed wyborem.
Wstrzymano oddechy.
Mamy codziennie wieczorem
niemało uciechy.

Piszą Niemcy o przestępcy,
co zlecił Połtawie,
gdy przylecą cudzoziemcy -
ingerencję w sprawie.

W pełnym blasku rzecz o lasku
znowu powróciła,
gdy znalazła się w potrzasku
niebezpieczna siła.

W listopadzie cień się kładzie
na Październikową...
Będą marsze po paradzie.
Świat ma problem z głową!

Rosja - USA... Ból globusa.
Zmiany? Czy przekręty?
Idź pokuso do lamusa,
bo nikt nie był święty!

poniedziałek, 24 października 2016

Połajanki na think tanki

















Są sukcesy - są i gafy,
bo wojna na paragrafy
dobra w sejmie, a nie w państwie,
gdzie kłamstwo siedzi na kłamstwie.

To jest walka hybrydowa.
Cios się często chowa w słowa,
ale siłę ma dywizji.
Czym jest żarcik w tyle wizji?

Kurski, który był buldogiem,
mówi - sam niewiele mogę,
a wielka anteny misa
nie spadnie nagle na Lisa.

Bez rogów nie ma cabana,
a u nas jest, proszę pana,
do niczego nieprzydatny.
Nie ubodzie, bo jest stratny.

Medialną dzisiaj hybrydę
wykupili Niemiec z żydem.
Płacą i jej żadna macka
nie będzie się z władzą cackać.

Na wszystkim wieszają psy,
a rząd dobry jest, nie zły.
Kolejne więc środowisko
z wielkich dział wytoczy wszystko.

Ironiczny słychać śmiech.
A dać w łeb? Nie wolno? Grzech?
Gwałt niech się gwałtem odciska!
Układowość to rzecz śliska.

Zwłaszcza, gdy się toczy ślinę,
bo w niej Kozak z Tatarzynem
potoczą się jak po równi.
Wjadą wówczas gracze główni.

Wiersz ten niby jest satyrą.
Połajanka to nie wyrąb.
Nie ma się za co obrażać!
Warto czytać i uważać!

Ciecie w internecie




















Dzisiaj w internecie są przedruki prasy.
Chcecie, czy nie chcecie, wróciły te czasy,
gdy niezależności w żadnych mediach nie ma.
Ludzi chcą zezłościć. Podział - wieczny temat.

Lecz ten podział mediów bardzo jest nierówny.
Cudzoziemska prasa tkwi wciąż w nurcie głównym
i choć dziś w nim tylko szambo kłamstwa płynie,
pomruki nie milkną, chcą rewoltę przynieść.

Hybrydowa wojna zdaje się domowa.
Obraz rzeczywisty ktoś przed ludźmi chowa
i całkiem realnie prze do konfrontacji 
w obronie złodziejstwa pseudo demokracji.

Zmęczona oszustwem Rzeczypospolita
jeszcze o smoleńskie remanenty pyta.
Zło cierpliwość naszą wystawia na próbę.
Można zjeść je z kaszą, lecz wpierw zabrać tubę!

Potem pospisywać wszystkich panów braci,
którym Adenauer z zaświatów zapłacił.
Zażądać podatku od tej darowizny
i do prac zapędzić w sprzątaniu Ojczyzny.

Bardzo dużo liści spadnie do zbierania,
a to specjaliści są od zamiatania.
Lepiej się przysłużą z miotłą dla wspólnoty.
Ulżą naszym stróżom! I ten wiersz jest o tym.

Sprzeciw


















Kto chce - niech pozwala, a ja się nie godzę.
Przeważyła szala i muszą na wodze
trzymać oświadczenia oraz wypowiedzi!
Wielu za tę kpinę z narodu posiedzi!

Może rząd udawać, że się nic nie stało,
jakby bezczelności było jeszcze mało.
Jakby wolno było za głupców mieć ludzi.
Czas panom pogrozić, prześmiewców ostudzić.

Na publicznym forum nigdzie nie uchodzi,
żeby ludziom w oczy kretyństwa dowodzić.
Po co ich zapraszać dobrze wiedząc o tym,
że będą nam wciskać wyłącznie głupoty!

niedziela, 23 października 2016

Sposób




















Kłopot jest z tym wielki czasem -
Jak nie służyć, a brać kasę?
Jak na system się porywać?
Żądać prawdy, a część skrywać.
Jak coś dodać, lub uprościć,
gdy się nie ma możliwości?
Jak oponenta utrącić,
gdy go nie ma kim zastąpić?

W jaki sposób się zasłaniać,
spełniając zobowiązania,
które będą źle przyjęte?
Pozaprawnym instrumentem?
Co pokazać człowiekowi,
żeby sprostać naciskowi
bogatych, silnych sąsiadów?
Takich i innych przykładów
mógłbym jeszcze wiele mnożyć.

Apeluję: Dajcie pożyć
normalnemu człowiekowi!
Tego, co zadymy robi
i stale po kostkach kopie,
zatrudnijcie przy przekopie!
Niech zgłębianie swych idei
dopracuje na mierzei,
bo to gruba jest przesada,
by pozwolić takim gadać
od niedzieli do niedzieli -
Tak, by zamknąć gęby chcieli! 
A kiedy się z nimi kręci -
mogą ludziom odejść chęci
rozumienia i wspierania
partyjnego wojowania.

piątek, 21 października 2016

Idzie prawda powoli...





















Idzie prawda powoli.
Nieuchronnie się zbliża.
Oj! Zaboli... zaboli...
tego, kto ją poniżał.

Nie zagłuszy nic jazgot
judaszowych języków.
Przerażenie - Oh mein Gott! -
największych polityków.

Idzie prawda do ludzi.
Maski z twarzy pozrywa.
Wielu pewnie obudzi,
a innych ponazywa.

Przejdzie przez gabinety
i sejmowe komisje
i ukaże konkrety,
które dziś rodzą scysje.

Wtedy twarze czerwone
wstydu skryje szarzyzna.
Znikną całkiem skundlone.
Nikt się do nich nie przyzna.

czwartek, 20 października 2016

Dardanele

















Ameryka przy wyborach.
Kampania jest pełna wstrętów,
a więc to właściwa pora,
by wysłać osiem okrętów.

Świat zaplątał się w kłopotach.
Nie przegapi nikt momentu.
Cienką nić można zamotać.
Ruszyło osiem okrętów.

Operacja jest lądowa.
Niech bezczynnie nie tkwi flota.
Sytuacja już jest nowa.
Cienką nić można zamotać.

Niech siedzą w poczcie mailowej
decyzje ważne dla świata.
W nowe żagle wietrze powiej,
kiedy trwa wyborczy zatarg.

Doczekali już mistrali
tak czerwonych jak sirocco
i wyborczej dotknął szali
ktoś, kto puszcza do nas oko.

Nie zawadzi więcej stali,
gdy wybór się równoważy.
W Europie się zbratali,
kto ma stać na świata straży.

To tylko osiem okrętów
ma przepłynąć przez cieśniny.
Czarnomorcy wśród odmętów,
a my już czekamy zimy.

środa, 19 października 2016

Zdarzyło się przed Zaduszkami...






































Zdarzyło się przed Zaduszkami,
a chrust już mrozem trzaskał w lesie.
Przy drodze czekali nieznani,
a trochę dalej ich kolesie.

Byliśmy nieprzygotowani
na wielki szok październikowy
i wracaliśmy z krzyżykami
kołnierzem zasłaniając głowy.

Do Złejwsi zła wieść nie dotarła,
lecz był telefon kaskadera.
Ludzie ściśnięte mieli gardła.
W męczarniach wolno się umiera.

Być może mecenas Olszewski
więcej  wie o toruńskiej sprawie,
lecz milczy do grobowej deski,
zgodnie z zasadą w ziemskim prawie.

Żyje Witkowski - prokurator,
co odkrył więcej niż pozwolą.
Wciąż stoi tama, upust, zator.
Czy to być może bożą wolą?

Ołtarze strzegą swych tajemnic,
kamiennym krzyżem przyłożonych.
Stoją wciąż forty carskich ciemnic.
Zbliża się czas błogosławionych.

Byliśmy nieprzygotowani
i tacy sami wciąż jesteśmy.
Przystańmy, gdzie leżą kapłani,
z myślą: Co winni im jesteśmy?

wtorek, 18 października 2016

Deliberacje




















Jedni doliną, a drudzy górą
idą, a jednak są konfrontacje.
Kraj to już teraz jest śledcze biuro,
a nam zostały deliberacje.

Jeszcze jest ciągle przedprocesowo
i nadal bada się dokumenty.
Jeden drugiego łapie za słowo.
Rodzą się stale nowe przekręty.

Prasa rozpisze wszystko na głosy.
Izby przesłuchań nikt nie przewietrzy.
Wpływają stale nowe donosy.
Za tropem wietrzy dziennikarz śledczy.

Zbiegli się biegli z wydziałów prawa,
a w kancelariach jest już panika.
Z lewa i z prawa - jest nowa sprawa!
Wszyscy czekają na komunikat.

Reszta nieważna! Reszta to bzdura!
Jakaż tu nami rządziła banda?
Płace? Szkolnictwo? Urząd? Kultura? -
Muszą poczekać! Kiedy wokanda? 

Jedni doliną, a drudzy górą
idą, a jednak są konfrontacje.
Kraj zamienili nam w śledcze biuro.
Ludziom zostały deliberacje.

poniedziałek, 17 października 2016

Ups... !



















Ups... coś poszło nie tak.
Coś, co miało być w pakiecie
i to nie jest pierwszy znak
o przeciekach w internecie.

Obiecano jakieś zwroty.
po cichu przed społeczeństwem
i zaczęły się kłopoty,
które teraz są szaleństwem.

Wymyślono pewien sposób
za pośrednictwem prawników.
Krzyk się podniósł wielu osób,
a miało tak być, bez krzyku.

I Mistrale, Caracale
i ulice - kamienice,
jeśli tylko podasz palec...
ktoś ujawni tajemnicę.

Wszystko miało być na pewno!
Było zagwarantowane,
ale w tym jest właśnie sedno,
że trafiło znów na ścianę.

Wspólne posiedzenia rządów.
Przed oczami świat schowany.
Nie pójdziemy z tym do sądu,
bo sąd też jest uwikłany. 

Nie wszystko krakowskim targiem
da się u nas przehandlować.
Nikt nie liczy się z embargiem,
gdy pod stolik ma coś schować.

Święty Loże nie pomoże.
Nie wyjaśni nikt. Nie zbada.
Za to może pójść na noże,
gdy ktoś własny dom okrada.

Ups... coś poszło nie tak.
Coś, co miało być w pakiecie
i to nie jest pierwszy znak
o przeciekach w internecie.

Może Kleparz coś wyklepał?
Może sprzeciw był za duży?
Może Jełop coś wyjepał,
bo zapomniał komu służy?

Nie zaboli nas ten Polin,
ani ilość karamboli,
z których mieliśmy wyjść goli, 
bo Opatrzność nie pozwoli!

Na minusie
















Trudne życie na minusie
dla tych "na garnuszku" w  ZUS-ie.
Przesunąć udało mu się
o rok termin zmian.

Starość zwykle piszczy cienko,
a oddają lekką ręką
domy z ludźmi i udręką.
Zakręcają kran.

Co dostali - odsprzedali.
Potem w kułak się uśmiali
i będą się prawowali.
Mogą żyć nad stan.

Jakież wielkie są różnice...
Znowu "nasze kamienice"
zamieszały w polityce.
Nam pozostał plan.

Plany są dalekosiężne.
Życie znowu jest siermiężne.
Tańczą panny niezamężne.
Ucho stracił dzban.

Dopóty nadzieję nosił,
dopóki o wsparcie prosił,
gdy do władzy pędził co sił
nasz obecny pan.

Jakie pany - takie kramy,
a co chcieliśmy - to mamy.
Być może, nie doczekamy.
Pragnęliśmy zmian.

W samorządach cisza mszalna,
a decyzja - arbitralna.
Opieka jest nielegalna!
Urzędniczy klan.

Kto jest dzisiaj winny temu?
Może to był rak systemu?
Głowę w piasek schował emu.
Rusza bicie pian.

niedziela, 16 października 2016

O dziwnym wietrze wspomnienie






















Z Tobą!

Zabrał na kajak Pana Jezusa, zabrał modlitwę i miłość
I Czarną Hańczą w przyszłość wyruszył, by słowo się wypełniło.

Zabrał stąd - z Polski w świat apostolski serc naszych wiernych miliony.
Poruszył ludzi. Ducha obudził. Uderzył w największe dzwony.

Przyjął cierpienie. Zbudził sumienie i wszystkich kochał jak braci.
Matce Najświętszej nas oddał w ręce. Świętymi kraj ubogacił.

Tego Karolu, wszyscy pospołu dokonać byśmy nie mogli,
Gdybyś tak bardzo, bardzo - po polsku - za nas się stale nie modlił.

Gdybyś nie czuwał patrząc z Giewontu, z okna, a teraz z Nieba
Na to co z wiarą naszą czynimy, Jak potrafimy się nie bać!

Nasz Ukochany! Ciebie słuchamy i wiecznie słuchać będziemy!
Kajakiem, Barką, Nadziei Arką z Tobą na głębię płyniemy!                                
  *                                                                                                                            
Jaki był?

Jaki był? - Był mój!
Każdy nosi obraz swój
i nie musi Go przedstawiać,
liczyć, badać, ze zdjęć składać
w plakat największy na świecie.

Nie gustował w interesie.
Na żadnej złotej monecie
nie chciał nigdy się uwieczniać.
Za to w wierszach,
w strofach, w pieśniach
chciał być zawsze, całym sobą.

Czułą nutę narodową
intonował zawsze pierwszy.
W chórach, z nami, ton najszczerszy,
ojczyźniany - w niebo wznosił
i Maryję zawsze prosił:
Niech Duch pieśni nie zagaśnie
na ulicach, które właśnie
odgradzają barierami.

Potrafimy dziś, my sami,
z Wielkim Świętym przed ołtarzem,
dawną pieśń Maryi w darze
przypominać wielkim chórem.
Niech tarmosi znów purpurę,
fotki, banery, ekrany.
Polska śpiewa! Przyjdą zmiany!

Jaki był? - Był mój!
Każdy nosi obraz swój.
Nie musi Go słupkiem wspierać.
Jakim być i jak umierać
pokazał On wszystkim przecież.
Święty Człowiek w bożym świecie.

Nie byli Nim zachwyceni!
Niemożliwe w prawdę zmienił!
Przyniósł nam powiew wolności,
a na świecie ludzie prości
dumni byli, że są ludźmi!
Wojny oddalił, opóźnił
i rzekł w trzecie tysiąclecie:
Człowiek to jest Bożę Dziecię!
Dobrem zło możesz pokonać
podając innym ramiona!                                                              
 *                                                                                                      
Jego Polska

Jego Polska płynęła w kajaku
Czarną Hańczą wśród leśnej zieleni.
Jego Polską był stary Kraków
z obrazami, rzeźbami Sukiennic.

Jego Polska myślała w Lublinie,
jak postawić krzyż w Nowej Hucie.
Nie wiedziała, że w świecie zasłynie
dobrem, które przemogło zepsucie.

Jego Polska wyległa na place.
Rozerwała wojskowe kordony.
Pokazała, że można inaczej
z Europy wypędzić czerwonych.

Nigdy tego nie zapomniano,
chociaż rękę wyciągał do zgody.
Nie przestraszył się kiedy strzelano,
nieustannie podnosił narody.

Odszedł od nas, jak wszyscy odchodzą,
lecz ostatnim wiatru powiewem
wskazał - Ludzie na zło się nie godzą!
Wykiełkuje, co wpadło w glebę!

Nie zaleją zasiewu betonem!
Nie pokryją sztuczną murawą!
Nie odgrodzą pałkarzy kordonem!
Nie przesłonią najświetniejszą sławą!

Pod tym wszystkim są zdrowe korzenie
z papieskiego ziarna wyrosłe.
Przebijają się dzisiaj przez cienie
i mieć będą niejedną swą wiosnę!
*                                                                
Nie lękajcie się!

Nie lękajcie się prawdy! -  słowa do Polaków.
Czy potrzeba więcej tak wyraźnych znaków,
byśmy jej szukali i poznać umieli?
Bądźcie miłosierni! - przypominać chcieli,
a przecież: - Jesteśmy! Byliśmy! Będziemy!
Nie lękajcie się! - słychać.  Z Nim się nie cofniemy!

Modlimy się także za naszych Pasterzy,
by nas prowadzili za tym głosem, szczerzy.
Przekonani o tym, że prawda wyzwoli!
Tych, co ją skrywają - może to zaboli,
zwłaszcza, gdy nie wierzą w nasze miłosierdzie,
Niech im Wielki Święty przypominać będzie,
by się nie lękali i drzwi otworzyli.
Byśmy sprawiedliwie w Duchu Prawdy żyli!                            
*      
Jan Paweł II Wielki!

Miłosiernie rozwalił Sojuz.
Miłosiernie wolności bronił.
Jeśli komuś nie wystarczy to już -
powiem, że ruskie wojska przegonił!

Ile papież wystawi dywizji?
Pytał Breżniew świat ironicznie,
a On słowo powiedział na wizji
i wygarnął ich wszystkich stąd ślicznie.

Miłosierny był dla prostych ludzi,
dla miłości, dla świata, wspólnoty,
ale jak się o więzionych kłócił -
o tym mówić nie mają ochoty!

Na nagrody nie zasługiwał,
jak obecni Obrońcy Pokoju,
ale kiedy im palcem pokiwał
zostawiali narody w spokoju.

Przyszła młodzież całego świata,
jak do Ojca swojego po radę,
a On mówił: - Musicie się bratać
oraz iść za Jezusa przykładem!

Dość! Kupczenia już zapomnieniem!
Trzeba z kupców oczyścić świątynię!
Naszym Świętym i o Nim wspomnieniem
nie targujmy się relatywnie!

Dla mnie zawsze będzie on Wielkim!
A nie takim "...od Miłosierdzia",
choćby pi-ar mnie słowem wszelkim
o słuszności swej nazwy zapewniał!

Ponazywać chcą "wsio" po swojemu
znając słowa nieziemskie znaczenie!
Poprawności zostawię obcemu!
Mówię: "WIELKI!" i zdania nie zmienię!
*                                                                          
21.37

Mówili o Nim - Wielki,
a On się równał z małymi
i podział odrzucał wszelki
i małych czynił wielkimi.

Kochali Go za to ludzie,
jak Ojca - kogoś swojego
i każdy mówił o cudzie
zamachu nieudanego.                                  

Santo subito! - gruchnęło.
Księga się sama zamknęła.
Okno gdzieś w Niebie skrzypnęło,
Na Polskę Świętość spłynęła.                              
*                                                                                          
O dziwnym wietrze wspomnienie.

Ty, coś ludzkie myśli w piękny bukiet splatał
I dobrem ukwiecał swoje pokolenie,
choćby kamień Cię przygniatał,
złożonego w ziemię,
nie spoczniesz w ciemnościach
Jasność Ci zaświeci!

Gdyś się schylał nad człowiekiem,
nawet pod kamiennym wiekiem
śpiąc, usłyszysz jak modlitwą wznieci
prosty człowiek prośbę: - Panie!
Z prochu podnieś w swoje panowanie...

Anioł rękę poda duszy marzyciela.
Skrzydłem swym pozbiera
dobre ducha myśli.
Ludzie , co się modlić przyszli
i skupieni stoją
podniosą je myślą swoją.
A płomyczek znicza rozgrzeje nadzieje.
Na pogrzebach poetów wiatr zbawienia wieje.                          
*
Santo Subito!

Bóg sprawił, nam także i to:
Natychmiast! "Santo subito!"
Od razu mówili ludzie
o tym wyborze, jak cudzie.
Zmieniała się przy Nim Ziemia
i nas tak bardzo odmieniał.

Ta światłość została w nas.
Na długo. Na trudny czas.
Pożegnaliśmy bliskiego,
a rozmawiamy jak z żywym
i bywa, że nie dość tego -
Liczymy na Jego wpływy!

Na wsparcie Matki Najświętszej,
której nas także powierzał.
Od dzisiaj, dla łaski większej
powiemy po swych pacierzach:
Módl się za nami Nasz Święty
i zsyłaj Świętego Ducha!
Potrzebujemy zachęty.
Pragniemy wierzyć i słuchać!                                          
*
Wielki
                                                                                                                                                                     Chciał do zgody, mimo wielkich przeciwności.
Chociaż wiedział, że dziś nie gra się uczciwie.
W zgodzie widział ocalenie dla ludzkości
i daleko umiał na przód myślą wybiec.

Chciał rozmowy. Wzajemnego szanowania
w świecie zdrajców, sprzedawczyków i masonów.
Prosił Pana, by przed kulą go osłaniał,
by pozwolił świat budować na kształt domu.

Lecz czekano. Żartowano - "Drugi Potop".
Arka musi wreszcie osiąść gdzieś na skale.
A Pan wiedział, dał Go ludziom właśnie po to,
by wygładził międzyludzkich różnic fale.

Ujawniają drobnych gestów szczególiki,
które byłe wyciągniętą do nich ręką.
A Ten Święty nic nie robił dla publiki!
Dawał miłość opłaconą Boską Męką.

Miłosierdzie oznaczało przy Nim - Dobro
i rozsiewał je po całym Bożym Świecie.
Patrzył w oczy, chociaż wiedział czym jest podłość.
Kolej na was! Naśladować Go umiecie?                                        
*                                                                                                                                                                 Na Franciszkańskiej

Do okna na Franciszkańskiej
potrzeba Opieki Pańskiej
nieustannie wzrok przyciąga.
Jakaś myśl ojcowska, mądra
każe zmiłowania szukać.
Włócząc się po starych brukach
ciągniemy na Franciszkańską,
zwłaszcza czując się bezpańsko,
zagubieni w wielkim mieście.
Franciszkańska! Jest! Nareszcie!
Przystajemy, gdy przyszliśmy.
Powracają tamte myśli,
tamten spokój, te modlitwy.
W czasie nerwów i gonitwy -
tu jest cisza, zamyślenie.
Twoje, Ojcze Pokolenie
nieustannie tu przychodzi,
a z nim dzieci, ludzie młodzi.
Światło Życia zabierają.
Potem tak jak Ty kochają
innych ludzi, ten Nasz Świat.
Tak tu jest - od wielu lat!
Do okna na Franciszkańskiej
potrzeba Opieki Pańskiej
nieustannie wzrok przyciąga...                                        
*
Wracasz                                                        

Zostawiłeś nas opiece Benedykta,
lecz na świecie czarny teraz rządzi dyktat,
który Ziemię zapragnął odchudzić
z nas i  z innych - ze zwyczajnych ludzi.

Zostawiłeś nas w spokojnym jeszcze kraju -
w którym ludzie zawsze ciepło się witają,
gdzie dla wszystkich Ojczyzna jest święta,
a marszałek nie oczernia prezydenta.

Jakby słońce nam zabrano z tego nieba.
Poszarpała władzy rządna nas czereda.
Dramatycznie otworzyły się mogiły
i powodzie nam dobytek rozrzuciły.

Połamano w obcej ziemi nasze skrzydła
i nienawiść pokazała się przebrzydła,
która wszystkich podzieliła, odsunęła.
Kłamstwo w usta rządzącym wepchnęła.

Zostawiłeś nas, lecz wracasz przed ołtarze.
Jest w nas wiele Twoich pieśni, dawnych marzeń.
Wracasz po to, by pomagać nam w potrzebie.
Wszyscy tutaj kochaliśmy bardzo Ciebie.

Ty przywołasz do nas znowu tego Ducha,
który zmieniał i modlitwy nasze słuchał.
Z Tobą Pan Bóg nam pomoże
przetrzymać, gdy będzie gorzej,
gdy nadzieja w ludzkich sercach taka krucha.

Zło nie będzie przecież wiecznie dominować.
Złe oblicza muszą zakryć i złość schować.
Kiedy naród przy Kościele
i gdy święty - przyjacielem -
powstaniemy, a Ty z Bogiem Polskę prowadź!                        
*                                                                                                
Powróciłeś!

Przemilczana - jakby zapomniana,
rozlanymi wodami spięta,
jest kraina - mało światu znana.
Najpiękniejsza, najdroższa, najświętsza!

Wiedzą Ci, co w Niej młodość spędzili,
że tu wieczna jest pamięć nieszczęścia,
za to ludzie się rodzą wspaniali
w Przenajświętszych Matczynych objęciach.

Zanim świat ich daleki zabierze,
zanim ich możliwości pokaże -
z wyszeptanym, ojczystym pacierzem
rozkwitają w nich kosmosy marzeń.

Te marzenia rozrzucą po Ziemi.
Dla nich często poświęcą wszystko.
Romantyczni - osamotnieni,
bo ich serca zostały nad Wisłą.

W przemilczanej - jakby zapomnianej,
rozlanymi wodami spiętej,
przecudownej - mało światu znanej,
ukochanej, Krainie Najświętszej!

Ty podobnie myślałeś Karolu.
Świat Cię zabrał, lecz stale tęskniłeś -
przy tej małej kapliczce, gdzieś w polu
znowu jesteś! Święty! Powróciłeś!                                                
*                                                                                                            
Ogarniał Ziemię

Góry i głębina. Ogromne przestrzenie -
To Jego dziedzina. On ogarniał Ziemię
 Ojcowskim rozumem i wiary ramieniem
 I Ducha na tłumem wymodlił cierpieniem.

Pamiętał ten obraz wskazany w Fatimie
I wiedział, że dobra fala kiedyś minie
Z nim samym, lub kiedyś, gdy w oknie nie stanie
I do ludzi młodych kierował wezwanie.

Wypłyńcie na głębię! Przekraczajcie progi!
Niech białe gołębie dotrą do ubogich,
Lecz burza pustynna się już zaczynała
I ostatnią stronę księgi zamykała.

Zabrzmiała Litania chórem Wszystkich Świętych
I z wież przynosiła krzyk ludzi odciętych,
Gdy otchłań się czarna w ziemi otworzyła,
Jak gdyby się jakaś epoka kończyła.

A my pamiętamy wciąż Jego wezwania.
Wiele lat minęło, ale pożegnania
Zapomnieć nie sposób i brzemię nam ciąży,
Bo myślimy: - Czego powiedzieć nie zdążył?

Nie wystarczy na to, nam minuta ciszy,
Być może w tej chwili, ktoś jednak usłyszy,
Że dobro zwycięży, czas prawdy nadchodzi.
Ona będzie Arką w światowej powodzi.

I choć za tę prawdę umierać nikt nie chce,
Gender nowe hasła podnosi na drzewce
I w pożodze wojen wciąż giną chrześcijanie -
My ciągle wierzymy w ojcowskie przesłanie.

Widzieliśmy, wiemy: - Żyć można inaczej!
I wcale nie chcemy żadnych nowych znaczeń.
Żadnych nowych kultur i fałszu reklamy,
Rewolucji, buntu... Przy Maryi trwamy!                                      
*                                                                                                            
Moją modlitwę wierszem kładę...

Pozwólcie odejść...? Jak pozwolić?
Ciężkiej poddałeś wszystkich próbie.
Do dzisiaj jeszcze serce boli.
Nie mogę kliknąć, że "To lubię".

Znak większy był niż pożegnanie
na dziedzińcu Świętego Piotra.
Tamta litania, wiatru taniec,
 purpura, nieba przestrzeń modra.

Łzy na chodniku. Dramat krzyków.
Przekładana karta za kartą,
aż smutny moment oczy przykuł -
Bóg zamykał księgę otwartą.

Może dla innych to przypadek.
Ja oglądałem boży cud!
Moją modlitwę wierszem kładę.
Proszę... i za mnie też się módl.                                          
*                                                                
Nie widziano takiego błękitu

To się wszystko odbyło bez zgrzytu.
Nie widziano takiego błękitu
i tak ostrych słonecznych promieni.
Nagle się nam październik odmienił.
Nieuchronnie zbliżała się zima.
Nakaz Unii wędrówki zatrzymał.
Przeleciały nasze bociany
poprzez kraj wybuchami zorany,
a u nas przeleciało dostojnie.
Obiecują : - Już będzie spokojnie.
Teraz inni się boją destrukcji
i wyborów i rewolucji
i rozruchów, zamieszek i gwałtu
jaki dotąd pożywkę miał tu.
Nie rzucano kamieni na szaniec,
ale może dopomógł Różaniec
i modlitwy na Jasnej Górze,
by nieszczęście nie trwało dłużej.
Może sprawka to Tego Okna,
żeby Polska właściwie samotna
poszła licznie za głosem Ducha.
I się stało! I Naród posłuchał!
*                                                                            
Dzień Papieski

Wtedy jeszcze nie sikano na znicze,
ale bito już pod krzyżem ludzi,
a oprawcy tkwili w polityce,
ekran też oszukiwał i łudził.
Wiedzieliśmy - przyjedzie!
Będzie mówił o biedzie.
Komuniści opuszczą głowy.
Ludzie podniosą flagi.
Będzie więcej odwagi.
Każdy będzie na więcej gotowy.

Każdy dzień był papieski.
Złoto koron królewskich
nad obliczem Maryi jaśniało.
W ogrom wrażeń i przeżyć
trudno dzisiaj uwierzyć.
Wciąż się tylko słuchało, słuchało...
Nie jest już - tak jak było
i doświadczeń przybyło.
Dzień papieski potrzebuje hasła
i fundacji i zbiórek, ale nie chce powtórek,
chociaż Duch aż tak bardzo nie zasłabł.

Wielu chce tego trwania
papieskiego wołania:
"Niechaj zmienia, jak kiedyś zmieniał!"
Wyszli znów tysiącami.
Krzyczeli: "Chodźcie z nami!"
Widać było oznaki budzenia.
Chcą je zamknąć, ostudzić.
Posadzić znowu ludzi
przed ekranem i w parlamencie,
a ja chciałbym na błoniach
widzieć w górze ramiona
i o takim wciąż marzę święcie.
*                                                                                        
Białe ptaki.

Tylko Wy białe ptaki
tak wzlatywać umiecie wysoko,
by w czerwonych wschodach się nurzać
i pokazać brodatym obłokom
ostrza szponów.
A gdy skrzydła oprzecie na gnieździe
i złożycie w nim pióra złamane,
resztki kości i plama krwi świeżej
bielą i czerwienią rozbłysną .
I gniazdo poruszy się całe.
Uniesie,
a wiatr papieski
ułoży je po swojemu.                                            
*

K o n i e c                                                                  

Plik przeznaczam do swobodnego rozpowszechniania,                        
udostępniania, dysponowania. Marek Gajowniczek                                            
                        Warszawa dnia 16 października 2016 r.