piątek, 30 listopada 2018

Tylko kasa!














Telewizja, radio, prasa -
Kasa! Kasa! Tylko kasa!
Bezpieczeństwo w trudnych czasach
gwarantuje bank!

Ideały i podziały
chciały, lecz spokój rozchwiały.
Nikt z nas nie jest doskonały,
ale jest think tank!

Są fundusze do wymuszeń.
Podniosą z ziemi okruszek.
Spragniony napełni brzuszek
ankieterów gang.

Wielka kasa jest w reklamie.
Reklama nigdy nie kłamie!
Potrafi majtki zdjąć damie
podnoszony rank.

Kasa! Kasa! Tylko kasa!
Świat się zmienia! Dobra nasza!
Nie ma sensu się rozpraszać!
Narażać na szwank!

Nierówno pany dzielono,
a zapłacić można słono...
Niczego nie przesądzono...
Thank`s or... Danke! Dank!

czwartek, 29 listopada 2018

Polonofilstwo
















Rok się nie udał. Wstydliwa nuda
zaraziła portale.
Chuda obłuda wierzyła w cuda.
Walcem przetańczono walec.

Ironia losu, czy śmiech historii,
może nadmiar kociokwiku,
po euforii partyjnej glorii
nie dały dobrych wyników.

Trwa czarna seria. Własna koteria
lepkie wyciera paluszki.
Z grona zaplecza wyszła mizeria -
kultura warta poduszki.

Cywilizacja implantowana
niezrozumianych wartości
nie będzie nigdy akceptowana,
a zwłaszcza na wysokości.

Można mieć wszystko -
awans, pozycję, kapitał, a nawet rządy,
prawa, co dają boskości bliskość,
lecz naród bywa przesądny.

Obcość wyczuje, urząd ośmieszy,
chłopskim rozumem zastąpi
chyrtości wschodu i nacisk rzeszy,
a w mądrość wybrańców zwątpi.

Przez to Narodem jest Nadzwyczajnym.
Dał Największego Papieża!
A ustępliwym, tajnym - sprzedajnym,
karę ośmieszeń wymierza.

Immunitety i epolety
a nawet i mózgów pranie,
nie leczą naszej fobii, niestety!
Takie jest Polski kochanie!

Świat się śmieje

















Żart w światowej polityce
międzynarodowej,
dawno przekroczył granice
morskie i lądowe.
Sięgnął granic wyobraźni
szarego człowieka,
nie zważajac, że się zbłaźnił
i ośmieszył przekaz.

Komediantów grono rośnie...
i Flipów i Flapów.
Ludzie śmieją się donośniej.
Żart sięgnął pułapu.
Żaden sąd już nie ochroni
osobistych dóbr.
Żartownisiów nie poskromi
milczenie jak grób.

Zakazy niewiele warte
w kpinę zmienią media.
Skazani idą w zaparte.
Śledztwo to komedia!
Ostrzał jest już incydentem.
Taran - potrąceniem
Komik bywa prezydentem.
Skarga - posądzeniem.

Gdy ustawką jest Ustawa,
a błąd - interesem.
Na żart wszystko już zakrawa
kretyństwa z kretesem!
Nawet w wielkiej ambasadzie
spotkasz kosmetykę
wyłom czyniącą zasadzie
dyskretnym liścikiem.

Więcej śmiechu! Nie ma grzechu,
gdzie jest pikanteria!
Politykom brak oddechu.
Trzęsie się galeria.
Tylko bies od interesów
nie wychodzi z roli
i nikomu ze szmocesu
śmiać się nie pozwoli!

środa, 28 listopada 2018

Jesienna nostalgia

Jesienna nostalgia.
Ustrój w neuralgiach
na próżno organy rozgrzewa.
Skutkiem wychłodzenia
stwardniały sumienia,
a ptaszek uparcie nie śpiewa.

Czas znużeń. Choć nóżki
zdreptały papużki
i pieprzu żądały od rana,
na temat rozróbki
milczą żółtodzióbki.
za szybka jest klatek zamiana.

Czas nadszedł posępny.
Po sępach następny
gatunek chroni łyse głowy.
Wloką się ogony
powiązań śledzonych,
odlotów dalekich - grupowych.

Jesienny czas mglisty
obraźliwe listy
wysyła na żerowisko,
lecz zmian nie powstrzyma,
bo nadchodzi zima
i wkrótce zamrozi wszystko.

Koń jaki jest, każdy widzi!

















Świat afer uknutych
wchodził w cudze buty,
a widząc, że doszedł do ściany -
z właściwym refleksem
wystawił nam weksel
przez państwo gwarantowany.

Gdy z uczuć wyzuty
usłyszał zarzuty,
szybciutko powrócił do domu.
Był wolnym człowiekiem,
bo zapłacił czekiem
na sumę stu ośmiu milionów.

Gość wyszedł. Czek wyciekł.
Weksel miał pokrycie -
asekuracji w kryzysach.
Afera uknuta
uwolni bankruta
za kaucję w lokato-polisach!

Sąd nadal jest sądem,
jak wielbłąd - wielbłądem.
Niech dłużnik z procesu nie szydzi!
Ze sporów prawniczych
nie wychodzisz z niczym...
Koń jaki jest, każdy widzi!


wtorek, 27 listopada 2018

Z internetu















Wszyscy teraz wszystko wiedzą.
Jedni biorą - drudzy śledzą.
Inni myślą - Na co komu,
głupie sto osiem milionów?

Wszyscy, wszystko wiedzą, wszędzie.
Będzie wojna? Czy nie będzie?
Nikt już z nikim się nie liczy.
Putin strzela! NATO - ćwiczy.

Nie ma światowego ładu,
a były agent wywiadu
twierdzi że przywódca świata
rząd swój zakończy w dwa lata.

Jego ambasadorowa
nie da powiedzieć ni słowa
na temat wolności stacji
broniącej wciąż demokracji.

Niemcy słabszym głowę suszą,
że im wolność oddać muszą
potulni, układni, zgodni,
a dotąd - niepraworządni!

Prawo na wszystko pozwala.
Goła prawda świat wyzwala.
Poprawność strzeże konkretu.

Wszystko wiemy z internetu!

poniedziałek, 26 listopada 2018

Zapowiedź














Jeśli myślałeś o spokoju,
a nawet o przezimowaniu,
czeka cię szok zmiennych nastrojów
i wielkie zmiany w planowaniu.

Świat nie przysypia. Nie zostawi
chwili oddechu w polityce.
Propagandyści są za słabi,
a służby sprzątają ulice.

Są jeszcze morza znikajace
i osiadłe na dnie tankowce
i wielkie armie z prawa kpiące.
Za swoje uważając obce.

A kiedy światowi przywódcy
podnoszą głosy do dyszkantu,
to cóż mogą przy nich malutcy,
prócz komentarzy dyletantów?

Powoływać nowe komisje?
Na zakończnie śledztwa czekać?
Prowokować kolejne scysje?
Czy o Trójmorzu plan odwlekać?

A kto ucieczki zna do przodu,
niechętnie zawsze ustępuje.
Niesie jesień zapowiedź chłodu.
Niech się raczej nie gorączkuje!

Wysoko Kerczu skała sterczy
kryjąc we wnętrzu schron głęboki.
Niesie się po nim śmiech szyderczy,
broniących wstępu do zatoki.

niedziela, 25 listopada 2018

Kamizelki

















Nurt samoniszczenia -
z drugiej strony - marazm.
Zachowując - zmieniać!
Sądzić, a nie karać!
Rozpad, lub stagnacja?
Bez zmian ordynacji!
Niemców arogancja.
Zadyma we Francji?

Wywiady nerwowo
poszukują iskry.
Ważą każde słowo
wśród umysłów bystrych.
Gdzieś się właśnie rodzi
niebezpieczna siła.
Żółtodziobej młodzi
maski nałożyła.

Rozpylonym gazem
szczypią - Teraz! Razem!
Do władzy dochodzi
nowy Trzeci Sort.
Nikt im nie przewodzi?
Nie wiesz - O co chodzi?
Rozbitek w powodzi
musi znaleźć port!

Wywiady. Sondaże.
Szsz..! Czujni dziennikarze.
Ogary spuszczone.
Sfora poszła w las.
Fora wystraszone.
W jaką pójdą stronę
niezadowolone
kamizelki mas?

sobota, 24 listopada 2018

Emanuel














Francja - arogancja w żółtej kamizelce.
Cel - Emanuel. Więcej gazu! Więcej!
W maseczkach i goglach Pola Elizejskie.
Francjo! Lepiej mogłaś wybrać władze miejskie!

A w Warszawie - mżawka. Nasz "Emanuel"
po małych poprawkach, szuka paralel
mogących zestawić, lub wskazać różnice,
jak obie stolice sprzątają ulice.

U nas - świeczki w oczach. Zabronione race.
Tam - wyjeżdża miotacz i ulica płacze.
U nas łez nie ronią nad rozlanym mlekiem.
Walczymy ironią... albo obelg stekiem.

Kulturze ubliża reakcja Paryża.
Nikt się na ten poziom w Warszawie nie zniża!
Żadna telewizja pokazać nie może
naszej - swojskiej draki! W Paryżu jest gorzej!!!

piątek, 23 listopada 2018

Internetowa aktywność służb
















Siła spokoju, zamęt wróżb -
internetowa aktywność służb.
Uszy po sobie! Atak - obroną!
Jeszcze wszystkiego nie uzgodniono?

Z gołego żadna szata nie spadnie.
Nie ma znaczenia ładnie - nieładnie.
Ważny jest tylko bilet do kina.
Musi żyć sztuką każda rodzina.

Zagrają służby w szerokim planie.
Ta się rozpadnie - ta pozostanie.
Wojna na pióra po agenturach.
Rusza do boju literatura!

Jakiemu władcy służą wydawcy -
demaskatorzy, dawni oprawcy
w starciu wspomnienia i ujawnienia?
Literatura wychodzi z cienia!

Może to będzie list do Kiszczaka?
Może impreza ukryta w krzakach?
Może relacja z sądowej sali?
Może narada, gdy rząd się wali...

Wszystko na scenę! Wszystko się przyda!
Ja cię nie wydam  - ty mnie nie wydasz.
W ruch poszły miotły wojny na górze.
Stróż bezlitośnie pomiata stróżem.

Zawsze jest dobry i zły policjant.
Na finał zgoda... i koalicja.
Można się zgodnie różnić w poglądach,
aż przyjdzie kryzys - scenę wysprząta.

Poprawiny
























Powrót do formuły.
Prawne safanduły
odbierają cięgi.
Składane przysięgi
myli nonszalancja.
Elit elegancja
poszła w zapomnienie.
Zapadło milczenie
zadanej pokuty.
Świat mgłami zasnuty
obłożyła sadź.
Trzeba wici słać!
Gdzie jest Złoty Róg?
Przekroczono próg
obcego nacisku.
Chochoł na ściernisku
chciałby mieć weselej.
Obietnic za wiele
rozsiano po kraju.
Nie były w zwyczaju
targi na urzędzie.
Cicho, głucho wszędzie.
Na zapiecka skraju
pająk nici przędzie...

czwartek, 22 listopada 2018

Golono? - Strzyżono?

















Tłumaczyłem długo żonie,
po czyjej musi być stronie
sprawiedliwość odzyskana,
lecz wyszła - nieprzekonana.

Mówiłem o uległości,
sprawiedliwości miłości
i szacunku dla sędziego.
Nie rozumiała nic z tego.

Łatwiej dziś komuś na miedzy
przetłumaczyć, że z niewiedzy
powstają głupie zarzuty.
Nie... wyłącznie z władców buty.

Że posługują się wiedzą
ci, którzy jeszcze nie siedzą
i musi im przyznać rację,
kto liczył na demokrację.

Wskazał właśnie świat nauki,
gdzie są mędrcy, gdzie nieuki...
i trzeba wreszcie uwierzyć
tym, do których świat należy!

Na to żona... jak to żona,
wyszła na mnie obrażona.
Żadna zdrada (przecież wiecie)
nie przejdzie łatwo kobiecie.

Nawet, gdy zdradzi ktoś inny -
ja w jej oczach jestem winnym?
Pewnie... odpalania rac?
Aż tak boli... zdrada władz.

Chodząc po wodzie















Nie widzisz Narodzie,
że chodzisz po wodzie,
a przecież nie toniesz
i wciąż składasz dłonie...
i co dzień rozmyślasz o zgodzie.

Ktoś na to pozwala,
że chodzisz po falach.
Uważasz, że to normalne?
To nie Martwe Morze!
Raz lepiej - raz gorzej...
Od czasu - do czasu... fatalne!

Co powiesz Narodzie?
Zostałeś na lodzie,
a przecież wiedziałeś po chłodach,
że w tych okolicach
zamarza ulica.
Ślizgawka to także jest woda!

Nie znasz dalszych kroków...
Fałszywych Proroków
i zmian nie rozumiesz po zmianie,
a przecież jest Cudem
opieka nad ludem!
Upadniesz... to znowu Powstaniesz!

środa, 21 listopada 2018

Czas przejściowy



















Rozmawiały mądre głowy,
czym jest dla nich "czas przejściowy".
Obie już po przejściach były.
Na czerwonym przechodziły,
z pewnością, że w takim czasie
dziś po pasach wciąż przejść da się!
A inni analitycy, sutuacji zakonnicy
już nie widzą tak różowo.
Choć nie padło o tym słowo,
to ktoś z naszej ambasady,
chciał przechodzić - nie dał rady.
Przedziwnych wydarzeń echo,
nie daje szansy uśmiechom
i demaskatorskim żartom.
Wciąż się zastanawiać warto
jaką siłę ma ta wiedza?
Czy inna jej nie wyprzedza
nie hamując przed pasami.
Słowa są tylko słowami...
Wiele spraw nam teraz ciąży.
Za wieloma nie nadążysz.
Tak się wszystko szybko dzieje.
Zapał chłodzi - myśli grzeje
każda noc listopadowa.
Ktoś przed stratą sprzedał browar?

W Nadarzynie, wczesnym rankiem...















Lubią ludzie stroić zbytki
i wiele pomysłów brzydkich
często chodzi im po głowie.
O pewnym, dzisiaj opowiem.

Na jarmarku w Nadarzynie
podłożono wczoraj świnię
w bardzo złośliwym donosie.
Szum sie podniósł... A to prosię!

Świnia nie miała koloru,
ale wielu inwestorów
i grono drobnych ciułaczy
wiedziało, co brak barw znaczy.

Że ma być apolityczna
i tylko grupa nieliczna
odczuje donosu skutki,
bo i rynek był malutki.

Małe świństwo w Nadarzynie
mogło wielkie straty przynieść,
bo nie brakło gospodarzy
łasych, kiedy się nadarzy...

Wiedziano, czym jest ryzyko,
ale dobry zysk, za frico
handlujących zawsze kusi.
Dobra passa może zmusić...

Pieniądz idzie do bogatych,
a utratę złej lokaty
zabezpiecza silne państwo
tępiąc wszelkie oszukaństwo!

Zwłaszcza te - piramidalne!
Nagle... następstwa fatalne
wywołała zwykła świnia
i co nadzór z nią wyczyniał?!

Z worka zawsze wyjdzie szydło.
Instalowano szumidło
w najważniejszym gabinecie,
by móc rozmawiać w sekrecie.

Tam gdzie tworzą koalicje -
niemoralne propozycje
przedkładają obie strony,
przewidując dyktafony.

Żadna ważna taśmoteka
z takich rozmów nie wycieka,
a bibułkowe przymiarki
niszczą natychmiast niszczarki.

Państwo działa, a gwarancje
zapewniają elegancję
i swobodę pertrakctacji
o spadkach i kursie akcji.

Zawsze tam, gdzie lecą pióra,
pojawia się agentura,
a ta, prócz starej praktyki
zwykle lepsze ma techniki.

Wie jak słuchać. Komu przynieść?
Kto ma willę w Nadzarzynie?
Potrafiła (kiedy trzeba)
usadzić Szeremietiewa!

I potrafi żółtodzioba
( jeśli jeszcze się uchował),
ale mierzy chyba dzisiaj
w najbardziej tłustego misia.

Mała świnka - dziecinada...
ale kiedy bank upada,
nie jest już wszystkim wesoło,
bo się nogi trzęsą stołom!

Propozycjom wielkich sum
i zatrzęść się może tłum
złością w kolejkach przed bankiem.
W Nadarzynie, wczesnym rankiem...

wtorek, 20 listopada 2018

Niedookreślenie



















Wczorajsze słowa tryumfalne
fatum zmieniło na FATALNE!
Podobnie jak "Nic się nie stało!"
Słowo się rzekło... poleciało!

Padało już wcześniej - nie w porę,
bo bezpośrednio przed wyborem,
gdy składano nam obietnice
wielkich pieniędzy w polityce.

Wówczas to było tajemnicą,
która wstrząsnąć mogła ulicą.
Stanowiło zakrytą kartę.
Co obietnice te są warte?

Chroni nas system gwarancyjny
przed oszustwami grup mafijnych,
przed sektą, kliką, zmową, kastą.
Przed pychą, gdy "Nasze jest miasto".

Czasem w pogoni za sensacją
fantastyka bywa atrakcją
otwierajacą innym usta,
że kasa banku jest już pusta.

Co wiecej... dawno pustą była,
a kampania ze wszystkich kpiła
i ktoś za to może posiedzieć,
bo skąd mógł o tym wszystkim wiedzieć?

To jakaś intryga przebrzydła
i nie sprawdziły się szumidła,
a były aż trzy dyktafony.
Przeciwnik musiał być szkolony!

Nie miała baba dylematu...
zdecydowało dziwne fatum,
a być może - jasnowidzenie
i pewne niedookreślenie.

Formułowane dziś: FATALNE!
Przypadkowe, błache, bezkarne.
Niezawinione przez nikogo!
Przez siły, które nic nie mogą...

Każdy dziennikarz się odważy,
(bo takich mamy dziennikarzy),
prostaczkom wytłumaczyć śmiało:
Na wróbla wytoczono działo!

A władza działa. Władza czuwa!
To była nieszkodliwa próba,
na której chyba nikt nie stracił...
a jeśli już... wstrętnie bogaci!

Naiwni, chytrzy, łatwowierni!
A co ma do wiatraka piernik?
Albo ustawa do bankiera?
Tu władzę sam Naród wybierał!

I po to jest Zbiór Zastrzeżony,
dla różnych spraw niewyjaśnionych.
Na fatum, przypadki i licho.
Czuwa kontrwywiad. Ma być cicho!

Grass,czyli mowa - trawa



















Pod okupacją prawa w Uniłowskiej Guberni
Pojęciem "mowa-trawa" żywili się wciąż wierni.
Wszyscy starozakonni oraz starocerkiewni.
Ogłupieni i zdolni, ale niesamodzielni,
Bo chociaż "mowa-trawa" rosła wszędzie dokoła,
To nawet łatwowierny, przetrawić jej nie zdołał.
Jedynie telewizjom rosły opasłe brzuchy,
Rozdęte hipokryzją. Lud pozostawał głuchy.

Niestrawność "mowy-trawy" dawała się we znaki,
Lecz cały plon uprawy zawłaszczali tępaki.
Każdy się władzą sycił - za krasomówcę miał.
Za miejsce przy korycie, żywą gotówkę brał.
Inni na obietnicach resztką nadziei żyli
I chociaż z "mowy-trawy" ni źdźbła nie uchwycili,
Wciąż zieleń dookoła zdawała się urocza,
Lud wciąż o prawdę wołał, ale mizerniał w oczach.

Zdarzają się przedziwne importowane france.
Żyją ludy naiwne, zwłaszcza na wschodniej flance.
Ciężko się wówczas żyje pod okupacją prawa.
Nie słyszało Mazowsze, nie poznała Warszawa
Historii Uniłowskiej - greengrassowej Guberni,
A już nad Unii wnioskiem rajcują wszystkożerni
I nieuzasadniona nie jest, rosnąca wciąż obawa,
Że wielkich zmian dokona, wszechwładna "mowa- trawa"!


poniedziałek, 19 listopada 2018

Pogoda znaczy bogaczy

















Waloryzacji pewnie nie będzie
i rady żadnej nie dadzą.
Niepokój powstał w wielkim urzędzie.
W niedzielę, po nocy, radzą.

I kwoty wolnej rząd nie podniesie.
Każdy emeryt zapłaci.
Chwieją się stołki. Krach w interesie.
Tracą wyłącznie, bogaci!

Podwyżki miały dostać mundury
i szkoły i pielęgniarki.
Padł niespodzianie grzmot czarnej chmury
i ciarki przeszły przez karki.

Spadnie - nie padnie? Nie ma znaczenia.
Jest zagrożenie systemu!
Pogoda nagle się teraz zmienia.
Wiatr w oczy... zawsze biednemu...

Windykacja
























Kto czym wojuje - od tego ginie!
A propaganda ludziom nagminnie
stosy pieniędzy przed oczy pchała,
jakby sukcesów innych nie miała.

Kpina z biedoty, bogactwa blaskiem
była reklamą, a jest potrzaskiem,
a polityka żabiego skoku
nie jest paprochem, lecz belką w oku!

Pazerność bywa impulsem silnym.
Zamiast bić słabych - uderz w stabilnych!
O wiele większą potrząśniesz sakwą,
a co upadnie - pozbierasz łatwo!

Próżno historia bankierów uczy,
że ukradzione nigdy nie tuczy,
a gdy się zdarzy - nadmierna tusza,
szuka lekarzy - cięcia wymusza!

Można je przeżyć, gdy jest spokojnie,
ale na każdej światowej wojnie,
małe przyczółki na różnych frontach
mierzą w systemy, fortuny, konta.

Drobny kamyczek na samej górze
rozległe zmiany czyni naturze,
a mała rysa w szklanym suficie
może odmienić świetliste życie.

Od dawna świat się przyglądał bacznie.
Nadejdzie kryzys, a gdzie się zacznie?
Tam, gdzie się ranking w blasku wygrzewał!
Gdzie byś się krachu najmniej spodziewał!

Gdzie Goldman-Sachsa oraz Morgana,
ekspozytura instalowana,
dostrzegła nowy rynek wschodzacy
i ktoś kamyczek strącił niechcący,
a Konges zgodnie obciążył biedę
Długiem Czterysta Czterdzieści Siedem!

niedziela, 18 listopada 2018

Z wielu zer
















Fantastyka z filmu rodem
rozgrywa się przed narodem,
sięgając najwyższych sfer -
posiadaczy wielu zer.

Nikt by tego nie wymyślił,
chyba tylko "specjaliści"
i "artyści" dziwni czasem,
co ogień palą pod lasem.

Roznosi się taśmy swąd.
Pewnie poczuł by go Bond
w gabinecie w Singapurze,
gdzieś, może na samej górze.

Ale na ziemskim padole -
w żadnym dole, w żadnej szkole,
nie ma tak wrażliwych nosów
identyfikacji osób.

A za stosem licznych zasłon,
są tacy, którzy nie zasną,
nim nie domkną scenariusza,
jaki film akcji wymusza.

W świecie Bondów nikt nie wątpi,
że jakiś koniec nastąpi
i gdy ludzie wyjdą z kina,
nie będą prawdy naginać.

Nie posypią się Oskary.
Po sukcesie nie ma kary,
a po zmianach będą lepsze
kombinacje, akcje, wiersze...

Manewr nad Wieprze...














Nie wiadomo o co chodzi?
Skąd ten majątek pochodzi?

Kto tak wielkie ma pieniądze,
może mówić: Ja tu rządzę!

Decydować: Z kim ma grać,
bo go na tę wojnę stać!

Wojna ma front gospodarczy.
Nie każdemu sił wystarczy.

A może zabraknąć kasy,
kiedy wciąż żądają : Nasyp!

Sojusznik jeśli pomaga,
też bezpieczeństwa wymaga.

Usunięcie może zlecić
szpiegów i hackerów z sieci.

A nawet ci - już kupieni,
mogą front współpracy zmienić.

Bitwa będzie bardzo trudna!
Nadzieja sukcesu - złudna!

Wszysto jest w niej utajnione,
bo po uszy umoczone!

O co chodzi? - Każdy pyta?
Tonący brzytwy się chwyta.

W żadnych środkach nie przebiera
na "urodzinach Hitlera"!

Nie zważa, co gorsze - lepsze?
Otoczenie trwa nad Wieprze...

sobota, 17 listopada 2018

Ubóstwienie ubóstwa















Choć z umiarem wraca stare,
wciąż nadrabiać musi.
Może przy tym stracić miarę,
a możliwość kusi.

Przerwa mogła być koszmarem.
Trudno w sobie zdusić
żal i rozrachunki stare.
Mają tak prymusi.

Po powrocie są łakocie,
ale twarz się zmienia.
Twardo sypia się na złocie.
Brak ograniczenia.

Cieszą młodzi zausznicy -
powiernicy snów.
Ostrożność tkwi w potylicy -
Czy próbować znów?

Mierzy stary na zamiary
spadki oraz wzrosty.
Jest okazja. Nie ma kary.
Sposób  - bardzo prosty!

Wenę czujesz. Świat promuje
Lejbów Fogelmanów.
Nawet, jeśli podsłuchuje -
pozna siłę panów!

Czterdzieści milionów














Pensja Pierwszej Damy,
Admirał bez floty,
Roszady, Wymiany,
Wyborcze kłopoty,
Szeregi nagranych
I laureatów.
Podział znacie? Znamy!
Rodzinnych etatów...

Kłopoty kadrowe,
Kłamliwe reklamy,
Miejsca rankingowe,
Sukces Dobrej Zmiany,
Zdolność koalicji.
Wsparcie lewej nogi.
Hasło: "Nowe Drogi",
ale dostęp drogi!

Miliony... miliardy,
Rosnące wskaźniki.
Słownictwo pogardy.
Błędy polityki.
Z antysemityzmem
Codzienna udręka.
Podsuwa franczyznę
Niewidzialna ręka.

Bezkarność, uległość,
Słabość, co zachęca.
Flanka! Niepodległość!
Na garnuszku Niemca...
Żydowska kultura!
Orzeł na usługach.
Pospolitość Trzecia
Tonie w Drugiej długach.

Kasty Nadzwyczajnych,
Powroty masonów.
Służalczość służb tajnych -
Wyniesiona z domu.
Młode pokolenie
Uczy były komuch -
Jakie ma znaczenie
czterdzieści milionów?

Zawinił szron!














Pierwszy szron. Teraz on
ścisnął. Chce wszystko wybielić.
Ludzie pewnie zapomnieli,
że się znowu zjawić może.
A na dworze, o tej porze
wiosenna była aura.
Ptaszki obrastały w pióra,
i nie zwracał nikt uwagi
na szereg gałęzi nagich,
kompletnie ogołoconych.
Każdy był zadowolony,
że słoneczko ludziom sprzyja,
a na twarzach się odbijał
uśmieszek zadowolenia.

Jednak wczoraj więcej cienia
przynosiły siwe chmury
i dzień stawał się ponury.
Coś zmieniało się w pogodzie,
ale media jeszcze co dzień,
w narodzie podtrzymywały
obraz kilku dni wspaniałych
z ciepłym powiewem sukcesu.
W pewnej grupie interesu
wiedziano, że chłód nadchodzi,
lecz do ludzi nie dochodził
żaden sygnał o problemie.
Jesień blaski ma i cienie,
a prognoza wciąż przesłania
możliwości załamania.
Nagłych zmian - niespodziewanych.

Szron i chłód w miastach rozgrzanych
przetargami kolalicji,
obietnicą inwestycji
i perspektywą dochodów -
mógł być szokiem dla narodu
i zmrozić oczekiwania.
Gdy krajobraz mgła przesłania,
a od świtu skrobać trzeba,
chłod powrócić łatwo nie da
do radosnego nastroju.
Szumidło nie da spokoju
także cichym gabinetom.
Szron za oknem to już nie to,
bo już nawet niebo czyste
wydaje się nieprzejrzyste.
Pokrętnych doniesień ton
w uszach brzmi. Zawinił szron!


piątek, 16 listopada 2018

Kasia o sushi


















Wiedzą bankierzy, gdzie Kasia leży
i jak się Kasię rozbiera
i jak należy po łbie uderzyć
łatwowiernego frajera.

Wiedzą bangsterzy jak można przeżyć
kontrolny nalot nadzoru.
Położyć Kasię. Zęby wyszczerzyć.
Wystarczy słowo honoru.

Biała koszula. Smoking, jak ulał
i kancelaria z wytrychem
jakim potrafi władać Kasiula
z olśniewającym przepychem.

Trudno uwierzyć, lecz bądźmy szczerzy -
Nie do nas ten świat należy!
Nie każdy musi kosztować sushi,
gdy Kasia na stole leży.

Koalicje nowego podziału














Stos milionów. Miliardy
politycznej pogardy.
Koalicje nowego podziału.
Bez Krauzego, Kulczyka
rozliczenia zamyka
koszt pomników i piedestałów.

Nielegalne transakcje,
banki i obligacje
przeciekają przez parasole.
Zapowiedzią ktoś straszył:
"Zaczynajcie od naszych!"
Propozycje już leżą na stole.

Świat dłużników wymienia.
Kto unikał płacenia,
tajemnicą osłaniał destrukcję -
kombinacji i prania
nie ukryje w zeznaniach.
Nic nie schowa za konstytucję.

W Iran, Niemcy i Francję
uderzą wkrótce sankcje.
Brexit strefą poważnie zachwieje.
Zadrży władz ręka hojna,
bo powstrzyma ją wojna.
Przed transzami wykopie transzeje.

Szybko topnieją szanse.
Nie zapewnią awanse
bezpieczeństwa głębokich kieszeni,
gdy po wyborach system
listy swe gończym listem
pod naciskiem sojuszy zamieni.

czwartek, 15 listopada 2018

Game is over. Vabank














W czasie wojny, handel broni
żadnej z ofert nie uroni,
bo wiadomo - My... lub oni!
Każdy gra vabank!

W żadnej innej polityce
nie strzegą tak tajemnice
dostaw, banków i rozliczeń.
Ważny każdy frank!

Handlują państwa i rządy.
Partie, kościoły, nierządy,
w tajemnicy, pod przykryciem,
nielegalnie płacą skrycie.

Silną bronią są tu sankcje
i bezpieczeństwa gwarancje.
Logistyka i podsłuchy.
Świat pozostać musi głuchy!

Ale film, literatura
lubią fantastyczne pióra -
świat matrixu i komiksu,
pełen niezwykłych pomysłów.

Żadna z baśni tego świata,
nie wymaga adwokata,
ani czterdziestu milionów.
Trafią do każdego domu.

Pokazują, koniec - końcem,
gdzie wędrują za pieniądzem
giełdy, banki, miliarderzy.
Fikcji nie należy wierzyć!

Lecz gdy iskrzy w polityce
i spadają na ulicę
zasłony i parasole,
nikt nie czeka władz pozwoleń.

Co się jeszcze może zdarzyć?
Nie zapytasz komisarzy,
prokuratur i urzędów.
Muszą milczeć, z ważnych względów.

Oświadczeniom wiarę dajcie,
kiedy wódz mówi: Ufajcie!
Sam powiedzieć nic nie mogę!
A i sąd chce zmienić togę.

Fake news-y - nie konfitury,
gdy z górami walczą góry
i prawda z dezinformacją -
każda plotka jest atrakcją!

Tylko ten nieszczęsny bogacz,
wie, kiedy nadchodzi trwoga,
nie znając ukrytych prawd:
Kto zarabiał, a kto kradł?

Nic dla niego się nie kończy.
Ciąg przesłuchań, listów gończych,
a przecież też mógł się chować.
Własną śmierć inscenizować.

Game is over, Złota Rybko!
W tej grze liczyła się szybkość!

Game is over. Singapur












Nadzór właśnie w Singapurze
wyczerpanych sił naturze
dał możliwość relaksacji,
kiedy nagle - po kolacji,
gdy w splątanej zastygł jodze,
ktoś pod drzwiami, po podłodze
wsunął cichutko kopertę.
Pojął szybko że omertę
łamią tajemni klienci.
Nie było na niej pieczęci!?

Szybko nogę zdjął znad głowy
i susem kocim, nerwowym,
chciał list chwycić, lecz się wstrzymał.
Uprzedzała go rodzina,
że ostatnio w Ameryce
wybuchały tajemnicze
do osób ważnych przesyłki.
Nie chciał popełnić omyłki.
Nie mógł tu ufać nikomu.
Spojrzał w stronę telefonu.

Ostry, świdrujący dźwięk,
jeszcze większy wzbudził lęk,
że się wszystko łączyć może.
Przez glowę przebiegło... Boże!
Podniósł aparat do ucha
i wyszeptał ciche... Słucham...
Przepraszam, że o tej porze...
Czy rozmawiać teraz możesz?
Ja... z kancelarii premiera...
przepraszam, lecz jest afera....

W oczach wszystko wirowało.
Szlag by trafił... więc się stało?
Wracać każą. O tej porze???
Któżby rzucił się przez morze?
Chyba jedynie - Czarniecki!
Ciarki przebiegły przez plecki.
Przecież wiedzą - Nie ja - jeden...
Co by zrobił " zero siedem",
gdyby znalazł się pod butem?
Sieci grubą nicią snute!

Przylecę możliwie szybko!

Jak w baśniach ze złotą rybką,
życie też się czasem zmienia,
jeśli przesadzisz w życzeniach,
a dalekowschodnie loty
niespodziane mają zwroty.
W tajnych grach królewskiej służby,
też spełniają się złe wróżby,
gdy się chciało iść na całość,
myśląc, że świat, to za mało
w rozliczeniach "under cover".
Gra skończona - "Game is over"!

środa, 14 listopada 2018

Aleją Waszyngtona











Ma historia takie dni
o jakich się długo śni,
potem do nich myślą wracasz,
gdy masz moralnego kaca,
a za szybą wieczór mży.

Uśmiech szybko zabrał czas.
Nie my ich... a oni nas...
Listopady takie są.
Pomarudzą. Długo śpią,
a wspomnienie w duszy drży.

Zamilkł entuzjastów chór.
To nie most, a raczej mur.
Na autobusie - Janda.
Na minusie - propaganda.
W reflektorach smugi dżdży.

Narodowy - wielki kosz.
Uciekły myśli pod klosz.
Smutek niczego nie uczy.
Asfalt błyszczy. Silnik mruczy.
Radio "La Bohème" gra.

Jesień to do siebie ma.
Oczy szybko kryje mgła.
Dzień na chwilę pożyczony.
To nie twoje są miliony...
Wczoraj partia tędy szła.

Chociaż naród wiele mógł.
Waszyngtona - jedna z dróg...
perłą Marii Antoniny
rozświetla jezdnię i szyny.
Na niebie - sufitów szkła.

wtorek, 13 listopada 2018

Game is over. Krwawe diamenty














Świata system finansowy,
ma techniki i sposoby
zdolne kontrolować wszystko.
Załamania już był blisko,
ale zwiększył możliwości
śledzące wciąż należności,
transfery, wielkie przepływy.
Jest już prawie niemożliwym
ukrycie bogactw w systemie.
Kontrolują całą Ziemię.

Jest pewien rynek zamknięty
i obcą ręką nietknięty.
Pozbawiony nieszczelności
w obrębie narodowości.
I przed światem się nie wstydzi.
Obracają na nim żydzi.
Rynek szczelny, bardzo silny
i wciąż niezwykle stabilny.
Pieniądz, akcje, kursy złota,
nie są najlepszym w kłopotach
i pewnym zabezpieczeniem -
Tak bezpiecznym, jak kamienie.

Można płacić udziałami,
awansem, narkotykami,
wielkimi dziełami sztuki,
lub patentami nauki,
ale o tym wszyscy wiedzą
i gdy potrzeba... wyśledzą.
Żaden parasol ochronny
nie jest na tyle wydolny,
by dochować tajemnicy,
handlowej, pewnej ulicy.
W Polsce, tylko jeden gość z Poznania
ma możliwość szacowania
okazów oraz wartości
Towarzystwo But rozzłościł.

Ktoś na szwank wystawił sławę
sprzedając diamenty krwawe
i te - z dalekiego wschodu.
Nie szukano już powodu
dla pojmania przemytnika.
Tam czujnych oczu unikał,
gdzie najmniej się spodziewano,
gdzie nawet nie przypuszczano,
że może przenosić góry
pomysłowość służb niektórych.

Po najwyższych szczytach świata
wiedzie droga przebogata
do fortuny niebosiężnej.
Dostępna dla kadry mężnej,
najwytrzymalszych wspinaczy.
Nikt, co znoszą, nie zobaczy.
Nie uwierzy, gdy się dowie,
po co szczyt zdobywa człowiek?
Dla potwierdzenia domysłów,
pewna grupa terrorystów
wystrzelała wędrujących.
Świat uwierzył, że niechcący.
Wziętych za kogoś innego.
Nie pytano już - Dlaczego?
Napisał też ktoś w gazecie,
ale u nas - sami wiecie,
lubią bajki, a nie wierzą
tym, co niepokoje szerzą,
gdy nas chwalą za wyczyny.
Mamy coś, czym się chwalimy,
wracając po zaginione.
Nie uznając za stracone,
co jeszcze odzyskać można.
Żadna myśl, opinia zdrożna
nie ma miejsca w myśli chmurze
i nie potrwa chwili dłużej
przy zakazanej współpracy.
Niepokoją się rodacy,
że ktoś baśń odmienić może,
którą opłacał najdrożej
szlachetnymi precjozami,
zdobytymi za górami,
najnowocześniejszej broni,
którą teraz, jacyś oni,
używają w brudnej wojnie.
Bankier nie śpi już spokojnie,
gdy mu w rajach mrożą konta
i do kątów mu zagląda
organizacja światowa,
srogi rewanż wziąć gotowa
na każdym beneficjencie.

Woli rozmawiać o Święcie,
o jedności w której siła,
nierówno pany dzieliła
wartościami demokracji.
W tak wielkiej manifestacji
widząc możliwości nowe.
Czy na prawdę "Game is over"?
Każdy, świetnie wyszkolony,
może działać w obie strony
i choć fortuny nie zbije,
może poznać jak się żyje,
po upadku z wysokości,
gdy skorzysta z możliwości
podania się do dymisji
albo zrezygnuje z misji
prowadzonej nadal w mediach.
Każda zasługa uprzednia,
może wkrótce być brzemieniem,
gdy z gór toczą się kamienie.

Game is over. Zaskoczenie














Game is over. Zaskoczenie?
Wyświetli się rozliczenie
dostępne ma monitorze.
Ktoś nie widział... teraz może
nawet bardzo być przejętym.
W handlu bronią nie ma świętych,
a chociaż to krąg zamknięty,
nie słyszano o zamkniętych
i do krajów czołobitnych
nie wracano Nieuchwytnych
po świecie poszukiwanych.

Trzeba korygować plany,
bo już może ślepy los
ponownie wertować FOZZ!
Wcześniej były niespodzianki,
lecz nie tak znaczącej rangi.
Ktoś rakiety ukradł z Pionek
i pewnej redakcji pionek
zadźgał nożem redaktora
w ostrych, zawodowych sporach
o tym, kto słówko uronił
w redakcyjnym składzie broni.
Jedynie na filmie "Psy"
pokazano nam świat zły.
Popełniono większy grzech
w złe ręce oddając Ciech.
Zamierzano też... Azoty
i długo by mówić o tym.

My wiemy - wiedzą sąsiedzi,
kto tym włada, kto w tym siedzi.
Kto ministrów zmieniać może
bez szemrania, bez... Broń Boże!
Związek przez to ma fatalny
władza i Sztab Generalny.
W nim szczególne zadawnienia,
jakich nie można wymieniać.
W ramamch sojuszniczej skruchy,
zgodzono się na podsłuchy,
lecz ślady i psy tropiące
idą dalej - za pieniądzem.
Za transferem, aż do banku
trafi radość o poranku.
Pałac stracić może blaski,
więc chcą odbudować Saski
i wymagać większych transzy,
lecz to temat na ciąg dalszy.

Posypała się lawina.
Nikt już tego nie powstrzyma.
Nie ma służb "nieumoczonych"!
Rozglądają się na strony,
czy się system nie rozpadnie?
A może... o to - dokładnie,
chodziło w tej trudnej grze.
Czym się skończy... Któż to wie?

Game is over















Game is over - gra skończona.
Gdzieś w dalekich świata stronach,
nazywanych często rajem,
gdzie są inne obyczaje,
w jakie trudno nam uwierzyć.
Za to cenią je bankierzy,
szukając próżności próżni,
która obcego odróżni
w skośnookim licznym tłumie
i natychmiast dostrzec umie
każde obce oczko w sieci.
Gdzie samolot nie doleci,
i nikt nie bywa zdziwiony,
że znikają złota tony,
bo gwarancja bezpieczeństwa
największe skryje szaleństwa
- tam świata elit elicie
kolejne zabrano życie.


Game is over. To gry koniec.
Popatrzył na własne dłonie
i zaciśnięte obroże,
ktoś, kto zawsze, wszystko może -
i uzbroił cały świat.
Potrącony kamień spadł.
Uderzył inne na stoku
i po świecie, spod obłoków
ruszyła groźna lawina.
Nic jej teraz nie zatrzyma.
W niespodziewanych odpryskach
może odbić się na zyskach
w najciemniejszym kącie świata,
na transferach, na wypłatach,
karuzelach, rządach Ziemi,
na każdej ludzkiej kieszeni.

Pieniądz, cyber-logistyka -
grę otwiera i zamyka.
Można przebierać w opisach
zmierzchu bogów Onassisa.
Może system też był gotów
zamknąć erę tanich lotów.
Wyścig zbrojeń Gwiezdnych Wojen
już świat wstrzasnął niepokojem
najtajniejszych w służbach służb.
W czas spełnienia czarnych wróżb
już na szczytach nikt nie wątpi...
Dalszy ciąg tej gry nastąpi.

Nie spodziewaj się wyjątku.
Zadrży też w naszym zakątku
małym upadkiem na górze.
Posypie się... jak w naturze.
Zda się... już coś w mediach słyszę.
Może jeszcze coś napiszę.
Wirtualna fantastyka
lubi chować się w wierszykach,
w których nieostrożny But
i kamień ruszy i lud.

poniedziałek, 12 listopada 2018

To było także moje Święto...
















To było także moje Święto,
choć wiele spraw w nim pominięto,
bo znowu chcą nas łączyć - dzielić,
a mogą nawet całkiem wcielić!

Niełatwo opowiadać dzieciom,
co przeszkadzało wciąż stuleciom.
Nie było żadnego bez wojny!
Znów żyję w czasach niespokojnych,
ale choć wojna była bliska
i dookoła jej ogniska
tlą się, zmierzając w naszą stronę -
nie były w kraju rozpalone.

I to jest warte Świętowania
i przestrzegania i czuwania.
I Marszów takich, jak wczorajszy
z siłą młodości, z wiedzą starszych!

Być może całkiem nie przypadkiem,
Marszałka wielu zwało "Dziadkiem".
Pamiętamy - odszedł za wcześnie,
a kraj czekały trudne wrześnie.

Niełatwo przestrzec własne dzieci.
Inni nie mają tych Stuleci
w Podziemiu i na barykadzie,
gdy w świętowaniu cień się kładzie
przemilczanej Polski Ludowej -
"niepodległości fasadowej" -
zmiecionej stąd przez pokolenia.
Kto przeżył... Święto dziś docenia!

To Święto było także moje!
Nie przeszkadzały niepokoje,
a serce rozpierała duma,
że Naród razem przejść to umiał!

niedziela, 11 listopada 2018

Kłaniaj się Polsko!

















Kłaniaj się Polsko pomnikom, kłaniaj się nisko,
Obrońcom i wojownikom. Kłaniaj się Polsko, za wszystko!
Olśniewającym postawom, nieutraconej pamięci.
Kłaniaj się moja Warszawo! Jak partie i prezydenci.

Kłaniaj się domom, ulicom, kościołom i barykadom,
Ludziom, co idą i krzyczą, gdy kipi sprzeciw i radość.
Twoje to wszystko Ojczyzno... i przeszłość... i obietnica.
I wolność z niejedną blizną, zdrapaną w mrocznych piwnicach.

Kłaniaj się, (żebyś wiedziała!) czym jest dzisiejsze Stulecie...
I pieśnią Je rozsławiała - Nie ma innego na świecie,
Co nad swą codzienność szarą, tak Wolność potrafi cenić!
Kłaniaj się Polsko sztandarom. Kłaniaj się czapką do ziemi!

sobota, 10 listopada 2018

Świat na raty























Otrzymałem świat na raty,
bym żył syty i bogaty
i darczyńców swoich chwalił.
Przyszli. Wszystko odebrali.

Zabrali nawet nadzieję,
twierdząc, to zwyczajne dzieje,
kiedy biedak się bogaci -
potem nie ma z czego spłacić.

Nie masz domu w swoim kraju,
za to obcych obyczajów
namnożyło się bez liku.
Urodzaj  na komorników.

Tak wyglada prawda goła,
że nigdzie się nie odwołasz
i sąd cię pozbawi reszty,
gdy ostatni grosik zwietrzy.

Pospolita to jest rzecz,
że prawo nie działa wstecz,
a i twoja jest w tym wina,
że za szybko zapominasz.

Marszów nawet zakazano,
a gdy się obudzisz rano,
dowiesz się w ostatniej chwili,
że twój protest zamienili.

Teraz chwalić masz bankiera,
że niepłacącym odbiera,
a tobie, za kilka lat
dołoży grosik do rat.

Iść, czy nie iść? Masz dylemat.
Nikt za darmo świata nie ma!
Nie należy jutra chwalić,
licząc - kiedyś się przewali!

Kiedyś... może się odmienić,
ale nie w twojej kieszeni
z opuszczonymi rękami.
Zawsze cię fortuna zmami.

Przyszła starość i czas zleciał.
Nie masz wiele, boś gazeciarz!
Marginalny i wyrzutek!
Utracjusz świątecznych nutek!

Nocna zmiana - zgodna w planach




















Nie może być Wielkiego Święta,
bez przemówienia Prezydenta
o piętnastej godzinie!

To przemówienie może przynieść
oczekiwane zmiany
i Naród i wybranych
połączyć w jednym tłumie
i każdy gość zrozumie,
czym unia jest wolności.
Nie mogą drażnić gości
wciąż białe prześcierała
na które strofa padła,
chyba nieprzemyślana -
i przez to zakazana.

Do rana nocna zmiana
ustalała obchody
i marsze wokół zgody.
Gdy przemówienie będzie -
można mówić o Święcie.
Łączeniu. Nie - podziale!

Wtedy pójdziemy dalej -
Ku chwale Niepodległej
zawsze w przedbiegach biegłej
i nawet pobiegniemy,
bo biegiem uczcić chcemy
i piłkarskim turniejem
stuletnie państwa dzieje.
Nie chcemy w połączeniu
uwag o rozmydleniu,
bo zgoda tak, jak godność
pochwali różnorodność
i nie pcha się na afisz
z tym, co Polak potrafi!

piątek, 9 listopada 2018

Niech przesłanie nie przesłania...















Im dalej w las, tym więcej drzew.
Na którym ptaszek mieszka?
Gdy przyjdzie czas, usłyszysz śpiew.
Gdzie gniazdko ma koleżka?
I chociaż wiesz, na jakim pniu,
gość dziupli poszukuje.
Choćbyś go słyszał dzień po dniu -
nie wiesz gdzie zamieszkuje.

Jest coraz więcej tajnych służb
i wciąż powstają nowe
i coraz więcej słychać gróźb.
Nie liczą się ze słowem.
A ptaszków parka, dziennikarka -
za dwadzieścia tysięcy
zamienią każdy pokaz w sarkazm
w czasie kilku miesięcy.

A kiedy śpiewa cały las,
który się rozrósł w knieję
i specjalista i nikt z nas,
nie wie, co tu się dzieje.
I choćby pokazywał drwal,
że puszcza ma korniki,
nie zatrzymasz kolejnych fal
słupkami statystyki.

Roszady, plany, ciągłe zmiany -
z ciebie zrobią dzięcioła,
co we mgle szuka, w siebie stuka -
paluszkiem, w środek czoła.
Iść? Nie iść? Z kim, lub przeciw komu?
Czy razem  - głębiej w las?
Nie będziesz przecież siedział w domu!
To zbyt doniosły czas!

To twoja wolność! Niepodległość!
Nie stoisz na rozstaju!
Medialnym farszem plączą Marsze
świt tweety w twoim kraju!
Idź obok tego, kogo znasz.
Nie wierz "wyprostowanym".
Polska ma swoją dumną twarz
z uśmiechem zakazanym!
 

czwartek, 8 listopada 2018

Dwa Marsze















Marsz przez rządzących -
niechciany
pozostaje zakazany!

Zamiast niego,
dozwolony
jest już Marsz Biało-Czerwony!

Mało czasu pozostało,
więc się zmiany dokonało,
wynikłej z potrzeby chwili
i dwa marsze wymienili.

Marszu "faszystów" nie będzie!
To nie jest to "wrogie przejecie",
tylko opiekuńcza troska.
Takie czasy... Wola boska!

Uzgodniono rzecz we dworze.
Teraz i premier pójść może
w jednej, współnej demonstracji,
bo nie będzie prowokacji.

Dziś tylko antysemici
dostrzegają "grube nici",
jakimi to było szyte!
Przerwane - potem zakryte.

Zawsze mądre ma sposoby
nasz charakter narodowy -
podział biały i czerwony
jednoczący obie strony!

Zakaz Marszu był bezprawiem,
a czy jest już "po zabawie?
Uciszy wszelkie niesnastki
prężny Garnizon Warszawski.

Odmowę uczestniczenia -
policjantów na zwolnieniach,
wojsko zastąpi bez łaski,
po awansach generalskich!

I niech nikt sądząc, nie błądzi,
kto w kryzysie krajem rządzi,
potrafiąc wygasić złość.
Nad tym wszystkim, czuwa ktoś!

środa, 7 listopada 2018

W przestrzeni ulicznej















W przestrzeni publicznej,
jak w czasoprzestrzeni,
są władzy wytyczne
i niezaproszeni.
Muszą być w oborze
sufity i ściany.
Nie każdy być może
w niej prezentowany.

W przestrzeni publicznej,
jak w domu publicznym,
głosy polemiczne
przyznają nielicznym.
Nie wszystko się musi
rozgrywać na scenie.
Twarz bajzel mamusi
i zwykłe pieprzenie.

Choć przestrzeń publiczna
mieć musi publikę,
widownia krytyczna
psuje politykę,
gdy ostre języki
plują na ekrany.
Ośmieszasz wyniki?
Masz wstęp zakazany!

W przestrzeni publicznej
nie spotkasz przechodnia.
Władzy despotycznej
i dymu bez ognia.
I nie będą racy
podpalać Rodacy,
by z powodu płacy -
brać zwolnienia z pracy!

Jest przestrzeń publiczna
i fala krytyczna
na zamku i na skrzyżowaniu.
Tam starzy - tu młodzi.
kto będzie obchodził
przeszkody przy świętowaniu?
Chłopak i dziewczyna?
Czy z dziećmi rodzina
w łopocie sztadarów wezbranym?
Dla kogo ten łopot, aż tak wielki kłopot,
że może być zakazany?

Czy babinie w gminie
psychoza nie minie,
że w strachu konwulsjach się miota?
Kiedy idzie Naród,
obrazy koszmaru
dostrzega wyłącznie idiota!
Kto chciał być na przedzie -
taktycznie wyjedzie
do Łodzi albo do Wrocławia.
Gierki z bezpieczeństwem
graniczą z szaleństwem
tego, co się przeciwstawia!

wtorek, 6 listopada 2018

Pod szkłem zmalowane












Rozbójnicy myślą tak:
Nie można być politykiem,
bez zarządzania ryzykiem -
Czy warto być Janosikiem,
gdy w Niedzicy czeka hak?

Kto na zbójców zbiera haki?
Nie murgrabia byle jaki,
lecz na pewno - książę pan.
Każda strona ma swój plan.

Problem zawsze leży w łupach.
Jaka część będzie dla słupa?
Resztę w zbójeckiej piwnicy
przetańcują politycy.

Nikt niczego się nie dowie,
choć panowie ministrowie
mają pewien sposób brzydki,
jak zbójnika wziąć na spytki.

Lecz próżno zachodzą w głowę.
Mają swe - janosikowe
i wie ciżba pałacowa,
że za mała na to głowa.

Pozostają tylko baśnie,
nie zawiśnie nikt na taśmie,
lub na haku nad Dunajcem.
Wszyscy wolą wierzyć bajce.

Na szkle malowanej -
na szklanym suficie.
W wielkiej kuli szklanej
toczonej przez życie.

Nowa miotła
























Wszędzie kupy spadłych liści.
Nie ma czym chodników czyścić,
bo z wszystkim wiadomych względów,
poszły miotły do urzędów.

W zeszłym roku o tej porze
nie było jeszcze najgorzej.
Dziś, po emisji wyników,
poszły miotły do sejmików.

W tłumaczenia nikt nie wierzy,
że schroniskami dla jeży
mają być te sterty liści.
Poszły miotły stołki czyścić!

Jeszcze są bezużyteczne,
bo trwają spory odwieczne,
kto, gdzie siądzie po wyborze
i zamiatać wreszcie może?

Zabrakło mioteł brzozowych,
bo przyszły zarządca nowy
w zapowiedziach swych buńczucznych,
grozi miotłą z włókien sztucznych,
jaką wczoraj kupił w OBI
i porządki chce nią robić!

poniedziałek, 5 listopada 2018

Teatr tu widzę ogromny











+




Komentarz mój będzie skromny,
na tle medialnej przestrzeni.
Teatr tu widzę ogromny!
Większy od kupy kamieni.

Każdego widza poruszy
spojrzenie w oczy i twarze.
Z duszą... lub całkiem, bez duszy,
obdziera nas scena z marzeń.

Ja jestem grze ich przytomny.
Tragedia to... czy komedia?
Teatr tu widzę ogromny,
a w nim udręka powszednia.

Premierów dawnych premiery,
a język kręty - uliczny.
Maniery, gesty, chimery!
Monolog filozoficzny...

Jest może, sztuką dla sztuki
maska i tors performera.
Rozdziobią nas wrony, kruki,
gdy sąd, jak teatr odbierasz!

Wyborczym wichrem szaleją
domysły, zmysły, sugestie.
Zda się, już ledwo widnieją,
a w marsze zmienią procesje!

Ja słucham i w ekran patrzę -
poznaję ten model znany.
Żyliśmy w takim teatrze
i rekonstrukcje znów mamy!

Czym dzisiaj stan jest i sława,
gdy wokół szkieletów ludy?
Teatr? - Kabaret? Rozprawa?
Benefis rządów obłudy!

Wyspiański władz wielkopańskich
nie zmartwi utratą rogu.
Pod progiem chochoł  bezpański
urąga ludziom i Bogu!

Teatr tu widzę ogromny...

niedziela, 4 listopada 2018

Warszawa Singiela
















Ja się nie złoszczę.
Ja się nie troszczę,
Kto będzie władał,
Już od jutra
Małogoszczem?
Bo w mej stolicy
Od dwóch tygodni
Rządzą prawnicy
Dla prawicy niewygodni.

Ja się nie dwoję.
Ja się nie troję,
Gdy ktoś ma urząd
I mówi: Miasto jest moje!
A wcześniej mnie ostrzegał: Oj!
Bo wygrać może jakiś goj!
A grosz dostaniesz,
Gdy zostaniesz
Już przy swojem!

Ja się nie wtrącam.
Ja nie przesądzam.
Ja instrumentów
Incydentów nie urządzam.
Niech sobie sfera
Goja wybiera.
To jest ich sprawa,
A Warszawa
Jest Singiela!

sobota, 3 listopada 2018

Idziemy















Mijają zaszczyty i władza i sława
I spory i zgrzyty: Czyja jest Warszawa?
Cytować nam będzie papieskie orędzie
Kościół na kazaniu - nie król na urzędzie.

Stuletnia rocznica nie wszystkich zachwyca
I nie wszystkich cieszą tłumy na ulicach
I marsze, nie starsze, ale te - jutrzejsze.
Nie każda odezwa od razu jest wierszem.

A pamięć zatarta, albo zakazana,
I władza niechciana - na przekór wybrana,
Nie mogą trwać trwać zgodnie ani jednocześnie,
Gdy tron jest przechodni, a pamięć trwa wiecznie.

A Wieczność - dziś... sprzeczność -
Nie jest Długim Marszem.
Wzywają nas młode, a odchodzą starsze -
Nie zawsze spokojnie... nie zawsze w zaszczycie.
Iść trzeba, gdzie trzeba, bo wieczność to życie!



 

Jesienna chandra

















Czas namysłu. Pojąć trudno.
Trochę głupio. trochę nudno...
Nikt rozsądnie nie zagada.
Zapał zwątpił. Siąpi. Pada.

Nic mądrego nie przeczytasz,
a wizjonerska elita
po wyborach pewna nie jest,
czy źle, czy dobrze się dzieje?

Anomalia pogodowe
niepewnością weszły w głowę,
resetując wielkie plany.
Zmiany korygują zmiany.

Kraj opanowała chandra.
Na świecie półksiężyc Czandra
do protestów podniósł tłumy
i gdzieś przeszły trzy tajfuny.

A u nas cisza - przed deszczem.
Wiele niepewności jeszcze
snuje się po ludzkich głowach -
Jak należy się zachować?

Rozmnożyły się wirusy
rezygnacji i pokusy.
Znaczny wzrost i krótka kołdra.
Siąpi. Pada. Wzbiera Odra.

Czas namysłu. Pojąć trudno.
Trochę głupio. trochę nudno...
Nikt rozsądnie nie zagada
o naradach u sąsiada.

czwartek, 1 listopada 2018

Obwarzanki















Oprócz krzyży, kwiatów, wianków,
tłumów, wśród płonących zniczy
bez wianuszka obwarzanków
do udanych nie zaliczysz
tych odwiedzin,  tych Zaduszek
i tych spoktań dobrych duszków,
chyba, że niesiesz wianuszek
obwarzanków na paluszku.

*    *    *

Obwarzanki, jak ukradzione księżyce.
Mała słodycz, jaką zanosisz do domu.
W małym palcu masz odwieczne tajemnice.
Obwarzanek jakby smutkom rozstań pomógł.

Może komuś lepiej służy pańska skórka,
lecz ja sobie wyżej cenię obwarzanki.
Te ich dziurki i te grzchocące kółka,
każde z nowo wspominanej niespodzianki.

Pozwalają lepiej widzieć dawne lata
w mrugajacym, chybotliwym świetle zniczy.
W zagubionych, zapomnianych dawno datach
znaleźć ciebie... i nie wracać z niczym.

Czas na wypominki

















Nadszedł czas na wypominki,
gdy cofnęliśmy zegary.
Czas na spotkanie rodzinki
i na renowację starych...

Po słodyczach, pieniądz teraz
musi brzęknąć lub szeleścić.
Jeden wrzuca - drugi zbiera,
tyle, ile puszka zmieści.

Urna już swoje zmieściła,
a wyboru Bóg dokonał.
Obliczenia - żył, lub żyła...
Zamyślony tłum dokoła.

Egzorcyści, celebryci,
kabaliści i normalni -
każdy wierzy, że zachwyci
pamiętaniem tych, co zmarli.

Gdy ożywia... gdy zapala,
gdy jesienny kwiat przynosi,
dobrym duchom wyjść pozwala.
Mój kochany... o co prosisz?

Tyś się tego nie spodziewał...
a sam popatrz, co dziś mamy?
Nikt nadziei nie pogrzebał,
a tłum gęstnieje u bramy.

Wszystkich Świętych wysławiamy -
dobroczyńców, męczenników,
nowe pomniki stawiamy,
a nie wszyscy chcą pomników.

Ty masz swój... i na mnie czekaj!
Dzień przepiękny  i słoneczny...
Zostań z Bogiem... czas ucieka.
Po stuleciach czeka wieczny.