piątek, 10 listopada 2017

Paweł i Gaweł
















Gaweł i Paweł w jednym żyli kraju.
Gaweł na górze, a Paweł na dole.
Paweł się miasta uczył obyczajów.
Gaweł zasady poznawał w szkole.

Talenty Pawła wsparli tajniaki.
Gawła - z żydowskiej ktoś profesury
i bardzo szybko obaj chłopaki,
zawędrowali do samej góry.

Można w przypadki losowe wierzyć,
albo w ich własną siłę przebicia,
lecz ktoś otworzył furtkę młodzieży,
a Gaweł miał tam coś do ukrycia.

Siedział najwyżej i decydował
o ważnych zmianach we wspólnym domu,
a Pawła właśnie poinformował
o pewnej sprawie życzliwy komuch.

Gaweł się zastrząsł pewnego rana,
gdy Paweł jeszcze spał na kanapie.
Miała nastąpić poważna zmiana
na nadzwyczajnym w kraju pułapie.

Zerwał się Paweł - leci na górę,
gdy go telefon tajniaka zbudził.
Ugiął kolana. Patrzy przez dziurę
i musi Pawła odciąć od ludzi.

Co waćpan robisz? Sam tu się głowię,
czy można szabes obchodzić w piątek?
A ja znam haczyk. Wszystkim opowiem!
Gdy zgłosisz veto - utajnię wątek.

Wolno ci Tomu we własnym domku
nawet fortepian wieszać na ścianie!
Masz swoje prawa! Jesteś w porządku!
I odtąd Gaweł miał swoje zdanie.

Stare wierszyki do polityki,
dawno się ponoć już nijak mają.
Choć czas myśl plącze - wierszyk załączę,
gdy o trzy piąte ludzie pytają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz