niedziela, 30 października 2011

Pańska skórka









 













Pańska skórka stwardniała w tym roku
i źle znosi sąsiedztwo zniczy.
Zażądała - Chcę mieć święty spokój!
Proszę znicze posprzątać z ulicy!

Przy stoliku gromadka gawiedzi.
Ksiądz z zeszytem i starą puszką.
Zapisuje na wypowiedzi.
Nie dosłyszał. Kto? - Popiełuszko?

Dym się snuje po chodniku nisko.
Cicho w grobach znikają gdzieś ludzie.
Sunie wolno szare zbiorowisko.
Pod kołnierzem modlitwa o cudzie.

Myśl ucieka w dalekie cmentarze
do napisów na leśnych tabliczkach,
w zapomniane grobowce marzeń,
do korzeni w rozbitych doniczkach.

Wielki żar jeszcze bije z tej ziemi,
z milionowych maleńkich płomyków.
Przychodzimy i świętujemy.
Dzisiaj nikt nie pochwali uników.

Nasza pamięć jest trwała i długa.
Niezmieniona  i ukryta w duszy.
Pańską skórkę ktoś może strugać,
choć się ciągnie, to w końcu się skruszy.

Chociaż krzyż się kamienny pochyli,
a napisów nie można odczytać,
nikt nie zbłądzi i drogi nie zmyli,
jeśli pamięć jest w sercu wyryta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz