sobota, 2 lutego 2019

Money... money... money...





















Nie sądzę, że da się,
przesądzić coś w prasie,
gdzie nosy na kwintę spuszczone,
a wizje na wizji
tworzą w telewizji,
że wszystko jest przesądzone.

Zacięcie na twarzach,
a na korytarzach
od dawna już było wiadome,
że nadmiar wigoru
skrywa grą pozorów
rachunki nieopłacone.

Choć można się bawić.
Na swoim postawić.
Wezwania słać przedsądowe,
to wiek wszelkie groźby
zamienia na prośby -
i czyni bezprzedmiotowe.

Nie warto w salonie,
brać we własne dłonie,
co może zawodzić wynikiem.
Dziś wszystko kosztuje,
a gry raz spróbujesz,
stajesz się nienawistnikiem.

Gdzie wypływa z treści
ironia i seksizm,
tam często brak wyobraźni
i z pozoru jurny,
wydaje się durnym.
Na łonie , w salonie się błaźni.

Ileż z tym roboty?
Zazwyczaj w soboty,
a wcześniej, to było na tyle...
gdy niby bogaci,
nie zawsze chcą płacić
i wówczas już nie jest najmilej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz