sobota, 4 października 2014
Przed koncertem
Zanim się zamiar zmieni w koncert,
najpierw drażniąca myśl się rodzi.
Oddechy stają się gorące.
Skóra napina, ściska, wzwodzi,
a wyobraźnia już podsuwa
najbardziej plastyczne momenty
i choć to jeszcze wciąż jest próba,
rozpisujesz na instrumenty
najbardziej ciekawe niuanse.
Twój zamiar staje się już transem.
Odtąd za tobą stale chodzi.
Potrąca żalem, niespełnieniem.
Niczego nie chcesz już dowodzić.
Nic nie sprowadzi cię na ziemię
i szukasz sali koncertowej
w której uczuć stworzysz symfonię,
a serce coraz mocniej wali
i funkcjonujesz nieprzytomnie.
I wtedy nagle spada cisza.
Wielkie porywy odlatują.
Nie chcesz, by świat o tobie słyszał,
żeby się los za tobą ujął.
Wolałbyś raczej kameralnie
przekładać karty partytury,
a myśl wciąż drażni cię nachalnie,
że mógłbyś z nią przenosić góry,
gdy prosta nuta cię powala
i harmonii nie możesz złożyć.
Spróbuj! Ta mała ci pozwala.
Też chce zamknięte drzwi otworzyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz