Przyglądał się wioskom, przygladał się miastom,
bo mu powiedzieli, że idą za gwiazdą
i próbował dociec, gdzie jest zagrożenie.
Zamierzał uderzyć w Boże Narodzenie.
Patrzył, gdzie bogato i gdzie już się cieszą,
a mniej się przejmował wyrobników rzeszą.
Dał rozkaz uderzyć, gdzie się już gromadzą.
Nie da dziecku przeżyć, był tu przecież władzą.
W rękach mieli noże. Pod światynią stali.
Świadomi zagrożeń lud obserwowali
i w niebezpieczeństwie byli tylko chłopcy,
całkiem przypadkowo pojawił się obcy.
Berlin się przestraszył. Pytał o powody.
Gdzie są niewiniątka - tam pójdą Herody.
Szukać będą w blasku. Szukać będą w złocie.
Nie odnajdą światła zrodzonego w grocie.
Przejrzą wszystkie wpisy w internetu chmurze.
Nie w małej stajence skrytej w jasnej górze.
Szukać będą w partiach i wśród władczych rodów
i nic już nie wstrzyma do Pana pochodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz