czwartek, 30 listopada 2017

Świętoszek















Tam, gdzie się tragedia z komedią spotyka,
wtyka polityka swojego fircyka.
Nieraz jest to agent - Matka wszystkich matek,
ale znacznie częściej to zwykły gagatek,
potrafiący w ludziach zdobyć zaufanie.
Ujmującym gestem uwodzący panie.
Kiedy taki fircyk popularność zbierze,
ufają mu ludzie. Może "w dobrej wierze",
zmienić politykę na rękę z nocnikiem.
Potem się zasłonić swoim pomocnikiem.
Ludzie chętnie przyjmą każde tłumaczenie,
bo młodość z głupotą w jednej stoją cenie
i chociaż nie każdy staje się Obamą,
zwykle fircyk ważny śmieje się tak samo.
Najchętniej zza morza. Bezpiecznie - z oddali.
Śmieje się z nas - ludzi, że sztukę rozwalił.

W multi-kulti... multi-lex




















"Zemsta" ? - "Żyd"? - potem "Pan Kleks"...
teraz będzie MULTI-LEX.
Bardzo wiele się zmieniło,
by zostało tak, jak było.
Zwyczajny - nadzwyczajnego
niżej ceni... i co z tego?
Inaczej się wszystkim zdaje...
a jak było - tak zostaje.
Mózgu pranie przy zagadce.
Kołowrotek warczy w klatce.
Myśl rozsądna w kółko biega.
Na tym geniusz kast polega!
Któż pomyśli: "My i Oni"?
Nie wiadomo kto, czym dzwoni?

środa, 29 listopada 2017

Cierpki grymas pani Zosi











Każde zdanie pani Zosi
nadzwyczajną wagę nosi
i niezwykłe ma znaczenie
każdy grymas, ust skrzywienie.

Kto tak wielką wiedzę posiadł,
jak wspomniana pani Zosia,
ten o prawie pleść ma prawo
i przewrócić rząd Ustawą.

Ma wielkie plenipotencje.
Cenią jej inteligencję
goście otwartego domu.
Radziła nie byle komu.

Już za męża nieboszczyka,
ciągnęła ją polityka
i gdy wygłosiła zdanie,
każdy z gości zważał na nie.

Nie odmawiał pani Zosi
nikt, kogo ona poprosi.
Nie chodzi tylko o grzeczność...
Byłaby to niedorzeczność!

Jej przywilej jest uznany.
Jest arbitrem niesłychanym.
To już nie jest tajemnicą -
jest słuchaną zausznicą.

Szanowali zawsze władcy
rolę dobrego doradcy.
(Przy kobiecie, lub dziewczynie -
nie wspomnę o Rasputinie).

A niejeden prawa patron,
zawsze słuchał głosu Matron
i uczył się demokracji
cichym szeptem przy kolacji.

Dziś w pałacowych podcieniach
korzysta się z doświadczenia,
jakie w kłopotliwej porze,
przydać może się na dworze.

Z nich się wielka mądrość bierze.
Ukrywane w Belwederze,
kręcą szyją, rządzą głową,
zwłaszcza w Noc Listopadową.

Gdy wśród pochorążych spiski,
gdy na Solcu pożar bliski,
gdy buntują kraj masoni -
pani Zosia w nocy dzwoni.

Przekazuje cierpkim głosem,
przejmując się kraju losem,
arsenały słusznych uwag.
Na zegarze bije druga.

Przy mafiozie spod trzepaka,
mruga tajniak na tajniaka,
po czym biegnie i donosi...
Niech więcej Zosia nie prosi!!!

Bo Ustawie i Uchwale
przyglądają się Moskale
i na wschodzie słychać zda się
warkoty czołgów w Donbasie.

Na co pewni politycy
przed lustrem stają w spódnicy
i z zamiarem ktoś się nosi,
by wejść w kieckę pani Zosi.

Ciemna Noc Listopadowa
przywróciła wzór zachowań
skutecznych za Konstantego.
Pozostało w nas coś z tego.

Na kolanie












Kiedy trafiasz na ścianę,
dopychanie kolanem
może bardzo uszkodzić nogę.
Przykre potem są skutki.
Wydajesz się malutkim,
kiedy innym tłumaczysz... nie mogę.

Zdajesz się własnym cieniem.
Wolno schodzisz na ziemię.
Trudno żyć, gdy zawodzą rachuby.
Polityka utyka.
Nie pomoże klinika,
a przed tobą kolejne próby.

Warto już zmienić zdanie.
Lepiej przyjrzeć się ścianie.
Inny sposób przyjść może do głowy.
Nigdy nie jest tak samo.
Lepiej chronić kolano.
Przynieść dobry młot udarowy.

wtorek, 28 listopada 2017

Sen seniora


















Czasem zjawia się pokusa,
by jeszcze poszukać plusa.
Ciężkie życie. Marny los.
Głaskać z włosem? Czy pod włos?

Dla seniora - trudne czasy.
A ten kot jest jakiej rasy?
Zapytany nie odpowie.
Piwnicznik, albo dachowiec.

Ten ma w sobie wszystkie stany.
Najczęściej to gen zmieszany
i charakter nadzwyczajny.
Dobierany w sposób tajny.

Czas kociarzom leci z górki.
Pochowali już pazurki.
Lepiej milczeć o kłopotach,
lecz można zagłaskać kota.

Czasem wielka polityka
sięgnąć musi podręcznika,
żeby z pierwszych ław sejmowych
zechciało coś wejść do głowy.

Służom starym biblioteki.
Skierowania do opieki,
bo jeszcze, być może, da się,
nieporadność odwlec w czasie.

Garnitur schować do szafy.
Rozdawać autografy.
Licho śpi, więc go nie budzić.
Zaczekać, aż kraj się znudzi.


poniedziałek, 27 listopada 2017

Pięknie... i goło














Otwarto jarmark świąteczny
na Alexanderplatz.
Chroniony, strojny, bezpieczny.
U nas trwa roszada władz.

Tam wieża telewizyjna
bez przerwy na nas psy wiesza,
a u nas młócka partyjna.
CBA sądy rozgrzesza.

Nawet Cezary w Berlinie
zabłysnął nam elegancją.
Tam przedświątecznie, jak w kinie,
a my się godzimy z Francją.

Nie każdy może wraz z żoną
polecieć teraz do Azji.
Komisje znów odłożono -
do kłótni nie ma okazji.

Poranne zatrzymywania
nie są aż takie ciekawe.
W Berlinie czas świętowania.
Kandydat jest na Warszawę.

Sondaż już został zebrany:
Czym ludzie się ekscytują?
W Londynie ma być sprzedany
nasz obraz. Już licytują!

A co jest na tym obrazie?
Jak u nas - pięknie... i goło.
Kraj przestał już być w rozkładzie!
Jest sukces! - trabią nam w koło.

niedziela, 26 listopada 2017

Pora na dobroczynność













Jest pora dobroczynności.
Nie dla partyjnych zarządów,
odkrywczych zbawców ludzkości
i twórców śmiałych poglądów.
Dla tych, co w Królestwie Bożym
chcą mieć handlowe dni święte
i potrafili założyć rewiry władzy zaklęte.

Są miejsca dla Nadzwyczajnych
przed Królem - Panem Wszechświata,
lóż oraz zgromadzeń tajnych,
co za nas myślą na lata...
I od nas tę doroczynność
zbierają w kosze na mieście.
Spełniają potem powinność
w sejmowym szamanckim geście.

Oddają Bogu, co boskie
i pragną pokazać reszcie,
że może liczyć na troskę.
Tylko rozważnie wybierzcie!
A wybór to inwestycja -
pieniądze, koszty, nakłady.
Układy i koalicja.
Protesty, wiece, parady.
Miliony szastane w spoty,
agencje i kancelarie.
Owoce poznacie po tym,
jak wiele ustawią barier. 

Jest pora dobroczynności
i hołd składany przed Królem
w formie i różnorodności
nadziei zmieszanych z bólem
długiego oczekiwania
na znaki zapowiadane.
Potrzebą siły wytrwania
modlitwy są wypełniane.
Śmiech dookoła hybryda
rozniosła kaście nad głową.
Tajemnic jej nikt nie wyda.
Rozgrywkę szykuje nową.

Jest pora dobroczynności.
Zdobionych szlachetnych paczek.
Uznania dla odmienności
i przebaczania wypaczeń.
Przyznają Panu Królestwo
z zachowkiem własnego prawa,
bo ciągłość i bezpieczeństwo
to ich największa obawa.
Ona ich jeszcze gromadzi,
aktywizuje i łączy.
Bóg wie, gdzie Droga prowadzi.
Boska się nigdy nie kończy!

sobota, 25 listopada 2017

O Easy Riderze, fali i skuterze















Czujnie śledzi opozycja,
kogo zna generalicja.
Zrobi widły z jednej chwilki,
gdzie nie można wetknąć szpilki
i dlatego w kontrwywiadzie
są słabostki na rozkładzie.

Niebezpieczne mamy czasy,
a lampasy pragną kasy,
więc pod lupą są gościny,
zwłaszcza z wódką z Ukrainy
i związki grubsze od szpiki,
tam gdzie się zjawiają Wilki.

Każdy o dowolnej porze
na Harleyu jeździć może.
Prezydent się nie wypiera,
że polubił ślizg skutera
i to nie są żadne bajdy -
współna pasja łączy rajdy.

Lecz gdzie jest wtajemniczenie,
to już takie połączenie
musi budzić niepokoje,
czy to jest razwiedka bojem,
czy tylko niewinna jazda
w tę stronę, gdzie świeci gwiazda?

Może zdawać się poetom,
że się w gwiazdach rodzi weto.
Inspiruje, wchodzi w głowę,
blokując zmiany kadrowe,
lecz nie chcą uznać przykładu
cichociemni z kontrwywiadu.

Upór pałacu być może
też zwiazany jest z Trójmorzem,
gdzie są znane wpływy Wików.
Jednego, a może kilku.
Dłuższy okres prohibicji
przyda się generalicji.

Może wstrzyma czas porywów
i zmniejszy znaczenie wpływu
przywiazania do koników
u znaczacych polityków,
ale na to to liczyć trudno.
Hobby siłę ma paskudną.

Mając szarże oficera
trudno grać Easy Ridera,
a o spotkaniach w Juracie
dawne opowieści znacie -
za innego prezydenta.
Już się o tym nie pamięta.

Posiwiała szara masa













Posiwiała szara masa.
za to nadzwyczajna klasa
odleciała w paragrafy.
Schowano znowu do szafy
powiązania i awanse.
Łatwo można stracić szansę
rozsądnej alternatywy.

Zbyt dalekie perspektywy
niewyraźne są i mgliste.
Śmiać się można, patrząc w listę
przedstawianych nam geniuszy.
Szara masa nie poruszy
na tej wojnie palcem w bucie.
Społeczeństwo ma uczucie,
że jest znów lekceważone.

Partie w siebie zapatrzone
sejmikują w całym kraju.
Brak dobrego obyczaju
zasłaniają poufnością,
a przyszłość będzie młodością
na którą dziś nikt nie stawia.
Otwartość znów kłopot sprawia
mediom, sztuce i strategom.

Z wzrokiem ku dalekim brzegom
trudno nawet zauważyć,
co się jutro może zdarzyć,
gdy przedstawia się obłudnie
zmienny klimat... nie te grudnie.
Niejeden już zamysł upadł,
gdy się rozjechała trupa
i niejedna zgasła scena
lekceważąc suwerena.

Posiwiała szara masa.
za to nadzwyczajna klasa
odleciała w paragrafy.
Schowano znowu do szafy
powiązania i awanse.
Łatwo można stracić szansę...

piątek, 24 listopada 2017

Lepiej głaskać kota w domu...























Lepiej głaskać kotka w domu.
Niech na dworze stoi komuch.
Niech flagą macha ubecja,
by widziała to Wenecja.

Lepsze kocie jest mruczando,
niż tam sterczeć pod dyktanto
dożywotnich rent komuszych.
Pomnik mieczem nie poruszy.

Cieplejsza jest kocia skórka.
Chłodniejsza będzie powtórka,
większy z tego będzie katar,
jeśli dłużej potrwa zatarg.

Kotek w domu oczka mruży.
Chłodna noc zdrowiu nie służy,
a rodzina nie wytrzyma.
Szabes już zaczyna Gmina.

Kotek w domciu dostał mleczka.
Ni to spacer, ni wycieczka,
ni to korporacji występ.
Noce już bywają mgliste.

To już koniec listopada.
Może nawet nie wypada.
Przecież za dziesięć tysiecy
nie ma takiej strasznej nędzy.

Na prowincji można przeżyć.
Kotek grzbiet nagle najeżył.
Przestraszył go głos ekranu:
"Kot syjamski - do Syjamu!"

Maleńkie ale...


















Nauka ma płynąć z wniosków,
jak handlować po żydowsku.
Ja opuszczę - pan coś doda...
Zgoda? Zgoda!
Zgoda! Zgoda?
Doskonale... doskonale?
Jest jednak maleńkie ale...
ktoś musi za to zapłacić!
Niech wciąż płacą niebogaci.
Nawet tego nie poczują,
jeśli weksel podżyrują,
a rozgrzeszą ich w kościele,
choćby, w co drugą niedzielę.
Ludzką rzeczą jest też błądzić.
Kto chce jedną miarką sądzić
obie strony w interesach,
niech przykład bierze z Prezesa,
jak odłożyć problem w czasie?

Widać da się... jeśli da się!
Każdy pieniądz ma dwie strony.
Kto jest niezadowolony,
niech go w palcach poobraca:
Płaca - praca. Praca - płaca,
a to bardzo jest niezdrowo,
nieustannie kręcić głową,
więc niech za nas decydują,
ci, co mają i handlują!
A co Pan Bóg na to powie?
Już powiedział: żyd też człowiek
i do Boga też, Mój Boże...
po swojemu mówić może.
A ci, co władzę sprawują,
często w szabes też pracują,
żeby nic nie marnotrawić
z tego, co poseł przetrawi.
Najtrudniej jest, jeśli chce się,
przełknąć stratę w interesie,
ale to nie nasza troska,
tylko widać - wola boska.

Przed wycinką starych świerków















Kłócą się moi Rodacy,
czy w niedzielę iść do pracy,
a w Paryżu rząd paktuje
za ile się deleguje,
płacąc dużo albo mało,
by jak było - pozostało.
Nie wiadomo, kto ma sądzić?
Rozstrzygnięcia mogą błądzić,
zwłaszcza, gdy się informuje,
że opozycja blokuje,
gdy wiadomo wszystkim wokół,
kto wstrzymywał nas pół roku.

Galimatias stwarza kasta.
Pod sejm miało przyjść pół miasta,
lecz powietrze było mroźne.
W zamian gesty bardzo groźne
powodują w nerwach szczerby.
Ze wszech sił dążą do przerwy,
żeby przekroczyć terminy
i by gmin zachował gminy.
Teatr zanudził widownię
i TVN ponownie
przyciąga ludzką uwagę,
ośmieszając spraw powagę.

Za wiele jest tej niewiedzy.
Straszą partyjni stratedzy
krzywą twarzą, zgraną rolą.
Pozwolą, czy nie pozwolą,
pierwszy świerk poszedł pod topór.
Ekologów słabnie opór,
bo to dar był dla papieża.
Nie wiadomo dokąd zmierza
rządząca krajem elita.
Cisza głucha. Nikt nie pyta,
bo i nie ma odpowiedzi.
Licho nie śpi i gdzieś siedzi.

czwartek, 23 listopada 2017

Black Friday
















Już mnie nie interesuje,
kto naprawi, kto popsuje
Jutro Black Friday ogłaszam.
Zaniżam i nie przepraszam.

Stronom politycznej sceny
obniżyłem już oceny,
bo są bardzo przechodzone,
wystawiane - niewietrzone.

Na reklamę nie dam grosza.
Afisz wyrzucę do kosza
i słowa nie powiem o tym,
jak oceniam drogie spoty.

Niech, kto chce darmo wybiera.
Nie zachęcam. Nie popieram.
Nie przeszkadzam - Krzyż na drogę!
Przeceny dokonać mogę.

Dzikie prawa są na rynku.
Już nie różni się od szynku.
Nie dla mnie, a od parady
są te targi i układy.

Przyjdzie czas na dziękczynienie,
gdy się skończy to kręcenie
i znikną z zamkiętych szaf
sterty popełnionych gaf.

środa, 22 listopada 2017

Nie przenoście do Krakowa...














Przeczyliczyć się może licznik.
Dawał Mosze - kamienicznik
decydentowi łapówkę,
a kiedy wręczał gotówkę,
zjawiło się ABW
i zrobiło zdjęcie mu.
Mosze - spryciarz z Kazimierza,
tłumaczył, że nie zamierzał...
a kiedy zapinał teczkę,
dał potrzymać na chwileczkę
przygodnemu przechodniowi
gotówkę, którą zarobił.

Teraz sąd rozpatrzy sprawę.
Za przykład weźmie Warszawę,
gdzie na mieście, też czasami,
handluje się roszczeniami -
oficjalnie, a nie skrycie.
Takie czasy. Takie życie,
bo czy nie można w Krakowie
kamienicy kupić sobie?
Można! Gdy się sąd przekona,
że dała królowa Bona
zapis pra...pra... pradziadowi,
a ten kogoś usynowił...

Po nim może teraz Mosze
dostać Wawel za dwa grosze.
Ktoś za rękę Mosze chwycił?
To zwykli antysemici!!!
Nie ma tu praworządności
i ochrony dla własności!
Do Strasburga pójdzie sprawa!
Kraków jeszcze nie Warszawa!
To w Warszawie była zmowa!
Nie przenoście do Krakowa...
bo na ulicy Cichosza
pytał ktoś o własność Mosza.

wtorek, 21 listopada 2017

Dziękuję Ci! Moja Polsko!














Wraca do serca słowo rzucone
z miłością, obawą, troską.
Echem odbite i powielone.
Dziękuję Ci - Moja Polsko!

Tu się pod strzechą rodzą poeci.
Dla Matki tworzą sonety.
Tu już uczymy malutkie dzieci,
że słowem potrafią wzlecić.

Pieśnią urosnąć. Modlitwą wspierać.
Zachwycić kraj poematem.
Kochać i walczyć. Bronić. Umierać.
Stawać przed Bogiem i światem.

Wraca do serca Słowo Ojczyste
i dumą piersi rozpiera.
Zdobi spojrzenia w myśli przejrzyste.
Pamięcią czci bohatera.

Nuto poetów i zwykłych ludzi,
chroniona opieką boską.
Potrafisz podziw na świecie wzbudzić.
Dziękuję Ci - Moja Polsko!

Biją w tarabany















Nie mają już nic dla ludzi.
Biją w tarabany.
Każdy w końcu się ubrudzi.
Zmiana? -  Żadnej zmiany!!!

Zmartwienia z wiekiem przybyło.
Zmianę człek przetrzyma,
a dzieciom się polepszyło
i nadchodzi zima.

Ktoś o swoje toczy boje.
O dochód, wybory.
Do kasty chcą wchodzić goje.
Jest jak do tej pory.

W górę słupek. Milion grupek
wrze pozarządowych.
Papież na Kuronia zupę
siwe sprasza głowy.

A ekstrema miejsca nie ma
przy podziale chleba.
Za to jest zastępczy temat.
Waśni - nie potrzeba!

Skupiła Polska na sobie
złośliwość demonów.
Niekończąca się opowieść
wróciła do domów.

Już stulecie na tablecie
głoszą zapowiedzi.
Wiele zmian szykują w świecie
nerwowi sąsiedzi.

Przyszłość zawsze zaskakuje,
a my - "jacy... tacy".
Naród myśli... tworzy... czuje!
Wytrwajmy Rodacy! 

poniedziałek, 20 listopada 2017

Nad teorią (s)pis-kową


















Znów jeden z najmocniejszych graczy
pokazał ile w Polsce znaczy
i po raz drugi wszystkich zwiódł.
Dawno umieścił kogoś wśród...
a reszta poszła, jak po lodzie.
Jeżeli skrywa się w narodzie
niebezpieczne bardzo tematy,
to pewne, że ktoś zagra na tym,
w decydującej dla nas chwili.
Ludzie w odmianę uwierzyli,
a kiedy przyszła Ameryka,
ręka zjawiła sie z nocnika
i zrozumiano wszystko w lot.
Czy to był błąd? Czy zdarzeń splot?
We mgle jesteśmy coraz dalej.
Ktoś nami bawi się wspaniale,
przekładając kostki domina.
Coś już się kończy. Coś zaczyna.
Sceneria znowu jest ta sama.
Kolejny osobisty dramat.
Dla nas następny polski grudzień,
a jeszcze nic nie wiedzą ludzie.
Walka się toczy od lat stu.
Kto za tym stoi?   x.x.x.

Nie powiem, bo to niebezpieczne
i może całkiem niedorzeczne,
a wkrótce okaże się już,
czy to jest gra, czy fikcji kurz?

Od przybytku... publicznego


















Aj..! Jęknęli łódzcy żydzi i musieli ściszyć głos.
Świat problemu niedowidzi! Expo przegrali o włos.
Potrafili Marsz obrzydzić i na łyso obstrzyc most.
Kto tak Polski nienawidzi i bez przerwy wtyka nos?

Znaleziono panaceum i będzie kolejna feta.
Wyrośnie drugie Muzeum w śladach Warszawskiego Getta!
Jest w kulturze krata w murze. Za nią weksle o dobytku,
a w poezji wciąż bezpiórze. Nie ma żadnego pożytku.

Powstanie za to Komitet od Pożytku Publicznego,
bo już w Rzeczypospolitej najwidoczniej mało tego.
Są interesy partyjne i Medale Reformacji.
Loże Masońskie, mafijne. Są podziały w demokracji.

Braknie tylko polskiej sztuki. Nauka jest na kongresach.
Nie podniesie się dopóki potrwa zastój w interesach.
Może zdrada impuls nada, jeśli minister nie może?
Łatwo porażki zagadać, gdy w kieszeniach nie najgorzej.

Wszędzie wielkie są sukcesy. Biały śnieżek siadł na błocie.
Gdyby nie chałtury przesyt miało by pożytek krocie.
Jednak siły przeceniono. Nie ma Ziemi Obiecanej.
Gdzieś za mało opłacono. Coś nie było doskonałe.

Bestsellery piszą w piątki, bo w szabes się nie pracuje.
Dopuszczalne są wyjątki. Bojkotu nikt nie odczuje.
Żal, że takie niskie loty mają sfery nadzwyczajne.
Na pozory, skryte zbiory, przewertują służby tajne.

Jeden tweet jest dziś dorobkiem. Twórczym potem objawionym.
Ekscytują się wyskrobkiem i salony i ambony.
Nadzieja w tym Komitecie od Pożytku Publicznego,
Choć nie zawsze, wiemy przecież, nowe lepsze od dawnego.




niedziela, 19 listopada 2017

Zawisły portrety


















Są ludzie, jak wiecie, z duszami poetów,
co, nigdzie na świecie nie chcą ugiąć grzbietów.
Przed Bogiem jedynie zginają kolana
i wielką nieufność chowają przy zmianach.

Oparcia szukają w uświęconych słowach.
Wyraźnie odstają, kiedy nowomowa
nakłada kolejne na prawdę nakazy
i swe prawa chwiejne, niby bez obrazy,
rozwija w bezkresną znaczeń plątaninę,
a ich pieśń bolesną otacza muślinem
pajęczej doktryny neomarksistowskiej.
Bez poczucia winy, głosują za wnioskiem.

Ukarać! Nałożyć! Potępić! Wykluczyć!
Słowem wybatożyć! Przymusem nauczyć!
Każda innowacja musi szukać drogi!
A jest demokracja... i Dzień dla Ubogich!

Ubodzy u Boga mają swe schronienie.
Jest Brama i Droga znaczona cierpieniem.
Na niej obijane są dusze poetów,
a idą za Panem. Śladami sekretów
znaczą swą upartość na klepsydrach czasu.
I o nich jest zwykle najwięcej hałasu
w dyskusjach medialnych i wpisach Twittera,
że biedak fatalny chce wielkość odbierać.

Gdy prawo człowieka poruszy tysiące
i mosty na rzekach zadymią gorące,
powstają z oparów Guy`e Verhofstadty.
Ukarać chcą Naród... i Unia jest za tym!!!
Na miejscu złożonej Ofiary Ojczyzny.
Są znicze palone i są egzorcyzmy.
Znowu Targowicy zawisły portrety.
Wiatr porwał z ulicy poemat poety.

sobota, 18 listopada 2017

Miasto
















Noc jeszcze tętni silnikami.
Sznur samochodów. Zderzak w zderzak.
Skupienie za kierownicami.
Złościwy tekst cierpliwość przeżarł.

Sześćdziesiąt tysięcy w tym ruchu
to ludzie już zdecydowani.
Wciąż jeszcze z kontrolą odruchów,
lecz poważnie sprowokowani.

Niech się tu nie pcha Targowica.
Niech lepiej chowa się w Brukseli.
Od poruszenia drży ulica,
chociaż godzina do niedzieli.

Polarny chłód opadł na miasto.
Zdrada jest ściekim. Honor zdrożał.
Żartom w rozmowach jest za ciasno.
Biało-czerwony tli się pożar.

Znają w Berlinie złość Warszawy.
Skrył się za Bacha - von dem Bach.
Przed kim się rodzą dziś obawy?
Nagle przed prawdą urósł strach?

Listopad! - Czas Patriotów!


















Nie brakuje w Polsce szmerów,
kto tym razem z Belwederu
ucieknie w przebraniu żony,
a dziennikarskie salony
zyskują widzów uznanie.
O Info zmieniono zdanie,
a studio na Woronicza
żadnych dróg nam nie wytycza.

Targowica już otwarcie
za Ojczyzny jest wyparciem
i żąda obcej pomocy.
Mrok Listopadowej Nocy
skrył nie tylko podchorążych.
Naród zrozumieć nie zdążył
dlaczego już się nie zmienia
do historii odniesienia.
Do Konrada i Kordiana,
a dramat zmieniono w banał
politycznej przepychanki
z "Pamiętnika pani Hanki".

Zawsze w Polsce o tej porze
spiskują masońskie loże,
korporacje, gabinety,
a Prezydent epolety
zatrzymał i nie rozdziela.
Chochoł czeka na "Wesela".
Nie wiadomo nic o żydzie,
co zamierza i czy przyjdzie?

Parlament z frankfurckiej szkoły
wypisuje epistoły
antypolskich rezolucji.
Opłaca plany destrukcji
i na szalę kłamstwa kładzie,
by w powstańczym Listopadzie
wyszło jakieś szydło z worka,
a nam, za orkanem - orkan
zrywa dachy. Drzewa kładzie.
Nic nie zmienia się z dnia na dzień,
lecz na pewno przyjdzie zima
i jej chłód trzeba przetrzymać.

Różne bywają sposoby,
żeby w historii choroby
nie dostrzegać słów fatalnych,
że to stan jest terminalny.
Jest jeszcze Opieka Boża.
Konstytucje i Trójmorza -
sny dalekiej perspektywy,
nie przesłonią  tych prawdziwych
o jesieni wokół domu.
Neoliberalny komuch
niech w świat chrypi, że jest gorzej.
Wszystko się odwrócić może,
Boni brakuje idiotów!
Listopad! - Czas Patriotów!

piątek, 17 listopada 2017

Wynik Tomografii Komputerowej (bez wzmocnienia kontrastowego)









Badanie dosyć długo trwało
i wynik nie był oczywisty.
Wskazano na istotę białą,
że może to być mózg rasisty.

Widziano wieniec promienisty,
a także struktury głębokie.
To mógł być także mózg nazisty
z pajęczynówką tuż za okiem.

Zbadano zatokę klinową
oraz przestrzenie przymózgowia,
czy czasem nie kieruje głową
skryta w sitowiu ksenofobia.

Po wysunięciu z tomografu.
Raz jeszcze obejrzano głowę.
Uznano wreszcie - trzeba trafu,
by znaleźć zmiany narodowe.

Obraz stosowny był do wieku.
Nie zdenerwuje Prezydenta,
lecz co takiego jest w człowieku,
że wszystko uparcie pamięta?

Idą faszyści...























Idą faszyści. Wiodą natarcie
marokańskimi batalionami.
Madryt z secesją walczy zażarcie.
Pięść podniesiona. Groźby nad nami!

Wciąż jest możliwy powrót Waltera.
Wydarto miastu kawałek Trasy.
Tłum patriotów szeregi zwiera
i komunistów spycha na nasyp.

Prezydent zwalcza młodych porywy
i Nadzwyczajnym wiesza Kondory.
Nie chce faszystów dostrzec prawdziwych,
bo ma być wszystko, jak do tej pory.

A Patriotom wyraźnie grozi.
Ma dla zagrożeń pomysł z Trójmorzem,
lecz tysiącami wylegli młodzi.
Polskę zachować Bóg im pomoże!

Gdzie są faszyści - widać po zdradzie!
Tam, gdzie stalownie, banki i Kruppy!
Gdzie Marokańczyk swą łapę kładzie.
Gdzie pruski junkier sięga po łupy!

Młodość jest polska i narodowa!
I katolicka! Terytorialna!
Gdzie są faszyści z falą pałowań!
Tam gdzie ich Kasta jest Nadzwyczajna!

czwartek, 16 listopada 2017

Powrót z ambony



















Spierał się z życiem. Myślał o trwaniu
związany szpitalną męką.
Umarł przed świtem na polowaniu
na drzewie pod Ostrołeką.

Już inny łowczy pokot zabiera.
Kolega wystrzelić nie mógł.
Bez towarzystwa źle się umiera.
Trudno odchodzić samemu.

I mnie pociagnął na skraj polany.
Do chłodnej mgły na przedświcie,
gdzie cel starannie jest wybierany,
a ślepy los znaczy życie.

Lecz ja nie strzelam. Nie chcę. Nie mogę.
Zbyt piękne są dla mnie sarny.
Wrócić musiałem na swoją drogę.
Towarzysz jest ze mnie marny.

A co widziałem zapadło we mnie
trudnym o życiu pytaniem,
czy bliższe nam są troski powszednie?
Czy lepsze jest polowanie?


* Markowi Sopińskiemu - poświęcam

piątek, 10 listopada 2017

Paweł i Gaweł
















Gaweł i Paweł w jednym żyli kraju.
Gaweł na górze, a Paweł na dole.
Paweł się miasta uczył obyczajów.
Gaweł zasady poznawał w szkole.

Talenty Pawła wsparli tajniaki.
Gawła - z żydowskiej ktoś profesury
i bardzo szybko obaj chłopaki,
zawędrowali do samej góry.

Można w przypadki losowe wierzyć,
albo w ich własną siłę przebicia,
lecz ktoś otworzył furtkę młodzieży,
a Gaweł miał tam coś do ukrycia.

Siedział najwyżej i decydował
o ważnych zmianach we wspólnym domu,
a Pawła właśnie poinformował
o pewnej sprawie życzliwy komuch.

Gaweł się zastrząsł pewnego rana,
gdy Paweł jeszcze spał na kanapie.
Miała nastąpić poważna zmiana
na nadzwyczajnym w kraju pułapie.

Zerwał się Paweł - leci na górę,
gdy go telefon tajniaka zbudził.
Ugiął kolana. Patrzy przez dziurę
i musi Pawła odciąć od ludzi.

Co waćpan robisz? Sam tu się głowię,
czy można szabes obchodzić w piątek?
A ja znam haczyk. Wszystkim opowiem!
Gdy zgłosisz veto - utajnię wątek.

Wolno ci Tomu we własnym domku
nawet fortepian wieszać na ścianie!
Masz swoje prawa! Jesteś w porządku!
I odtąd Gaweł miał swoje zdanie.

Stare wierszyki do polityki,
dawno się ponoć już nijak mają.
Choć czas myśl plącze - wierszyk załączę,
gdy o trzy piąte ludzie pytają.

czwartek, 9 listopada 2017

Po sezonie - przed sezonem


















Nudne seriale. Marne sztuki.
Aktorzy wyczerpani.
Wszystkie przestrogi i nauki,
jak zwykle, mieli za nic.
Pozostała tylko groteska
na politycznej scenie.
Konkurent wciąż leży na deskach.
Utrudnia zrozumienie.

Trwają dyskusje przed sezonem.
Układanie ramówek.
Na to, co było wielkim dzwonem,
nie starcza brzydkich słówek.
Zniszczyło wszystkim wizerunek
zerwane przedstawienie.
Złym jest lekarstwem na frasunek
upór z zacietrzewieniem.

Zmiany dyrekcji nic nie znaczą
i na nic długie mowy.
Dobre intencje znów wypaczą.
Zawrócą ludziom głowy
i tylko kasa przedsprzedaży
w szufladach się nie mieści.
Publika czeka. Nadal marzy,
aż skończą się boleści.

Na żebry poszła Melpomena,
jak późna jesień w "Chłopach".
Dostępu młodym broni scena
skorupą na okopach.
Rozwiały resztki sił po kraju
kolejne huragany.
Nie było dotąd w obyczaju
spraw tylu wyciszanych.

środa, 8 listopada 2017

Ruch z okruchów w Marsz się zbiera















Chwycił bosak na bosaka,
a umowa była taka,
że ktoś inny na sztorc z kosą,
pierwszy miał polecieć boso,
tak jak kiedyś Kościuszkowcy,
lecz powstrzymał ich ktoś obcy.
Zrozumieli Wszechpolacy,
że w sądach nie znajdą pracy
i powinni na Marsz iść.
Trzymać w dłoniach miotły kiść
i święconym deszczem kropić
to co uczczą Patrioci.
Pójdą  też Republikanie.
Kukiz, jeśli zmieni zdanie
i nie dostanie zadyszki
po trzech piątych posła Tyszki.
Jednym słowem - kwiat młodzieży
pokaże, że w zmiany wierzy
i może zapalić race,
gdyby miało być inaczej.
Strzelcy i ci z ONR-u
nie dadzą odwrócić steru
i przestrzegą przed pokusą,
by zagrażać Polskim Plusom,
a Grupy Rekonstrukcyjne
obśmieją groźby unijne.
Z młodymi nam iść wypada
w tę sobotę listopada.
Przypomnieć o bohaterach.
Ruch z okruchów w Marsz się zbiera!

Parasol... noś i przy pogodzie



















Parasole nie wychodzą z mody.
Zwłaszcza czarne jak Jedynka.
Zwłaszcza stare.
Gdy jesienne aberracje niepogody,
Utworzyły w pojedynkach
Mgieł kotarę.

Przed Komisją, nie jest już jeden na jeden,
Nawet gdy się obok ma pełnomocnika.
Nieopatrznie można popaść w wielką biedę,
Gdy się wspomni wysokiego polityka.

Parasole zawdzięczamy wspólnej szkole,
A największe - zastępowi harcerskiemu.
Gdy w potrzebie znajdzie się kiedyś nasz koleś,
Nie pozwoli nikt z nas krzywdy zrobić jemu.

Zawsze możesz zasłonić się niepamięcią.
Zakłóć program i terminy przesuwaj.
Niech Komisja czas poświęca różnym wersjom.
Parasole spełnią rolę, a ty...? Czuwaj!

wtorek, 7 listopada 2017

Dyzma



















Pytając mądrego o zdarzeń przyczynę,
widzimy, że jest on tutejszym kretynem,
co nigdy nam przedtem nie przyszło do głowy,
że nie jest to prawnik, a kretyn miejscowy.

Być może zamierza udawać głupiego
jeśli nie potrafi wyjaśnić  - dlaczego?
Lecz dawno nauka odkryła przed światem.
Kto udał wariata, ten też jest wariatem!

poniedziałek, 6 listopada 2017

Odsuwane pytania
















Winy winem spijamy.
Chleb powszechny dzielimy.
Czcimy i uwielbiamy.
Pan Boga chwalimy.
Nasza ufność jest czysta,
Że Syn na krzyżu umarł.
Śmierć pokonał. Zmartwychwstał
W naszych duszach, rozumach.

Ojciec do nas powiedział:
Jam jest Bóg Abrahama
I kto wierzył, ten wiedział -
Obietnicą jest zmiana.
Ale nie wszyscy żydzi
uwierzyli w tę zmianę.
Ktoś inaczej ją widzi.
Czyta słowa spisane.

Ta różnica, jak wiecie
wciąż podziały nam sprawia,
że się i na tym świecie
obfitością objawia
troska i pańska łaska
wobec swego narodu,
który żyć może w blaskach
z istotnego powodu.

Ma tu dzielić i rządzić.
Ustanawiać i władać.
Badać, leczyć i sądzić
i daninę nakładać
i poddanymi czynić
wszystkie inne narody.
By go za to nie winić,
są istotne powody.

Nas Pan Jezus nauczał:
Nieprzyjaciół kochajcie.
Rozumieniu dokucza:
Chociaż nie przesadzajcie!
Spójrzcie na świat dzisiejszy,
gdzie są biedni - bogaci.
Czas najwyższy by mniejszych
w końcu uznać za braci!!!

Lepiej wierzyć rabinom
niż obłędnym poetom?
Chciwość zła jest przyczyną!
Niepotrzebne to veto!
I obrona praw ziemskich
sobie samym nadanych!
Chór Zastępów Niebieskich
wspierać chce Dobre Zmiany!

Naród oddał Maryji
królowanie w swym państwie.
Wobec rozważań czyich
o judeo-chrześcijaństwie
będzie dawał baczenie
oraz stawiał pytania:
O Ojczyznę? O ziemię?
O ból emigrowania?

niedziela, 5 listopada 2017

Na tydzień przed Świętem

















Na tydzień przed Świętem
drzwi wciąż są zamknięte.
Odźwierny ma muchy w nosie.
Zażądał zaświadczeń
prawa do doświadczeń
na jakich wyrosło pokłosie.

Podtrzymał swe zdanie,
gdy trwa klonowanie
kolejnych wyborczych kodów.
Petentów do tronu -
kopii Makaronu
dla wolnych, nieznośnych narodów.

W partyjnym kryzysie
znowu wszystkim śni się,
jak utrzymać poparcie młodych?
Na tydzień przed Świętem
drzwi wciąż są zamknięte,
a wkrótce pojawią się schody.

Jak zwykle listopad
kaszlem ludzi dopadł.
Spadają pożółkłe pytania.
Do kogo należy
Grób Polskich Żołnierzy?
Sąd - przesąd przeróżne ma zdania.

Czuła Frau Ursula
opieką otula
rosnące młodzieńcze sprzeciwy.
Wzywa obce strony
do wsparcia, obrony
Aniołów Alternatywy.

Zespół Gorodniczy
swe głosy wciąż liczy.
Trzech piątych mu nadal brakuje.
Za tydzień już Święto,
a z kastą zamkniętą
Rocznicę prawdziwie odczujesz!

Jest bardzo podobnie.
Gorąco i chłodniej
i Niemców można by rozbroić.
Jednak polityka
nie ma Naczelnika.
Na Marsz pójdzie, kto się nie boi!

sobota, 4 listopada 2017

Chochoł w garniturze














Myśl z rozdęcia i przegięcia
zakończyła się na chęciach.
Z siły młodych, z marnych elit.
Z braku tych, co polecieli -
wyrosło na zdrowej glebie,
przeświadczenie: Nikt nic nie wie!
Nikt nic nie wie i nie może,
a na tym, że było gorzej,
daleko się nie zajedzie
z uwiądem starczym na przedzie.

Skoro się zgasiło Marsze,
obce zwyczaje monarsze
zaszczepiło na komnatach,
można mówić już o stratach
i zachwianiu tego Ducha,
który zmieniał, póki słuchał.
Nikt nic nie wie i nie słucha,
a przedwyborcza posucha
pokazała krzywe lustra.

Za nimi jest przestrzeń pusta
strzeżona przez tajne służby.
Leżą tylko z fusów wróżby
uschłe, jak upadłe liście.
Wybraliśmy... wybraliście.
Polska jesień - pora klinczu.
Minął czas partyjnych linczów.
Trzeba wybrać - nie ma z czego.
Z entuzjazmu upadłego
po dziwnym sporze na górze,
wyszedł chochoł w garniturze.

Będzie panów z ludem bratał.
Mezalianse dawne swatał.
Prosił żyda na wesele.
Za vatowskie karuzele
pieniądze pójdą w zastawy.
Zmiany, godne lepszej sprawy,
propaganda nam roztrwoni.
Znowu podział - my i oni
przy awansach i zapłatach
poróżni nas na dwa lata.

Grzmią partyjni myśliciele:
Przyjdź chochole na wesele,
a pamięć o bohaterach
jeszcze młodych na Marsz zbiera,
lecz chyba korporacjonizm
zamiar porzekupi, rozgoni.
Myśl z rozdęcia i przegięcia
zakończyła się na chęciach.
Ucichły partyje burze.
Przyszedł chochoł w garniturze.

piątek, 3 listopada 2017

Księga XIV. Żurek
























Szykowano u Sędziego obiad z żurkiem polskim,
A dodawano do niego - ostry czosnek wolskich,
Podwarszawskich badylarzy, znanych w całym świecie.
Czosnek ostry, co aż parzył, gdy się go rozgniecie.

Zapas jednak się wyczerpał. Był tylko kresowy.
Przez to w kuchni, długie w nerwach, toczono rozmowy.
Nie sprzeczali się, nawykiem, Asesor z Rejentem,
Tylko służba z ogrodnikiem. Drzwi były zamkniete.

Nakazywał zwyczaj dawny, zawsze w listopadzie,
Wydawać obiad wystawny, równany paradzie,
O jakiej by rozprawiano przez następne lata,
Czy do żurku to dodano, czego czas nie zatarł.

Przycichł już temat przedbiegów Kusego z Sokołem.
Rozłam partyjnych szeregów snuł się gdzieś nad stołem.
Bardziej był prawdopodobny, niż w poprzednich latach,
Bo żur, chociaż staromodny, mógł mieć inny zapach.

Sędzia nigdy się nie godził na zmianę zwyczaju.
On zarządzał i przewodził, jak sędziowie w kraju,
Jak w nim będą przebiegały Narodowe Święta,
O czym naród, przez podziały, coraz mniej pamiętał.

Od kiedy Tadeusz waśnie odciął grubą kreską,
Pamięć ludzka poszła w baśnie, pożegnana łezką.
Teraz jest napominany powrót do tradycji.
W całym kraju szanowany, ale nie w Galicji!

Zaściankom już przywracano dawną, polską modłę,
Ale w pałacu wydano zarządzenia podłe,
Żeby zwiększyć smak kresowy, a pomniejszyć wolski,
Przez to posmak diet sędziowych stawał się mniej polski.

Rozsypał się worek narad. Z nieba znikły gwiazdy.
Zamiast marszów, wieców, parad - groziły zajazdy!
Głodówki podjęła świta. Spory - góra z dołem.
Żurek - główne... nie elita, brał miejsce za stołem.

czwartek, 2 listopada 2017

Zaduszki

















Sądy piłatowe trwają w Dzień Zaduszny
I zachodzą w głowę - Czy wyrok był słuszny?
Wątpliwość ma nawet żona Namiestnika.
Czy to sprawa wiary? Czy to polityka?

Padają pogróżki w mediach każdej strony.
Czy to dobre duszki? Czy to są demony?
Trwa wciąż nieprzerwanie proces piłatowy.
Judaszowy taniec wśród pokoleń nowych.

Ci, którzy odeszli mają wszelką jasność,
Co oznacza prawość  i czym bywa własność?
To o nas, każdego... tego, który nie wie,
złego i dobrego - trwa batalia w Niebie.

Liściem przedsądowym jesień nas zaprasza.
Spot propagandowy Annasza - Kajfasza
obejrzysz pojutrze na swoim ekranie.
W tekstach nagrobkowych dla nas jest przesłanie.

środa, 1 listopada 2017

Święto - Memento



















Plącze wiarę i doktrynę,
Wszystkich Świętych z Halloweenem
chłodny dzień listopadowy
chmurny, wietrzny i deszczowy.
My, bez względu na aurę
z parasolem, pod kapturem,
z rodziną oraz młodzieżą
zmierzamy, gdzie Oni leżą.
Naszą pamięć przynosimy.

Zapalamy i modlimy się, by oni
za nas także byli skłonni
wstawić się, gdy przyjdzie czas.
Dywan kwiatów. Krzyży las
i płomień duszy Narodu,
rozpalony w Nim za młodu
z dramatu, chwały i glorii
przypomina wciąż historii
nasze przy tych grobach trwanie,
a Ty nam błogosław... Panie!