Lubią ludzie stroić zbytki
i wiele pomysłów brzydkich
często chodzi im po głowie.
O pewnym, dzisiaj opowiem.
Na jarmarku w Nadarzynie
podłożono wczoraj świnię
w bardzo złośliwym donosie.
Szum sie podniósł... A to prosię!
Świnia nie miała koloru,
ale wielu inwestorów
i grono drobnych ciułaczy
wiedziało, co brak barw znaczy.
Że ma być apolityczna
i tylko grupa nieliczna
odczuje donosu skutki,
bo i rynek był malutki.
Małe świństwo w Nadarzynie
mogło wielkie straty przynieść,
bo nie brakło gospodarzy
łasych, kiedy się nadarzy...
Wiedziano, czym jest ryzyko,
ale dobry zysk, za frico
handlujących zawsze kusi.
Dobra passa może zmusić...
Pieniądz idzie do bogatych,
a utratę złej lokaty
zabezpiecza silne państwo
tępiąc wszelkie oszukaństwo!
Zwłaszcza te - piramidalne!
Nagle... następstwa fatalne
wywołała zwykła świnia
i co nadzór z nią wyczyniał?!
Z worka zawsze wyjdzie szydło.
Instalowano szumidło
w najważniejszym gabinecie,
by móc rozmawiać w sekrecie.
Tam gdzie tworzą koalicje -
niemoralne propozycje
przedkładają obie strony,
przewidując dyktafony.
Żadna ważna taśmoteka
z takich rozmów nie wycieka,
a bibułkowe przymiarki
niszczą natychmiast niszczarki.
Państwo działa, a gwarancje
zapewniają elegancję
i swobodę pertrakctacji
o spadkach i kursie akcji.
Zawsze tam, gdzie lecą pióra,
pojawia się agentura,
a ta, prócz starej praktyki
zwykle lepsze ma techniki.
Wie jak słuchać. Komu przynieść?
Kto ma willę w Nadzarzynie?
Potrafiła (kiedy trzeba)
usadzić Szeremietiewa!
I potrafi żółtodzioba
( jeśli jeszcze się uchował),
ale mierzy chyba dzisiaj
w najbardziej tłustego misia.
Mała świnka - dziecinada...
ale kiedy bank upada,
nie jest już wszystkim wesoło,
bo się nogi trzęsą stołom!
Propozycjom wielkich sum
i zatrzęść się może tłum
złością w kolejkach przed bankiem.
W Nadarzynie, wczesnym rankiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz