niedziela, 1 lipca 2012

Kto wygra?



 








Kto wygra, ten pierwszy upadnie,
a potem kolejność dokładnie
będzie w Euro przestrzegana.
Już wkrótce - Włocha i Hiszpana,
Portugalczyka, Niemca, Greka -
efekt domina przykry czeka,
aż w końcu do nas także dotrze.

Skutki załamań będą słodsze,
gdy rzuty karne zdecydują.
Wszyscy już wiedzą, wszyscy czują,
że jest właściwie po euro.
Wiwaty w niebo wzlecą chmurą,
bo piękna była katastrofa.
Nikt urokowi się nie oparł
i każdy sobie Polskę chwalił,
że się tak solidarnie wali.

Pośród wiwatów i okrzyków
sportowy bal na Titanicu
skończy się galą jak w Londynie.
Rozdarta strefa, jeszcze płynie,
lecz już nabiera wody w usta.
Ostatni bal. Niech trwa rozpusta.
Napompowane telewizje
liczą, że siądą na mieliźnie,
lecz kiedy na dno pójdą banki
ulecą w długi wielkie bańki
nagród, medali i zaszczytów.
Zbliża się koniec dobrobytu.

Dziś pierwszy finał wielkiej gry.
Gdy świat się śmieje - śmiej się ty!
Od ciebie nic tu nie zależy.
Radujmy się, kto w Boga wierzy!
Można znów zagrać u Fryzjera,
lecz kto zakłady z nim zawiera
musi zrozumieć przed stadionem,
że wszystko jest już ustalone
i że została nam orkiestra
i na dolarze znak Maestra.

Świat nosi go już na swym czole.
Wkrótce kibicki i kibole
i zwolennicy, fanatycy
i zwykły człowiek na ulicy,
w biurze i w kruchcie i w urzędzie -
też znak na czole nosić będzie.
Tak wielka jest przekazu siła,
że ludzi całkiem odmieniła
i nawet sam Metropolita -
Kto wygra? - dzisiaj się zapytał
i rzekł, że sam jest za Włochami.

O! Eli, lema sabachthani?   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz