sobota, 4 sierpnia 2018

O Świętym Antonim Padewskim
























Z Bogiem i światem pogodzonym,
niełatwo jest czytać androny
ekspertów i publicystyki
niezrozumiałej polityki,
bo chociaż jest tak, jak być miało,
czego się serce spodziewało,
niełatwym jest do pogodzenia,
że może nie ma już znaczenia -
czy coś się zmienia, lub nie zmienia?

Zniknęły autorytety.
Nie kusi mnie już brzęk monety.
Rozwiały się ambicje twórcze
i spory z medialnym pokurczem.
Od Antoniego Padewskiego
spodziewam się jeszcze dobrego!
Nie przebieram w żadnych dopingach,
a Jackowskiego, duch Pershinga
odwiedził w poobiedniej drzemce.
Słuchałem. - Opadały ręce... 

Dziś do Świętego Antoniego
pomodlę się za Gadowskiego,
którego coraz bardziej lubię.
Jest poddawany ciężkiej próbie
politycznego "gumkowania",
bo miał rejowskie porównania...
a spodziewałem się problemu.
Niektórych, wielkich z IPN-u
pewnie podobna dola czeka.
Był człowiek... i nie ma człowieka.

Wciąż od Świętego Antoniego
spodziewam się jeszcze dobrego,
bo sam był przecież Mniejszym Bratem.
Liczy się prawda! Nic poza tym!
Poznał już wcześniej Michalczewski,
co mogą pod dywanem pieski...
i z żalem patrzy na kraj dusza,
gdzie, po kolei, ktoś wykrusza
talent i znakomite pióra.
Kto miał, aż tak głęboki uraz?

Wciąż dla mnie są niezrozumiałe
i dni fatalne i wspaniałe.
Nie przemyślałem jeszcze sobie -
Co ja w tej polityce robię
i coraz większy, z dnia na dzień,
na oczy mi zachodzi cień.
A przecież chciałem mieć już spokój,
na dożywociu, bez widoków.
Nie mnożyć już pytań - "Dlaczego..?"
w żadnej modlitwie do Świętego.

Nie wiem... czy ojciec... może dziad..?
Wisi od wielu... wielu lat
medalion na drewnianej tarczy.
Uczono mnie: Prosić wystarczy...
Powróci to, co zagubione!
Proś Antoniego o ochronę!
On od złodziei cię ustrzeże!
Wierz w moc modlitwy!

Zawsze wierzę!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz