czwartek, 3 listopada 2022

Przez dzikie stepy Transbaikalia

Cisza przed zimą.

Godziny płyną

pod przemoczoną kufajką.

Drętwieją Zeki

z łagrów dalekich

ściśnięci z Czerezwyczajką.

.

Licho się czai.

Wolność wybrali.

Szansą jest droga w sołdaty -

w pocie i błocie przez tarapaty,

pomiędzy biednych - bogatych,

gdzie wojnę toczą dwa światy.

.

Wojna na stepie

wciąż się telepie.

Smuta jest gorsza niż denga,

a świat się zmienił 

w krainę cieni.

Uderza, gdzie wzrok nie siega.

.

Ziemia się trzęsie.

Myślą o "mięsie"

Jest rzeźnia, gdzie był kołchoz.

Gruzy w uliczkach.

Brnie Śnieguliczka.

Zasapał się Dziad Moroz.

.

Worom w zakonie

kostnieją dłonie

na lodowatych pancerzach.

Jest Ruski Mir.

Śni Komandir

jak z więźnia zrobić żołnierza?

Życie jest chwilką

w starciu z "mobilką".

Nie można tracić uwagi,

a z Transbaikalia

za falą "fala"...

Idą na wojnę Bradiagi.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz