środa, 29 lutego 2012

Romantyczność



 












Upadła filozofia "mieć". Nie wierzy nikt już w "być".
Trzyma się jeszcze trochę "chcieć". Umacnia się "Jak żyć?"
Lecz "żyć" jest także zagrożone. Żre je eutanazja.
i wkrótce będzie tylko klonem. Została nam fantazja.

Byt wirtualny żyje dłużej. Ten nasz jest nic nie warty.
Z zaświatów w wyobraźni chmurze idzie Czterdziesty Czwarty.
Gdy człowiek już tu nic nie ceni, a ludźmi rządzi zwierzę -
to filozofię może zmienić zwyczajne , proste - wierzę!

Nadzieja jest najbardziej trwała, choć postać jej duchowa -
niematerialna, lecz wspaniała i umie motywować.
I rodzi nowe wciąż uczucia. Powie co jest miłością.
Gdy człowieczeństwo świat wyklucza - to ona jest ludzkością.

Kiedy zrozumiesz nieskończoność tworzących się fraktali.
Za jedność zdarzeń - "być i płonąć" - wciąż stwórcę będziesz chwalił.
Za to, że stworzył cię człowiekiem i obdarzył nadzieją.
I żadne życia przeliczniki twą wiarą nie zachwieją.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Jeżeli milczysz...



 








Winni? Niewinni?
Nie ma co gdybać!
To nie ten czas!
Jeżeli milczysz,
gdy biją innych -
Jutro być może
będą bić nas.
Nie pytaj: - Za co?
Nie ma znaczenia!
To też jest człowiek!
Jeżeli ktoś się
w zwierzę zamienia -
Dość tego! - Powiedz.
Przecież niedawno
policjant chłopca
kopał w Warszawie!
Jakim wyrokiem
sąd sprawę zamknął?
Czy jest po sprawie?
Lecą po świecie
filmiki z Syrii,
z Kairu zdjęcia.
Ludzie rwą szaty.
Mówisz - Dwa światy!
I kto się znęca?
Winni? Niewinni?
Nie ma co gdybać!
To nie ten czas!
Jeżeli milczysz,
gdy biją innych -
Jutro być może
będą bić nas!

Czastuska ruska



 








Baba ruska chciała tuska
nauczyć czastuszek.
Namawiała tusku tu skacz
daj chociaż paluszek.

Gdy dał palec to złapała
go za całą grabę.
Zakręciła tak jak chciała.
Tuski są za słabe.

Jak wyłuskać teraz tuska,
gdy poszedł w uściski?
Językiem chciał babę muskać,
a język ma śliski.

Ale baba jak to baba -
dawno wyślizgana.
Spodobała się zabawa -
tańczyli do rana.

Dopiero im o świtaniu
spadły z oczu łuski.
Baba to był chłop w przebraniu -
stary agent ruski.

Sprawdzaj babie muskuł tusku
zanim ruszysz w tany.
Baby dziś zmieniają w chłopów,
a tuski w barany.

niedziela, 26 lutego 2012

Przyśnij mi się



 









Kolorowe sny chcę jeszcze mieć
w zamian za wciąż szare dni.
Wyobraźnio ma w ogrody leć
i fiolety przynieś mi.

Zapomnienie też jakąś barwę ma,
a nie tylko szarość, czerń.
Zaciemnienie to zbyt długo trwa.
Przyśnij mi się i strój zmień.

Kolorowych snów mi bardzo brak.
Różu i czerwieni ust.
Nie przychodzisz do mnie długo tak.
Dość mam nocy ciemnych chust.

Weź ze sobą żółte światło świec,
gdy zieleni nie chcesz brać.
Przegonimy cienie ze snu precz.
Ugrami będziemy grać.

W ochrach potem rozmarzymy się.
Z pomarańczy spijemy sok,
Świtem niech już wszystko miesza się.
Przyśnij mi się. Minął rok.

Proletariusze wszystkich krajów...



 









 Artysta pragnie być politykiem.
Dziennikarz chce być artystą.
Czytelnik chciałby zostać krytykiem.
Świat pędzi. Zmienia się wszystko.

Arystokracja drży przed szafotem.
Żyd został arystokratą,
a ten co wczoraj mieszkał pod płotem
nosi się bardzo bogato.

Pole awansu jest dziś szerokie.
Wymusza je konkurencja.
Drabiny można ustawiać bokiem -
liczy się tylko intencja.

Lokaj jest dzisiaj arystokratą.
Arystokrata - lokajem.
Niewinność często siedzi za kratą,
a kłamstwo prawdę udaje.

Niepewność wzięła się za doradztwo,
a wiedza zbiera opinie.
Dokładność to już zwykłe partactwo.
Ślepota wyznacza linie.

Awans społeczny - rewolucyjny!
Dzieci koniecznie do miasta!
Znowu jest silny członek partyjny!
Rząd absolutu dorasta.

Idź buntowniku! Parking podpalaj!
Niech ojciec kaucję zapłaci!
Rewolucyjna nadchodzi fala.
By zyskać - ktoś musi stracić!

Dziś zbuntowani już nie są sami.
Sklonować trzeba Lenina!
Wystarczy "Iskra" - pomyślcie sami.
On także kiedyś zaczynał.

sobota, 25 lutego 2012

Przeczucia



 








Tej nocy jak ustalono
zapalić miał się Babilon.
Lojalnie - nie uprzedzono,
lecz oczu patrzyło milion.

I jeźdźca Apokalipsy
zobaczyć każde by chciało.
Czas znaczył swoje elipsy.
Wielu go czuło - wiedziało.

Nie spali wcale prorocy,
wrażliwcy i stygmatycy,
a psy wciąż wyły tej nocy
na wyludnionej ulicy.

Za czarną kopułą nieba -
tą co świadomość oddziela,
proszono wciąż - Boże przebacz!
Lecz śmiech się także przedzierał.

Na ziemi stali poeci,
a tam na niebie wysoko
gwiazdy płynęły naprzeciw
porozrywanym obłokom.

I wszyscy stali milczący
niemocą swą przygłuszeni
i bali się by niechcący
misterium nocy nie zmienić.

Tak mały jest ciągle człowiek,
a wielkie słowa znaczenie.
Masz tylko zasłony powiek
i twoje jest też cierpienie.

Niniwę Jonasz ocalił.
Czy ktoś dziś ocali Persów?
Świat jeden człowiek zapalił,
a drugi rzekł - nie ma sensu.

piątek, 24 lutego 2012

Wprowadźcie Judasza!




 












Czy trzydzieści srebrników wystarczy,
żebyś złożył swój pocałunek?
Żebyś wskazał i winą obarczył?
To nagroda. To nie jest werbunek.

Władza przecież ci pragnie zapłacić,
prawie za nic - za niewielki gest,
choć za bardzo się nie wzbogacisz,
lecz sam także przyjąłeś chrzest?!

Jesteś więc naznaczony - współwinny!
Weź srebrniki - unikniesz kary,
a odpowie za to kto inny -
kto wciąż wmawia ludziom koszmary!

Staniesz wreszcie po właściwej stronie
i obronisz mury świątyni.
Jemu włożą cierniową koronę,
ale za to ocaleją inni.

Czy trzydzieści srebrników wystarczy?
Inni wzięli i milczy dziś świat!
Prawdę dawno przynieśli na tarczy.
Sprawiedliwość to przelotny wiatr.

Czemu milczysz? Czy wahasz się jeszcze?
Nie wiesz komu powinieneś służyć?
Na co ci takie życie bezgrzeszne?
Oni dawny porządek chcą zburzyć!

Bierz srebrniki! Udawaj, że nie wiesz
i że stronisz od polityki.
Przecież sam jesteś w wielkiej potrzebie.
Ruszaj przodem! Skończone uniki.

Przyszły panie. Czekają pod drzwiami.
One same pomagać chcą szczerze.
Zadecyduj - póki jesteśmy sami...
No, wiedziałem... Bierz srebrniki! - Bierzesz???

Życie jak bilard



 





Spokojniutko, precyzyjnie, szczegółowo,
z komputerem, z prognozami oraz z głową,
bada się wybrane cele.
Pośpiech nie jest przyjacielem,
ale sprawę trzeba zamknąć terminowo.
Plik raportów od wywiadów,
od własnego i sąsiadów
z obserwacji bezpośredniej, z satelitów.
jakby krople z wodospadu
precyzyjnie trzeba na dół
przenieść, wpisać według środków i limitów.
Niby nic - praca sztabowa,
lecz pod cyframi się chowa
zwykły termin - ten dla kogoś ostateczny.
Jakiś dzień, godzina, chwila.
Jego życie jest jak bilard.
Irańczyku! Przestań już się czuć bezpiecznym!
I ty, świetnie uzbrojony,
który nie zdążyłeś żony
ani dzieci swych uścisnąć przy bye, bye!
Też się musisz zastanowić,
czy każdemu rozkazowi
możesz ufać i bezpieczny jest twój kraj.
A my szarzy, zwykli ludzie,
rozmyślamy wciąż o cudzie,
który mógłby tę lawinę jeszcze wstrzymać.
O nakładach, kosztach, ruchach.
O finansach, tłustych brzuchach.
O człowieku, który rozkaz dał: - Zaczynać!
 

czwartek, 23 lutego 2012

Roztopy












Gruba, siwa chmur pokrywa
Przed stopieniem śniegi broni.
Wiatr rozszalał się w porywach.
Jeszcze chłody chce przygonić,

Ale wszystko się rozmywa
I wylazło rude błoto.
Spod bieli wciąż brud wypływa.
Rozmazane niebo słotą.

Nie pomogą oświadczenia
Przed tablicą, lub sztandarem.
Wszystko będzie tu się zmieniać!
Musi odejść brzydkie, stare!

Żadne chłody, żadne wichry
Już nikogo nie przestraszą,
Choćby siekły deszczem przykrym,
Twierdząc, że przebłyski zgaszą.

Żadne mgły, żadne tumany
Nie wychłodzą ciepła ziemi.
Po kałużach - rozskakany
Idzie marzec. Wszystko zmieni!

Kto nie skacze - ten za zimą!
Hop, hop, hop!
 

środa, 22 lutego 2012

Hiob














Choćby mi stary dom zabrali,
zlicytowali resztkę roli -
ja nadal będę Boga chwalił
za to, że kościół obok stoi.

Choćby mnie strasznie obciążali
daniną, długiem, podatkami -
ja nadal będę Boga chwalił
za to, że biedni nie są sami.

Choćby straszono mnie nakazem
potężnej, groźnej, obcej siły.
Ja się nie boję! Wiem, że razem
z Kościołem Polskę obronimy!

wtorek, 21 lutego 2012

List otwarty



 




Twardo żądam sprowadzenia do nas wiosny!
I nie zgadzam się na żadne konsultacje!
Nie obchodzą mnie rosnące stale koszty!
I ostrzegam! - Zrobię tu manifestację!

Nie pozwolę, by przesuwać znów terminy
i na przyszłość, gdzieś odkładać jej nadejście!
Takie plany to są zwykłe z ludzi kpiny
i zadymą mogą skończyć się na mieście!

Twardo żądam, żeby praw tu przestrzegano!
Naturalnych - ustalonych przez przyrodę.
Tyle dobra już tu ludziom odebrano
i podstępnie wymuszono na nich zgodę!

W sprawie wiosny nie ustąpię! Nie ma mowy!
Śmiało pójdę, kukłę zimy sam utopię!
Konsultacje i mediacje i umowy -
podpisujcie gdzieś daleko - w Europie!

Tu nad Wisłę wiosna przyjdzie, bo przyjść musi!
Upragniona, długo tak oczekiwana,
a ta czapa, która pragnie naród zdusić -
będzie wkrótce do Gdańska pognana!

poniedziałek, 20 lutego 2012

W schronisku pod Wielką Kopą



 








Trzeci stopień w Europie!
Strach przed lawinami.
W schronisku przy Wielkiej Kopie
gość pogrywa z nami.

Wszystkie kary są znaczone.
Sędziowie kupieni.
Pieniądze - te podrobione,
chcą na nasze zmienić.

Trzeci stopień w Europie!
Ludzie skołowani.
Szuler, co pod stołem kopie,
wciąż wygrywa z nami.

Ostrzeżenia w telewizji:
Wkrótce ruszą śniegi!
Zakłócenia wciąż na wizji,
a w dolinach biegi.

Gra jest trudna, brzydka, brudna.
Wszyscy mają maski.
Lawiny! - Pora paskudna.
Wzbronione oklaski.

W schronisku pod Wielką Kopą
odcięci do wiosny,
przyglądamy się roztopom
i chleb jemy postny.

Trzeci stopień w Europie!
Strach przed lawinami.
Szuler, co pod stołem kopie,
wciąż wygrywa z nami.

O to się teraz modlimy Panie!


 















Wszechwładna kpina, wisielczy śmiech.
Pozapominał już echa ech
dom ośmieszony i zrujnowany.
Wszędzie się tylko panoszy grzech.
Szczyny na zniczach i śmiech pijanych.
Pan Jezus płacze za grubą kratą
już przepędzony z otwartych dróg.
Było inaczej. Zgodził się na to.
Nie miał wyboru. To tylko Bóg.
I tylko człowiek mógł zło tu czynić,
który oszalał z "Róbta, co chceta",
i Matkę Boską chce teraz winić,
chociaż to dobra Matka - kobieta.
Wszechwładna kpina. Z pogrzebów - żarty!
W ogóle już się nie liczą ludzie.
Tak się przedsionek piekła zaczyna.
Nadzieja jeszcze została w cudzie.
Czy powinniśmy jeszcze szaleńców
traktować nadal jak swoich braci?
Czy przyzwoitość schować w psiej budzie
i srebrnikami za wolność płacić?
Zmiłuj się Panie! Matko Najświętsza
wstaw się za nami - zakrzyczanymi!
Zło nie przestanie! Pasja zwierzęca
pomiatać będzie Tobie wiernymi
i głodne bestie szarpią już kraty
chcąc na arenie dopaść ofiary.
Zdejmij z nas wreszcie niemocy brzemię.
Daj siły Panie młodym i starym
powiedzieć chórem zwyczajne -  Nie!
A wtedy w górę podniesie się
Monstrancji jasność nad Twym narodem.
Wróci porządek. Zgoda na zgodę
i miłosierdzia Twoje wezwanie.
O to się teraz modlimy Panie!

niedziela, 19 lutego 2012

Podrap się!



 


Gdy zło jedynie - jest dobra brakiem,
to rząd - jest brakiem wolności.
Więc kto na tobie siedzi okrakiem,
sprowadza cię do nicości?

Gdy zło jedynie - jest brakiem dobra,
a rząd - dosłownie jest brakiem.
To ty się lepiej w łysinę podrap
i przyznaj - Jestem prostakiem!

Skoro uznajesz, że coś być musi -
(to, czego właściwie nie ma),
to kto ostatki z ciebie wydusił?
Czy tylko kłamstwo i ściema?

Lecz one mają konkretne usta
i wyrazistą sylwetę.
Celownik lepiej dokładnie ustaw
i sprawdzaj, czy są konkretem.

Ktoś dla zmylenia różne znaczenia
jednego słowa "brak"
wciąż ci przestawia, miesza, wymienia.
Sam nie wiesz - Tak jest, czy tak?

A tego "ktosia" łatwo namierzyć.
Zapewnia, że pragnie dobra!
Więc się zastanów, czy jemu wierzyć
i znowu lepiej się podrap!
 

piątek, 17 lutego 2012

Obietnica



 








Jesteś przepiękną kroplą,
co spada gdzieś w nieznane.
Zamknęłaś się w samotność,
a byłaś oceanem.

Ja jestem jeszcze falą,
co stale w brzeg uderza.
Potykam się ze skałą,
lecz zostać nie zamierzam.

I wiem, że tu na ziemi
jestem tylko przez chwilę
i nie chcę się w nic zmienić.
Być chmurą, wodnym pyłem.

Wypchnęły mnie głębiny.
Ich siłę w sobie mam.
Nie zmienię się w drobiny.
Nie chcę zabłysnąć sam.

Ty jesteś piękną kroplą
zamkniętą w swoje - ja!
Ja jestem tysiąckrotność,
która przestrzenie zna.

I wiem, że już za chwilę
zabierze mnie ich siła,
lecz kiedyś na brzeg wrócę,
by cię poszukać miła.

czwartek, 16 lutego 2012

Biuro Zagubionych Wierszy



 












W najczarniejszym zaułku na Pradze,
przeniesiona już dawno z Zapiecka,
mieści się pośród innych zgromadzeń
instytucja medialno-kupiecka.

Małe Biuro Zagubionych Wierszy -
w oficynie głęboko schowane,
ogłoszenia pragnień najszczerszych
regularnie wywiesza na ścianę.

"Poszukuję wciąż niecierpliwie
mego wiersza dla ukochanej,
upchniętego w puszce po piwie,
niedopitej, gdzieś tutaj schowanej"

"Na znalazcę i dobrodzieja
czeka bardzo łakoma nagroda.
Zapomniałam wiersz o nadziejach.
Przypomnijcie! Rozpaczam. Jagoda."

"Do kolesia, który wiersz ukradł,
może dotrze to ostrzeżenie:
Wiersz miał bardzo toksyczny układ.
Zaraźliwy! Uprzedzam - Heniek"

Wciąż przewija się wielu klientów.
Czytających jest wielu na Pradze.
Nikt tu nie kpi. Nikt nie czyni wstrętów.
Czynne Biuro polecam uwadze!

Sercowi



 









Ktoś pisze piórem inny patykiem.
Ze słów składają kobierce,
a ja przekonać pragnę krytykę,
że można też pisać sercem.

Tym, które obcym słowom nie wierzy,
a w intuicji płomykach,
w śpiewie ojczystych, dawnych pacierzy
uczy się swego języka.

Ze wszystkim pragnie zawsze się mierzyć.
Z najmniejszą zmianą uczucia.
Potrafi mocno szarpnąć, uderzyć
nie poprzestaje na kłuciach.

Pcha nieustannie potok do głowy
ożywczych, burzliwych myśli.
Krytyko spojrzyj na tych "sercowych"!
Może są wśród nich artyści?

wtorek, 14 lutego 2012

Jeśli kochasz...



 








Jeśli kochasz - musisz także bronić!
Umieć ostrzec, przed światem osłonić.
Przed nieszczęściem, strachem, bezradnością.
Musisz swoją opiekować się miłością.

Miłość nie jest ustępliwa i żebrząca.
Nie chce widzieć przeszkód ani końca.
Choć być może - nie przenosi żadnych gór.
Nie ma dla niej klęsk, kryzysów, czarnych dziur.

Nie ma głupot polityki i matołów.
Nie ma kantów i okrągłych stołów.
Przed tym wszystkim musisz zawsze zamknąć drzwi.
Jeśli kochasz - istniejecie tylko Wy!

Jeśli kochasz - musisz nie pozwolić
na to wszystko, co może zaboleć!
Na brzydotę, na trudności i kłopoty.
Jeśli kochasz - musisz wiedzieć o tym!

Jeśli kochasz - musisz umieć słuchać!
Miłość zawsze delikatna jest i krucha.
Musisz myśleć za siebie i za nią,
jakby była jedyną twą panią.

Jeśli kochasz - musisz to pokazać!
A wszystkiemu, co szczęściu zagraża
i was straszy pogorszeniem, uczuć chłodem -
powiedz - Nie! - Niech nie liczy na zgodę!

Nie zamieniaj swych przekonań, słów i znaczeń.
Nie wierz w to, że można inaczej
i że gorzej, ale jakoś przecież będzie.
Jeśli kochasz - walcz o lepiej - wszędzie!

Tak się Marysiu nie robi!



 







Tak się Marysiu nie robi!
Wbrew porządkowi w rodzinie.
I jakoś żal człowiekowi,
gdy tę kolejność ominiesz.

I nie tak to być powinno.
Z tym trudno mi się pogodzić,
gdy z miną całkiem niewinną
tak nagle od nas odchodzisz.

Tak się Marysiu nie czyni!
Tak nagle. Bez "Do widzenia"?
Choroba - nieszczęść sprawczyni
musiała wszystko pozmieniać.

Kto teraz wiersz przetłumaczy
na język starocerkiewny?
Mógł zabrzmieć całkiem inaczej
w języku słowiańskim, śpiewnym.

Bez ciebie strofy nie wzlecą
jak Twoje wschodnie sokoły.
Porządek jest ważną rzeczą.
Uczyłaś tak swoje szkoły.

A sama, co uczyniłaś?
Tak się Marysiu nie robi!
Ogromnie mnie zasmuciłaś.
Poskarżę się Aniołowi.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Sposób













Kiedy ranek cię wyprał z pomysłów
i dzień pustką pogwizduje w głowie,
kiedy słów już nie bierzesz w cudzysłów,
choć tych brzydkich ciśnie się mrowie.

Gdy cię zżera głodna tępota
i się dzisiaj nie różni od wczoraj,
a nie czeka cię żadna robota
i masz dość już telewizora.

Kiedy wiesz, że się z domu nie ruszysz,
bo cię łańcuch deficytu trzyma.
Gdy przyrzekłeś już  sobie w duszy,
że poleżysz i jakoś wytrzymasz -

Jeden sposób ci jeszcze podpowiem,
który może to wszystko odmienić.
Niezawodny! I życia królowie
nie umieli go nigdy przecenić.

Bo on chandrę przegania donikąd
i otwiera przestrzenie nieznane.
Czytaj wiersze i racz się muzyką.
Zwłaszcza te w internecie pisane!

niedziela, 12 lutego 2012

W obronie trwam



 







Jeśli zawiodą petycje,
Jeśli zabronią przepisy,
Gdy racje zawiodą wszystkie -
spotkamy się na ulicy.

W wielkiej zbiorowej modlitwie
do Niezawodnej Królowej
i zamiast medialnej bitwy -
Ona nam sposób podpowie!

Staniemy i nasze prośby
Przez nią wyślemy do Ducha,
Tego co oddalił groźby
i naszych próśb kiedyś słuchał!

Najświętsza Matka pomoże!
Wycofa swój opór władza!
Pomoże nam Słowo Boże
ominąć to, co przeszkadza.

Trwam mocno w tym przekonaniu,
że jeśli razem zechcemy,
nikt nie przeszkodzi nam w trwaniu.
Modlić się w Polsce umiemy!

Could i have this kiss forever



 








To nie jest żadne wielkie odkrycie,
że światło gasi ostatni widz.
Samotność zawsze czeka na szczycie.
Myślisz - Mam wszystko! A nie masz nic!

To nie jest jakaś prawda nieznana.
Zdało się tobie - dotykasz nieba,
a stoisz w pustce sam albo sama
i jedno słowo ciśnie się - Przebacz!

To nie jest wcale trudna decyzja.
Melodia cichnie - nastaje cisza.
I tylko pragniesz, by z wszystkich wyznań
to jedno - Przebacz! - Pan Bóg usłyszał.

sobota, 11 lutego 2012

Zlodowacenie



 






Polityczne trwa zlodowacenie.
Każda partia ulega przecenie.
Wymarniały układy i związki.
Świat się skurczył. Pas strawy jest wąski.

Dla mamutów już miejsca nie ma!
Zjadły wszystko i zmalała scena.
Pozostały połacie chłodu.
Karmić partie nikt nie ma powodu.

Już nie szczycą się swoją wielkością.
Dziś są kłami i skórą i kością.
Jeszcze ryczą i zbiły się w stado.
Ochłodzenie jest dla nich zagładą.

Nie ociepli się! - Wiedzą to ludzie
i po grudniu znowu będzie grudzień!
Czas mamutów w przeszłość ucieka,
a nadchodzi epoka człowieka.

piątek, 10 lutego 2012

Syria



Salwą do ludzi na ulicy
i czołgiem po krzyczącym tłumie.
Śmieją się cisi poplecznicy.
Trzymać wszechwładzę trzeba umieć!

To przecież lekarz - laryngolog!?
Taki nie boi się skalpela.
Muszą się liczyć z jego wolą!
Decyzja krótka - Zabić! Strzelać!

Łotrze!  Oksfordzki dżentelmenie!
Kąpiesz się dzisiaj w morzu łez!
Lecz się zbierają ofiar cienie.
Takich jak ty nadchodzi kres!

Luty



 







Przyszedł luty -
mroźny dołek w dziwnej zimie.
Chodzę struty,
chociaż wiem, że luty minie.
Gdzie są nuty
słynnej "Ody do radości"?
Dzień zepsuty -
potrafili mnie zezłościć.

Przyszedł luty
i kolejna miesięcznica.
W mediach wrzuty -
nikt się nimi nie zachwyca.
Gość wyzuty
z wszelkich uczuć na ekranie.
Plan uknuty -
wciska swoim na śniadanie.

Przyszedł luty
i publikę zmroził chłodem.
Twarde buty
postawiono przed narodem.
I dopóty
całkowicie go nie zdepczą -
ni minuty
nie zmarnują, aż kraj spieprzą.

Przyszedł luty -
miesiąc ciężki, ale krótki.
Wór rozpruty
wciąż łatają prostytutki.
Jeszcze buty
im wystarczy na te chłody.
Na zaplutych
wiosną już nie będzie zgody!

czwartek, 9 lutego 2012

Język nienawiści



 












Ojczyzna to najpierw ludzie -
rodzina, bliscy, rodacy,
obrońcy - jak pies przy budzie,
koledzy w boju i w pracy.

Kto w imię jakiejś idei
pragnie ich eliminować -
Pozbawiać życia? Nadziei? -
Nie może nimi kierować!

Wątpliwe jest zawsze bardzo -
Czy jest on członkiem wspólnoty?
Ci, którzy Ojczyzną gardzą
to renegaci i kmioty!!!

Ojczyzna to najpierw ludzie -
dorośli, dzieci i starcy.
Nie można dla własnych uciech
mówić - "Dla wszystkich nie starczy!"

Wspólna jest walka i praca!
W Ojczyźnie wspólny jest chleb!
A zdrajcy, co dom przewraca -
kula w łeb!

 

Pogrzeb



 









Nieprzyjemnie być chowanym zimą
bez kożucha i bez rękawiczek,
ze skostniałą, marsową miną
i surowym, chłodnym obliczem.

Gdy ci wszyscy - mili co przyszli
zaciskają zmarznięte palce
i nie widać co sobie myśli
ta dziewczyna w czarnej woalce.

Swego ciepła dać jej nie można.
Słońca nie ma i nic nie grzeje,
a od wyjścia powiewa chłodna
myśl pragnąca zabrać nadzieję.

Nieprzyjemne są chłodne pogrzeby.
Nie współczuje nikt złożonym kwiatom.
Czym zasłużyć, by przejście w niebyt
było takie cieplutkie jak lato?

wtorek, 7 lutego 2012

To ja!













To ja!

Znów jestem. Mam zwolenników
i czytających tysiące.
Przeszedłem jakoś przez gąszcz uników
i wiążę znów koniec z końcem.

Wracam na strony i znowu trudno
będzie mnie nie zauważać.
Ze mną Wam nigdy nie będzie nudno!
Potrafię nawet porażać.

To ja!

Znów piszę niechciane treści
w stylu nieładnym, niemodnym.
Wracam jak fantom siedmiu boleści.
Znów staję się niewygodnym.

Kolegów cisza już mnie nie cieszy,
bo czuję gdy kogoś boli
i tylko myślę: - Kto z nas nagrzeszył
i w kim jest więcej złej woli?

To ja!

Wasz chochlik i Wasz prześmiewca -
niechciany niby poeta,
który się wierszem przybił do drzewca,
nogami grzebie w sekretach.

Wycieka jadem patriotyzmu
i romantycznej liryki,
ostrej satyry, czasem komizmu
i drwiną złej polityki.

To ja!

Ten natręt - niby autor
wierszy czytanych w kościele.
Widział je pałac, czytał je chutor.
Zwiedziły już krajów wiele.

Są ich tysiące, a będzie więcej!
Zawsze się jakoś przebiją,
a w końcu trafią i w Wasze ręce.
Poezja nie jest niczyją! 

Ostrożnie! Język Ojczysty!



 






Bruki Paryża, włoska riwiera,
pustynna, wojskowa baza.
Ktoś w internecie stronę otwiera
i sprawdza czy się pokazał
wierszyk znad Wisły, znajome słowa,
ich dźwięki i melodyka.
Czyta. W pamięci pragnie zachować
choć fragment tego wierszyka.

Manhattan, City, zima w Rodopach,
australijskie wybrzeże.
Ktoś oczy wlepił w swego laptopa.
Czyta i cieszy się szczerze.
Przebiega wzrokiem znajome zwroty,
dzieciństwa słyszy muzykę
i zapomniane serca tęsknoty
wracają wszystkie z wierszykiem.

Kafejka w Hajfie, misja w Afryce,
turyści i rezydenci
wierszyk jak mantrę albo matrycę
utrwalić pragną w pamięci.
Mogą po polsku przy nim pomyśleć.
Czytają wierszyk znad Wisły.
Mocno zaznaczę, zanim go wyślę:
"Ostrożnie! - Język Ojczysty! "

poniedziałek, 6 lutego 2012

Pod rozwagę



 








 To jest walka o duszę, o myśli,
o wybory, o ludzkie spojrzenia.
O to jak zachowają się przyszli.
Czy uwierzą, że świat można zmieniać?

To jest bój o możliwość marzenia,
o mentalność sokoła , lub owcy.
Kto dziś wszystkie pozmieniał znaczenia?
Dobrze wiemy - panowie fachowcy!

Wymyślili bariery, okowy.
Utajniają wciąż informacje,
żeby młodym nie przyszły do głowy
żadne chęci na własne kreacje.

Nie dla wszystkich nauka i wiedza,
technologia i nowe odkrycia.
Od pospólstwa odgradza ich przedział
dostępności do godnego życia.

Każda jednak wszechwładza i buta
zawsze jeden tragiczny ma finał.
Pozostawia jedynie ślad buta
i się  wszystko od nowa zaczyna.

List



 







Ksiądz Kordecki wśród obrońców procesję prowadzi
z rozmodlonych zakonników, szlachty i czeladzi.
Nie przeniknie naszych szańców zdrada, obcych zmowa.
Oblegani ocaleją! Walczy Częstochowa!

Lud się burzy. Obcych goni! Zamieszanie czyni.
Kmicic nie był winny zdrady. To on jest Babinicz!
Elektor obcych porzuca - wróci do Korony.
Potop minie i kraj wiosną będzie wyzwolony!

Pan Czarniecki bardzo mocno siły obcych kąsa.
Pan Zagłoba partię zbiera i podkręca wąsa.
Ciężka zima nas ścisnęła. Mróz siarczysty trzyma.
Całuję rączki Waćpanny. List gońcem wysyłam.

środa, 1 lutego 2012

Wielka waga małych głosów



 








Gdzieś po przeciwnej stronie globu,
gdzieś vis a vis Nowego Jorku -
jest mały kraj żydowskich grobów,
skąd się przywozi ziemię w worku.

Ludzie chcą stamtąd w świat wyjechać.
Najchętniej do Nowego Jorku,
ale nie znają praw człowieka.
Żyją wśród modłów i paciorków.

Szukają pracy w Ameryce,
bo u nich weekend trwa do wtorku,
lecz nam mieszają w statystyce.
Stąd mało jest ich w Nowym Jorku.

Najliczniej mieszkają w Chicago.
Papież był z Polski i Wałęsa.
Trudno traktować ich z powagą,
bo potrafią chodzić na rzęsach.

Gdzieś po przeciwnej stronie globu,
gdzieś pod stopami Ameryki -
różnych chwytają się sposobów,
by wpłynąć na nasze wyniki.

Wielkie nadzieje pokładają,
bo wybór może świat ich zmienić.
Pomachaj więc dalekim krajom.
Głosy maleńkich trzeba cenić!