czwartek, 15 marca 2012
Wiosenna
Co by nie mówić o poezji,
że braknie kunsztu jej, finezji -
ona już nie chce w nic obrastać,
a pragnie, jak każda niewiasta,
pokazać swoje długie nogi,
by nawet ktoś prosty, ubogi
mógł wzrok przylepić i podziwiać.
Więc nie zamierza nic wydziwiać
i prosi, by już jej nie męczyć
i nie zakładać jej obręczy.
Nie stawiać przed wentylatorem.
To było jakieś bardzo chore
zmienianie piękna na brzydotę.
Marzy już często, by z powrotem
pokazać ją bez przebieranek.
By zburzyć tę obskurną ścianę,
którą się za nią, w tle ustawia.
Nie chce już straszyć. Chce zabawiać!
To było dla niej całkiem obce.
Miała dla brzydkich być pokrowcem
i parawanem dla odmieńców.
Fabryką laurowych wieńców
i silikonem na reklamie.
Zbyt długo ją trzymano w bramie,
aż w końcu wyszła na ulicę.
I rozruszała okolicę
wysypem wierszy i wierszyków.
I nikt nie słuchał gwałtu, krzyków,
że się zrobiła pospolita...
bo każdy biegł już za nią. Czytał!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz