środa, 31 października 2018

DZIADY WARSZAWSKIE cz. I














Osoby:

Poeta
Czarny 1
Czarny 2
Czarny 3
Dusza kobiety
Reporterka
Strażnik

Chór - statyści 

Sceneria I
Baner - ekran wyświetlający sceny prologu

Sceneria II
(Noc. Grupa modlących się. 
Ma murze napis " Muzeum Sztuki")



Prolog 

POETA:

Po Zaduszkach zdmuchnięto znicze.
Zmieciono kwiatów barykady.
Gdy wyludniły się ulice.
Spektakl się rozpoczynał - "Dziady".

Koło kamienia, który krzyżem
na trawniku od dawna leży,
nad płotem zaraz, nieco wyżej
trójkątne oko blask rozszerzył.

I stało nagle się banerem -
jasnym ekranem w środku nocy.
Księżyc zadzwonił swym orderem
i orszak duchów w obraz wkroczył.

Prowadził ksiądz. Swą głowę trzymał
jak książeczkę do nabożeństwa,
a obok niego szedł kardynał
i gejów wiązał małżeństwa.

Krzyżowa Droga masonerii
zebrała tłumnie liczne zjawy.
Mistrz tryumfował w świateł ferii,
a los Jezusa niełaskawy.

Na fletach grał pochód Trzech Króli
ktoś SMS-y liczył, zbierał.
Papieża w Rzymie właśnie truli.
Do następnego będą strzelać.



Nie były to litewskie Dziady,
lecz od turonia stąd - turowskie.
Dwaj papieże toczą narady,
a palec wskazuje na Polskę.

Wierni tu przyszli ze stadionu
z biletem na swe uzdrowienie,
a jasne światło z nieboskłonu
drapieżnie wydłużyło cienie.

I jakiś profil się pokazał.
Od razu widać - Mazowiecki
i zgasły świece przy obrazach.
Rozdawano darmo książeczki.

A w nich kazania i nauki
z Lądu Czarnego, jak ta noc.
Rozbłysło coś w Muzeum Sztuki.
Zło pokazało swoją moc.

Nikt żywy Dziadów nie oglądał,
ale Muzeum wciąż błyszczało.
Protest złożono zaraz w sądach
i wtedy to się właśnie stało.

Ludziska poszli tam z krzyżami
i modły swoje wznieśli w górę.
Nie chcemy Dziadów! Chodźcie z nami!
Chrześcijańską mamy tu kulturę!

Choć śmiał się rząd. Modlą się teraz
i protestować nie przestaną.
Gniew z tego może się uzbierać
przeciw szatanom i profanom.

Długa jest noc listopadowa,
a po ulicach krzyczy Nike,
czasami jeszcze księdza głowa
ukazuje się nad pomnikiem.

I pyta za co?... i dlaczego?
Kto wszystkim nagle zamknął usta?
Czy wszyscy tak się boją złego?
Różaniec trwa. Jeszcze nie ustał.

Może dołączysz? Prośby wesprzesz.
Tam pod Muzeum klęczą nocą.
Jest chłodno i zimne powietrze
ogniki Ducha w nim migoczą.

Kto jest bez winy - nowatorski.
Niech pierwszy teraz z kolan wstanie.
Niechaj podniesie się głos troski,
wspomni tablice, przykazanie!

Za dużo złego z każdej strony!
Zbyt wiele różnych poprawności.
Lud dziadowaniem jest zmęczony.
Uprosić mogą mali, prości.

Nie parlamenty. Nie prałaci,
reformatorzy i artysty.
Nie ten, który się chce bogacić,
lecz zwykli - ci o sercach czystych.


Sceneria I   zamienia się w Scenerię II                                                                                             
( Wchodzą  trzy czarne postacie)

POETA:

Kim jesteście zadymieni? Tacy czarni?
Potraficie modlić się? Zachować godnie?
Jeśli tak - proszę, dołączcie do owczarni?

CZARNY I :

Umiemy! My - żywe pochodnie.


CZARNY II:

On się podpalił na stadionie,
a my naprzeciw Kancelarii.
O pamięć wyciągamy dłonie.
Dziś zapomniani i niezdarni,
lecz kiedy Ducha tu wołacie,
my zew czujemy najgoręcej.
Każdy z nas w nadpalonej szacie
zwęglone jeszcze nosi serce,
które się rządom sprzeciwiało
i chciało władzę zła powstrzymać,
lecz spalić się to dziś za mało
i teraz wiemy: - Nasza wina.

CZARNY III:

Płomyczek znicza nas przywołał
i modły pod świątynią sztuki.
Nie wspomni o nas książka, szkoła.
Nie pamiętają nasze wnuki,
a nam potrzebne odpuszczenie
i wybaczenie nam szaleństwa.
Czy wypalone pokolenie
dostrzeże choć drobinę męstwa
w naszej depresji i sprzeciwie?
Czy marą tylko jest ofiara?
Ci ludzie modlą się prawdziwie,
a Dziady to tradycja stara.

CZARNI razem:

Staniemy przy nich. Ogrzejemy.
Może przybędą inni jeszcze.
Choć noc jest chłodna  - my płoniemy.
Wezwały nas tu twoje wiersze.


(Wchodzi kobieta - DUSZA 
z medalem Orła na piersi )

DUSZA:

Przepraszam. Jestem zagubiona,
a dziecko mnie po świecie szuka.
Zostałam tu z kimś zamieniona,
a DNA bada nauka,
ale nie może znaleźć śladu,
bo nie ma ze mną porównania,
więc może na obchodach Dziadów
ktoś pozna, że ja byłam Ania.

Jest pan mecenas wśród modlących.
Tajemnic wiele zna prawicy,
choć zwykle mało jest mówiący,
gdy stanę obok - myśl podchwyci.
Przy wielu ważnych był procesach
i wie, czego inni nie wiedzą
i stosy akt różnych przeczesał.
Wojskowi tego nie wyśledzą.

Pozwól mi stanąć obok niego.
Choć mason, ale jest uśpiony.
Udało się z ciałem Jerzego,
a mój grób nieodnaleziony.
Dziecko po świecie wciąż mnie szuka
i nikt mi kwiatów nie przynosi.
Dostałam order. Ktoś to zbrukał.
Kogo o pamięć mam dziś prosić?


POETA:

Nie znajdę żadnych słówek gładkich
i wszystkie inne sprawy gasną.
Ktoś przecież szuka swojej matki,
a czuję jakbym szukał własną.

Co powiesz na to Orle Biały?
Gdzie są honory i zaszczyty?
Wyobrażenia odleciały.
Jest tylko złość i żal zabitych.

I czym właściwie wszystko było?
Nie jest dziś lepsze od śmietniska.
Nie mnie się wszystko przydarzyło,
a na tę marność patrzę z bliska.

Te powitania, przemówienia
i czerwień z bielą na stojakach,
uśmieszki i twarze z kamienia,
nad wszystkim górujący zakaz
zmieniła w podłość w jednaj chwili
wiadomość dokładnie sprawdzona -
inni przy swoich się modlili.
Mój Panie Boże, gdzie jest Ona?

Szukamy wciąż. Mijają lata.
Składamy w pamięć resztki kości.
Ktoś nietykalność święci kata.
Nam przypomina o miłości.
Stań Duszo z nami przy Różańcu
i dołóż cierpień swych koralik.
Niech na tym modlitewnym szańcu
iskra nadziei się zapali.


Wchodzi ekipa telewizyjna


REPORTERKA do poety:

Reporterką jestem z Polskiej Telewizji.
Wy podobno zamierzacie spalić kota.
Nakręcimy. Pokażemy to na wizji.
By do ludzi ten was protest jakość dotarł.

Szybka sonda pokazała - wsparcia nie ma,
a reportaż może podnieść wam wyniki.
Obrzęd "Dziadów" - zakazany to jest temat!
Ludzie nie chcą już protestów, polityki.

Pan poeta. Pan tu wszystkich pozapraszał.
Jakieś zjawy. Jakieś widma. Jakieś dziwy.
To tradycja jest litewska, a nie nasza.
W grupce widzę kilku Polaków Prawdziwych.

Czy pan słyszał o reklamie, drogi panie?
Coś się działo nocą, gdzieś na Żoliborzu.
Czy wasz protest jest do tego nawiązaniem?
To są znaki. Kraj jest przecież na rozdrożu.


Wchodzi patrol służb miejskich


STRAŻNIK:

Wzywam wszystkich uczestników do rozejścia.
Demonstracja nie ma w mieście zezwolenia.
Proszę odejść spod Muzeum i zejść z przejścia,
zanim wydam poważniejsze polecenia.


Słychać syrenę. Migoczą światła radiowozów.
Ludzie się grupują. Podnoszą palce w górę.
Zaczynają śpiewać:

Boże, coś Polskę...



K o n i e c    cz. 1

Gdy Wszyscy Święci idą do nieba...



















Za wielu z nas wędruje
i jest wciąż koniunktura.
Rekordy zapisuje -
dokładnie liczy góra:
Która to nasza jesień
i jak każdy wygląda?
Czy ulgę nam przyniesie
siedemdziesiąta piąta?
Pomarzyć każdy może,
a władza się pochwali.
Raz lepiej jest, raz gorzej...
Nie wszyscy doczekali,
a jednak są sposoby,
by zliczyć, jeśli trzeba:
Ilu pójdzie na groby?
Ilu poszło do nieba?

wtorek, 30 października 2018

O dobrej władzy

















Dobra władza jednym dogadza,
a inni mają nie przeszkadzać
i powinni raczej podziwiać,
że dostęp im się umożliwia,
by wiedli kiedyś żywot lekki,
gdy im trzy czwarte minie z setki.

Powinni stawić się w komplecie
i z władzą świętować Stulecie
Odzyskania Niepodległości,
a zborców dawnych nie złościć
hasłami o narodzie w tłumie,
bo Niemiec tego nie zrozumie
i niepodległych znów ukarze,
więc władza dobrym gospodarzem,
przed plebiscytem, zostać musi.

Sprzeciwy trzeba w sobie zdusić
na temat jakiejś zależności.
Partia buduje na ufności
i gdy dotrzyma - cofnąć może,
że będzie lepiej - było gorzej,
bo czy mogłaby władza... dobra,
niedobrym - do skóry się dobrać?

poniedziałek, 29 października 2018

Z przejęciem...













Na temat "wrogiego przejęcia"
nie mamy szerszego pojęcia,
że także przez szerszy skład
najłatwiej odmienić ład.
Demokratyczny to sposób -
dopuścić innych do głosu.
Elektroniczne metody -
usuną prawne przeszkody,
a RODO zmiany ukryje.
Co twoim było - jest czyjeś!

Zmieniają się pokolenia,
lecz większość, nawet z imienia
znam spośród moich sądziadów,
a żona spotkanych gaduł
ma wszędzie o wiele więcej.
Staliśmy w długiej kolejce
i adres naszej ulicy
grupował nas  z okolicy.
Przyglądam się różnym gościom.
Już nie jesteśmy większością.

Nie pomyślałem - dlaczego,
w tej ciżbie, ani jednego,
nie wykonano ukłonu?
Po prostu, nie było komu -
odkłonić się znajomemu,
bo było już po nowemu,
a stary nie miał pojęcia,
co mogą wrogie przejęcia
w partii, zarządzie i w sądzie,
a także w świata oglądzie,
gdzie obcych się komuś dokłada
w migracjach, rządach, układach.

Zielone UFO- ludziki,
częścią uznanej praktyki
stały się już w polityce,
a dom twój i okolice
przestają być twierdzą twoją
i prości ludzie się boją,
gdy groźny usłyszą zgrzyt.
Na Wschodzie, gdzie obcy Ryt
nie chce ustąpić Wielkiemu -
koalicyjnych problemów,
jest więcej w każdym wyborze.

Może rozstąpi się morze,
lecz wielu na to nie czeka.
Wrogie przejęcie człowieka
jest częścią architektury,
która już przenosi góry -
na razie - partyjnych elit,
a ludzie tego, co mieli,
przestali nagle żałować.
Nie wiedzą jak postępować
w domu, obejściu i gminie?
W medialnej Ciemnej Dolinie,
czy kij ich tylko pocieszy?
Powstrzymać się? Czy przyśpieszyć?

niedziela, 28 października 2018

Bujaj się Cela..!















Na Młociny do rodziny
wybrała się Cela,
bo to już na poprawiny
ostatnia niedziela.

Po Bielanach już od rana
głośna krąży plotka,
że padła wielka wygrana
w budce totolotka.

Jeszcze jest nieodebrana,
więc może rodzina..?
Bo się krzyki na wyniki
niosły po Młocinach!

Wielka była karuzela:
Cela jest na plusie!!?
Czy to kpiny? Na Młociny
jechać - sprawdzić musiem!

...

Bujaj się Cela..!
Jest przecież niedziela,
a może być Ameryka!
Słupek z lewa, słupek z prawa.
Osłupiała nam Warszawa.
Oczopląs ma po wynikach.

sobota, 27 października 2018

Bajka o kaptowaniu Kapturka i uśmiechu przebranego wilka























Na wycieczkach po stołeczki
zagubiły sią owieczki
i jak Czerwony Kapturek
poszły na dół, a nie w górę.

A babcie głodne czekały
i gdy już wyjścia nie miały,
wystawiały czepki w oknie.
Niech je nawet już wilk połknie.

Wilk babciom nie obiecywał,
lecz też długo głodny bywał.
Często go zapewniał lis:
Wszystko lepsze jest niż PiS
i odpoczniesz pod pierzyną,
a zabłąkanym dziewczynom
zamącono wybór drogi.

Kiedy podeszły pod progi -
zobaczyły białe zęby.
Z każdej uśmiechniętej gęby
świeciła wprost porcelana
starannie implantowana.
Dziewczynki już bajki znały.

O nic więcej nie pytały.
Zasłoniły się fartuszkiem
i szybciutko " dały nóżkę" -
każda do matczynej gminy.
Przepadł tylko głos babciny,
a nam została pociecha:
Wilk już tak się nie uśmiecha.

Salon


















Obyło dziś się bez hałasu.
Dziwnie, bo od dłuższego czasu
nie było spokojnie w salonie,
a dziś w rozsądnym bardzo tonie
dyskutowano o wyborach,
bo i właściwa była pora,
przypomnieć nam o Wszystkich Świętych,
byśmy tę radość Wniebowziętych
powiązać mogli z Zaduszkami,
a nawet więcej... i z Dziadami -
niekoniecznie z tymi - Leśnymi,
ale wyłącznie z Wileńskimi.

Dziś panowało zamyślenie.
Widząc "rozłożone na scenie"
zamiary politycznych sił,
powagi ton potrzebny był
i salon znowu był salonem.
W jaką pójdziemy dalej stronę?
Może już tylko wie sam Bóg?
Kto nam to wszystko zrobić mógł? 
Nie tylko nam... bo w całym świecie
spadały listowia zamiecie.
Na szczęście ustalono sprawcę.
Podobno siadywał na ławce.

piątek, 26 października 2018

Czy leci z nami pilot?












Niepokój zbudził mnie przed chwilą,
Czy aby leci z nami pilot?
Czy dalej już lecimy sami?
Może, za zamkniętymi drzwiami,
Ktoś inny zamknął się w kokpicie?
To tylko sen, a jak znam życie,
Niedobre, częściej się spełniają,
Gdy złowróżebnie ostrzegają.

Czy w tym szaleństwie o to szło,
Żeby utrzymać status quo?
Czy może pójść o kroczek dalej,
W mobilizacji i zapale
Ustaw o Sztabie Generalnym?
Stan nie przestaje być zapalny.
Jeśli nie teraz, no to kiedy,
Gdy koncentracja wielkiej biedy,
Wiele posunięć uzasadnia,
Sąsiadów rząd i pomoc bratnia,
Wybiera już się do Warszawy
I nikt nie zdaje sobie sprawy,
Jak wielkie są zewsząd naciski,
A grunt podatny jest i śliski.

Trzeba zapytać Jackowskiego
O te przedziwne wizje jego,
Które się dotąd nie sprawdziły.
Po wyborach nabrały siły.
Może też są ewolucyjne -
Niedostrzegane, bo frakcyjne,
A po wielkich przygotowaniach,
Wytrącą nagle nas ze spania
I odpowiedzą lęku chwilą,
Czy nadal leci z nami pilot?

Propagandowa gangsterka


















Przeminęły długie lata,
A ponieważ trwa wciąż zatarg,
Jak jest cenny? - wspomieć muszę,
Przypadkowy cios w podbrzusze.

Nie powiedzą, bądźmy szczerzy,
Całej prawdy bukmacherzy,
Kto zyskał i czy zwyciężył?
Gdy okazji nie zmitrężył.

Walka różne zna uniki.
Mogą zmylić nas wyniki.
Jeden został Mistrzem Świata,
Drugi zyskał na wypłatach!

Mogło przyjść komuś do głowy,
Że cios nie był przypadkowy.
Wszyscy popełniamy błędy,
Gdy zbyt wielkie są zapędy.

Jest to także znany sposób,
By odmienić kolej losu.
Myślą - sponsor i sztabowcy,
A sposób nie jest im obcy.

Co nam przyjdzie z tej wygranej?
Podziały są wszystkim znane.
Publika się może zdziwi...
A nie - wygrani prawdziwi!

Naród długo nie pamięta,
A za chwilę mamy Święta!
Nie wiadomo o co chodzi?
Przegrana nie zawsze szkodzi!

To jest w końcu tylko show!
Jeden wygrał - drugi wziął!
A ten, który sporo stracił
O nauczkę się wzbogacił!

Nie czeka go poniewierka.
Polityka - też gangsterka,
A  żyjemy w takich czasach,
Że mniej liczy się już Masa!

W praworządnej demokracji,
Przepis dyskwalifikacji
Zależny jest od sędziego!
(Może sędzia ma coś z tego?)

Jeśli jest za dużo krzyku -
Zmienią gościa w narożniku,
Bo on, w końcu, podpowiadał
I już z dalszej gry wypada!


czwartek, 25 października 2018

Majcher... za trzy grosze




















Mackie Majcher i ktoś lwowski,
Kto błyszczące zęby ma -
Nastraszyli już pół Polski,
Że o wszystko z nimi gra.

Z gości w białych rękawiczkach
Pada nagle ten i ów.
W przewalonych kamieniczkach
Utknęło już morze głów.

Czy to dżuma, czy cholera?
Czy na miasta pomór padł?
Otwierają Goldwassera,
Potem ginie wszelki ślad.

Wszystko stracisz, coś uzbierał
I możesz wypaść na bruk.
Czy to sprawka jest Majchera.
Właśnie twój przekracza próg.

Baciar lwowski po zachodzie
Sprawdza mocowania krat.
Kontroluje w mętnej wodzie,
Kto do Warty z mostu spadł.

W rękach mają już pół kraju,
A miliarder nagle znikł.
Może przeniósł się do raju?
Może uciekł? Nie wie nikt.

Worek złota gdzieś zaginął
I ciułaczy trafił szlag.
Z dochodzenia przed dziewczyną,
Śmieją się - dowodów brak.

Opijają Goldwasserem
Każdy złotej spółki deal.
Kraj się zmienia? Po cholerę...
Gdy żyć da majchrowy styl.

A kto ma niezdrowy pociąg -
Gdzie nie trzeba nos swój pcha -
W locie może wpaść w korkociąg
I nagle się skończy gra.

Każdy rekin w oceanie
Musi walczyć, gdy chce żyć.
Nie dość zmartwień, co zostanie?
Lepiej Goldwassera pić!


środa, 24 października 2018

Alternatywy


















Spożywać mi zakazano
żywność modyfikowaną,
lecz cóż po takim zakazie,
gdy nie oprzesz się zarazie,
a wciąż promowany zysk,
śmieje ci się prosto w pysk?!
I tylko "Alternatywy"
pokazują stan prawdziwy,
że i nawet Anioł - stróż
po wyborach wróci już
do swojej dawnej piosenki
i cytatu Sofronienki:
"Po lekarzach będziesz biegał,
boś zakazu nie przestrzegał!"

Bez fake newsa!
















Nauczyli partię Grasie,
jak o władzę gra się w prasie.
Wyraźna padła pokusa,
by tym razem, bez fake newsa,
znanego w nowym języku,
zbić krytyków z pantałyku.
Sposoby kampanii zmienić,
uderzeniem po kieszeni.

Apel nikogo nie zdumiał.
Lud zrozumiał tak, jak umiał,
tylko propagandy asy,
wiedzą: Idą trudne czasy!
Wolność prasy, w słusznym zdaniu,
nie polega na kłamaniu!
Każdy musiał przyznać rację,
a samorząd ma dotacje!

Obcy prasę kontroluje!
A państwo współfinansuje
regionalnych redaktorów
z wielkim poczuciem humoru.
Na portalach aż się roi!
Władza krytyk się nie boi,
lecz czy je opłacać musi?
Przecież " musi, to na Rusi!"

Bez "fake newsa!" Krótkie słowa,
ale już w niektórych głowach
dzwonek zabrzmiał ostrzegawczy.
Zależy, na co, kto patrzy?
Inaczej też widzi swoje.
Jeden zgodę - drugi boje!
Odrobina dyplomacji
tworzy Święto Demokracji!

A metody... jak metody,
mogą prowadzić do zgody
i bez szczególnych karesów
doprowadzić do sukcesu,
bo chłopski filozof - Szwejk
nie rozumie czym jest "fejk",
że ma podtekst seksistowski
i różne wyciągnie wnioski.

wtorek, 23 października 2018

Kampania 1812... 2018



















Porównania nie są proste.
Napoleon szedł na Moskwę,
A Kutuzow miasto spalił.
Stolicę swoją oddali,
A już zima była bliska.
Francuz nie miał zimowiska
I za długo nie posiedział.

Może i nasz Strateg wiedział,
Że niesława to taktyka,
Co pognębi przeciwnika.
Ostatecznie da mu radę.
Stolica dotąd przykładem
Zaciętej była obrony.
Chwalono ją nie z tej strony
Z jakiej wódz nasz się spodziewał.

Sam, nigdy może, nie śpiewał
O "Dzieciach, co pójdą w bój".
Miał ukryty zamysł swój.
Myślał o Napoleonie.
Wycofać się, to nie koniec!
Znów zadziwi Europę,
a Ojczyznę przed Potopem
i Częstochowę obroni.

Niech się cieszą jacyś oni,
Że Warszawa łatwo padła.
Niech mówią -To sprawka diabła
I efekt masońskiej zmowy.
O przegranej nie ma mowy,
Bo jeszcze się nic nie stało!
Wielu obrońców płakało.
Klęską byli poniżeni.

Telewizja wszystko zmieni.
Uczci Łukiem Triumfalnym!
Nie ma decyzji fatalnych,
Są tylko błędne oceny
i niepewność - Z kim idziemy?
Po co skakać do Elstery,
Gdy wciąż partia trzyma stery
I sprawnie mija mielizny.

Z hasłami zmiany Ojczyzny,
Po kampanii - jest następna,
A ta była, jak gra wstępna,
Pełna prób i niespodzianek.
To nie ostatni zaścianek!
Nie należy wierzyć wieszczom,
Bo jeszcze oczy wytrzeszczą,
Gdy ruszymy na Brukselę!

Zaczniemy Marszem w niedzielę
Bez faszystów i bez sądów!
Będzie to Święto Poglądów,
Tak, jak Święto Demokracji!
Gorzki żal dziś nie ma racji.
Obietnice - spełniliśmy!
W sejmikach ZWYCIĘŻYLIŚMY!
A poemat - nie dylemat!
Trzeba szybko zmienić temat!

Nie-Boska Komedia i Horał Żałosny















Każdy swój ogonek chwali
i z lewa i z prawa.
Gość za sobą mosty pali -
Na co mu Warszawa?

Polityka dla fircyka
to trudna przeprawa.
Kpiąc, najczulszych miejsc dotyka -
Na co mu Warszawa?

Oglądałem i słyszałem
i uwag nie czynię,
że horały Bucefała
obrażają Gdynię!

Uczyć winna pycha gminna
absolwentów prawa,
że dla takich wciąż bezcenna
jest moja Warszawa!

Gdy lebiegom, bez dobrego,
kiepski żart spowszedniał -
siłą złego, wyszła z tego
Nie-Boska Komedia!

poniedziałek, 22 października 2018

Wróżenie po burzy - przed burzą źle wróży

















U starych wyroczni z partii nieboskłonu
bardziej jest widoczny brak testosteronu
i czuć walerianą, pomińmy przyczyny,
ale może martwić brak adrenaliny.

Łatwiej zmienność losu przyjąć ze spokojem,
ale nie brak głosów, że kolejne boje
mogą być trudniejsze, nawet ruszać z posad.
W zbroję Achillesa stroją Patroklosa.

Nie będzie pożytku zamian ukrywanych.
Głowę od przybytku bolą takie plany.
By dojrzeć zastępstwo - wystarczy zła chwila,
lecz cóż... jeśli pięta też boli Achilla?

Jeszcze Koń Trojański może wszystko zmienić,
lecz są już o Konia wszyscy pokłóceni.
Tym razem nie poszło o Jabłko Parysa.
Nie należy wypraw urządzać w kryzysach!

niedziela, 21 października 2018

Niechaj, co chcą - myślą sobie...



















Niechaj, co chcą - myślą sobie.
Do wieczora nic nie powiem,
Ale wszystko mam na oku.
Najważniejszy święty spokój!

Milczę! Mam swoje powody.
Za dobrze już znam metody
Powtarzane dookoła
I niczego nie odwołam!

Wiem! Na pewno nie śpi licho,
Ale ja, sam - bedę cicho.
Kto pierwszy gębę otworzy?
Na pewno prowokatorzy!

Trwa na świecie rewolucja,
Protestów, medialnych krucjat
Mnożących skalę zagrożeń.
Ja swej ręki nie dołożę!

Niech pilnuje Ruch Kontroli...
Niech pan Sędzia nie pozwoli...
Niech Komisja ma na głowie...
Na nic dzisiaj nie odpowiem!

Nie zapowiem! Nie wykraczę,
Że nie może być inaczej...
Scenariusz jest zbyt ograny!
Zobaczymy! Zaczekamy!
 

sobota, 20 października 2018

Brzmienie ciszy



















Na Świętego Patryka "Pod gęsią i rusztem"
miejsce polityka było zwykle puste.
W kominku iskrami ogień tylko trzaskał.
Wszyscy Irlandczycy w marszach szli przez miasta.
i  bywalcy - szkoccy panowie w spódniczach,
też swoje ustawki mieli na uliczkach.

Panowała cisza "Pod gęsią i rusztem"
i świat nie usłyszał z jakim wielkim kunsztem
polityk nakreślał tajemnicze znaki,
które będą mową głów nie byle jakich.
Już wcześniej "Pod gęsią...", w dzień Jana Chrzciciela
głosem opatrzności i Desaguliera
przekonano zgodnie trzy londyńskie loże,
że wspólny ryt wszystkim jedynie pomoże
rozpoznawać siebie w politycznym tłumie.
Wykonasz gest jakiś, a brat go zrozumie.

Talent polityka doceniali wszyscy,
a Święto Patryka i poranek mglisty
w ciszy pozwalały kreślić rusztowanie.
W ten sposób "Pod rusztem" rytuał powstanie,
jakim się mularze władzą świata dzielą.
Wówczas Mistrz nakaże ciszę przed niedzielą.

piątek, 19 października 2018

Krzyżyk w kratce















Zapytano prawodawcę,
czy potrafi krzyżyk w kratce,
bez zastanowienia złożyć
i nie bacząc na gniew boży
sprofanować symbolikę,
wiedząc, jak wierni z krzyżykiem
obchodzą się w całym kraju?

Nie ma u nas obyczaju
i nikt jeszcze do tej pory
nie był do rozważań skory:
Czy powinna wiernym zatem,
większą - mniejszą, ale kratę,
wskazywać dziś polityka,
jako miejsce dla krzyżyka?

To jest przepisu złośliwość!
A Prawo i Sprawiedliwość
Pan Bóg kocha, tak jak Psalmy!
Jakim trzeba być nachalnym,
biorąc za łamanie ciszy
Pieśń, jaką w kościele słyszysz?

Ktoś powinien leżeć krzyżem!
O wodzie i misce z ryżem
za swoje opinie pościć.
Za rozsianie wątpliwości,
że ważniejsza ma być cisza?
Nikt o tym dotąd nie słyszał.

Teraz albo nigdy



















Nieśli coś - jedni za drugich,
ale był to marsz za długi.
Ciążyły im słupów drzewce.
Jeden chce iść - drugi nie chce.

Żeby przestrzec przed powrotem,
obrzucono wszystkich błotem,
by spojrzeli prawdzie w oczy.
Jeśli staną - kraj się stoczy!

Szli razem w ruchu taśmowym.
W marszu po rozum do głowy.
Przewodników mieli dwóch.
I ktoś nagle wstrzymał ruch.

Jeden człowiek w demokracji
nie dał zmienić ordynacji...
i jeszcze dopowiem wam:
Sądy obronił ten sam!

Obroniła system sitwa.
Bez zasad - totalna bitwa
na każdej lokalnej scenie
powoduje zaślepienie.

Jeśli chcecie - wiarę dajcie!
Jeśli chcecie - zaufajcie!
Ale kto na zmianę liczył,
może z marszu wrócić z niczym.

To już nasza stara bieda -
Chcemy zmienić... lecz się nie da.
Stało się...  nikt nie ma krzywdy.
Może teraz?  Albo nigdy!!!

czwartek, 18 października 2018

Baju, baju... gadu, gadu















Przywyknie znów d... do bata,
zanim nam mrok - wyostrzy wzrok,
Skończy się bajka o dopłatach.
gdy się za granią zacznie stok.

Przeminą sny o lepszych latach.
Iluminatów zgaśnie blask
i w niewidzialnych wyjdzie szatach
unijny król germańskich łask.

Baju, baju, baju - nocą.
Gadu, gadu, gadu - w dzień.
Pakty z zachodnią pomocą
tajemnicy skryje cień.

Jeszcze nam może - Bóg pomoże.
Jeśli usłyszy ciche "Trwam!"
Przypomnisz sobie o wyborze.
Kogo wspierałeś tu i tam?

Gdzie wróżka ponóżka - szuka szamana
i swego pana masona ma,
słuchamy, że zapłacą za nas
różnice wizji dobra i zła.

Baju, baju, baju - psocą.
Gadu, gadu, gadu - zmień!
Tajemniczych znaków mocą
w ostatni kampanii dzień.

Leją think-tanki - ambrozję w szklanki.
Za lepsze jutro miód spija lud
i dobrowolnie, a nie z łapanki,
oddaje w raje wianuszek cnót.

Za rewolucję, za konstytucję,
gdy plus jest dobry, a minus - zły,
gdzie nieomylnym strategiem wódz jest.
Ma telewizję z dymów i mgły.

Baju, baju, baju - nocą.
Gadu, gadu, gadu - w dzień.
Przetrwamy, z bożą pomocą,
dziwy, co łomocą w sień.

Niespokojny sen o Warszawie

























Nic tak snów nam nie zakłóca,
jak ten zapach po onucach,
jakim przesiąkła elita.
Chciałbyś wiedzieć, szukasz, czytasz,
czy zapach może mieć związki
z takim - Orderem Podwiązki?
Z gwiazdorstwem, bogactwem, rodem?

Czy to wojna jest powodem
przenoszenia starych butów?
Czy to od Starych Kiejkutów
w tuczarni pozostawione,
rozmnożyły się zielone
z reklamówek na kraj cały?
Słuchy tylko pozostały
niedowierzeń po Lepperze,
że tylko ryba nie bierze.

Dziś, natychmiat po bar micwie
znajdziesz w każdym wydawnictwie
dzieciom etat resortowy.
Wystarczy z tym pójść do Sowy
i przedstawić rodu fach tu.
Przyda się dziadek z Werhmachtu
i choćby po nim bryczesy.

Może z nich wciąż interesy
czuć na milę onucami.
Stąd i spokojnymi snami
czas nas dzisiaj nie obdarza,
bo jakim słowem wyrażać
bój - na zabój, łupów łupież,
pisząc o kamieni kupie,
o przesądzie w każdym sądzie...
a nawet o samorządzie?

Micho-Rowscy i trąd



















Ordynacja ma swojego Ordynata,
który troszczy się, by przepis trwał przez lata
i zapewniał Micho-Rowskim wciąż dochody.
D`Hondta w sądach, paragrafy i metody.

A te "michy" i te "rowy" w nurcie zdrowym
wymuszają Obediencji podział nowy!
Stąd i wojna nieustannie trwa na górze:
Czy Kazanie może sprzeczne być naturze?

Posłuszeństwo i pierszeństwo - tworzą stada.
W stadach musi być porządek i ogłada.
Po to właśnie przewodnicy mają rogi,
żeby siła nie zgubiła słusznej drogi!

Mezalianse odbierają kastom szansę
traktowania należycie i z dystansem
złych zapędów gminnych trendów trędowatych -
prądów prących w nienależne im etaty.

Nie ma miejsca dla profana i nieuka,
dyskrecja to jest królewska sztuka
i niczym są skojarzenia,
że coś zmieniasz, by nie zmieniać...
Gdy wół ryczy, to obora tylko słucha!

Ordynacja ma swojego Ordynata!

środa, 17 października 2018

Do ostatka... mix bajek













Do ostatka będą łudzić,
choć się pocą dniem i nocą.
Żadna myśl ich nie ostudzi,
że już chyba, nie ma o co?

Jak to nie ma? Druga tura!
Po niej - następne wybory!
Może się okazać uraz
groźniejszym, niż do tej pory.

Sznur powiązań - nie tasiemka.
Cel zawsze uświęca środki.
Z niepewności głowa pęka!
Wszędzie Marysie - sierotki?

Wilk nie jeden, lecz watahy
uzbierane z różnych bajek.
To nie są strachy na Lachy!
Upadają obyczaje!

Chwycił Kozak Tatarzyna!
Wojewodzie chciał w łeb strzelić!
Kto na wodze nerwy trzyma,
myśli... aby do niedzieli!

Przyszły świnki do kaczuszki,
bo kaczuszka ma kłopoty,
po jabłuszku od złej wróżki...
Czy wytrzyma do soboty?

wtorek, 16 października 2018

Przyjechali...

















Przyjechali. Siedli. Wszyscy w garniturach.
Czekają. Pobledli. Co obieca góra,
jeżeli już będzie system dwupartyjny,
bez posłów ludowych - chłopskich, tylko inny?

Zostały w remizie dzieci postkomuny.
Został jeszcze tydzień na chłopskie rozumy.
Wielu posłuchało kazania na sumie.
Chłop zawsze przytaknie, ale czy rozumie?

Na Mikołajczyka, albo na Witosa,
głos by zawsze dali, a patrzą z ukosa -
Czy to dobra zmiana? Jaka u nich będzie?
Kum posadził kuma na każdym urzędzie.

Nie chcieli kołchozów. Były PGR-y.
Lżej dziś. Baba z wozu... Gnają kontenery.
Prócz kurzu na drodze, nic z nich wioska nie ma.
Sołtys - stary szeryf mówił jak wybierać.

Chłopi - i nikt inny Polskę ocalili.
Tak samo się modlą, jak kiedyś modlili.
Po lasach chodzili przez władzę wyklęci!
Patrzą na te zmiany, lecz bez wielkich chęci.

Widzą, po frajerach, mądrego premiera,
ale już w powiecie swój, swego wybiera,
bo starym zwyczajem - chłop wybiera chłopa,
a ile im teraz daje Europa?

Chłop rozważnie myśli i wyciąga wnioski.
Zapyta sołtysa. Obejdzie pół wioski.
Z sąsiadem pogada - Co myśli o PiS-ie?
Długo będą gadać? Długo... widzi mi się.

Panie Borowiecki! (na motywach "Ziemi Obiecanej" Władysława Reymonta)

















Panie Borowiecki o wspaniałych planach!
Jakże będzie piękna Ziemia Obiecana!
Jakże pan potrzebny! Jakże pan się przydał!
Pan ich wszystkich przerósł. I Niemca i Żyda!

Panie Borowiecki! Oni kredyt dadzą.
Pojadą, przywiozą i jeszcze doradzą,
Bo im wszystkim teraz na panu zależy!
Pan sny nasze spełnił! Aż trudno uwierzyć.

Pan otworzy konta nawet w świata kącie!
Pan oświeci chłopa - drugi, po Reymoncie!
Za te przemówienia, Nobla pan dostanie!
Pan przeciera drogi - wszystkim! Drogi panie.

Lecz żeby za bardzo pana nie przechwalić,
Niechaj pan uważa! Cukier też się pali!
I jeśli o pewnych sprawkach, ktoś mu powie...
Niech pan to zostawi... i daruje sobie.

Panie Borowiecki! Pałac pana czeka!
Chyba Bóg nam zesłał takigo człowieka.
Tu się rozbuduje, a tam się przekopie...
Wkrótce oczy wyjdą na wierzch Europie!

I niech pan nie zważa, co ludzie gadają.
Oni potrzebują! I oni czekają!
Trzeba pokazywać drogę narodowi!
Ktoś o tym napisze. Ktoś o tym film zrobi.

Plan - najwyższa marka! W tym interes czuć!
Dziś na pana barkach wyciągniemy łódź,
Zwostawioną kiedyś przez innych na brzegu.
Pan wiedział - poprzemy! Widać - tego chce Bóg!

poniedziałek, 15 października 2018

Tak! Ale...


















Nie jestem przeciw, ale nie chwalę.
Mogą poeci mieć swoje "ale..."?
Darczyńcom - wolno? Nam nie wypada?
Po co, kto daje - "ale..." dokłada?
Sprzedaż wiązana, jak postój w korku -
Poznajesz pana... i kota w worku!
Niby dostajesz, a dostać możesz.
Zwykle to "...ale" kosztuje drożej!
Mała uwaga - niewielka rzecz,
bo przecież prawo nie działa wstecz.
Pewną kolejność trzeba zachować!
Nie musisz zaraz ręki całować!
Podają rękę? Chwytasz za palec!
Nie jestem przeciw... ale nie chwalę.
Gdzi konie kują - nogę podstawiasz?
Tak! Już się o tym dzisiaj rozmawia!

niedziela, 14 października 2018

Jeden - drugiego...


















"Jeden... drugiego..." Dzień Papieski?
Czekamy Zastępów Niebieskich,
a partia czeka dnia wyborów.
Daleko już od pierwowzoru
odbiegły nasze poczynania.
Za to wzajemne okładania
nie przebierają w świętych słowach.
Odnowa kraju? Czy od nowa... ?

Opadła Komańczę szarańcza.
Obdziera z resztek i wykańcza
biblijne Drzewo Wiadomości.
Obraz Stu Lat Niepodległości
dobrego - nie ma. Złego - wiele.
Papieski Dzień święci niedzielę
zgodnie z Ojcowskim przykazaniem.
Trwa bijatyka na ekranie.

Polska się zmienia... a czas leci.
Gasną wspomnienia - "Nigdy przeciw... !"
Świstały pały blisko KUL -u.
Prawdziwi jesteśmy... do bólu
w swoich poglądach, przekonaniach,
a wymagania ma kampania
i musimy "walczyć o wszystko!"
Szansa na zmianę jest tak blisko!

Zadecyduje prosty człowiek
po której stronie się opowie.
Głosujmy i "Ducha nie gaśmy!"
Nie przebiarają w słowach taśmy.
Czy naga prawda bywa grzechem?
Pobrzmiewa gdzieś szatańskim śmiechem
ironia czystej hipokryzji
Wesołych Romków w tyle wizji.

sobota, 13 października 2018

Warszawę zapamiętasz!















Warszawę zapamiętasz!
Warszawa to nie cmentarz
i przelotne żurawie.
Jest jeszcze duch w Warszawie,
budzący w ludziach sprzeciw,
z którym apologeci
odwieczny problem mają.
Warszawiacy kochają
swe miasto, jak dziewczynę
i dzielnicę  - nie gminę,
widzą w każdym urzędzie.
Tu zawsze ważnym będzie,
jak zwracasz się do ludzi
i możesz gniew obudzić,
nie zważając na słowa.

Coś ci się nie podoba,
gościu w Unię odziany?
Każdy - nieobeznany
pewnie się czuć nie może.
Żyją lepiej, lub gorzej...
to jest ich własna sprawa!
Spodoba się Warszawa,
gdy zwyczaj jej szanujesz -
żyjesz... nie komentujesz,
jakimi być powinni...
Być może, chcą być inni.
Niejeden sąd tu błądził,
tkwiąc w przekonaniu głupim,
myśląc, że miastem rządzi,
bo ich poparcie kupił.

Warszawę zapamiętasz,
że nie ma, jak w Warszawie!
Warszawa to nie cmentarz
i przelotne żurawie.

piątek, 12 października 2018

Anomalie















Zmierza zorza do Trójmorza.
Czerwienią się gołoborza.
Na śmietnisku - znowu pożar.
Przedwyborczy znak?

Pod Łęczycą? - Wola boża...
Kampania - na ostrzu noża!
Ruch się zachwiał. Gaz podrożał.
Siała baba mak.

Socjopatią - socjologia?
Odkrywcza terminologia
szczepi geny podległości
narodowi i ludzkości!

"Kocham" - było nieprawdziwe.
Zakończyło się "ich liebe"!
O co chodzi? - każdy wie.
Zmienia... czy nie zmienia się?

Katolicyzm - reszta świata?
Demon, szatan - demokrata?
Dżuma, odra, czy cholera?
Anomalie!!!  Idź! Wybieraj!

Zbieżność dat oczom unika,
Siódmego... i października???
Magnetyzm, czy polityka?
Piekło... albo Raj?

czwartek, 11 października 2018

Knury Szklanej Góry
























Z nadzieją u progu
czekał na zmierzch bogów,
ale na Parnasie
siedzieli przy kasie
wyłącznie regenci
gotówką rozdęci
w pychy mętnej chmurze.

Na ich szklanej górze
obleśnych ekranów
wytrzymał najdłużej
prostak i cham z chamów,
który nieustannie
wzrokiem rozbieganym,
badał gdzie upadnie
grosz innym oddany.

Kto by się wychylił
i po pańskie schylił,
tego by po chwili
oprawcy obili.
Gdzie się pchasz łachmyto?!
Cóż ci we łbie świta?
To nasze koryto!
Tu siedzi elita!

środa, 10 października 2018

Koleje losu, czyli krajobraz po bitwie
























Finał kampanii - Kolej Linowa!
Trzeba uważać znowu na słowa?

Czy deklaracja i klarowanie
muszą mieć coś wspólnego?

Takie są media i czcze gadanie...
A mnie też nic do tego!

Cerber, czy cyber-ochrona danych
o składowisku w gminie?

Sprzeciwy kobiet niewybieranych?
Dar do Azjatów płynie!

Było - nie było?  Coś się mówiło...
Kończyć tę wojnę trzeba!

Koniec kampanii. Wszystkich olśniło.
Bój nic nikomu nie dał!

Są argumenty dla gmin przejętych,
że "Nie od razu Kraków..."
A tak usilnie prosił nas Święty:
"Pilnujcie mi tych szlaków!"

wtorek, 9 października 2018

Niewesoło przed weselem



















Nie ma o co się unosić!
Na wesele będą prosić!
Po nim zechcą wici słać.
Na wesele znów nas stać!
Wszystkim to obyczaj znany.
Pany - chłopy. Chłopy pany.
Plon zebrany sprzedać trzeba,
Bo żyd więcej grosza nie da.
Prośmy Lejba i Rachelę!
Na wesele! Na wesele.

Podkrakowskie kartoflisko
Dymy ścieli. Słońce nisko.
W dwie niedziele zebrać chcieli
Miastowych Obywateli,
A ten chochoł i w nim Róża,
Podział widzą. Lud podburzać
Zechcą pewnie chłopskim żalem
I tęsknotą... i z Góralem
Dawne duchy przywoływać.
Wieś jest dla nich nieprawdziwa!

Gdzie w niej szukać Tetmajera?
W gminach, co po pegeerach
Nowych Czepców  się czepiły
I w świat dzieci rozpuściły.
Zamiatają czapką z piór
Za wysokie progi biur,
Wójtów sprośnych i pijanic,
A poetów mają za nic.
Straszą dzieci Wernyhorą?
Dziennikarzy zowią sforą
Na usługach Szeli synów.
Kogo wezwać ma do czynu
Niezbadanych wspomnień sznur?

Odnowiony, pański dwór
Świeci w oczy żyrandolem.
Nikt nie woła: Przyjdź chochole,
Bo i wyszedł na chochoła,
Ten, co róg miał, pisał, wołał,
Ale kpiarze i prześmiewce,
Wykarmieni na sakiewce,
Brali ton za wycie w kniei,
gdy zwierz ranny, bez nadziei,
ostatni głos z siebie daje.
Nowe bractwa obyczaje
Złotego już czciły cielca.

Został ino sznur wisielca
W piwnicach prokuratury.
Wysokie partyjne góry
Schodziły się nad reglami.
Niemożliwym świat nas mamił -
Przekonaniem, że... nie zejdą...
Medialna brejda za brejdą
Obiecywały jesienią,
Że wesela nam odmienią
Nastrój, zanim przyjdą chłody.
Szykowano strój dla młodych
I na płotach schły sukmany.

Złośliwe krakowskie damy
Przestały się kłaść na jezdni.
Co niedzielę, gość przyjezdny
Zwracał się do jednej z nich:
Nie ma już wśród matron szych!
Ty będziesz naszym idolem!
Różą, ukrytą w chochole
I nagą prawdą ekranu.
Porzuć swoich dawnych panów
I mikrofon ujmij w dłonie.
Po kampanii, po sezonie,
Będziesz wozić w bagażnikach
Gości swego polityka
Od wesela do wesela,
I już nie wiejska kapela,
lecz żądze zagrają w tobie.
Wciąż zmieniali się posłowie.

Aż w dalekim Legionowie
Dzień radosny zepsuł cham.
Z takim stosunkiem do dam,
Mógł być tylko sutenerem,
A był wieloletnim merem
Obok policyjnej szkoły!
Taki prostak! Królem gołym
okazał się wśród elity.
Wykształenia miał prześwity?
Z rynsztoka brał słowa brzydkie.
Nikt już chłopki w celebrytkę
Nie chciał, na siłę zamieniać!
Jedna zeszła do podziemia
i w nim zapuszczała brodę.
Skubała ją w każdą środę,
bo podobno - rosła ruda.
Szkic "Wesela" się nie udał,
Choć miał Wyspiańskiego rym.
Sam Mistrz miałby problem z tym -
Kogo na "Wesele" prosić?

Nie ma o co się unośić!

Dziadek... za rzepkę...



















Pójdę, myśląc - Ojcowizna!
Żona - chwaląc dzieci.
Dzieci, bo rząd plusy przyznał.
Wnuki drażnił sprzeciw.

Pójdę. Miała być nauczka.
Żona - zaślepiona.
Dzieci, bo myślą o wnuczkach:
Co pomyślą o nas?

Pójdę... bo rodzina... Polska!
Liczą ankieterzy...
Rośnie nasza - polska troska.
Wiemy! Iść należy! 

poniedziałek, 8 października 2018

O co pytano za bramą?















Uwolnieni posądzeni.
Jeden wielkość strat wycenił
i z kieszeni do kieszeni
przełożył to, co zostało.
Kosztowała go niemało
kaucja - wymuszona strata,
a jeszcze na adwokata
musiał łożyć. Na biegłego
i sąd musiał mieć coś z tego,
a rodzinie i kolegom
trzeba także podziękować.
Potrafili się zachować!

Łacznie to milionów kilka.
Gorycz w maleńkich kokilkach.
Kilkadziesiąt pozostało.
Po kieszeni się dostało...
i niech się już tym udławią.
Niech się lepiej zaciekawią,
kto zagarnął te miliardy?
Jeśli mają dowód twardy,
niech wymienią, jak należy,
kim są nowi miliarderzy?
Przy nich to maleńki prztyczek -
poręczenia urzędniczek.

Proces potrwa, jak o miedzę...
Posiedziało się... Nie siedzę!
Nieuchronność wszystkich czeka
i nikt jakoś nie narzeka.
Dziś panowie ministrowie
wybory mają na głowie
i z poparciem tarapaty.
Czy ktoś zyska? Będą straty?
Co powiedzą na to ludzie,
gdy im nie za dobrze pójdzie,
a ten miliardowy złodziej
wciąż żeruje na narodzie?

Były już rozmowy z katem
i zaproszeń na debatę
niech nam nie wysyła kasta!
Pokazują straty miasta,
a nam niewiele do tego!
Drobny cwaniak, do grubego -
sam się nigdy nie porówna.
Rozmowa nie była trudna
i niech pan, co chce napisze.
Dalej jedziesz, gdy jest ciszej...
i na co te wielkie scysje?
Nie ma sądów! Są Komisje!
Nic tak życia nie upiększy,
jak ukryty raport... większy!
 

niedziela, 7 października 2018

Samo zrzędzenie
















Na potępienie, albo na litość...
Grube miliardy, czy przyzwoitość?
Jakie wartości lud wyżej ceni?
A jakie partia? Nic się nie zmieni!

Kto nam powinien świecić przykładem?
Czy ten, co kręcił, ale dał radę?
Czy ten, co świętość podnosił z ziemi?
Tron czeka jeden. Nic się nie zmieni!

Jeden jest dzisiaj ofiarą hejtu.
Drugi - chroniony, ma worek glejtów.
Ministerialne rozdaje karty.
Który jest lepszy i więcej warty?

Hamletyzacja wyborczej sceny.
Cham w demokracji stwarza problemy!
Wraca piosenka Wesołych Romków :
Co komu wolno we własnym domku?

Okna bareizm taśmami klei!
Nie ma świętoszków ani złodziei?
Czy w Świętoszowie komuś przeszkadza,
co w nim powstanie - bazar, czy baza? 

Kto oponenta grzecznością pieścił,
a dziś na niego ulewa z treści...
niesprawiedliwych, bluźnierczych sądów,
ma zostać wzorem dla samorządu?

Honor z humorem ma hipokryta
wymieszać w chamskiej wojnie na kwitach,
w bitwie o władzę - wojnach na górze?
Trudno z tym będzie, wytrzymać dłużej...

sobota, 6 października 2018

Bój na zabój!

















Zaczęła się młócka równa.
Hak - hakowi nie dorówna!
W tasiemcowych spotów splot
Uwikłani z kmiotem - kmiot!

Faul, męty i talenty.
Oskarżenia i przekręty
Od Falenty i z Karpacza.
Brakuje tylko Hadacza!

Mordobicie trwa w elicie.
To już nie, wojna na szczycie.
Nie debata, nie dysputa.
Bój na gumnie! Słoma w butach!

Nikt nie kończy, jak zaczynał.
Bój na zbój! Wkrótce finał!
Gdzie powaga i kultura?
Lecą chmurą ptasie pióra.

Salon za pół ceny















Za pół ceny? Czy to dużo, czy to mało?
Za pół ceny? Chyba mniej by się wydało...
ale sposób też się w końcu wydać może,
że pół ceny to nie taniej, ale drożej!

Za pół ceny... tak się ludziom wydawało,
że się dało, gdy się tylko wycofało
i wróciło, tak na prawdę, to co było!
Ludzie myślą, że się wiele poświęciło!

Prawdomówność dobroczyńców zachowana!
Sprawiedliwość - pana, wójta i plebana.
Rozdawanie wciąż prawdziwe jest w reklamie.
Kto potrafi wejść na afisz - ten dostanie!

Tylko grosza dla Gawrosza ciągle nie ma.
Byle kloszard szuka w koszach... znajdzie tamat,
potem kotlet odgrzewany rzuci, gdy dojdzie do ściany,
niszcząc obraz - tyle dobra... dobrej zmiany!

piątek, 5 października 2018

Parasol na pasach
















Na pasach... ?
Trącił chłopczyka... ?
Uff... Chłopczyk - nie zakonnica.
W ten sposób na polityka
Wywiera presję ulica?!
Czy nowojorska taksówka
Koguta już ma na głowie... ?
Ciekawe - za kim w prasówkach
Teraz się Prezes opowie?

Oręż mają niejednaki,
A tasiemce różnie rażą.
Znaki są dla niepoznaki!
Kto ma być kampanii twarzą?
Konkurenta nic nie plami!
Wszystko kryją tajemnice.
Walczą już parasolami...
I takimi... z ostrym szpicem!

Tajemnice w polityce
Podziały tworzą dozgonne.
Bez różnicy - szpic, czy szpicel?
Parasole są ochronne!
Widzimy, że w całym kraju
Rosną, jak po deszczu grzyby.
W formie podatkowych rajów
I sądów niesprawiedliwych.

Nie znasz twarzy ochroniarzy.
Kto na pasku? Kto na pasach?
Wszystko może się wydarzyć!
Żyjemy w ciekawych czasach.
Chłopczyk uszkodził kolumnę
Zwalniającą na zakręcie!
Przez wtargnięcie nierozumne,
Jak plotki o Prezydencie!

Sam Prezes przemawiał długo,
Więc, coś musi być na rzeczy.
Kto partnerem, a kto sługą?
Nie potwierdził. Nie zaprzeczył.
W intencję - ufaj Narodzie!
Każdy słuszną spełnia rolę.
Parasol noś przy pogodzie
Rozłożony nad idolem!

czwartek, 4 października 2018

Vaciak














Nie ulegaj złym przykładom!
Nauki są zbędne dziadom,
jakich kuroniowe zupy
zapędziły między słupy.

Ci, co zsiedli z karuzeli,
też pewnie nie będą chcieli,
zagłosować na komisję.
Prędzej już rodzinną scysję
wywołają i wymuszą...
Domownicy pewnie ruszą,
wspólnie zagłosować przeciw.
Na złość, jak uparte dzieci,
żaden z nich się nie zachowa,
a propaganda rządowa
wciąż milcząco lekceważy,
co pomyślą ludzie starzy
za te marne tysiąc złotych.

Nie wierzą chyba w kłopoty,
patrząc na wskaźnik poparcia.
Stara płyta, nie do zdarcia,
ma nas w kozi róg zagonić.

W koło - oni... oni... oni -
zabrali wam te miliardy,
ale poczucie pogardy
znacznie większym jest brzemieniem
i dla władzy zaskoczeniem,
pycha się zakończyć może,
bo czy starym było gorzej
i cokolwiek się zmieniło,
gdy się wspierało, chodziło?
Czy jest ktoś zadowolony
patrząc na cudze miliony?
Na wypchany vatem waciak,
jaki ma towarzysz Szmaciak,
Resztę w banku u Morgana
z rozgrzeszeniem od plebana.

Nie ulegaj złym przykładom!
Zmieniać zdanie, wbrew zasadom,
nie przystoi siwej głowie,
bez względu, co myśli sobie.

Nie jest aż tak miło...

















Nie jest aż tak miło...Tak się porobiło...
Rafalskiej z rejestru znowu nas ubyło
i pani minister może rząd pochwalić.
W smutnych kancelariach ich zapisywali.

Stwierdzić musiał lekarz. Zgłaszała rodzina.
Chory był. Narzekał... i taki był finał.
W statystykach bywa, że w pewnych okresach,
bijemy na głowę rekordy Guinessa.

W bardzo wielu sprawach, nie jest tak, jak sądzisz.
Wciąż nie bardzo wiemy, kto dziś nami rządzi?
Partia, czy Bruksela? Może trybunały?
Startystyki ludziom w głowach zamieszały.

W sondażowniach - blaski! A za oknem szaro.
Owacje! Oklaski! Taśmy... jak makaron,
ciagnąć nam tu będą do późnej jesieni.
Potem ma być lepiej... lub się nic nie zmieni.

środa, 3 października 2018

Bomba w górę!
















Nawet lokalny posterunkowy
ma tę zasadę, wbitą do głowy:
Jeżeli kogoś już przesłuchujesz -
patrz: Gdzie delikwent wzrok kieruje?
Stąd dla każdego jest oczywiste,
jak bardzo kręcił jego minister!
Takie krętactwo to prosta rzecz,
gdy się odnosisz trzy lata wstecz,
bo to, co było, a dzisiaj nie jest,
już w policyjny nie trafia rejestr!

Walka w kampanii, walka o miasta,
uderza w tego, kto słowem szastał
i nie zakładał w głupiej rozmówce,
że partia zrobi z niego przywódcę
i konkurentem będzie lidera,
który poparcie wielkie uzbierał.
Teraz widzimy dwie twarze PiS-u.
Gdzie dwóch sie bije - brak kompromisu.
Komu ten problem zasłaniać chce się:
Kto po prezesie? Kto po prezesie?

Tłumaczą ludziom eksperckie głowy,
że to zwyczajny, czyli taśmowy
blef wyciagnięty z wyborczej szafy.
Mnożą w ten sposób za gafą, gafy.
Wielkie wyścigi gonią zająca.
Potem zająca finisz utrąca
i decyduje już ślepy los,
kto, zwykłym fuksem wygrał o nos
i kto profity grube odbiera,
za ludzkim wzrokiem, u bukmachera.

Cała kasta nadzwyczajnych wie zwyczajnie,
że nieważne są sondaże, tylko stajnie
i nie zważa, jak typują naciągacze.
Muszą napełnić koryta. Nie inaczej!
Bomba w górę... prosze państwa - Bomba w górę!
Tu nie chodzi o słownictwo i kulturę.
One także muszą kiedyś wyjść na stronę,
bo nie wszystko może być upublicznione!
Emerycie, jak znasz życie - wycisz nerwy!
Na co liczysz, gdy w stolicy idą derby?

wtorek, 2 października 2018

Masówki













Propagandy - do przesady!
Znosić tego - nie dasz rady!
Powietrze uchodzi z worka.
Krasomówcy stoją w korkach.
Nieustanna trwa oracja.
Ogranicza ordynacja
czas prezencji kandydatom.
Do przesady, w zamian za to -
co dzień, premier z prezydentem
wciąż wystąpienia zacięte,
czasem nielimitowane,
o to, kto włada ekranem,
toczą, bez chwili oddechu,
w sprinterskim, niemal, pośpiechu,
bo się wkrótce skończy czas,
urabiania szarych mas.

Nas?