niedziela, 10 maja 2015

Z bruku ulicy


















Jaką pieśń złożysz dzisiaj trybunie,
gdy słowa w górę podnieś nie umiesz?
Stało się ono ludzką udręką.
Jakim je teraz poświęcisz dźwiękom?

Jakie mu dzisiaj nadasz znaczenia?
Świat miał się zmieniać, a się nie zmienia
i ciągle oczy ma Bazyliszka,
a strofy zżera gorycz - modliszka.

Nie dźwigniesz wierszem skorupy złego.
Ciężkie pieniądze, tyle jest tego,
opłacą każdą kłamstwa potrzebę.
Życie jest piekłem, a władza - niebem.

Pod nim się wszystkie zmieniły role.
Marnością jesteś, a drań - idolem
od rozdawnictwa i posłuchania.
Jakim się zechcesz słowem osłaniać?

Na puszczy wołasz, lub w głuchym stepie.
Rechot tryumfu dociera lepiej
do serc, umysłów, upadłych dusz.
Spróbuj! Uderzaj! Skorupę skrusz!

Twe są przestworza, a jej jest ziemia.
Spróbuj wzlatywać nad mur milczenia
i wypatrywać w lawie Matrixu
młodych, rodzących się w niej Feniksów.

Oni, gdy już ci odpadną pióra,
wstaną, a z nimi nowa kultura.
Zbiorą  rzucane na wicher słowa,
aż znajdą pierwsze: " Boże poprowadź!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz