piątek, 20 lipca 2018

Przypowieść o Celniku




















Nie zostałem partyjnym,
bo jestem nieco inny,
choć ktoś mógłby powiedzieć:
Ten sam!
Może i jajogłowy,
lecz nie jednojajowy.
Nikt nie wątpi, że oba mam.

Temperament harcerski,
nie - z willi oficerskich,
jednakowo uderzał w dach,
lecz spojrzenie ze skarpy
daje widok otwarty.
Nieco inny, ten z praskich łach.

Wyższy - zmierzał na Wawel.
Widział w nim Wieżę Babel.
Nie dostrzegał, tuż obok, nikogo.
Drugi się zastanawiał:
Co takiego w nas sprawia,
że chce władczość dorównywać Bogom?

Ślepy los i Fortuna
jednym daje pioruna
innych długo naucza pokory.
Na bliźniaczym przykładzie,
wciąż przed oczy nam kładzie
dramatyczne, nierzadko wybory.

Także drogi życiowe,
wspólne - pokoleniowe,
gdzie się ludzie mijają bez słowa,
a przed nadziei progiem,
wciąż przyjmują za wrogie,
wszelkie gesty przyjaznych zachowań.

I przed krokiem ostatnim,
ktoś z nas może być w matni
wyobrażeń i samooceny,
lecz gdy czasu niewiele
i w Drewnianym Kościele
pomnikowość snów poczujemy.

Filozofia poetów
nie zna boskich sekretów
i dopiero po smaku owoców
pozna winy i kary,
lecz już wielkość ofiary
nie przekona o niczym wyborców.

Przypowieść o celniku
ma do dzisiaj krytyków.
Oni też błogosławieństw dostąpią.
Łatwiej myśli poecie
rozsiać po całym świecie,
bo poeci do końca nie zwątpią.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz