Znawcy plotą, co powinni,
lecz bardziej, niż wszyscy inni
w zmieniających się nam czasach -
Praga znała Mecenasa!
Żyd, ubecja, mason, sąd,
a pan Mecenas był stąd!
Przez to inny, na swój sposób,
jak historia praskich losów.
Już od czasów Różyckiego,
Praga skręcała na lewo.
Z osiadłych tu rodzin garstki
proletariat kolejarski
silny był swym P.P.S-em.
Tradycją! Nie interesem,
a Niepodległość Narodu,
różna od Wielkiego Wschodu,
wśród tak zwanych Braci Mniejszych
celem była Najważniejszym!
Na Pradze ludzie się znali.
Wspominali i gadali
i nie było nic dziwnego,
że swój chodził do swojego.
A najwyższy przedstawiciel -
Mistrz, Mówca, Przysposobiciel
i Dozorca Wielkiej Loży -
pomoże! Da Pradze pożyć!
Odpowiadał groźnym czasom.
Nasz Mąż Stanu, chociaż mason!
Mógł powiedzieć, to co myśli.
Pozwalali komuniści.
Nawet w niebezpiecznych czasach,
Mecenas trzymał się zasad.
Nie wszyscy je przestrzegali!
"Dla kogośmy obalali??!"
Słychać było z każdej strony!
W partii, w rządzie i z ambony!
A Gdańsk zbierał wciąż oklaski.
Mecenas - Warszawsko-Praski,
miał niezmienne obyczaje.
Dzisiaj każdy się przyznaje
do szczególnej zażyłości...
bez słowa o wzajemności.
Znawcy plotą, co powinni,
lecz bardziej, niż wszyscy inni
w zmieniających się nam czasach -
Praga znała Mecenasa!
Wspominki mogą być trudne.
Żoliborz pogardzał Bródnem
i zimą na Wisły lodzie
bijatyki staczał co dzień.
Świat dziś pełen jest pretensji
o granice obediencji,
a wyborczej burzy zamieć,
zakołuje ludzką pamięć!