czwartek, 21 kwietnia 2016
Taki naród
Taki naród to jest tylko dopust boży.
Taki naród nie ma mędrców i artystów.
Nie zbuduje wieży Eiffla, nic nie stworzy.
Taki naród chyba lepiej wziąć w cudzysłów.
Taki naród potrzebuje przewodników,
tak jak Greków potrzebował kiedyś Rzym.
Wielu sędziów, polityków i prawników
w tym narodzie już od dawna wiedzie prym.
Taki naród bywa jednak nieposłuszny
i wdzięczności okazywać nie potrafi.
Nikt nie bywa wobec niego dobrodusznym,
bo za brodę może nagle cię ucapić.
Taki naród wciąż pieniędzy potrzebuje.
Woli oddać, a nie umie dobrze sprzedać.
Sam rozpija się, a niczym nie handluje.
Taki naród to światowy, wielki biedak.
Taki naród przyjął kiedyś starszych braci,
ale potem się okazał szmalcownikiem.
Nie chciał zwracać, nie chciał uznać, nie chciał płacić.
Samodzielną chce prowadzić politykę.
Wiemy dobrze. Kto tu pisał Konstytucję,
ten ostatnie w Trybunale ma mieć zdanie!
Taki naród już nie raz czynił obstrukcję
i spotkało go należne pokaranie.
Taki naród się niczego nie nauczy,
nawet wtedy, gdy go własna dusza boli,
ale jeśli się podniesie i poruszy
może innym na nic więcej nie pozwolić!
Mleko matek ma tu zawsze dziwne geny.
Dworzec Gdański jeszcze ciągle jest w Warszawie,
więc niech głośno tak nie tupią znane sceny.
Młode wilki warto chwytać na obławie.
Nowoczesne muszą być wszystkie uczelnie
i artystom globalistom czynić chwałę.
Próg awansu trzeba chronić bardzo szczelnie.
Cała reszta może tylko kopać gałę.
Nic tu nie jest raz na zawsze obiecane.
Mówią mędrcy: Tu odpoczniesz w swej podróży!
Dozwolone masz, co nie jest zakazane,
lecz ruch jeden nieuważny wszystko zburzy!
Taki naród być potrafi karą boską.
Zbyt zachłannych pozamieniać w słupy soli.
Może dzisiaj lepiej go otoczyć troską,
zanim skończy się cierpliwość Bożej Woli.
Na zapomnianej świata miedzy
Miała Polska być cmentarzem, obcych memoriałem
i gubiły kalendarze dzieje jej wspaniałe.
Miała Unii być przedsionkiem, zapomnianą miedzą
o której wielcy nie myślą i niewiele wiedzą,
ale jest to kraj niemały i naród dość liczny.
Pokolenia w nim nie chciały wpływów zagranicznych.
Nie ufał mu Napoleon, carat oraz Niemce,
a czerwony proletariat w krwi unurzał ręce.
I przyszła globalizacja - masońska formuła.
Żyd majątek wyprzedawał na zburzonych murach.
Dzieci w świat stąd wyjeżdżały, jak dawniej, za chlebem.
Matki domu pilnowały. Stary żył pod niebem.
Drogi przejścia budowano na rosnące rynki.
Podnosić z ziemi nie chciano chleba odrobinki.
Nauczano nas miłości, Ody do radości,
choć od wieków już nas znano z polskiej gościnności.
W kraju wielkie Miłosierdzia wznoszono kaplice.
Wielki Wschód się wciąż utwierdzał w swojej polityce.
Może by już po nas było - nazbyt dobrotliwych,
gdyby to się nie zdarzyło. Przekaz był fałszywy.
Żywy Katyń powstał z grobu. Stanął przed oczami
i wśród przyjaznych narodów zostaliśmy sami.
Wstawaliśmy długo z kolan przygięci Traktatem.
Ni to wolność, ni niewola. Paktowano z katem.
Wallenrodzi i Judasze wyrywali teczki.
Wynoszono na poddasze obrazy Mateczki.
Osiem lat - każde, jak plaga, kpiły tu z narodu,
aż zbudziła się odwaga wygnanych za młodu.
Przeszedł Marsz Niepodległości, zepchnął inne marsze
i PiS-owi zaufały pokolenia starsze.
Chociaż plotą, że to Loża. Jednak Narodowa!
Ludzie myślą już inaczej. Wolność mają w głowach.
Droga jeszcze jest daleka. Traktat się rozpada.
Widzimy znowu człowieka. Czujemy sąsiada.
Cmentarz murem odgrodzimy. Zachowamy pamięć.
Rządzić złu nie pozwolimy! Dopomóż nam Panie!
Sprzątaczka w czarnej woalce
W szklanych swoich gabinetach
w wygaszonych snów ciemnicy,
po szampanach i minetach
drzemią Unii politycy.
Obżarci prawem człowieka,
tolerancją namaszczeni,
obmyślają gdzie uciekać,
kiedy wstręt już trend odmieni.
Szklany sufit zamknął plany.
Pod stopami piętra liczne.
Kto przygarnie niewybranych?
Partyjne domy publiczne?
Może wezmą OeNZety,
albo tajny rząd światowy,
lub układy i sekrety
posiwiałe skryją głowy?
Czas jest ich największym wrogiem,
a przecieka wciąż przez palce.
Na co czeka tuż pod progiem
sprzątaczka? W czarnej woalce?
Jeszcze dzisiaj mogą wiele.
Zniszczyć państwa i narody,
ale dzwonią już w Kościele,
że się zaczynają schody.
Idą po nich beduini
i haremy wiodą liczne.
Znają tego, co zło czynił.
Znajdą kręgi polityczne.
Do wysokich gabinetów
sięgnie nadchodząca fala
pochylonych wojną grzbietów
i przewróci posąg Baala.
Pozostało praw szaleństwo.
Maska twarzy hybrydowa.
Kto utracił człowieczeństwo
nigdzie w świecie się nie schowa.
A tam wiosna na Kaszubach
i pluskają o brzeg Wdzydze.
Miał być sukces. Przyjdzie zguba.
Na powroty szans nie widzę.
środa, 20 kwietnia 2016
O opornym Jasiu z Podlasia
Polecono z samej góry, żeby, od małego, Jasia
nauczano e-kultury. Wychowano na chłoptasia.
Gdy wspomniano Lebensborny, poczuł Jasio pierwsze prądy.
Naraz zrobił się oporny na naukę i poglądy.
Czy to może testosteron? Czy dostrzeżone różnice?
Czy to "Chwała bohaterom!" - uderzyły w potylicę?
Nie chciał Jasio już równości i nie chodził na parady.
Pederasta Jasia złościł. Z odmieńcami szukał zwady.
Jasio był z Białegostoku. Mówili, że z Polski B.
Policjant miał go na oku. Jakiej Jasio Polski chce?
Takiej, co na żyda szczeka, tak jak endek na Tuwima?
Nie szanuje praw człowieka? Winien Jasio się obwiniać!!!
Chodził Jasio do spowiedzi i nie widział w sobie winy,
choć grozili mu sąsiedzi, że to z demokracji kpiny!
Że to polskie wychowanie! Że Jaś jest antysemitą!
Że jest dzisiaj zacofaniem, gdy współżyje chłop z kobitą!
Groźba nic nie pomagała, nawet kiedy bufetowa,
gości z Unii zapraszała i radziła, by się schował.
Kiedy biskup go opisał i w prasie potępił kler,
Jasio na plakacie pisał " Z Bogiem idzie ONR!"
Sam Prezydent głos zabierał z judo-chrześcijańską wizją.
W żółte kwiatki poubierał radio razem z telewizją.
Nie pomogło, choć w Kongresie głośno Jasia opluł Bono.
Jasio żąda, by był przesiew i by z gender kraj czyszczono!
Łubu... dubu, czyli wiosenny dialog społeczny
Zatruła mnie wiosna toksycznym wyrazem.
Znowu się przedostał i jak raz za razem
rozlewa się żółcią na społeczny dialog,
na wojnę na górze, Torę i Dekalog.
Pragnie partyjniactwo własne zjadać dzieci
i pyta buractwo - kto za, a kto przeciw?
I tną na zachętę kominy po spółkach.
Odchodzą od młodych, by własne mieć kółka.
I znów - Łubu... dubu! - jest przekaz do szafy.
I nie ma już klubu bez wpadki, bez gafy.
Narasta na wschodzie na Puszczy wołanie.
Rezolucje płyną i Amerykanie.
Powrócił do Gdańska blaszany bębenek,
a z nim Łaska Pańska i gołe na scenie.
I stała się Polska pokojem w hotelu,
a ci z Molenbeeku ją mają na celu.
Dziwna polityka i dziwni posłowie.
Unii wirus Zika sprawił małogłowie.
Igrzyska objęto specjalnym nadzorem.
Ktoś wyraz toksyczny tu rzucił nie w porę.
wtorek, 19 kwietnia 2016
Pyłki
Wiosną zmiany pogodowe
są jak świat nasz hybrydowe.
Szybkie, wielopoziomowe.
Zawracają ludziom głowę.
Religijne i wojskowe.
Finansowe i rynkowe.
Polityczne - z prawa, z lewa.
Żółtym pyłkiem lecą z drzewa.
Nie nadążysz śledzić wzrokiem
tego, co tu rok za rokiem
rozgrywa się dookoła
w trybunale, w sejmie, w szkołach.
Wiosenne zawroty głowy
podsuwają ciągle nowy
problem, który nosisz w tyle.
Powróciły znów żonkile.
W zwykłej porze, jak co roku
i na zielonym widoku
tworzą kontrastowe plamy
w społeczeństwie przemieszanym.
Życie z Unią nie jest łatwe.
Wyciągnięto pustą tratwę
oraz resztki po platformie.
Mówią, że wszystko jest w normie.
Niebo jednak jest zakryte.
Zamiast martwić się Brexitem
przyślą znowu Timmermansa,
żeby zbadał, czy jest szansa?
A żonkile są znów tanie.
Wybiorą amerykanie
u nas nowe i przejściowe
miejsca tarczy rakietowej.
Nie brakuje nam atrakcji
w zagrożonej demokracji.
Powracają uczulenia
na pyłki nie do zniesienia.
Na pożółkłe i znaczące.
Milczące - wiele mówiące,
więc medialnie - hybrydowe.
Nowoczesne - jednym słowem.
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Wierszyk z brodą
Pokazały się chłopczyce.
Facetom oddały kitki.
Rozrabiają w polityce
i pierwsze rwą się do bitki.
Mężczyźni wschodniej urody
ostrzygli łby na kolano.
Zapuścili długie brody
pragnąc, by ich odróżniano.
W sejmie zarost kilkudniowy,
jak ważnej pozycji atut,
stał się już obowiązkowy
w garniturze bez krawatu.
Przez tę niby niezależność
wyrośniętą nad frajery
widoczna jest przynależność
do zakodowanej sfery.
Nad lud, który brody goli
i o schludny wygląd dba,
nad harcerzy i kiboli
wzrasta Wschód, co brody ma!
Widoczne znaki i skryte
maja także aktywistki.
Zdobią je, jak celebrytę
zgolone figowe listki.
Dziś w unijnej demokracji
obce wzorce przyswajamy.
Jest to sygnał dla migracji:
Brodatych chętnie witamy!
Subskrybuj:
Posty (Atom)