wtorek, 31 października 2017

Modus operandi













Zwykle zbrodnia każdej bandy
ma swój modus operandi,
a z wydźwięku jej i tonu
poszukałbym Pavulonu.
Może to jest niedorzeczność,
ale w stronę niebezpieczną
kieruje nam podejrzenia,
lecz tłumaczy też niechcenia,
a nawet jej tuszowanie.
O aneksie padło zdanie,
że musi zostać ukryty,
chociaż wiódłby do bandyty -
tłumacząc profesjonalizm,
ale nic się nie ustali.

U Gmyza w "Taśmach bezpieki"
potwierdził badacz przecieki
o trójosobowym składzie...
Film oparto na przykładzie,
ale postacie zmieniono.
Z zeznań jednak ustalono:
Łysy o silnej kondycji
to ktoś z Komendy Policji,
a dwójka, co pomagała -
to kobieta i jąkała.
Ten seryjny samobójca
to bardziej realna "trójca".
Pan Gadowski też nareszcie
powiedział coś o aneksie -
o zbrodni przypisywanej
pewnej służbie dobrze znanej.
Uzgodniono jednak w sporze,
że to jeszcze wyjść nie może,
ze względu na większe kanty.
Został modus operandi.
Jeśli powiedziano tyle,
to ciekawe co jest w tyle?
Podstawowa jest zasada:
O układach się nie gada,
lecz bezwzglednie ich przestrzega
i to jest katechizm szpiega,
a to jest już wyższy szczebel.
O tym sza..! Omerta. Knebel!

poniedziałek, 30 października 2017

Orkan - Grzech















Słyszane są również opinie,
że niż ten sam się nie rozpłynie,
bo jest zbyt wielki, stacjonarny.
Przyniesie wiele zmian fatalnych.

Może być... wielu myśli chmurnie,
jak wielka burza na Saturnie,
a enegria, jaką zgromadził,
wiele przewidywań rozsadzi.

Przez lata będzie zmieniał Ziemię.
Możliwe jest zlodowacenie
i żywiołowe wielkie klęski.
Spowodował go H.A.R.P. norweski.

Od Szkocji po Półwysep Kola
roztacza ogrom swe zakola.
Eksperyment Tesli Nicoli
zaboli mocno świat... zaboli.

Gdy dodamy aktywność słońca -
zabawa może nie mieć końca.
Ruszą tektoniczne uskoki
i pyły powiększą obłoki,
a wówczas także w naszym kraju,
niełatwo będzie żyć na skraju,
którym przebiega wichrów droga.

Zabawa ludzi w Pana Boga
nie jest zwykłą wojną na górze.
Ten orkan może potrwać dłużej!

niedziela, 29 października 2017

Bella Wadera



















Bella Wadera nie wybiera.
Ma odtąd dwóm basiorom służyć.
By przetrwać, tę drogę wybiera,
by wpływ utrzymać i przedłużyć.

Sama by stado opuściła,
lecz młodsze nie są takie śliczne.
Mocno je przedtem przetrzebiła.
Pozostawiła ślady liczne.

O względy obu ma zabiegać
w czasie, gdy nie ma rozstrzygnięcia:
Kto lepszy? Alfa, czy Omega?
Aż przyjdzie czas władzy przejęcia.

Będą ją chronić i używać.
Wciąż silna jest. Umie zabijać.
Przed stadem wciąż muszą ukrywać,
kto nią kieruje? Kto jej sprzyja?

Owce chcą wiedzieć, ale wiemy -
żaden wilk prawdy nie wyłuszczy.
Pod wilczą władzą zostaniemy,
ze swoim wołaniem na puszczy.

sobota, 28 października 2017

Zasłużony
















Umarł Ksiądz Proboszcz staruszek.
Nie doczekał Święta Zmarłych.
Do modlitw za Jego duszę
Święte Księgi się otwarły.

Umarł bardzo zasłużony.
Taka była wola pańska.
Daleko jęk niosły dzwony,
bo to był Ksiądz Proboszcz z Gdańska.

A wiadomo, że z Trójmiasta,
każdy zna się od trzepaka.
Jest Ruch Młodych, przyszła kasta
i półświatek przyszedł płakać.

Gdańsk nie utracił znaczenia.
Może ciągnąć samoloty.
Gdzieś poza nim świat się zmienia.
W Trójmieście nie mówią o tym.

Wspominanie łączy siły,
a układ się dobrze trzyma,
na zasługach, które były,
jakie scala Katarzyna.

Sam Pan Prezes Telewizji
wspomina swe pierwsze kroki.
Podarował czas na wizji,
skoro czci boskie wyroki.

Potem pewnie się przeżegna.
Odżegnywać się nie może.
Boleść musi być powszechna
w najbardziej właściwej porze.

Jest kampania  - są pogrzeby.
Jest milczenie, które krzyczy.
Pożegnania. Reguiem. Śpiewy.
Łatwo można się policzyć.

Czas kampanii























Były dwa lata dla ludzi.
Będą dwa lata dla partii.
Czas zapału nie ostudził.
Jest wdzięczność dla oligarchii.
Podział jest już ustalony.
Kogo wspierać, lub nie wspierać?
Tu są setki - tam miliony.
Łatwo możemy wybierać.
A tej dosyć licznej grupie,
która głosu nie zabierze,
bo chce dwie pieczenie upiec,
pozostawmy jej pacierze.
Lepsze to od propagandy
i od politycznych bojów,
lecz w szumie medialnej bandy,
nie podziewaj się spokoju.
Spokój teraz mają tacy,
co czekali osądzenia.
To także twoi rodacy.
Mają prawo nic nie zmieniać!
To jest przecież naturalne -
Część jest za... a część jest przeciw.
Są także naciski zdalne,
Są... ale nam rosną dzieci!
Były dwa lata dla ludzi.
Polska bardziej jest bogata.
Wybór nowe siły wzbudzi
dla kraju, elit i świata.

piątek, 27 października 2017

Plany zmiany


















Już nawet myśleć jest niezdrowo,
gdy ktoś chce przegrać z samym sobą,
a wiemy - zna takie sposoby.
Nie ustrzegł kiedyś się choroby.
Ulegając chyba depresji
nie znajdując wyścia z opresji.
Teraz podobne ma powody
napotykając wszędzie schody,
opór i dziwne przeciwności.

Dziś deklaracje o jedności
są już zabiegiem piarowym.
Organizm bowiem nie jest zdrowy.
Choroba wolno się rozwija.
Słowa lojalność, wsparcie, przyjaźń -
świadczą o zaniepokojeniu,
że coś się może toczyć w cieniu
polepszonych wszędzie wyników.
O odporności polityków
nie wiemy nic, albo niewiele.

Wskazać możemy paralele,
ale to tylko ostrzeżenia.
Wszyscy widzimy - coś się zmienia
i coraz więcej jest zaburzeń
w mapie drogowej i na górze.
"Możemy przegrać sami z sobą"
z ust pani Premier padło słowo,
a Prezydent  stanowczo przyznał:
"Polska jest krajem wszystkich wyznań!",
choć w całym świecie wiedzą Icki,
że to kraj wierny - katolicki.

Dlaczego teraz to podnosi?
Czy ktoś nalegał, albo prosił?
Jakby nie było większych trosk,
gdy Dobra Zmiana jest jak wosk,
wobec ustawy o niedzielach.
Kampania wyborcza ośmiela
do bardzo skrajnych wypowiedzi.
Czuć jednak, że gdzieś licho siedzi.
A nam nawet pomyśleć strach,
czy plany zmiany to już krach?

czwartek, 26 października 2017

Reforma - platforma - pro forma


















Dowcipy w pałacu mają różną formę.
Stworzono na przykład kolejną Platformę
antyhybrydową - NATO - Ukraina
i jakiś dowcipniś emisję zatrzymał.
Mamy jednak w Biurze starych specjalistów.
Znawców, koneserów sąsiednich umysłów,
którzy nam zapewnią spokój z obecej strony
i dlatego aneks nie jest ujawniony.
Dlatego nie można ruszyć starych sądów.
Dlatego nie mamy w pewne sprawy wglądu,
a za to możemy szukać w gdańskim porcie
wielkich parasoli w wiadomym resorcie.
Hybrydowa wojna toczy się nam miło.
Nagle... coś internet Polsce wyłączyło :(

Odbył raz naradę wywiad z kontrwywiadem
i się nie ukazał komunikat żaden,
ale się odbyły kolejne rozmowy
wiecznych "półkowników" i ciurów wojskowych.
Ustaleń nie znamy. Kłócą się jak w szynku,
bo nie ma komina i stanu spoczynku
i nie ma tam wyjścia, skąd się nie wychodzi,
gdzie starych praktyków nie zastąpią młodzi.
Chciały decydować najwyższe osoby,
ale obie strony mają swe sposoby,
żeby coś do śmiechu przechować w swym Zbiorze.
Wobec pewnych grzechów Pan Bóg nie pomoże.
Pan Bóg nie pomoże, a tym bardziej ludzie
i z tego wynika: Jak było - tak budziet!
Przeniesiono tylko "babcię z Koszykowej"
w specjalnej platformie do siedziby nowej.
W lepszą kolumnadę i pod wyższą kryszę...
i o innych zmianach więcej już nie słyszę.

środa, 25 października 2017

Wierszyk bez morału













Od lat wielu w naszych czasach,
najważniejsza bywa kasa
i ktoś o niej zawsze myśli -
politycy i artyści,
gangsterzy i filantropi.
Kasa to ogromny doping.
Od Giewontu, aż po Hel
środki ważne są i cel.
Marginesem bywa dola,
ale polityczna wola
niebosiężne ma znaczenie.
Powoduje poruszenie
na każdym niemal pułapie.
Wielu na to się załapie,
a potem pamięć utraci.
Dyrektorzy, adwokaci
i sędziowie i bankierzy.
Lud w uczciwość władzy  wierzy.
Złodzieje milczą po grób.
Kto zawinił? Zawsze słup!
Bajka nam się urealnia.
Zdarza się niezwykła pralnia.
Zaczyna się w sagę splatać -
o psie, który pragnął latać.
Zdawało się - w oczach rósł.
Potem się wysoko wzniósł
nie bacząc na los Ikara,
ale to opowieść stara
z nie najciekawszym finałem.

Morału nie napisałem.

wtorek, 24 października 2017

O czym nam dudek dutkał?

















Co może z nami władza?
Widzimy to dokładnie.
Może wszystkich powsadzać,
kiedy sama nakradnie.
Może też nad wszystkimi
rozłożyć parasole,
lub sztabkami złotymi
teściowej obsiać pole.
Może ochronić świadka
w kamerowanej celi,
żeby w żadnych przypadkach
dostępu tam nie mieli
przedstawiciele pralni
z wymianą prześcieradeł,
albo inni nachalni.
Jest wiele porzekadeł
o tym, kto? - komu? może...

Nie poznamy pobudek,
lecz kiedyś lepiej będzie.
Dutkał nam o tym dudek,
zanim usiadł na grzędzie.

poniedziałek, 23 października 2017

Mówić... myśląc?




















Nadal jeszcze oligarchia
mówi - Polska! Myśli - Partia!
Gdy się dowiaduje człowiek,
że wszystkiego rząd nie powie,
że są kasty nadzwyczajne,
aneksy, raporty tajne,
powyborczy jest full - wypas,
myśli sobie: Wszystko lipa!
Gdy zapewnień potok płynie,
że jest zawsze, jak w rodzinie -
sporne, ale ustalone!
Myśli sobie: Corleone,
czy jakaś nasza odmiana
Pana, Wójta i Plebana?
A na transparentach - Polska!
Pięćset plus! Kasa dla wojska!
Nie będziemy sądów straszyć,
jeśli nie ruszycie naszych!
Mówią: Polska! Było gorzej!
Ale myślą o wyborze
i już dzielą sznur kiełbasy,
między kasty, grupy, klasy.
Czy to korupcja? Czy lobbing?
Czy to polityczny mobbing?
Zawracanie wody w Wiśle?
Dobrze..? Gdy mówię, co myślę?

niedziela, 22 października 2017

Utknęła w polu lokomotywa


















Stanęła w polu lokomotywa.
Stoi i sapie, a czas upływa.
Wciągnęła lekko wagon na górę,
lecz się na zjeździe zaciął hamulec.

Stoi i dyszy. W krąg cisza głucha.
Jedynie chochoł sapania słucha,
bo sam też z miejsca ruszyć nie może.
Utknęły chęci na ślepym torze.

I choćby przyszło tysiąc partyjnych
z tłumem atletów koalicyjnych
i każdy w mediach umysł naprężał,
nic nie wymyślą. Taki to ciężar.

Przemknęła bokiem uchodźców fala.
Nie chciał wędrówce przeszkadzać palacz,
a maszynista pokornie przystał,
żeby o pomoc zwrócić się w listach.

Listy, jak liście - jesienią mgliście
apel zwijały w deszczu asyście
i opadały między żołędzie.
Chciano słać aneks, lecz go nie będzie.

Zabraknie w końcu i w kotle pary.
Lokomotywa - machanizm stary.
Lekko się o niej pisze wierszyki,
co wtłoczą tłoki do polityki.

A można było pomyśleć wprzódy,
by mocniej ścisnąć, jak dudziarz dudy.
Kolanem, łokciem uwolnić szczęki
i zacisk mógłby puścić od ręki.

Dalej już by się gładko toczyło.
Samo leciało, gnało, dudniło.
A teraz trzeba tłumaczyć nam,
że ten hamulec nie psuł się sam.
 
Żyjemy przecież w niełatwych czasach.
Zablokowana jest główna trasa,
a na objazdach łatwo pobłądzić,
zwłaszcza, gdy rozjazd się samorządzi.

Nie ma jesienią swobodnej jazdy.
Są semafory, budki, przejazdy,
a ich awarie mgła mediów skrywa.
Utknęła w polu lokomotywa.

sobota, 21 października 2017

Trudny wybór pańskiej klamki























Gdy swój los powierzasz sługom,
pamiętaj, że rok to długo
dla twojego dożywocia.
Nie wyrośnie kwiat w paprociach,
a kolce pokażą głogi.
Obiecane zapomogi
wciąż na puszczy są wołaniem.
Starość nigdy nie dostanie
pomocy od naciągaczy,
a jej głos wciąż jeszcze znaczy
i łaskawców zmienić może.

Zważ, przy kim ci było gorzej
i kto nieustannie twierdził,
że pracować masz do śmierci.
A jeśli mieszkasz w stolicy,
w najludniejszej jej dzielnicy,
w części do centrum włączonej
i najwyżej opłaconej,
w której przeżyć masz za grosze,
nie otwieraj się... i proszę -
nie mów nigdy bez namysłu.

Propagandę bierz w cudzysłów,
zwłaszcza tę, przed wyborami.
Ludzie starzy, zwykle sami
ufać kłamcom nie powinni...
a najgorsi są partyjni.
Nawet ci, dotąd lojalni,
gdy nie kłamią, chcą utajnić
dwory, pałace i zamki.
Trudny wybór pańskiej klamki.

Nie wierzę piosence

















Nie wierzę piosence.
Coś w niej brzmi nie tak,
Gdy ją długie ręce
Cofnęły jak rak.
Stworzonej naprędce.
Może byle jak.

Ale chodzi mi o to,
Że była tęsknotą,
A teraz jej brak.

Nie wierzę chałatom
Zmienionym na frak,
Gdy każdy z nich ma to,
Czego ludziom brak,
A nie słucha pieśni,
Jaka w duszy brzmi,
Którą mu przynieśli.
Rzucili pod drzwi.
Tworzoną naprędce.
Może byle jak.

Ale chodzi mi o to,
Że była tęsknotą,
A teraz jej brak.

Nie wierzę.
Nie wierzę.
Jest w tym jakiś hak
I nuta ostrzeżeń.
Być może zły znak.
I nie chodzi o to,
Że winnych wciąż brak,
A zniknęło złoto.
Zamiar poszedł w błoto
I posiano mak.

Nie wierzę łańcuchom
Wiszącym u bram
I kozim pastuchom.
Czy doktor, czy cham.
W co dla nich jest jawne,
A przed nami skryte,
Co nie jest zabawne,
Grubą nicią szyte.
W co z nami tu grali?
W czym maczali ręce?
I chcą by ich chwalić
A teraz nie dali
Uwierzyć piosence.

piątek, 20 października 2017

KOMUNIKAT


















Przetrwał chyba w nasze czasy
ten komunikat dla prasy:

W planie było nagrywanie,
lecz na piśmie pozostanie:

"Jak tu zacząć, mocium panie?"

"Cnym afektem ulubiony…"

O… o… o… o!… Będzie oburzony —
"A tu trzeba pół, ćwierć słowa,
Ni tak, ni siak" — niby obaj..."

Pragniecie dogadać się...

"O! - już wiesz - no! - na tym sztuka…
Lecz nie waści w tym nauka.
Pisz waść:

Zaraz.

Bardzo proszę.
Co to jest?

„B”.

To?

„B” duże —
A capite, jaśnie panie.

„B”?- to kreska - gdzież dwa brzuszki?

Jeden w spodzie, drugi w górze.

Cóż u czarta.

Tać jest - duże -

Czy go!…

Ta, bo!
„B”, „B” duże.

Kto pomyśli, może zgadnie.
No, no — pisz waść — a dokładnie.
Bardzo proszę… mocium panie…
Mocium panie… me wezwanie…
Mocium panie, wziąć w sposobie,
Mocium panie… wziąć w sposobie,
Jako ufność ku osobie…
Mocium panie, waszmość pana;
Która, lubo mało znana…
Która, lubo mało znana…
Cóż to jest?

Żyd, jaśnie panie."

Tak pozostaw. Niech zostanie.

W ten sposób go nie przerobię!
Niech zatrzyma to przy sobie,
a ty rozpuść w całym mieście,
że wspomniano o aneksie
i co razem uzgodnione
nie będzie udostępnione!

Galicyjska Szkoła












Słychać było piski,
kiedy popcorn chrupał.
Zważył straty - zyski,
a potem się uparł.
Panny nie wyswatał,
a wystrychnąć zdołał
u feldprokurata...
Galicyjska Szkoła.

O dobrym wojaku
opowieść jest krótka.
Łatwo było Kraków
wystrychnąć na dudka.
Jak kurek na dachu
obrócić się zdołał.
Nie bał się obciachu.
Galicyjska Szkoła.

Można już po fakcie
różnie o tym gderać.
Nie było w kontrakcie
mowy o pinczerach.
teraz marszkampania
zmienić nic nie zdoła.
Uczyła przetrwania
Galicyjska Szkoła.

Kiedy jest kolejka
chętnych do ustawy,
można udać Szwejka -
wtedy nie ma sprawy.
Nie wyjdzie spod straży
żadna prawda goła.
Uśmiech ma na twarzy
Galicyjska Szkoła.

czwartek, 19 października 2017

Czas refleksji


















To już mają październiki od wielu lat w sobie,
że się mieni i czerwieni sitwa jak sitowie.
Chociaż daty poplątały różne kalendarze,
z zieleni ogołoceni nie szukamy wrażeń.

A tu znowu już byliśmy o krok od zderzenia,
kiedy wysyp zwiędłych liści stwarzał utrudnienia
w przestawieniu tej zwrotnicy, co na jednym torze
chciała, żeby przeciwnicy zderzyli się w sporze.

Znowu wybuch kamienicę pozbawił frontonu.
Są rocznice w polityce i jest czas przełomu.
Czerwienią się październiki. Nie liczcie, że wstydem.
Zmieniają starych nawyków ciąg w efemerydę.

W przypadkowość, nową młodość lub zrządzenie losu.
W zawieszenie, ugodowość, w minutę bezgłosu.
To już mają pażdzieniki od wielu lat w sobie,
że buczyna się czerwieni, ale blednie człowiek.

W innym czasie tak nie da się widzieć przemijania.
Zebrano już miody z pasiek.Trwają grzybobrania.
Kartofliska już ogniska na grudzie rozpalą,
a ci, co zdołali zyskać czas refleksji chwalą.

środa, 18 października 2017

To mnie nie dotyczy...























To mnie nie dotyczy. To wojna na górze.
Kto będzie miał wiecej? Kto dalej? Kto dłużej?
Kto jeszcze nie oddał, ale już ktoś zyskał.
I już odetchnęli, choć trochę ludziska.

To mnie nie dotyczy i nic nie mam z tego,
lecz widzę poprawę. Idzie do dobrego
i więcej dokoła już mi się podoba,
choć wielu nie zwraca uwagi na słowa.

Niełatwe to czasy, gdy medialne asy
twierdzą, że daleko do krytycznej masy
i nie ma w narodzie złego przekonania,
że trzeba czas skrócić wiecznego czekania.

Może jeszcze nie ma. Sam tego nie czuję.
Widzę, kto przeszkadza i kto szyki psuje,
a kto im ulega - szuka kompromisów
i chce przesilenia doczekać kryzysu.

To mnie nie dotyczy. To bój pod dywanem,
a tam się buldogi kotłują nieznane.
Dla nas - wirtualne, a dla nich konkretne.
Bogate, wpływowe kariery prześwietne.

To wojna na górze i niby "totalna".
Pełna wynaturzeń igraszka fatalna,
za wielkie pieniądze. Z nami się nie liczy.
Czy właściwie sądzę, że mnie nie dotyczy?

wtorek, 17 października 2017

Lektury rezydentury















Skończyło się - Ładnie.
Skończyło się - Cacy.
Już teraz nie zgadniesz,
kto podał na tacy?
Zaczęło się w sejmie.
To każdy pamięta.
Potem, mniej przyjemnie -
w rękach Prezydenta.
A teraz się dalej
planowo rozwija.
Nie starcza marchewki.
Nie użyto kija.
A ktoś się przestraszył
decyzji z Przysuchy.
Biorą się za naszych!
Spostrzegli komuchy.

Są wszędzie na górze.
I w mediach i w Biurze.
W pałacu przypadkiem
zostali najdłużej.
Nawet, kiedy milkną,
potrafią zastraszyć.
Sam Pan Bóg wie tylko,
gdzie mogli się zaszyć.
Nie po to zaczęli,
żeby nagle skończyć.
Mogą, gdyby chcieli,
nam program wyłączyć,
lub na inny sposób
nam życie utrudniać
i nie brak już głosów:
Do połowy grudnia!

Tak bywa, że gdy się
potyczki przegrywa,
to nawet i w PiS-ie
ktoś wszystko ukrywa.
Wycisza, zagłusza,
prawdę zagaduje.
Nic woli nie ruszać,
gdy wszystko się psuje.
A dokąd się spieszyć?
A po co tak gnać?
Wystarczy pocieszyć.
Na wiele nas stać.
Będziemy cierpliwi
aż skończy się bal.
Jesteśmy prawdziwi.
Piłeczki nie żal.

poniedziałek, 16 października 2017

Rodacy! Nic się nie stało!














Rodacy!

Nic się nie stało!
Tak będzie... nie tak być miało,
bo nikt dotychczas na świecie
nie zmienił ustaw przy vecie!
Dziwne się wnioski zjawiły.
Na veto - nie mamy siły.
Oliwy nikt z nas nie dolał.
Musimy ustąpić pola.
A z tego ustępowania
inne się zjawią żądania.
Nie wiemy, gdzie zaprowadzą,
choć my tu jesteśmy władzą.

Na górach bywają spory.
Kolejne idą wybory
i taka jest zawsze cena -
przed nimi zmienia się scena,
oraz podziały partyjne.
Przeróżne grupy mafijne,
układy korporacyje
i ci, co nic nie zyskali -
będą na nas napierali.
Spróbują komuś prać mózg!

Rodacy!
Tak mówił Tusk
i przy nacisku sąsiada
powiadał, że to deszcz pada...
a teraz my powtarzamy,
bo nadal nie ujawniamy
prawdy, co ma nas wyzwolić.
My wiemy, że to was boli,
lecz przy przeszłości upiorach,
zaśmiała by się Pandora.
Pomyślcie o konsekwencjach.
Następna czeka kadencja.
Czekają już samorządy.
Wstrzymajmy o sądach sądy.
Wiemy! Te zmiany - to mało.

Rodacy!
Nic się nie stało,
choć może po zmianach w zmianie
na pewno jeszcze się stanie!

niedziela, 15 października 2017

Prezydent i rezydenci


















Nic nie zarabiam, a nie strajkuję
i z powołania nie rezygnuję.
Pewne profesje jednak powinny
mniej służyć sobie, a bardziej innym.
Niestety w świecie, w tych trudnych czasach,
bardziej, jak wiecie, liczy się kasa,
lecz co z takiego mamy lekarza,
który na dochód najbardziej zważa.
Nie po to przecież długo studiował,
by kogoś leczył, albo ratował
w świecących pustką szpitalnych salach,
więc od pacjenta trzyma się z dala.

To także dzieci są resortowe.
Czy mają darmo nabijać w głowę
dawne praktyki dziwnej etyki?
Liczy się wiedza - za ile? przy kim?
Płaca to także dobra zachęta!
Rezydent wspierać ma Prezydenta,
który odważnie ogłosił sprzeciw.
Niech śladem ojców zdążają dzieci!
Przecież od zdrowia zależą siły.
Niech będą wielkie, jak dawniej były!

Wie każda władza i polityka -
musi okazać wdzięczność praktykant
i do wszystkiego długo dochodzić,
a niecierpliwi są ludzie młodzi.
Nie będą pytać, jak emeryta,
czy ktoś się zgadza na to, by świta
wciąż pokazując stosy pieniędzy,
najmniej znaczących trzymała w nędzy!
W ten sposób banki jadą po bandzie,
po złym przekazie i propagandzie,
a pan Prezydent jest hamulcowym.
System się zawsze psuje od głowy.
I wielkie plany też mają zmiany,
gdzie był rezydent - zwykle nieznany.

Nie ma z kim przegnać














Gdy zaprzestano o wywiad żebrać,
wróciło hasło: "Nie ma z kim przegrać!"
Mądrych w elicie nie ma - to nie ma.
Środków na życie nie ma ekstrema.

Dile, paszkwile, wrzutki, podjazdy.
Bez prawa jazdy wciąż jeżdżą gwiazdy
i na komedię prawo zakrawa.
Sprawdzać policja nie miała prawa!

Ta informacja była wojskowa!
A nasz Prezydent to wzór zachowań!
Brać z Niego przykład chcą rezydenci.
Prawo na lewo zamierza skręcić.

Partyjne burze na słupków górze.
Nudnych wynurzeń słucha podnóżek
o tym, że jesień opada z siły.
Kasty w salonie nakasztaniły.

Smutna refleksja:"Nie ma z kim przegnać!"
Wzniosły wierzchołek łatwo oderwać
skoro się uniósł ponad poziomy.
Trudno go winić, a jest tępiony.

Znów jest destrukcja matką porządku.
Nie widać końca. Nie ma poczatku,
a polska jesień wciąż szuka złota.
Dzisiaj - pogoda, a jutro - słota.

sobota, 14 października 2017

O czym piszczy mysz pod miotłą? - bajka















Czy Popiela zjadły myszy?
Ktoś legendę chciał wyciszyć.
W zakończenie lepsze wierzył,
ale Popiel siedział w wieży
i odzywał się zza ściany,
że jest wciąż atakowany.
Może go drażniły piski
i był załamania bliski,
a może weszły za mury,
już nie myszy, ale szczury?

Nierozwagi to są skutki,
a nie było wówczas trutki
i nie umiał grać na flecie
nikt w nadgoplańskim powiecie.
Taki, który by poradził
i te szczury wyprowadził.
Popielowi pomóc trudno,
bo naturę miał paskudną.
Gdy się uparł - nie odstąpił,
choć na pewno w duszy wątpił,
czy wypada trwać w swej pozie,
pasującej bardziej kozie
lub capowi i despocie.
A próśb mu wysłano krocie.

Poradziła mu Rzepicha,
by na inne rady kichał.
Popiel - że pisze, uwierzył.
Potem zamknął się na wieży
i tam siedział przez rok cały...
(wiersze Fredry wspominały),
że kiedy zapadła cisza
o gryzoniach nikt nie słyszał.
Wróble z dachu jednak plotły,
że podobno nie ma miotły.

Była... stara od Madziara,
lecz ktoś bardzo się postarał,
by utrudnić zamiatanie,
twierdząc, że brzoza się łamie.
Finał znają nawet dzieci,
lecz wyciszyć ktoś polecił
o Popielu niesprawdzone,
przez poetów wymyślone
przestrogi i przypuszczenia.
Przez to nic się już nie zmienia.
Ucieszył się tylko sąd.
Trudno jest naprawić błąd
w polityce i w legendzie,
więc jak było... dalej będzie,
bo już nic się nie wymiotło.
O tym piszczy mysz pod miotłą.

Sezamie! Otwórz się!!!













Nic do Sezamu nie dociera.
Na nic są prośby i wywody.
Sezam się nadal nie otwiera.
Rozbójnicy zmienili kody?

Na nic jest hasła powtarzanie
I ceremonia przed nim cała.
Prosimy! Otwórz się Sezamie!
A on uparty jest jak skała.

To pewnie sprawka rozbójników.
Zamierzali okraść wesele.
A może ich do pojemników
zwabić i zamknąć na lat wiele?

Sezam zobaczy i zrozumie,
Komu tu w końcu winien służyć?
Bajka poruszyć górę umie.
I kamień się uporem znuży.

Ten jednak zbójów jest Sezamem.
Głęboko w środku był drążony.
Hasło zostało shakowane,
lecz przed tym był zabezpieczony.

Teraz już tylko informatyk
pokonać może Kacpersky`ego.
Kac up przeminie. Wrócą Vat-y.
Kto specjalistę ma takiego?

Proszą, żeby bajkę wyciszyć.
Nadal przed górą klęczy Ali
i chyba na nic już nie liczy,
a system może się rozwalić.

A cóż to byłaby za bajka?
Musi mieć dobre zakończenie!
Niezrozumiałe to dla laika,
lecz Sezam może mieć sumienie.

A ono skałę nawet skruszy,
gdy w monolicie jest szczelina.
Jeśli przemawia się do duszy,
żaden się Sezam nie zacina.

piątek, 13 października 2017

Tak wielu trzeba zmian...























To nie jest ładna gra -
takie mydlenie oczu.
Ktoś w tym interes ma,
by słabszy nacisk poczuł.
By przestał się sprzeciwiać.
Na władzę nie napierał.
Że nie ma co wydziwiać,
a trzeba znów wybierać.

Tak wielu trzeba zmian,
by było tak, jak było,
a każdy miał swój plan.
Nie wszystkim się spełniło.
Na bardzo wielu niwach
nowa nadzieja rośnie.
Nigdy nie jest prawdziwa
ta, co krzyczy najgłośniej.

Każde kolejne zmiany
najpierw powstają w głowie.
O zamiarze skrywanym
otwarcie nikt nie powie.
W najbardziej przemyślanym
drobina jest szaleństwa
i ona może plany
prowadzić do zwycięstwa.

A to odróżnia sztukę
od prostego remiechy,
który ścisłą naukę
przedkłada nad uciechy.
Przy dowcipie niemiłym,
już się kompletnie gubi
i sięgnąłby po siłę,
bo wsparcie siły lubi.

Są resortowe dzieci,
wnuczęta, prawnukowie.
Większość jest zawsze przeciw
i jest zwyczajny człowiek,
który nic nie rozumie
z tych politycznych bojów,
lecz zachować się umie
w dostatku i spokoju.
A to nieładna gra -
takie mydlenie oczu.
Ktoś w tym interes ma,
by słabszy nacisk poczuł.

czwartek, 12 października 2017

O PiS-ie i kompromisie


















Zapytał gość, który mnie zna:
I co pan teraz z tego ma?

Mam własną du... mę, czoło z rozumem.
Mam nadal chęci, czerpać z pamięci,
dopóki cenzor mnie nie prześwięci.

A ile warta jest taka du... ma?
Pan sobie pisze. Mało kto kuma...
Wiecej są warte nasze roszczenia.
Pan buja w niebie - nasza jest ziemia.
Pan tylko może czasem wywijać.
Pan sobie żyje. Reszta jest czyjaś
i czy to można nazwać rozumem?
Wiem - wy najwyżej cenicie dumę.
Co z takiej dumy wydumać można?
Duma zbyt czesto jest nieostrożna.
Konfliktująca zgodne narody,
a nam tu przecież potrzeba zgody.
Czytałem wczoraj tu z waszej książki -
jest geniusz żydów i rozum polski,
sam miałem potem zgłosić ad vocem,
bo nam przyznano dwadzieścia procent,
lecz nawet na to jest zgoda u nas.
Niech wam zostanie ta wasza du...ma.

Krakowiaczek jeden
















Niemcy mają wsparcie Gdańska.
a żydzi - Krakowa.
Warszawa już jest bezpańska.
Wieś nie jest ludowa.

Kamienice nam zostawią,
oprócz tych, co wzięli.
Sprawiedliwość ludzie sławią
co drugiej niedzieli.

Tak - na przemian
Panu Bogu i diabłu ogarek.
Było złoto - został krzemian.
Gwizdek gwizdnął parę.

Uszła na kolejnych sporach
o sędziach i vecie.
Teraz gębę zamknąć pora.
Macie już co chcecie.

I tak przecież nam niemało
dałeś Panie Boże.
Dobre i to, co zostało,
bo wszędzie jest gorzej.

Do wesela i niedziela
pewnie się zagoi.
Nie ma nigdzie przyjaciela,
kto się zwrotów boi.

Nie będziemy się z myślami
kolejny raz bili.
Czyśmy tak zupełnie sami
kraj nasz odmienili?

20% - w gotówce, 25% - w obligacjach



















Tak trzy piąte przez dziesiąte
Duda - Dudą, a sąd sądem.
Na złodzieja wyrok wyda,
gdy okradał tu żyd żyda.
Ten był ważny - ten niemniejszy,
ale jeden był mocniejszy.
Wciąż się kłócą, a tymczasem,
trzeci trzyma całą kasę
i widząc te tarapaty,
będzie zwracał im na raty.
Sposób się wydaje hardy,
ale chodzi o miliardy.
Nieuczciwi pośrednicy
juz trafili do ciemnicy.
Teraz zdecyduje sąd,
kto wywiezie kasę stąd.

Asymetrycznie: ząb za ząb



















Cyber służby hybrydowe
resortowo - pałacowe
konkurują między sobą,
jak są sprawne i co mogą?

Zarzucają się nawzajem
kontaktami z obcym krajem,
chwaląc już się przed publiczką,
wyciągniętą z gniazda wtyczką.

Sukcesy mają podniebne.
Są niezbędne, wciąż potrzebne,
bo na wojnie - jak na wojnie,
nikt nie może spać spokojnie.

Stąd ta nuta tryumfalna.
Lepsza jest ministerialna?
Czy ta z Biura - pałacowa?
Gdzieś w pobliżu szpieg się schował. 

Cała prasa dziś donosi,
że ktoś w końcu go wyprosił,
a dotychczas każdy wiedział,
co on robił i gdzie siedział.

Sygnał jednak jest wyraźny,
że kto by próbował zbłaźnić,
kontrwywiady wpisem kpiącym,
może potknąć się niechcący
i będzie, za to co plecie -
namierzany w internecie!

Czy to jest asymetryczne?
Takie musi być, gdy liczne
przeróżnych botów u-boty
służbom sprawiają kłopoty.
Na wielkich hejtu koncertach
kpią i z Biura i z eksperta.

Mało tego! Hejtu chóry
siegają już samej góry,
piejąc z przypuszczeń i wróżb,
że też jest na pasku służb.
Po to jest na górze czapa,
by hybrydzie dać po łapach!

A jeśli się rozpanosi?
Złapie się ją... i wyprosi!!!

środa, 11 października 2017

Przez zasiedzenie























Podział kast jest trudno zmieniać.
Za to, uwzględnić roszczenia
w sposób cywilizowany,
łatwiej niż wprowadzać zmiany.

Oczywiste są przyczyny.
Trudno udowodnić winy,
a kadr nie pozwala zmieniać
instytucja zasiedzenia.

Znajdzie się i skarżypyta,
ale jedna jest elita -
nadzwyczajna. Innej nie ma,
do sądzenia, do rządzenia.

Są wspólnoty we wspólnocie.
Nie wspominamy o złocie,
bo może, trzeba by wtedy,
stworzyć korporację biedy.

Tego już świat nie pochwali.
Gdzie są wielcy - tam są mali.
Ktoś może rzec dla przykładu
znane u nas "Spieprzaj dziadu!"

Są sukcesy i kłopoty.
Dziad może za tysiąc złotych
ucieszyć się z dożywocia.
Kasę dziś roznosi bocian.

Wrzuca w płacowe kominy.
Przenieniesionym w suteryny
raczej z nieba nic nie spadnie,
a za długo żyć nieładnie.

Starzy nie mogą nic żądać.
Za to, jak pieniądz wygląda
mogą widzieć na ekranie...
w wielkich stosach... w celofanie.

Opornie się wszystko zmienia,
bo jest veto, są roszczenia.
Brakuje tylko pomnika
i to widzi polityka!

Z czasem wszystko się odmieni.
Zasiedzeni na tej ziemi
znów zmuszeni będą wstać,
lecz czy będzie z czego dać?

wtorek, 10 października 2017

Modlitewny marsz ku prawdzie














Obyczaj partyjny zdziczał
w sporze o Maciarewicza.
Ktoś na samej górze zbłądził,
ważąc, kto tu będzie sądził.
Obawy i widmo klęski
odmieniły Marsz Smoleński
widocznym wsparciem ochrony
i napięciem z każdej strony.

Przygaszony z tyłu pałac,
niemyślacy o udziałach
i stojący w opozycji
do kolejnych propozycji,
zmusza do zastanowienia,
dlaczego dotąd nie zmienia,
wydumanego żądania
przedziwnego głosowania.

To kolejne miesięcznice
odcisnęły jak matrycę
na chodniku pamięć krzyża.
W miarę, kiedy się przybliża,
prawda - jaka by nie była,
mocna wciąż jest jeszcze siła
chwytajaca się sposobu,
by nie zaglądać do grobu.

Odmawiane egzorcyzmy,
wyciszyły szowinizmy,
a modlitwa różańcowa
wkrótce przynieść nam gotowa
opiekuńczą łaskę nieba.
Trudno jest się jednak nie bać,
eskalacji  ciemnych mocy
w takim miejscu, takiej nocy.

Marsz ulicą wolno kroczy.
Wypatrują ludzie oczy
osłaniając własnym ciałem
nadzieje w nas pozostałe.
Jest stanowoczość. Jest powaga.
Obok - dziewczęca odwaga
i są czarne samochody,
ale naród nad narody
los swój Maryi powierzył.
W Jej zwycięstwo mocno wierzy.

Niewtajemniczeni























Chodzą wszędzie po tej Ziemi
ludzie niewtajemniczeni
i spotykasz ich codziennie na ulicy.
Bezradnością zasmuceni,
bo niewiele mogą zmienić.
i nie wiedzą już na kogo można liczyć?.

Taki niewiele się dowie.
Co najwyżej, myśli sobie:
Może... tak?
Może... nie?
Kto to wie?

Tajemnicy prawo strzeże,
wszystkie służby i żołnierze.
Lekarze i dziennikarze,
szyfranci i miejskie straże,
ten, co ma coś za kołnierzem,
ale myśli o karierze
i pilnują jej wszelakich dóbr szafarze. 

A ten niżej postawiony -
człowiek niewtajemniczony,
kiedy zechce na zakazy się porywać,
może w kącie gdzieś skulony
szepnąć cichutko do żony -
nie mów o mnie, jeżeli cię będą wzywać.

Prawnik niewiele się dowie.
Komisja pomyśli sobie:
Może... tak?
Może... nie?
Kto to wie?

W świecie, gdzie rządzą klauzule,
ostatnią oddasz koszulę,
kiedy weźmie się za ciebie przepis tajny.
Paragrafem cię przydusi.
On nie może, a ty musisz,
bo nie jesteś z korporacji nadzwyczajnych.

Chodzą wszędzie po tej Ziemi
ludzie nieupoważnieni,
oczekując na codzienne komentarze,
ale nawet na władz szczycie
trudno o jakieś odkrycie.
Może... tak?
Może... nie?
Kto to wie?

poniedziałek, 9 października 2017

Przed progiem


















Poszło lato za debatą.
Samotna różą przed chatą
spogląda na kartoflisko.
Dzieciaki palą ognisko.
Snuje się nad ziemią dym.

Ktoś tu był?
Czy ktoś zawołał?
Taka pustka dookoła.
Na chochoła trudno liczyć.

Przeszedł marsz i wojsko ćwiczy.
Grzmią komendy jak na wojnie.
Dni mijają niespokojnie.
Miało być! - Nie ma wesela,
bo wyborcza karuzela
przegoniła ocieplenie.

Udeptano nawet ziemię.
Przygotowano klepisko.
Do wesela było blisko.
Żyd na wódkę podniósł cenę.
Nie spodobał się ożenek.
Gospodarz obejrzał dudy.

Urodzaj tu nie był chudy,
ale grosz zabrała lichwa.
Chłodem wieje. Pora przykra.
Róża miała stać na stole.
Idzie jesień. Przyjdź chochole.

Będziemy tu gości prosić!
Wici słać! Ubaw ogłosić!
Spraszać duchy Wernyhorów.
Zawiadomić tamtych z dworu,
że nie będą spać spokojnie.
Dręczą już ich sny o wojnie.
Snuje się nad ziemią dym.

Ktoś tu był?
Czy ktoś zawołał?
Taka pustka dookoła.
Dogasa słomiany ogień.
Stanęła jesień przed progiem.

To, co wczoraj było złote...



















Jeszcze kropi. Jeszcze wieje.
Jeszcze żółknie i opada
i rozwiewa czcze nadzieje
tego, co błędnie zakładał,
że tu jakiś cud natury
dominuje nad większością.
Gdy nadchodzą ciemne chmury
i wspaniałość jest nicością.

To, co wczoraj było złote,
dzisiaj jest już brudno-szare.
Wiemy, jakie będzie potem,
gdy las pokryje oparem
chłód jesiennych, wczesnych zmierzchów
i przymrozków przygruntowych.
Mgły gdzie chcą, siądą bez przeszkód.
Wróci obraz znany - nowy.

Pogodzimy się z jesienią.
Z brakiem błękitów wysokich.
Z barwami, co pejzaż zmienią,
nakładając snów półmroki
na to nasze życie szare
i nadzieje niespełnione.
Na zamiary nowe - stare
w dywan liści zamiecione.

Jeszcze kropi. Jeszcze wieje.
Jeszcze słońcem błyszczy w oczach,
ale już herbatki grzeje
i wirtualne przeźrocza
podsuwa nam w przemyśleniach
o naturze przemijania.
My się też będziemy zmieniać
w swym podejściu do zmieniania.

niedziela, 8 października 2017

Koza w mimozach

















Przybrały mimozy
wojownicze pozy,
że będą Koziołka
wsadzały do kozy.
Na to dwaj panowie,
co byli po słowie,
chcieli go głowie
pacnąć w  Pacanowie.

Wiadomo, że głowy
sąd poruszyć nie da.
Układ jest niezdrowy.
Nic nie zyska biedak,
bo mogłaby pęknąć
naciągnięta struna.
Mimozy już miękną.
To sprawka szoguna!

Rzekł na to dobrodziej:
Pośpiech - czasu złodziej.
Ulegasz narodzie
polityce koziej!
Kiedyś także "pierwyj"
pójdzie do rezerwy.
Wszędzie widać szczerby.
Czas ukoi nerwy.

Koza bez powroza
pasła się w mimozach.
Nadal w dumnych pozach
łaziła po łozach.
Oset kolce szczerzył,
a łopian baldachy.
Bajkom nikt nie wierzył.
Śmiano się... po pachy.

Dla chybionych rewolt
słowa nic nie znaczą.
Na pochyłe drzewo
wszystkie kozy skaczą.
Gdy braknie nowego,
cieszą się złe dzieje.
Wiadomo - z próżnego
kropli nie wylejesz.
Nawet jeśli spadnie
drobina goryczy -
odbije się na dnie.
Dla góry jest niczym.

sobota, 7 października 2017

Nie ufaj jesieni



















Ilustracja: Obraz Deszczowy Dzień Marka Langowskiego


Nie ufaj jesieni, gdy chłodna i zła.
Jeszcze się nie zmieni i przetrwa, co trwa.
Nie ufaj za bardzo. Nie bardzo jej wierz,
gdy promień słoneczka zagasił ci deszcz.


Nie ufaj pewnemu, że radę złu da,
bo nikt zła nie przemógł i spór dalej trwa.
Nie ufaj prognozom, bo stale są zmienne,
gdy dymy się ścielą tajemne, jesienne.


Nie ufaj pałacom i na okna patrz.
Tam dobrze już płacą, a ty guzik masz.
Nie ufaj takiemu, co wytrzeszcza oczy.
On dobrze wie czemu granice  przekroczył.


Nie ufaj jesieni. Wciąż toczy się gra.
Jeszcze się nie zmieni i przetrwa, co trwa.
Nie ufaj wichurze, która kładzie drzewa.
Chłodów, co nadejdą - od dziś się spodziewaj.

Matko Boska!

















Matko Boska Różańcowa!
Królowanie Swe zachowaj!
Niech zła potop zda się na nic!
Z różańcem strzeżemy granic.
Niech Francuska Rewolucja
I szlak Genderowych Krucjat
Stracą impet przy Twej mocy,
A my zawsze ku pomocy
Z pacierzami podążymy.
Już przyszliśmy. Już stoimy!
Widzimy Twe Objawienia,
Gdy się niebezpiecznie zmienia
Symbolika na cokołach -
Polska modli się i woła
Siły trwania, zmiłowania.
Niech nurt obcy nie przesłania
Próśb, co w tarabany biją.
My z różańcem! My z Maryją!

piątek, 6 października 2017

Za nisko zeszli..?
















Gdzie w grę wchodzą ogromne pieniądze,
gdzie fortuny, wszechwładza i wpływy -
przypadkowych nie bywa potrąceń,
ani splotu zdarzeń nieszczęśliwych.

Przypadkowo nie zburzono muru.
Odtworzyły się granice Rzeszy.
i Gubernię włączono do chóru,
ale Polska do niego nie spieszy.

Zauważył ktoś wreszcie z Aliantów
nasz wkład wielki,a wyrzut sumienia
nakazuje nie powielać kantów
i się nasza pozycja odmienia.

Żadna Unia na to nie pozwoli.
Moskwa cios nam kolejny zadała.
Chcą przywrócić znów rządy idoli,
mając wpływy i partie i pałac.

Gdzie w grę wchodzą ogromne pieniądze,
gdzie fortuny, wszechwładza i wpływy -
przypadkowych nie bywa potrąceń,
ani splotu zdarzeń nieszczęśliwych.

A to zejście - za nisko... do ludu,
przepełniło ich falę goryczy.
Nie czekajmy żadnego cudu.
Ktoś to wszystko dokładnie przećwiczył.

Nie jesteśmy na kursie i ścieżce.
Ktoś nam złe polecenia wydaje.
Ktoś obcego chce bronić łupieżcę.
Międzymorze uczynić swym krajem.

W matni














Nie wiadomo o co chodzi?
Nigdy na nic się nie zgodzi!
Trzymają mocnego haka,
więc odpowiedź zawsze taka:

Nigdy na nic się nie zgodzi!
Nie wiadomo o co chodzi?
Mocny musi być ten hak.
Zawsze cofnie się jak rak.

Uszanujmy siwy włos.
Jakiż to olbrzymi cios?
Jakież celne to trafienie?
Jakiż upór? Nic nie zmienię!

Przeciwnicy dobrze wiedzą.
Nic nie robią. Cicho siedzą.
Czekają. Czy winni? Skądże!
Sprawa sama się rozwiąże...

W oku orkanu
















W oku orkanu Xavier,
jakie było nad Warszawą,
widać było wpływy sfer,
które naginają prawo.

A dookoła - porywy
łańcuch tworzą na granicach -
prawdziwych i nieprawdziwych.
W oku orkanu stolica.

Rwą wichury krycie góry.
Wiele słupów położonych.
Piłowanie. Lecą wióry
decyzji nieuzgodnionych.

Nie ma prądu. Bez osądu
pozostaje gwóźdź programu.
Nie można zmienić poglądów
przy takiej czerni ekranu.

A to są największe straty,
bo do kogo jest ta mowa?
Naginania. Tarapaty.
Karuzela ksawerowa.

Tyle padło po próżnicy
ostrzeżeń i zapowiedzi.
Czeka sprzątanie ulicy.
Kilku padnie, kilku siedzi.

W oku orkanu Xavier,
jakie było nad Warszawą,
widać było wpływy sfer,
które naginają prawo.

Na parterze w Belwederze
już czekają dwa fotele.
Orkan przeszedł. Brak ostrzeżeń.
Zwijają się czyściciele.

Nie naprawisz nic od razu,
a nadzieja - nutka płocha.
Ty... Ksawery - nie dokazuj,
bo słyszałeś... Trump mnie kocha!

środa, 4 października 2017

Na rogu Nowego Świata














Na starych śmieciach, przy Nowym Świecie
nie zapomniano o kabarecie
i nawet była niewielka próbka,
żeby przywrócić spektakle "Dudka".

Trzeba by speców takich odszukać,
którzy nie tylko potrafią dukać,
kręcić, narzekać i utyskiwać.
Powinni widzów czymś zaskakiwać.

Przychodzą jednak stale ci sami,
którzy potrafią za kulisami
pokazać nawet wspaniałe gagi,
ale na scenie - brak im odwagi.

Ciąży im siła przyzwyczajenia.
Nawyk pozostał. Trudno się zmieniać
i choć im nie brak śmiesznych momentów,
pozostał zaciąg wschodnich akcentów.

A to już wyszło w teatrze z mody.
Nie udawajmy - były powody,
a tamten Dudek, co dotąd słynie,
rodził się w Moskwie. Uczył w Berlinie.

Czy ten następca, młody, dzisiejszy,
może być lepszy, albo śmieszniejszy,
gdy pierwszy występ - solowy atut,
bardziej nadaje się do dramatu?

Przy Nowym Świecie, na starych śmieciach,
mówią o muzy niewdzięcznych dzieciach
i marnotrawnych estrady synach

...a wierszyk tak się dobrze zaczynał.
 

wtorek, 3 października 2017

Pogarda

















Nasi łaskawcy wciąż ludźmi gardzą.
Ustawodawcy bogaci.
Zamiast się wstydzić, szczycą się bardzo,
że bieda podatki płaci.

Ta kwota wolna jest od rozsądku,
a dobroczyńca wciąż chciwy.
Problem ten nawet w Nowym Porządku,
będzie najbardziej wstydliwy.

Ten, kto ma kopiec, potrafi dopiec
zebranym wokół podnóża.
Nie ma tej lichwy już w Europie.
Tam skala ulgi jest duża.

Jak obiecałem - teraz uczynię!
(Lecz oczywiście - po trochu)
Czy ma krętacza na kopiec wynieść
niewdzięczność wobec motłochu?

poniedziałek, 2 października 2017

U pańskiej klamki











Mówią: Nie ma tego złego...
by reforma się sprawdziła.
Znałem kiedyś masywnego
Ferdynanda Radziwiłła.
Jackie wówczas przyjechała,
by pożegnać swoją babkę.
Komuna nie przepuszczała,
lecz wślizgnąłem się przypadkiem
bliziutko wielkiego świata,
który schodził do nas nisko.
Teraz dziwię się, po latach,
że mógł być tak bardzo blisko.
Dzisiaj minister Radziwiłł
linię nową narysował,
bym się bardziej jeszcze zdziwił
i przejść przez nią nie próbował.
Bym zrozumiał: Po ratunek
mam się udać... lecz już nie tu!
Drogę wskaże posterunek:
Najpierw tam... do gabinetu!

Tak się dzieje w pańskich progach.
Nowe klamki się dokłada.
Prostsza droga jest do Boga?
Najpierw Lucy cię przebada!

Po omłotach - na "Wesele!"
























Przyszła jesień. Czas omłotów
i kto zbierał - jest już gotów,
bo tracony czas ucieka.
Trzeba młócić i nie zwlekać.

Co chcieliście - teraz macie!
Nikt nie chodzi dziś w kieracie.
Już się nieco lepiej żyje.
Nie masz swego - to młóć czyjeś!

Każdy, kto się wyłamuje,
najboleśniej sam odczuje.
Nie wymłóci, to nie sprzeda.
Ociąganie nic tu nie da.

A gdy wymłócimy wszystko,
urządzimy weslisko.
Przyjdzie Rachela i żyd,
a Brukseli będzie wstyd.

Zostanie w niej pewnie Czepiec,
bo do tańca na polepie
tylko ten jest zawsze gotów,
kto nie przysiadł od kłopotów.

Odnajdziemy Złoty Róg,
byle sejm uchwalić mógł
wszystko, o czym czas przesądził -
zgodą tego, który błądził.

Wokół księcia Radziwiłła
















Liczna szlachta się skupiła i mieszczaństwo z okolicy,
wokół księcia Radziwiłła. Byli także pułkownicy.
Rzeczpospolita w potrzebie umierała na ich oczach.
Nie myślano o pogrzebie, a zmiana - może prorocza,
okazać się dla nas miała. Przynieść pomoc i dać szansę.
Rokoszanom otwierała perspektywy na awanse.

Nie przypuszczał nikt z obecnych, że Radziwiłl króla zdradzi,
że ukrywa zamiar niecny, bo dotychczas słusznie radził.
Teraz nie widział sposobu i być może dla prywaty,
zamiast zbawcą być narodu, prowadził go w tarapaty.
Magnateria zawsze była sobiepaństwem na zagrodzie.
Ciemiężyła. Kraj dzieliła. Plebs giął karki niemal co dzień.

Pałac zawsze jest wyniosły, a ludzie stoją przed bramą.
Piszą listy i ślą posły, a zwykle bywa to samo.
Buntują się pułkownicy. Rzucają swoje buławy.
Czasem trafią do ciemnicy, a zryw godny lepszej sprawy,
okazuje się zabiegiem, by przeszło gorączki mrowie,
gdy ratunek jest nad brzegiem, a nadzieja w Częstochowie.

niedziela, 1 października 2017

Chandra na stacji "Wysiadka"






















Być może już o tym wiecie.
Gdzieś, w mordobijskim powiecie,
zarządca miejscowej gminy
z ustawy urządzał kpiny.
Z tamtejszym, starym plebanem
wprowadzić chciał pewną zmianę.
Zanim nie zapadła klamka
zmieniać pragnęli w ułamkach
liczniki i mianowniki
służące do polityki.

Ustawa była gotowa.
Matematyka sejmowa
mówiła im jednoznacznie,
że jeśli zmieniać się zacznie
większości partyjnej atut,
to może i do powiatu...
do wyższych już gospodarzy
awansik jakiś się zdarzy.
Wiadomo, że każda władza
ambicjom ludzkim dogadza.

A zmiany były na świecie
i w mordobijskim powiecie
innowacyjność w narodzie
uległa presjom i modzie,
a zamęt po karuzelach
skręconych bardziej ośmielał,
bo mógł bezkarnie pobłądzić
każdy, kto czymś samorządzi.
Widziały dawne sejmiki
o wiele gorsze praktyki.

Ta jednak była afrontem.
Nie przerobiła trzy piąte
w tych miejscach, gdzie należało
i nadal się nie zgadzało,
co w prawie miało być spójne.
W świecie, standardy podwójne
są już powszechną praktyką,
a jednak z tą polityką
wojują wciąż ludzie wolni
od Pcimia do Katalonii.

Być może już o tym wiecie,
bo doniósł medialny przeciek,
że w kancelarii i biurze
wojna się toczy na górze.
Skutki są jeszcze nieznane.
Wstyd się zakrywa łopianem,
bo zniknął figowy listek,
gdy IPN długą listę
przesłał w wykazem obłudy
i trzeba było dąć w dudy.

Mimo wielkiego zadęcia,
wierszyk się kończy na chęciach,
bo i przyczyna dramatu
niewarta jest poematu 
i przecież nie była świńska.
Zostaje Chandra Unyńska,
wspomnienie Piotra Płaskina
ze stacji, gdzie się zaczyna
wolność, właściwie - wysiadka
i droga śladami Dziadka. 

Wróbelkowa władza świata



















Wróbelkowa władza świata
ćwierka często, rzadko lata.
Zaczyna już skoro świt.
Tweet... tweet... tweet... tweet!
Tweet! Tweet! Tweet!!!

W internecie gwary ptasie.
Tyle można... ile da się.
Świergotliwa trwa zadyszka.
Usłyszano tweet Franciszka
na ćwierk spod Białego Domu,
że świergot zakłócał komuch.

Był odgłos obcego ptaka.
Nie świergolił, ale krakał
Wtrącał stale swoje zdanie.
Słuchali Amerykanie
i od razu rozpoznano,
że nie tak, jak tu ćwierkano.

Teraz specjalni żołnierze
przesłuchują na Tweetterze,
co w eterze wyćwierkano.
W Chinach wróble wyłapano,
lecz ujawniono na śledztwie,
że w niedalekim sąsiedztwie -
Tweet... tweet... tweet... tweet!
Tweet! Tweet! Tweet...
Ptaszek z Moskwy ga... wa.. rit!

Uliczkę znam w Barcelonie
















W praworządnych okolicach
ranek jeszcze się obudził.
Patrzy, a tu na ulicach
wyrosły pały na ludzi.

Chyba poszło o pieniądze,
gdy nie wiemy o co chodzi.
O miliardy, nie tysiące.
Unia chce zapały schłodzić.

Jeszcze więcej imigracji!
Jeszcze więcej dobrobytu!
Lewak broni demokracji:
Ten rząd nie budzi zachwytu!

Jeden bogatym zabiera,
drugi ubogim rozdaje.
Władza ludźmi poniewiera,
chociaż to dwa różne kraje!

Nic się ładnie nie rozpada,
a niepokój zawsze wzbudzi.
Unia praworządność zbada,
lecz najpierw pały na ludzi!

Tarcze, kaski... w górę dłonie!
Szarpana dziewczyny kiecka!
Kto dokopie Barcelonie?
Presja francusko-niemiecka!