Pan Komisarz Duppensztajn
chciały zmienić dusz dizajn
w tradycyjnym dość narodzie.
Podejmował sprawę co dzień.
Angażował parlamenty
i wprowadzał instrumenty
prowadzące do nadzoru
i do zmiany dusz koloru.
Sam swą duszę miał rogatą
i brał niezłą kasę za to.
Widział często gwiazdy w oczach
i brunatne miał pomrocza,
bo nie znaczył prawie nic,
chociaż władzy był to szpic.
Przypadła mu wielka rola,
gdy ten naród wstawał z kolan
i dusza w nim pojaśniała.
Dwa kolory wewnątrz miała.
W dole czerwień, w górze biel,
a przed sobą jasny cel.
Chciano ulżyć człowiekowi,
ale to Duppensztajnowi
bardzo się nie podobało.
Miał za sobą zgraję całą
podległych mu urzędasów
oraz wizje dawnych czasów,
w których to germański but
ludzkie prawa wszędzie gniótł.
Powrót siły mu się marzył
na naradzie Komisarzy.
Uzgodniono jednogłośnie,
że prędzej kaktus wyrośnie
nim pozwolą w jakimś kraju
zostać przy dawnym zwyczaju
z duszą w barwach narodowych,
bo jej dizajn ma być nowy!
Wezwano przedstawicieli
do spowiedzi, do Brukseli,
by przyjechał, przyznać wstyd -
Wielki Wschód i Szkocki Ryt.
Wybierała się wierchuszka.
Wszyscy w myckach i fartuszkach.
Pomijany był dekalog,
bo się miał rozpocząć "dialog".
Historia nie jest prawdziwa,
ale w świecie różnie bywa.
Gdzie lubują się w dizajnach
można spotkać Duppensztajna
gotowego do nadzoru
dusz, narodów i kolorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz