Pieściłem się chwilą minioną -
gorącą, zwiewną, ulotną.
Czekała za snu zasłoną,
by przegnać moją samotność.
Zaprowadziła mnie w przeszłość,
w najdalsze jej zakąteczki,
w sztubacką, głupią, niegrzeczną -
miłość ze szkolnej wycieczki.
Naiwną i niedorzeczną,
szaloną i zapomnianą,
a przecież miała być wieczną
przez resztę życia kochaną.
Pieściłem się z nią króciutko.
Czasu już dla mnie nie miała.
Znowu oddała mnie smutkom -
zupełnie jak tamta mała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz