Temu najgorzej w zimowej porze,
co w domu siedzi - biegać nie może
i musi sobie założyć z góry,
że nie skorzysta z dobra kultury.
A w koło ofert widzi bez liku,
bez czapek, kurtek i bez szalików,
bez przemarznięcia i pary z ust.
Nienowoczesny widać ma gust.
Wszędzie w plenery wyszły salony.
W krąg dzieła sztuki - flagi, balony.
Radość, uśmiechy, gorący doping,
a kto nie pójdzie - nic nie wytropi!
Od razu widać, kto zaściankowy
i kto unika imprez masowych.
Zamiast z innymi wyjść na ulicę,
patrzy jak walą się kamienice.
A mógłby patrzeć na eksponaty.
Na fotografie, opisy, daty.
Mógłby porównać długość dystansu
do społecznego swego awansu.
Taki, co na nic już nie ma chęci,
może nie zamknąć, lub nie dokręcić
i zniszczyć powiew wielkich obchodów
z niezrozumiałych dla władz powodów.
Potem są spory... i kto ma racje?
Wielkie pieniądze, gaże, dotacje
idą w powietrze - próżno, bez celu.
Czy po to w Polsce biega tak wielu?
A roweżyści? A skołowani?
Mają głowami tak kręcić za nic,
gdy i bez tego, nie braknie krzyku,
że degraduje się nieboszczyków?
Ta degradacja jest chyba szersza.
Powstała jakaś aria do wiersza.
Jakaś opera trafia na scenę.
Czcząc bohatera - pytaj o cenę!
Cena jest pewnie zgodna z oceną.
Należna pewnym wybranym genom,
które tak wiele znaczą w kulturze.
Zawsze tu były. Są. Będą dłużej.
Nie spodziewajmy się zaraz cudu.
Były tu Święta Trybuny Ludu -
Teraz kto inny jest chwały godzien.
Czcijmy wspaniałych nawet na mrozie!