poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Poszedł chory na wybory...

















Poszedł chory na wybory.
Chorował wciąż do tej pory,
mimo to, stale pamiętał,
że wybory to rzecz święta
dla patrioty - każdego,
czy zdrowego, czy chorego!

Upływ czasu nie grał roli.
Chorego zawsze coś boli.
Najbardziej, chyba sumienie.
Chory nie był bity w ciemię,
ale zawsze po kieszeni.
Wybór nie mógł wiele zmienić,
a padały obietnice...

Miejsce chorym w polityce
wyznaczają ich poglądy
i poradnie, a nie sądy,
emocje lub stan umysłu,
choćby prysła czujność zmysłów,
chory zawsze się upiera,
że ma iść, wspierać, wybierać!

Partiom, każdy głos chorego,
służy i liczą na niego.
Zawsze obserwują bacznie,
czy się stan zmieniać nie zacznie -
poprawiać, albo pogarszać,
bo to twarda i najstarsza,
najpewniejsza zawsze grupa
partyjnego kręgosłupa!

Lepsze - gorsze od dobrego!
I dlatego - strzegą swego,
żeby nic się nie zmieniło!
Wciąż ma być, jak dotąd było!
Dobrego nic nie polepszy,
więc, niech ludziom nikt nie pieprzy, 
że ktoś jest upośledzony
za wspieranie jednej strony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz