czwartek, 18 sierpnia 2011

Przed bramą




















Doprowadziłeś nas do bramy.
Spojrzałeś w trzecie tysiąclecie,
a dalej ruszyliśmy sami
pielgrzymować po naszym świecie.


Kiedy owoce nam zabrano.
a manna nie spadała z nieba.
Odkryliśmy - Oszukiwano!
Nie tędy, dalej iść nam trzeba.


Wskazują nam drogę powrotną.
Mówią, że zwiodły nas miraże.
Spoglądamy na Twoje okno.
Kolejnych boimy się zdarzeń.


Piramidy zjada pustynia.
Fala zmyła gonitwy ślady.
Dalsza droga jest jak pochylnia,
a w nas rosną ciągle obawy.


Przywleczono rozbite ciała
tych najśmielszych - zamordowanych.
I nadzieja się nagle zachwiała 
i cichutko przygasła w nas samych.


Młodzi burdy podnieśli, a bunty
zapaliły nasze namioty.
Chcą iść sami - pobić okrutnych,
najeżonych przy cielcu złotym.


Więc się Ciebie pytamy: - Czy mamy
się przed Baalem pochylić z pokorą
i wybaczyć i iść na posługi?
Czy się z nową pogodzić niewolą?


Ciągle znaków szukamy na niebie,
lecz i niebo nam zamazano.
Wiemy, że nie opuścisz w potrzebie!
Lud Twój modli się stojąc przed bramą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz