niedziela, 31 lipca 2011

Literacki standard














Nauczono ich tego języka,
bo własnego już dawno nie znali,
lecz drażniła ich jego muzyka.
Po swojemu ją przerabiali.


Teraz nas pragną wszystkich pouczać.
Co właściwe i co jest poprawne?
Kiedy skakać, kiedy przykucać
i co brzydkie jest teraz, co ładne?


Cebulowa ich dysharmonia,
słowiańszczyzny strasznie nie znosi.
Drażni polska przedziwna melodia.
Nie potrafią jej ugryźć za grosik.


Więc uznają, że jest niemodna,
ojczyźniana i bogobojna!
Do standardu już niepodobna.
Jednym słowem - jest dla nich upiorna!


A jej Ducha najbardziej się boją.
Cienia krzyża gdzieś w zakamarku.
Sprzeciwiają się wszelkim nastrojom,
za wyjątkiem własnego jarmarku.


Więc im gram - po warszawsku, jak umiem.
I mam w nosie ich nosy spuszczone.
I się cieszę, że nic nie rozumiem.
Co właściwe, a co zabronione?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz