piątek, 21 czerwca 2019

Tbiliso
















Zawsze jest groźny
Majdan Obwoźny,
Gdy się nie udał nad Wisłą -
porwał do czynu
młodych Gruzinów.
Nasz odłożono na przyszłość.

niedziela, 16 czerwca 2019

Ob. G















Grzegorz! Grzegorz!
Czy się jeszcze gniewosz,
że wciąż jestem z nią,
chociaż inni kpią?

Jestem w niej, a Ty tam...
Mimo wszystko, zapytam:
Czy tak miało być?
Czasem chce się wyć.

Tyle się przeżyło,
Ale to już było.
Odnowa? Od nowa?
Trasa koncertowa?

"Nie pytaj o Polskę",
tylko o opolskie
wyciągnięte dłonie -
do innej? Czy do Niej?

Hulali w Opolu















Po cichu
po wielkiemu cichu
idu kastą ku miastu
i patrzu na nastrój.
Czy ustąpi pola
rozsądek i wola,
by znów paradnice
wyszły na ulice,
alejami gwiazd
wielkich, wolnych  miast.

Depcze polityka
gwiazdy na chodnikach,
a duch wspólnej pieśni
zgubił się w okrzykach.
Czas rozgrzane głowy
nakrył kapeluszem,
jakby krył przed burzą
nadmiar większych wzruszeń.

W przepychu
po cichu
ujawniono przychód
kulturowej zmiany.
Znany zespół zgranych
standardów muzycznych
pokazał nielicznych
zdolnych do uniesień,
śmiałych, młodych bardów.
Wykupią z Lombardu
nuty zastawione -
snów wyjętych z ram
i "przeżyj to sam!"
zastąpią atrapą
na czas, kiedy rapom
znudzą się banały,
by emocje grały
głośniej nić Cichosza.

Scena pełna roszad
kustosza bez grosza.
Nie ma Mickiewicza
i nie ma Miłosza.

Nakaz zabrzmiał cicho:
Pal licho!  Pal licho!
Unieś się publiko
i kroku dotrzymaj!
Nie ma Gałczyńskiego
i nie ma Tuwima?

Po wielkiemu cichu
nie jest już do śmichu,
a czas letnich wichur
zerwał z głów korony.
Powrót do minionych
nie udał się scen.
Został tylko tren
pustki po idolu.
Medialna bidula
hula po Opolu.

wtorek, 11 czerwca 2019

Debata gorącego lata


















Wiedziały w tym roku partie przewodzące,
że lato wyborcze musi być gorące.
Nie każda, być może, ciśnienie wytrzyma,
a prymat utrzyma wśród problemów klimat.

I wzrośnie po wiośnie palące pragnienie.
Kampanii posucha położy się cieniem,
na parlament, co się z pomysłów wypalił.
Podwójnych standardów już nikt nie pochwali.

Wciąż będą mówili o zmianie klimatu,
że umiarkowanie to największy atut,
by przejść suchą nogą, gdzie dawniej był bród.
Podąży na zachód wciąż zapalny wschód.

Po gorącym lecie urośnie ochota
podążać w tę stronę, gdzie jesień jest złota,
o jakiej prorocy i stare wyrocznie
mówiły wędrowcom - w tym kraju odpoczniesz!

Lecz z unijnych szczytów wciąż widmo Brexitu
przestrzega przed takim zamiarem.
Lepiej nas docenić, bo może się zmienić,
więc piszcie o Polsce z umiarem!

niedziela, 9 czerwca 2019

O pogoni w Świebodzinie














W każdej próbie konfrontacji
akcja równa się reakcji.
Powtarzana rezonuje.
Nic na chwiejnym nie zbudujesz.

Lepsza jest stabilizacja,
spokój, pewna sytuacja
bezpieczeństwa i portfeli.
Wykluczenie - zawsze dzieli.

Gdy rozchwiane są nastroje,
każdy troszczy się o swoje
i poglądy miewa różne
oczekując na jałmużnę.

A każdy dobrobyt władzy
pogłębia jeszcze urazy
i wyborcze ma koszmary
pomijana godność starych.

Wskazywanie cudzej winy,
jako jedynej przyczyny,
to już nie najlepszy sposób
zdobywania naszych głosów.

I wiedzą osoby starsze,
że nie dla nich długie marsze,
gdy przez wiece i parady
mogą szybko zejść na dziady.

A przy ich emeryturze
sukcesów władzy nie wróżę.
Tak już starej jak i oni.
Czas jednaki wszystkich goni.

W Pleszewie i w Świebodzinie.
Chwilo - jesteś, a więc miniesz!
Nic nikogo nie nauczysz,
gdy na końcu się powłóczysz,
bo dla władz - wszystko,co stare,
nieustannie jest ciężarem!

wtorek, 4 czerwca 2019

Konfederaci - Słudzy Maryi!


















Liczne grona celebrytów
już żądają plebiscytów.
Pragną dzielić, co nieswoje
różnicując: żydzi - goje
i przychodzi im do głowy
dawny podział dzielnicowy,
gdzie mogli by sami rządzić,
nakazywać, karać, sądzić,
zabraniać oraz nazywać.
Wspierać się na dyrektywach
i genderowskiej kulturze.
Wbrew sprzeciwom, przetrwać dłużej,
podcinając wciąż korzenie,
dawno wrosłe w polską ziemię.
W tym wśród polskich, wiele obcych.
Przestrzegają Narodowcy
i największy czują nacisk
mediów, służb - Konfederaci!

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Gdzieś, na Grochowie...
















Gdzieś, na Grochowie, pod Wielkim Wozem
Zmieniam w poezję życiową prozę.
Zwykle - w komedię, a czasem w dramat,
Jeśli się zmiana narzuca sama.

Gdzieś tam, pod gwiezdnym dyszlem złamanym,
Źle wyostrzonym satyry piórem,
Składam wersami papier czerpany,
By mógł gołębiem ulecieć w górę.

Niełatwą sztuką jest origami,
A z Wielkim Wozem - "wóz albo przewóz".
Chmurzy się często niebo nad nami
I straszy wzloty gronami gniewu.

Liryka szybko nasiąka łzami,
Ciężka od westchnień w naszym klimacie.
Burzliwym zawsze przed wyborami.
Rwącym nad głową dachów połacie.

Można się schować do internetu,
Lecz i tu dzielisz Syzyfa losy.
Musisz sprowadzać mit do konkretu,
By się przekładał na liczne głosy.

A turystyka jest dziś e-picka!
Nie wiesz - z myślnikiem, a może bez?
Europejska? E-poetycka?
Łatwo z niej bata ukręci bies.