piątek, 7 marca 2014

Bezdroże















Wielki świat. Wielkie pieniądze.
Garnitury. Władza.

Trudno związać koniec z końcem.
Trudno zauważać.

Limuzyny. Powitania.
Uśmiechy. Rozbłyski.

Niepokój. Oczekiwania.
Co włożyć do miski?

Deklaracje. Oświadczenia.
Gwarancje. Miliardy.

Siniaki po uderzeniach
i pamięć pogardy.

Transportery. Karabiny.
Kolumny wojskowe.

Młodzi. Chłopcy i dziewczyny.
Słyszą - idzie nowe!

Ameryka i Bruksela.
Putin skrzywił usta.

Nikt się nigdzie nie wybiera.
Dyskoteka pusta.

Narodowość? Gest i słowo.
Rosja? Ukraina?

Czyste niebo. Grzmot nad głową.
Kończy się? Zaczyna?

Kocioł świata








Tarabani kocioł świata. Wielki krzyk za oknem.
Straszy, huczy, jeździ, lata. Wrażenie okropne.
Nie da pożyć ci spokojnie wielkie poruszenie.
Telewizje uderzają. Broń na każdej scenie.

Film o wieżach już się przeżarł. Serwują nam nowy.
Na szerokiej panoramie wielki wstrząs światowy.
Aktorzyny z bożej łaski znowu w głównych rolach.
Chociaż zamarły oklaski, nie oddają pola.

Chcesz, czy nie chcesz, bierzesz udział w całym tym horrorze.
Już wiosną pachnie powietrze. Ładniej jest na dworze.
Nie dadzą jednak pomarzyć o wiośnie nikomu.
Musisz teraz stać na straży i pilnować domu.

I wsłuchiwać się w wywody ważnych polityków
o tym jakie są przeszkody i iskrzenia styków.
Oni teraz świat ratują. Mówią, że przed tobą?
Bo ich nie chcesz. Oni czują i się zajmą tobą.

Ludzie stali się odporni. Mocniej muszą walić,
aż zamilkną niewygodni, albo zaczną chwalić.
To jest chyba naturalne, że nikt nie chce wojny.
Musi diabłu podziękować nawet bogobojny.

I musi także zrozumieć, że dla niego nie ma,
bo ich gaże są wysokie i kosztowna scena.
Świat jednak uratowali, więc im się należy,
a ty będziesz Boga chwalił, gdy się uda przeżyć!

Do wesela się może zagoi...









Do wesela się może zagoi,
ale bieda za bardzo dokucza.
Liczą na to, że nie przystoi
w takiej chwili wspominać, pouczać.

Po weselu, być może, się zwróci.
Bilionowe urosły już długi,
albo stół trzeba będzie przewrócić
i ogłosić: - Zawiniły sługi!

A jeżeli przydarzy się pogrzeb.
Coś wypłacą z ubezpieczenia,
bo właściwie, to już jest po grze
i żetony zaczęli wymieniać.

Myślą - Feniks się zrodzi z popiołów
z nową kartą i nowym rozdaniem.
Wielcy gracze powrócą do stołu.
Będzie drożej, bo życie dziś tanie.

Poobcina się odległe zera.
Dodrukuje, a potem umorzy.
Ktoś tu drzwi nieostrożnie otwierał.
Mógł przytrzasnąć paluszek boży.

Trzeba sprawdzić - Czy jest? Czy czuwa?
I czy kłamią twierdzący, że nie ma?
Pokerowa odbywa się próba.
Być? Czy nie być? - odwieczny dylemat.

czwartek, 6 marca 2014

Myszołapka



 








W myszołapce jest słoninka,
a szczurowi leci ślinka.
Wie, że może dostać w głowę,
lecz wciąż myśli nad sposobem.

Myszołapka nie jest duża.
Szczur choć mniejszy jest od tchórza,
odważniejszy jest na pewno.
Myśli sobie: - Wszystko jedno,

Bez słoninki będzie bieda.
Sam nie wezmę. Nikt mi nie da.
Wszyscy wiedzą, że mam chrapkę.
Trzasnął łapką w myszołapkę.

Podskoczyło i huknęło.
Opadło i się zamknęło.
Szczur poderwał się w uniku,
a słoninka na haczyku.

Uwiązana leży czeka.
Nie przechytrzy szczur człowieka.
Podpowie wam bajka krótka,
że w słonince czeka trutka.

środa, 5 marca 2014

List



 








Ustąpiła zima w dalekich chutorach.
Sicz się poruszyła i gromady zbiera,
a Rzeczpospolita przestraszona, chora.
Ty się do stanicy czasem nie wybieraj!

Niebezpiecznie wszędzie. Grasują czambuły.
Krymski jasyr pełen uwięzionych ludzi,
a na los pojmanych nikt tu nie jest czuły.
Kamieniec zburzony. Najazd złość obudził.

Kilka naszych szabel biedy nie ustrzeże,
chociaż rokoszanie jakieś siły mają,
lecz nie prowokują. Zmawiają pacierze.
Widząc liczne wojska, spokojnie czekają.

Wróżą ciężkie czasy. Płaczą tu ikony.
Nie ma wojewody. Chorągwie w rozsypce.
Wczoraj spadł ze ściany obrazek Madonny,
który pan Skrzetuski dostał w Świętej Lipce.

Pan Zagłoba ruszy wkrótce do Warszawy,
bo jest na elekcji hetmanom potrzebny.
Wszystko Ci opowie i zda wszelkie sprawy.
My na posterunku. To nasz chleb powszedni.

Czekaj nas Waćpani ustrzeżemy domu.
Nawet gdy zapłonie step i Dzikie Pola.
Ty się o opiekę swych rycerzy pomódl.
Powstrzymamy ordę, jeśli boża wola.

Bóg - Honor - Ojczyzna




 












Przypomnę tym bezideowym,
że mamy Stadion Narodowy
i narodowa jest drużyna.
Trzeba im o tym przypominać!

Bo - Narodowy - to coś znaczy,
choć pragną słowo przeinaczyć.
Zmienić, choćby na - nazistowski,
by go uczynić źródłem troski.

Potem nawiążą do faszyzmu
i łatkę antysemityzmu
koszulkom przylepią młodzieży,
by sprzeciw wzbudzić i poszerzyć.

Tacy już słowem naznaczeni
mogą być bici i gnieceni,
najpierw przez służby, potem armię.
Sam władca już się nimi zajmie.

Złapie. Zabroni i ukarze.
Obserwowanych wiele zdarzeń
dzisiaj nam wszystkim uświadamia
jakie są skutki nazywania.

A Naród to jesteśmy My!
A nie zwierzęta, wilki, psy,
lecz tworzący kulturę ludzie.
U siebie, a nie w Ruskiej Budzie.

Kiedy nas straszą - "Idą Ruskie"!
Wskazują rozbiór i wywózkę -
to chyba też nie bez powodu,
bo wiedzą, co to Duch Narodu.

Wojny są dziś psychologiczne.
Nacisk i próby bardzo liczne
zmierzają do złamania Ducha.
Upada ten, kto głupot słucha.

A kto szaleństwa się przestraszy,
ten się obraca przeciw naszym
podnosząc krzyk, że - Tak nie można!
Że lepsza opcja jest ostrożna!

A Naród to jest wielka siła,
która nas zawsze jednoczyła.
Inne podziały odsuwała.
Jest Honor. Bóg. Ojczyzna. Chwała!

Jaja ( kukułcze )













Wiele tu w gnieździe jest jaj kukułki
także na Cyprze ( z Rosją do spółki ).
Sankcje poczują fortuny z FOZZ-u.
Nie jest lżej koniom, choć baba z wozu.
Zmartwią się także umowy tajne.
Związki handlowe ( te niezwyczajne).
Widać już dobrze dzisiaj po minach,
chęć - Niech przestanie! Niech się zatrzyma.
A jeszcze przecież pomagać trzeba.
Nie będzie dłużej łatwego chleba,
ani walizek, ani pożyczek.
Była marchewka, został patyczek.
Nie będą dłużej wspierali w walce,
tego, co dotąd patrzył przez palce.
Nie ruszał tego, co uzbierane.
Urósł Lewiatan - jest Lewiatanek.
Idą wybory. Wiele się zmieni.
Powyjeżdżają stąd przestraszeni.
Będziemy jeździć na wieś po świnie
i po kartofle, aż kryzys minie.
Już nie zabroni nam żadna Unia
kupić od chłopa, kiedy rząd zdurniał.
Sięgniemy może po własny gaz,
bo nie ma rady i nadszedł czas.