sobota, 19 maja 2018

Książe i żebrak















Siedział w kącie poecina
i rozmyślał, czy hrabina -
daleka powinowata
w najważniejszym ślubie świata
z dostojeństwem udział bierze
i w co dzisiaj się ubierze?
Z uwagą dziś na ekranie
przyglądał się każdej damie,
ale stawiał oczy większe,
tylko przy każdej ładniejszej.
Może to... ta w kapeluszu?
Kroczy pełna animuszu
i pierwsza podaje rękę.
Może ta, co ma sukienkę
tak niebieską, jak jej oczy?
Nie! To ta w toczku uroczym!

Siedzi... siedzi i się biedzi.
Nie miał żadnej podpowiedzi.
Piątej wodzie po kisielu
nie poświęcą uwag wielu,
kiedy przez małżeństw osiem
skojarzyło komuś coś się
na genetycznym portalu.
Patrzy z dumą i bez żalu
na te stroje, na te damy,
całe mnóstwo - takich samych,
a jednak skoligaconych.
Sam się czuje podniesiony
na prestiżu i znaczeniu
i rozmyśla o wielbieniu.
Ród to nie to, co rodzina,
a on tylko poecina...

Poezja - uboga sfera.
Pewnie bliższa jest Pottera,
a nie każdy przecież Harry.
Gdzież im do książęcej pary,
takiej, jakby wyszła z bajki,
lecz ci - z poetyckiej szajki,
bajki najpiękniejsze tworzą,
obdarzeni łaską bożą
i chociaż cierpią na Ziemi,
czują się tym wywyższeni.
W arystokratycznym niebie
wciąż się czują, jak u siebie,
szukając wśród luminarzy,
choćby jednej bliskiej twarzy.
Może to jest ta dziewczyna?

Ceremonia się zaczyna...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz