Z matecznika macic
wyszła do młodnika
pozbawiona gaci
goła polityka,
a natenczas Wojski
sięgnął po wykręty
i podniósł pół Polski,
bo sam nie był święty.
.
A czas był nerwowy
i Naród był spięty.
Jarzmem przymusowych
szykan przyciśnięty
i powinien cicho
w mateczniku siedzieć,
ale nocką Licho
doszło do gawiedzi.
.
Podniosło powieki.
Sięgnęło do brzucha.
Ściskiem dyskoteki
cały zapas ducha
zamieniło w podmuch,
co miał Świętość skalać
i ruch - od płuc po brzuch
ryknął : W.........Ć!!!
.
A kraj się zachłysnął
wirusowym dechem.
Pisnął. Rząd przycisnął
i podwaja echem.
Wstali i nie milkną
polityczni szczwacze.
Już wiedzą, że znikną.
Czy można inaczej..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz