czwartek, 4 stycznia 2018

Kicz - element medialnej wojny hybrydowej


















Jakaż to potrzeba nagła
młode małżeństwo z Nakła
pchnęła do ataku sprayem?
Wyczyn wstrząsnął całym krajem!

Wydziały dochodzeniowe -
wojewódzkie i miejscowe,
policyjne wielkie siły
rzuciły i wyśledziły,
kto w mieście, o nocnej porze,
nieczytelnie bazgrać może
i jakie miejscowe szkoły
uczą stawiać takie woły?

Trudno nazwać je muralem.
Pewnie nieodkryty talent
eksplodował nagłą pasją,
gdy stróż przy kamerze zasnął,
albo... był już po taście.
Może koncert leciał właśnie
i oczy już miał zielone?
Wszystko będzie ustalone!

Przy programie mniej ciekawszym,
spoglądałby, oglądawszy,
jednym okiem w monitory.
W innych miastach są dozory
bardziej czujne i gotowe,
by strzec każde drzwi wejściowe,
jednak także i w stolicy
kłopot mają politycy.

Jakiej szukać w tym kultury,
kiedy ktoś zalepia dziury
i nie można włożyć klucza?
Ktoś celowo chce dokuczać
naszym stróżom bezpieczeństwa
przy zabawach i szaleństwach!
Może trudno o kulturę,
kiedy słupki idą w górę,
a wykres oglądalności
konkurencję bardzo złości?

Czy powtórek karuzela,
mniej odpornych tak ośmiela,
że w bezmyślnej desperacji,
w braku sztuki i atrakcji,
na ulicę wolą wybiec
i malowac złość na szybie?
Wyjaśni prokuratura,
czy wszechobecna chałtura,
może w głowach młodych ludzi
tak bezmyślny opór budzić?

Kicz to jest dywersja miękka!
Może niewidzialna ręka,
znana w przeszłości z fortelów,
na wysokim dziś fotelu
wciska z wermachtu guziki
do bieżącej polityki,
by jej karuzela cała
rozumami nam zachwiała,
tak, by najcierpliwszy widz -
nie rozumiał z tego nic!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz